Skocz do zawartości

Światła przez cały rok?


owoc666

Rekomendowane odpowiedzi

[
Czy jednak oburza cię -na przykład- zakaz jeżdżenia na łysych oponach?

 

Oburza. Statystyczny policjant ma takie kompetencje do oceny tego czym jestem w stanie jechać bezpiecznie do celu jak przydrożny słupek betonowy. Zdarzyło mi się przejechać kilkaset km bez bieżnika w deszczu. Problemów nie stwierdzono.

 

Jestem bardzo bezpiecznym kierowcą po pijaku. Powiedziałbym nawet, że jestem bezpieczniejszym niż na trzeźwo. Tak mam, że kiedy jestem nawalony, to zakładam większy margines bezpieczeństwa do swojej (ograniczonej) sprawności niż na trzeźwo. Tam, gdzie na trzeźwo jechałbym 120, po pijaku będę się toczył 40. Nie właduję się w żadną potencjalnie niebezpieczną sytuację. Po pijaku nie jestem agresywny za kierownicą -na trzeźwo mi się zdarza...

Z mojego punktu widzenia, zakaz jazdy po spożyciu jest bez sensu. Gdyby wszyscy jeździli tak bezpiecznie jak ja jeżdżę w stanie nieważkości, to nie byłoby wypadków na drogach.*

 

Problem w tym, że nie wszyscy reagują tak samo na alkohol, a nawet moja reakcja jest dość nietypowa. Zbyt wielu ludzi po wypiciu dostaje małpiego rozumu i traci kontrolę nad tym co robią. A może zresztą i mi się wydaje tylko, że jestem takim bezpiecznym kierowcą na bani...?

To może i lepiej, że przepisy w tym względzie są takie same dla wszystkich i zakładają prosty związek: upojenie alkoholowe = mniejsza sprawność motoryczna = większe zagrożenie dla innych użytkowników dróg, lub; łyse opony = dłuższa droga hamowania na mokrym = większe zagrożenie dla innych użytkowników dróg...

 

Przepisy nie są "szyte na miarę" dla Ciebie, Azrael, dla Gala czy Fido. Przepisy są dla każdego, przeciętnego kierowcy. I są dostosowane do takiego właśnie bardzo przeciętnego, a może nawet słabego kierowcy w kiepskim samochodzie. Inaczej się nie da.

I choć sam nie przepadam za nadmierną regulacją mojego życia przez państwo, to uznaję tego konieczność.

 

* oczywistym jest, że powyższe rozważania są czysto teoretyczne i nie wynikają z jakichkolwiek prób w rzeczywistości. Nie sądzę zresztą, by ktokolwiek myślał inaczej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 124
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Jestem bardzo bezpiecznym kierowcą po pijaku. Powiedziałbym nawet, że jestem bezpieczniejszym niż na trzeźwo. Tak mam, że kiedy jestem nawalony, to zakładam większy margines bezpieczeństwa do swojej (ograniczonej) sprawności niż na trzeźwo. Tam, gdzie na trzeźwo jechałbym 120, po pijaku będę się toczył 40. Nie właduję się w żadną potencjalnie niebezpieczną sytuację. Po pijaku nie jestem agresywny za kierownicą -na trzeźwo mi się zdarza...

 

Pozwolcie ze sie wtrace, poniewaz temat srodkow odurzajacych i jazdt interesuje mnie od dosc dawna... Moim zdanie Gal ma absolutna racje w tym przypadku. Przepisy sa swego rodzaju uogolnieniem opartym czesto na widzimisie ustawodawcow. Ostatnio natknalem sie na badania mowiace o tym, ze niewsyapny kierowca panuja nad pojazdem gorzej niz kierowca pijany (to znaczy taki majacy ciut wiecej ponad dopuszcalna norme - chlapnal sobie piwko tudziez dwa). Ale czy policja zabiera prawo jazdy zmeczonym kierowcom? Oczywiscie ze nie! Podobnie rzecz sie ma z wieloma lekami - nie wiem czy szanowni forumowicze zaglebiali sie kiedys w temat, ale wiele lekow potrafi zrobic czlowiekowi wode z mozgu (np. slawny gripex - nie radze po tym jezdzic:) Nie znam jednak przypadku, zeby ktokolwiek nie wsiadl do auta, bo napil sie syropu...

