siekla Opublikowano 4 Kwietnia 2012 Autor Udostępnij Opublikowano 4 Kwietnia 2012 Udało nam się nie pobrudzić i bardzo nie pobrudzić stołu dookoła. Najpopularniejszą metodą jest umyć liść gorącą woda przed jedzeniem, a po jedzeniu, jeżeli jeszcze coś zostało na „talerzu” to zgarniamy to od siebie i zamykamy w liściu, zostawiając na stole. Syci udaliśmy się na dalsze zwiedzanie świątyń. W każdej ze świątyń – jak również na terenach przyległych obowiązuje nakaz chodzenia boso. Nasz miły kierowca mówi, żebyśmy zostawili buty w tuk tuku i pokazuje nam gdzie będzie na nas czekał. Tak też robimy i wchodzimy do kolejnej świątyni. Przy wejściu podchodzi do nas starszy człowiek, który mówi że z wielką chęcią by nas oprowadził. Zgadzamy się i podążamy za nim do świątyni. A tam porno w czystej postaci – nas przewodnik pokazuje nam – rzeźby przedstawiające seks analny, oralny, trójkąt, czworokąt itp. – wskazuje nam na bardzo dokładnie odwzorowane detale kobiecego ciała i opowiada historię związaną z tym miejscem. Nasz przewodnik na czole ma 3 pionowe, zrobione białym popiołem kreski – znaczy się, że jest WISHNU, poziome kreski to SHIVA. Na koniec prosi nas byśmy podążyli za nim na bok i tam zaczyna lamentować – jak to źle się dzieje i jak to powinniśmy wspomóc go kwotą kilku tysięcy miejscowej waluty, bo wszak oprowadził nas porządnie, a bogowie byliby uradowani. Nie dajemy się jednak ponieść tą historią, wręczamy mu banknot, zwykle przyjęty jako zapłatę i słysząc biadolenie za nami oddalamy się w stronę naszego tuk tuka – jedziemy do ostatniej ze świątyń, gdzie jest cisza, spokój a co trochę słychć tylko jazgot papug lub małp. Słońce pomału chyli się ku zachodowi więc wyruszamy na dworzec autobusowy, by złapać jakiś autobus powrotny do Chennai. Wracamy kolejnym wynalazkiem ashok leyland – akurat w porze wieczornych korków, podróż strasznie się wydłuża, ale w końcu docieramy do Chennai, na przedmieściach znowu korki, siedzę i spoglądam przez „okno” na ścisk panujący w autobusie stojącym obok, którego kierowca co trochę spluwa siarczyście za swoje okno. Moją uwagę przykuwa młoda kobieta siedząca również przy oknie w przyległym autobusie, patrzy się na mnie po czym na chwilę robi się zielona i wystawia głowę za okno – wymiotując na wszystkie strony. Bleeee Docieramy na nasz bus terminus – i postanawiamy się nieco przejść przez miasto. Mijamy kozy, krowy siedzące na ulicach, sterty śmieci i ogólnei wszędzie panujący bałagan. Zmęczeni marszem zatrzymujemy tuk tuka i docieramy do naszego „hotelu”. W hotelu przepakowanie, mycie i idziemy spać, bo jutro zaplanowaliśmy wyjazd z Chennai w dalszą podróż. Klimatyzacja nie działa, a wentylator jest tak głośny, ze nei daje zasnąć. Żona śpi jak suseł, a ja włączam telewizję, pykając po programach telewizyjnych w nadzieji na znalezienie czegoś co mnie uśpi. Chennai jest drugą stolicą indyjskich produkcji filmowych – produkuje się tu filmy, głównie w języku tamilskim, ale nie odbiegają one od tych rodem z Bollywood. W telewizji panuje cenzura, sceny z filmów są powycinane – by nie było widać zbliżeń damsko-męskich, przemocy itp. Znudzony w końcu telewizją w końcu zasypiam. Rano pobudka – bierzemy walizki, i udajemy się znowu na nasz bus terminus. Darujemy sobie wycieczkę do Pondicherry – mimo, że jest to chyba najbardziej zadbane miasteczko na wybrzeżu – jako była kolonia francuska, ale nie zachęca nas niczym szczególnym, więc sobie odpuszczamy. Wyruszamy w podróż do Thanjavur. Na dworcu