 

Im wieksza ilosc regulacji, tym mniejsza odpowiedzialnosc obywateli za swoje czyny. Prawo zwalnia z myslenia - co nie jest zabronione jest dozwolone, nawet gdy jest to ewidentna glupota. A przeciez wszystkiego nie da sie uregulowac!

 

To troche tak jak ze znakami ograniczajacymi predkosci - czasami jadac o polowe wolniej niz pokazuje znak okazuje sie za szybko; czasami jest na odwrot.

 

Kierowca powinien myslec i jezdzic bezpiecznie, a nie slepo podporzadkowywac sie przepisom.

 

ps. Argument Skandynawii jest troche na wyrost. Mimo wszystko wydaje mi sie, ze stosunek noc - dzien jest w tych panstwach inny niz w Polsce i tzw. szarowka wystepuje tam czesciej niz u nas. Sam jezdze na swiatlach caly czas, ale podobnie jak Azrael jestem przeciwny wprowadzeniu nakazu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proponuje wprowadzic nastepujace nakazy/zakazy

1. jezdzenie 24h na swiatlach - jw.

2. zakaz jedzenia w trakcie jazdy - no bo mozna sie poparzyc, lub okruszki spadna i mozna stracic panowanie nad pojazdem, lub nie zauwazyc zagrozenia

3. zakaz picia w trakcie jazdy - bo sie mozna ochlapac i stracic panowanie nad pojazdem, lub nie zauwazyc zagrozenia

4. zakaz palenia w trakcie jazdy - no bo zar upadnie i straci sie panowanie nad pojazdem, lub nie zauwazy zagrozenia

5. zakaz sluchania muzyki w trakcie jazdy - bo sie mozna zasluchac i stracic panowanie nad pojazdem, lub nie zauwazyc zagrozenia

6. nakaz posiadania kasku

7. nakaz posiadania foteli kubelkowych

8. nakaz posiadania klatki bezpieczenstwa

9. nakaz posiadania systemu gasniczego

10. zakaz wozenia pasazerow - poniewaz moga zagadac, w wyniku czego mozna stracic panowanie nad pojazdem, lub nie zauwazyc zagrozenia

11. szczegolny zakaz wozenia pasazerow plci przeciwnej ( w przypadku tych w mniejszosci, tej samej plci).

 

 

ps. ThanJu Norwegia i Niemcy to kiepskie przyklady.

Norwegowie maja ciemno przez caly rok, a Niemcy (jak to mawia moj znajomy) maja krok marszowy we krwi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolcie ze sie wtrace, poniewaz temat srodkow odurzajacych i jazdy interesuje mnie od dosc dawna... Moim zdanie Gal ma absolutna racje w tym przypadku. Przepisy sa swego rodzaju uogolnieniem opartym czesto na widzimisie ustawodawcow. Ostatnio natknalem sie na badania mowiace o tym, ze niewsyapny kierowca panuja nad pojazdem gorzej niz kierowca pijany (to znaczy taki majacy ciut wiecej ponad dopuszcalna norme - chlapnal sobie piwko tudziez dwa). Ale czy policja zabiera prawo jazdy zmeczonym kierowcom? Oczywiscie ze nie! Podobnie rzecz sie ma z wieloma lekami - nie wiem czy szanowni forumowicze zaglebiali sie kiedys w temat, ale wiele lekow potrafi zrobic czlowiekowi wode z mozgu (np. slawny gripex - nie radze po tym jezdzic:) Nie znam jednak przypadku, zeby ktokolwiek nie wsiadl do auta, bo napil sie syropu...

 

A jak wykazali Anglicy, kierowca rozmawiający przez telefon podczas jazdy (i nie ma znaczenia czy telefon jest w zestawie głośnomówiącym, czy przyciskany barkiem do ucha) ma czas reakcji gorszy od delikwenta po dwóch piwach...

Problem z kierowcą zmęczonym polega na tym, że -w odróżnieniu od "wypitego"- nie ma sposobu (prostego, typu "dmuchnij w alkomat") POMIARU stopnia zmęczenia. Drugą kwestią z tym tematem związaną jest to, że aby nie być pod wpływem (alkoholu czy innych środków) wystarczy ....nie zażyć ich. Zaś zmęczenie to coś, co pojawia się samoistnie - również jako efekt godzin za kółkiem.

Kierowcy najbardziej "niebezpiecznych" pojazdów (TIRy, autobusy i t.p.) mają tachografy i istnieją przepisy regulujące czas pracy kierowców takich pojazdów - z powodów praktycznych nie stosuje się tego (jeszcze ...?) w odniesiesieniu do pozostałych.

 

Kwestia zażywania substancji rozmaitych i prowadzenia pojazdu "pod ich wpływem" też jest ujęta w przepisach, a także opracowuje się proste testy na wykrywanie tychże w delikwencie - jak i szkoli policjantów aby ci potrafili takich "wyłapać" (a jak skierują podejrzanego na badanie i ono potwierdzi fakt zażycia to konsekwencje są podobne jak w przypadku wypicia).

 

Co do leków: producenci od dawna zamieszczają ostrzeżenia na opakowaniach (jak np. na Aviomarinie). Czy kierowcy to czytają, czy nie (i czy się do zaleceń tych stosują!) to już inna sprawa.

Gdyby zaś jeżdzenie "po Gripexie" (w ilości "pół opakowania na raz") było równie popularne co jeżdżenie na bani to problem ten zapewne też doczekałby się w końcu regulacji prawnych (inaczej, kwestią kluczową tutaj jest SKALA występowania danego problemu - osobny temat, zahaczający o genezę prawa).

 

Im wieksza ilosc regulacji, tym mniejsza odpowiedzialnosc obywateli za swoje czyny. Prawo zwalnia z myslenia - co nie jest zabronione jest dozwolone, nawet gdy jest to ewidentna glupota. A przeciez wszystkiego nie da sie uregulowac!

(....)

Kierowca powinien myslec i jezdzic bezpiecznie, a nie slepo podporzadkowywac sie przepisom.

Święte słowa. Ale nie popełniajmy błędu myślowego, polegającego na tym, że jak czegoś nie da się zrobić na 100% to lepiej nie robić tego wcale...

Większość ludzi w swych związkach nie jest do końca szczęśliwa... ale czy znaczy to, że należy zrezygnować z prób "ułożenia sobie z kimś życia"?? (No bo i tak będą jakieś nieporozumienia...)

 

Sam jezdze na swiatlach caly czas, ale podobnie jak Azrael jestem przeciwny wprowadzeniu nakazu...

Ja też jeżdżę na światłach, i też uważam że NADMIERNA regulacja prawna jest zła. Twierdzę tylko, że w sytuacji jaką mamy w Polsce (niska świadomość społeczna ludzi, w tym kierowców) wprowadzenie takiego przepisu będzie -uwzględniając wszystkie za i przeciw- mimo wszystko MNIEJSZYM ZŁEM.

(Ale to już jest nie fakt OBIEKTYWNY, lecz moje odczucie SUBIEKTYWNE.)

 

pzdr,

M

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a Niemcy (jak to mawia moj znajomy) maja krok marszowy we krwi.

 

To w takim razie usprawiedliwieniem Polakow jest to, ze maja niepodporzadkowywanie sie we krwi? A moze wlasnie w tym rzecz? Jakby tak zapisac jeden dodatkowy punkt do ustawy mowiacy, ze "Obywatel ma obowiazek niepodporzadkowywac sie prawu", to wtedy wszyscy rodacy, majacy przeciez sprzeciwianie sie we krwi, sprzeciwiajac sie temu punktowi, podporzadkowywaliby sie wszystkim pozostalym? To jest mysl...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proponuje wprowadzic nastepujace nakazy/zakazy

1. jezdzenie 24h na swiatlach - jw.