znajdujemy odpowiedni środek lokomocji – zauważam, że autobusy na dłuższe trasy są bardziej wygodne – jeżeli można to tak określić – ale mają miękkie siedzenia i regulowane oparcia – pod warunkiem że jeszcze cokolwiek w mechanizmie działa. Siadamy z przodu – bagaż umieszczam przed nami – przypinam dookoła linkami elastycznymi, które wzięliśmy ze sobą, by się za bardzo nie przemieszczał i wyruszamy w dłuuuuuga drogę. Przed nami około 400 km drogi. Dłuuuugiej drogi. Nasz klekot w końcu rusza i zaiwania co sił w stronę miejsca naszego przeznaczenia – Stajemy po drodze na „pit stopie” gdzie można skorzystać z toalety i posilić się w przydrożnym barze. Żonka biegnie co sił w pęcherzu – wybiera hinduską wersję latryny – różni się ona od europejskiej tym, że jest po prostu dziurą w podłodze – europejska ma muszlę klozetową, ale za to hinduska jest bardziej „higieniczna” – jeżeli cokolwiek można nazwać higienicznym w takim miejscu. Do Thanjavuru docieramy na późne popołunie – decydujemy się wysadzić na pierwszym /tzw. Nowym dworcu autobusowym/, na przedmieściach Thanjavur. Przy dworcu stoją 3 większe hotele, a mojej szanownej małżonce zamanił się jeden z nich, więc po potargowaniu się o cenę, po zobaczeniu pokoju decydujemy się na nocleg w tym hotelu. Po hotelu w Chennai – jest luksusowo – jest łazienka z ciepłą wodą – co bardzo raduje moją Kamę, a ja w tym czasie rozwieszam sznurek i biorę się za przepierkę, bo ciuszki po kilku dniach w tej temperaturze, myślą o samodzielnym wymaszerowaniu z walizki. Wieczorny spacer po przedmieściach Thanjavuru – zajmuje nam wyprawa do piekarni, by skosztować także miejscowych słodyczy i kupic pieczywo. Na koniec mijamy stragany, gdzie gromadzą się miejscowi i pałaszują wystawiane na straganach przysmaki. Do nas – a przynajmniej do mojej ładniejszej połowy nic nie przemawia smakowo, więc decydujemy się na kolację w przydrożnym lokalu w 4 ścianach. Wybieramy wersję non A/C – bo za przebywanie w klimatyzowanym pomieszczeniu płaci się ekstra. Tutaj już dostajemy zamówienie w „porcelanowych” miseczkach – kelnerzy starają się w biegu znaleźć nam sztućce, ale bardzo się uśmiechają, gdy pokazujemy im ze my potrafimy jeść tak jak oni. CDN -- 4 kwi 2012, o 15:08 -- Dzisiaj nie będzie CD, nie dałem rady - staram się ogarnąć część fotek - żeby nie wklejać jeszcze wszsytkich, skoro jestem jeszcze w Indiach - i dozowac napięcie. Ale pojawią się najpierw zajawkowe fotki z Indii w bardzo dobrym wydaniu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Waraxe Opublikowano 4 Kwietnia 2012 Udostępnij Opublikowano 4 Kwietnia 2012 Za zgodą Piotrka, a przed jego jeszcze zdjęciami - parę obrazków z Indii. Jako uzupełnienie Jego arcyciekawej i malowniczej relacji: Zdjęcia różne 2008-2009: http://www.aleksandra-kielczewska.com/?p=1006 Indyjskie wesele: http://www.aleksandra-kielczewska.com/?p=1354 Świątynia Szczurów (zalecam oglądać przed posiłkiem ): http://www.aleksandra-kielczewska.com/?p=1425 Kasta Dalit: http://www.aleksandra-kielczewska.com/?p=1825 Powyższe zdjęcia zrealizowane w trakcie trzech wyjazdów, a każdy według podobnej zasady jak u Piotrka - "zaplanować samemu, kupić bilety i być gotowym na niespodziewane zmiany planów" Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Newbee Opublikowano 2 Maja 2012 Udostępnij Opublikowano 2 Maja 2012 I co z częścią dalsza. Zwłaszcza na te Malediwy czekam. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