2. zakaz jedzenia w trakcie jazdy - no bo mozna sie poparzyc, lub okruszki spadna i mozna stracic panowanie nad pojazdem, lub nie zauwazyc zagrozenia

3. zakaz picia w trakcie jazdy - bo sie mozna ochlapac i stracic panowanie nad pojazdem, lub nie zauwazyc zagrozenia

4. zakaz palenia w trakcie jazdy - no bo zar upadnie i straci sie panowanie nad pojazdem, lub nie zauwazy zagrozenia

5. zakaz sluchania muzyki w trakcie jazdy - bo sie mozna zasluchac i stracic panowanie nad pojazdem, lub nie zauwazyc zagrozenia

6. nakaz posiadania kasku

7. nakaz posiadania foteli kubelkowych

8. nakaz posiadania klatki bezpieczenstwa

9. nakaz posiadania systemu gasniczego

10. zakaz wozenia pasazerow - poniewaz moga zagadac, w wyniku czego mozna stracic panowanie nad pojazdem, lub nie zauwazyc zagrozenia

11. szczegolny zakaz wozenia pasazerow plci przeciwnej ( w przypadku tych w mniejszosci, tej samej plci).

 

Do tego wykazu dodaję kolejny punkt:

12. zakaz otwierania okien

 

 

A tak na poważnie:

Kilka lat temu znajomy przejeżdzał przez las samochodem z otwartymi oknami. Do środka wleciał mu bąk, który kręcił mu się w okolicach głowy. Ów znajomy za wszelką cenę chciał pozbyć się tego g.... z samochodu, więc namiętnie machał czym popadnie. Skończyło się... na drzewie :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naprawde spedzilem tam sporo czasu. I owszem, respekt dla prawa jest wiekszy, ale to wcale nie dlatego, ze maja to we krwi, tylko dlatego ze strozowie prawa dzialaja jak powinni. Nie ma mowy o lapowkach, nie ma mowy u przymykaniu oka, wszystko jest brane pod uwage i po prostu malo kto sie odwazy sprzeciwic. Gdyby w Polszce policja dzialala tak samo sprawnie, respekt tez bylby wiekszy. Ale zeby dzialala sprawniej, trzeba by zmniejszyc korupcje, zwiekszyc place pracownikom, a zeby zmniejszyc korpucje, trzeba by ja tez zmniejszyc gdzie indziej, a zeby tam zmniejszyc, jeszcze gdzie indziej i takie jest bledne kolo, ktore sie toczy po rownym podlozu. Z tego sobie zdaje sprawe. Niech ktos tylko wymysli sposob na zatrzymanie tego kola :| ....

 

[EDIT] no dobra, maja to troche we krwi, ale to sie tez skads wzielo...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem jak najbardizej za światłami w dzień, ale na takiej zasadzie że jak nie zapale jadąc w korku w mieście albo turlając się po osiedlu to bmnie będzie ścigała władza i tak dalej. Ja zawsze zapalam osobiście. Tak samo jak zawsze zapinam pasy. Problem braku świateł w nocy nie rozwiąże się przez obowiązek palenia w dzień bo ludzie będą mieli to tak samo w dupie, a organy tzw dalej będą stały w krzakach.

A czy zimowa pora sa tacy co na swiatlach nie jezdza w dzien, o ile oczywiscie nie zapomna? Nie. dlaczego? Bo z miejsca dostana mandat. Wylapia ich w sekunde.

To akurat przepis, ktorego ominac sie nie da. I w krajach, gdzie sie przestrzega wszystkich przepisow, jest jednak NAKAZ jezdzenia.

Jak durny pacan bedzie mial wybor to se wytlumaczy, ze oszczeda samochod jadac bez swiatel.

I pamietaj, nasz MODERATORZE, ze jak napisano, TO ciebie maja widziec. I jak ktos z boku, szybko nadjezdza, szarym autem, lub zielonym na tle trawek, to siwatelka moze katem oka zobaczysz, bo blyskna gdzies. W tym rzecz. Bo te swiatla sie w oczy rzucaja.

Przeciez latem na szosie mozna auta nie zobaczyc, bo sie gdzies dlakeo zlewa z asfaltem.

Sam tak mialem kilka razy. A swiatla widac z daleka.