siekla Opublikowano 6 Maja 2012 Autor Udostępnij Opublikowano 6 Maja 2012 powróciłem i będę się brał za dalsze opisywanie w tym tygodniu Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kameleon Opublikowano 6 Maja 2012 Udostępnij Opublikowano 6 Maja 2012 siekla musimy się razem na jakąś wyparwę wybrać - ja jakoś nie zdążyłem uzewnętrznić swoich przeżyć w Joradnii/Izrael - łącznie ze spaniem w hostelu robotniczym w Ammanie (blondyni a tu wszyscy w zasłonach) oraz samodzielnym przekraczaniem granicy z Izraelem, jakimiś 2000 km w Joradanii - no i po powrocie do Polski odpoczynek To tylko ostatnia akcja a teraz będzie hardcore z dziećmi w Norwegii Subarakiem z namiotem, którego jeszcze nie mamy i obowiązkowo dmuchaną kanapą do spania w tymże namiocie Kochamy takie spontany w większość naszych znajomych tylko podziwia nas za wypady a spędza czas w Egipcie lub innej Tunezji w basenie przy hotelu... A za rok to już wogóle hardcore będzie taki, że wrócimy odmienieni (bez dzieci) - ze spaniem w dżungli ekwadorskiej w wiosce tubylców przez kilka dni Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pawelekt Opublikowano 9 Maja 2012 Udostępnij Opublikowano 9 Maja 2012 No co do namiotu to polecam Campusa (męczymy już 5 lat i zmęczyć nie możemy). A co do spania wewnątrz, to jednak z dzieciakiem (1 wyprawa 7 miesięcy miał, a druga rok później) to najwygodniejsze okazały się karimaty oraz śpiwory. Materac nadmuchany zmniejsza namiot, a my mamy taki w miarę mały 3 osobowy by móc spać na plaży czy gdzieś i szybko móc go złożyć. Pozdrawiam Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
DerickB Opublikowano 2 Czerwca 2012 Udostępnij Opublikowano 2 Czerwca 2012 Czemu przerwa w relacji trwa tak długo :?: Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
siekla Opublikowano 3 Czerwca 2012 Autor Udostępnij Opublikowano 3 Czerwca 2012 robota mnei przygniotła - coś napisałem ale coś się $#%^&*() i nie wkleiło tekstu . Chciałbym przed plejadami zdążyć z relacją Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mikad Opublikowano 4 Czerwca 2012 Udostępnij Opublikowano 4 Czerwca 2012 Czekam - czyta się świetnie, czuć klimat i aż chce się pakować plecak 8) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
siekla Opublikowano 5 Czerwca 2012 Autor Udostępnij Opublikowano 5 Czerwca 2012 Nasyceni dosyć obfitym posiłkiem, i popiwszy strasznie słodkie słodycze – wracamy do hotelu – po drodze mijamy zakratowane pomieszczenie, przed którym stoi długa kolejka, a pod samą kratą tłum napiera na siebie – to taka tutejsza wersja monopolowego – w tej części Indii nie można sobie kupić alkoholu ot tak. Nawet w hotelach podchodzą po cichutku i się pytają czy może mamy ochotę na piwo… Boy hotelowy przy wejściu po raz kolejny zachwala program TV i telewizor w pokoju, ale nie bardzo może zrozumieć, że do nas to nie przemawia. Korzystamy z uroków prysznica – który o dziwo, co trochę popuszcza ciepłą wodę, ale nadal dziwi mnie to, że mycie się, oznacza że cała łazienka pływa w wodzie – tutaj też nie uznają kabin prysznicowych, ani żadnych przegród, żeby woda lała się tam gdzie ja chcę, a nie tam gdzie ona chce. Kładziemy się spać, jak się później okaże będzie to bardzo ciężka noc. Co trochę się budzę, bo coś nie daje mi spać, moja piękniejsza połowa również przewraca się co trochę i zaczyna drapać. Po dłuższej zabawie w drapanie, przez moją myśl przechodzi tylko jedna myśl – pchły…. Zrywam się z łóżka i zaczynam obserwować w świetle latarki, czy nic nie skacze po materacach, ale nie – nic się nie dzieje, po chwili odkrywam, że to po prostu komary wlatują przez otwór w ścianie, który ma służyć za wentylację, ale którego nie da się w żaden sposób zamknąć. Wpadam na szatański pomysł, biegnę do stolika i rozrywam opakowanie powitalne, znajduję tam woreczek z talkiem o zapachu jaśminu i nic nie myśląc dłużej, bowiem ledwo na oczy widzę ze zmęczenia posypałem siebie i resztę tym talkiem. Noc do rana przebiegła bez zakłóceń…. W Indiach talk zapachowy jest bardzo popularny jako element odświeżający, a sam jaśmin, jest bardzo obficie wplątywany we włosy przez kobiety. Rano obieramy kurs na miasto. Docieramy tam lokalnym autobusem i zaczynamy naszą przygodę ze świątynią Brahadeeswara Świątynia ta jest wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Kompleks świątyń robi niesamowite wrażenie, tylko moje stopy mówią dosyć. Jak to zwykle trzeba biegać na bosaka, a rozgrzane do czerwoności kamienie nie sprawiają, że ten spacerek jest przyjemniejszy. Po zwiedzeniu kompleksu, wychodzę z poparzonymi stopami…. Udajemy się na odpoczynek do miejscowego ogrodu botanicznego po drodze kupując kokosa, aby ugasić pragnienie, bo skwar na dworze jest niemiłosierny. i dodaję pierwszą część zdjęć - na rozgrzewkę... https://plus.google.com/photos/108090095876211426491/albums/5750465710360783521?authkey=CIHan5va8cnT1gE Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jacky X Opublikowano 14 Lipca 2012 Udostępnij Opublikowano 14 Lipca 2012 Fajnie się czyta. Hm, szacun za odwagę i fantazję.Nie mam doświadczenia w takiej ekstremalnej turystyce niemniej chyba nie pomylę się nazywając ją hardcorową. Nie brałeś nigdy pod uwagę,że przy odrobinie pecha możesz mieć duże problemy w takich krajach w takich okolicznościach ? Wspomnę tu odważną parę ,która niewinnie i nie zaczepiając nikogo płynęła sobie kajakiem w Peru. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Yanas Opublikowano 15 Lipca 2012 Udostępnij Opublikowano 15 Lipca 2012 Bez przesady. Hardcorem jest pływanie kajakiem wśród dzikich plemion w środki dżungli 500km od większego miasta. Podróż po tak turystycznych rejonach jakimi jest 80% Azji to żaden hardcor. Prawdopodobieństwo dostania po kubku jest wielokrotnie mniejsze niż u nas nad morzem lub w centrum stolycy... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
raison Opublikowano 16 Lipca 2012 Udostępnij Opublikowano 16 Lipca 2012 Wspomnę tu odważną parę ,która niewinnie i nie zaczepiając nikogo płynęła sobie kajakiem w Peru Z tego co wiem, to sytuacja była "trochę" inna :wink: Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
marcinJ Opublikowano 16 Lipca 2012 Udostępnij Opublikowano 16 Lipca 2012 Wspomnę tu odważną parę ,która niewinnie i nie zaczepiając nikogo płynęła sobie kajakiem w Peru Z tego co wiem, to sytuacja była "trochę" inna :wink: Możesz rozwinąć temat? Ja też pamiętam doniesienia z prasy o tej nieszczęśliwej podróży... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
rpw Opublikowano 16 Lipca 2012 Udostępnij Opublikowano 16 Lipca 2012 Wspomnę tu odważną parę ,która niewinnie i nie zaczepiając nikogo płynęła sobie kajakiem w Peru Z tego co wiem, to sytuacja była "trochę" inna :wink: Możesz rozwinąć temat? Ja też pamiętam doniesienia z prasy o tej nieszczęśliwej podróży... Nie ma co rozwijać. Zdania były podzielone. Niektórzy twierdzili, że kajakarze byli niewinni. Inni, pisali, że jednak nie wystarczająco znali specyfikę tamtego regionu, co przyczyniło się do tragicznej sytuacji. Jak było, nikt pewnie na 100% nie wie i już się nie dowie. http://www.rp.pl/artykul/685304.html http://blog.kajak.org.pl/wloczykije/ Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
raison Opublikowano 17 Lipca 2012 Udostępnij Opublikowano 17 Lipca 2012 Moja rodzina jest dość mocna związana z tamtymi rejonami, głównie za sprawą mojej siostry która spędziła sporą część życia właśnie w Peru i informacje dochodziły trochę inne niż podawały to media, ale tak jak napisał rpw -> 100% pewności nigdy nie będzie :wink: Zresztą teraz to już bez większego znaczenia, taka fatalna przygoda może się trafić praktycznie wszędzie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jacky X Opublikowano 18 Lipca 2012 Udostępnij Opublikowano 18 Lipca 2012 Moja rodzina jest dość mocna związana z tamtymi rejonami, głównie za sprawą mojej siostry która spędziła sporą część życia właśnie w Peru i informacje dochodziły trochę inne niż podawały to media, ale tak jak napisał rpw -> 100% pewności nigdy nie będzie :wink: Zresztą teraz to już bez większego znaczenia, taka fatalna przygoda może się trafić praktycznie wszędzie. A mógłbyś napisać jakie to były wieści inne niż medialne ? A z drugiej strony na odludziu spodziewał bym się wypadków, zwięrząt tj.drapieżników,węży jakiś pająków czy skorpionów. Ale wydaje mi się,że takie MIASTO i najgorsze ze zwierząt czyli człowiek stanowi realne zagrożenie.Chodzi o róznego rodzaju rzezimieszków. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
KamilP Opublikowano 4 Lutego 2013 Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2013 I co z częścią dalsza. Zwłaszcza na te Malediwy czekam. rowniez czekam na Malediwy. Daj pliz znac gdzie byles, ktore atolle, czy warto, czy nie. Dzieki Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
stach1111 Opublikowano 4 Lutego 2013 Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2013 Malediwy to moje marzenie, szkoda że. Nienawidzę latać :-( Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
KamilP Opublikowano 4 Lutego 2013 Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2013 @@stach1111 "znieczulenie" nie pomaga? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
stach1111 Opublikowano 4 Lutego 2013 Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2013 @@stach1111 "znieczulenie" nie pomaga? wychodzę z założenia że jak mam się spotkać ze św.Piotrem to na trzeżwo Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
KamilP Opublikowano 4 Lutego 2013 Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2013 samolot to statystycznie jeden z najbezpieczniejszych srodkow transportu Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Roland Opublikowano 4 Lutego 2013 Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2013 rowniez czekam na Malediwy. Daj pliz znac gdzie byles, ktore atolle, czy warto, czy nie. No to masz szansę tanio polecieć na Malediwy. Emirates ma aktualnie promocję gdzie z W-wy można polecieć w obie strony (z opłatami) za ok. 1400zł :-) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
KamilP Opublikowano 4 Lutego 2013 Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2013 @@Roland, kupilem w piatek stad moje pytanie do wlasciciela tematu Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
stach1111 Opublikowano 4 Lutego 2013 Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2013 @@KamilP, czy zrobiłeś sobie taki prezent na 30-tke? Swoją drogą wszystkiego najlepszego Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się