Edukacja? To jest wishful thinking, kompletna iluzja. Ludzi bedziesz uczyl? Przestrzegania przepisow? A sam przestrzegasz wszystkich? Bo ja nie. Ale zawsze mam jakies wytlumaczenie. Dla siebie oczywiscie. Bo siebie uwazamy zawsze za swietcyh. I kalac sobie wlasnej opinii we lwasnych slepiach nie bedziem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przestrzegania przepisow? A sam przestrzegasz wszystkich? Bo ja nie. Ale zawsze mam jakies wytlumaczenie. Dla siebie oczywiscie. Bo siebie uwazamy zawsze za swietcyh. I kalac sobie wlasnej opinii we lwasnych slepiach nie bedziem.

 

Ja nawiązując do tego chciałem jedno przypomnieć - że kiedyś dostało mi się, ze niby jeżdżę jak zawalidroga bo zgodnie z przepisami (czasem +10km/h). Otóż przyznaję się bez bicia, ze od kiedy mam Subaru to zapanował u mnie cholerny relatywizm, jazda sprawia mi jeszcze większą frajdę i teraz czekam tylko niecierpliwie kiedy mnie z krzków goście z suszarką zaskoczą. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(jak ma się już za sobą drogę Kraków - Łódź, jeżdżenie po mieście + pakowanie klamotów w Łodzi i połowę drogi do Konina, to postrzeganie i refleks nie jest już na najwyższym poziomie).

To jest niestety słaby argument :-/ Wiesz dlaczego.

Nie wiem. W moim odczuciu jest to argument mówiący: "nie wszyscy kierowcy za kółkiem są u szczytu swych możliwości psychomotorycznych - jazda samochodem wszak męczy, pogoda i biorytmy też mają swój wpływ na czas reakcji. Należy to mieć na uwadze, i ułatwić tym "wolniejszym" życie na drodze."

Ja nie byłem wtedy "padający na pysk" - zmęczenie "w granicach przyzwoitości", ale jednak zmęczenie - i związany z tym wydłużony -troszkę- czas reakcji.

 

 

Jak napisali tu już wcześniej inni: światła (poza porą nocy) są nie po to żebyś TY widział drogę, ale żeby CIEBIE WIDZIELI. Myślę że różnica "widzialności" samochodu z włączonymi światłami i tego bez świateł jest bezdyskusyjna.

Nigdy nie twierdziłem że jest inaczej. ALe też nie widze najmiejszego powodu np. mandatować za spaloną zarówkę w dzień.

Zgadzam się. W takim przypadku powinno być pouczenie/ zwrócenie uwagi przez policmajstra - wszak w dzień kierowca nie jest w stanie zauważyć czy jego lampy działąją czy nie.

 

 

Czy jednak oburza cię -na przykład- zakaz jeżdżenia na łysych oponach?

Oburza. Statystyczny policjant ma takie kompetencje do oceny tego czym jestem w stanie jechać bezpiecznie do celu jak przydrożny słupek betonowy. Zdarzyło mi się przejechać kilkaset km bez bieżnika w deszczu. Problemów nie stwierdzono.

Azraelu, prosiłem o UZASADNIENIE, nie o OPINIĘ - czy przykład.

Jestem przekonany, że gdyby w czasie tego deszczu z taką oponą przyszło ci gwałtownie hamować to "problemy by stwierdzono".

Nie wnikając głębiej w różnice pomiędzy szarą tkanką mózgową (policmajstra) i szarą masą betonową (słupka) powiem tylko, że właśnie po to są przepisy, żeby policjant nie musiał każdego szczegółu OCENIAĆ, a tylko sprawdzić jego zgodność z przepisami ("checklist"):

- światła są? - OK;

- opony mają bieżnik? - OK;

- kierownik trzeźwy? - NIE - Uuuu.... to koniec jazdy - nawet jeśli byłby to Gal, który na bani jeździ bezpieczniej (uzasadnienie takiego rozwiązania umieścił Gal w swoim poście, więc nie będę powtarzał).

 

A że działa to trochę na zasadzie "cztery nogi dobre, dwie nogi złe"??

No cóż, przepisy prawa zawsze są mniej elastyczne od każdorazowej, indywidualnej oceny, ale w społeczeństwie jakaś standaryzacja norm i zachowań jest niezbędna dla sprawniejszego funkcjonowania tegoż. I rzeczywiście jest to problem złotego środka - jak to Lem napisał, demokracja to stan pośredni - równowaga dynamiczna pomiędzy tyranią a anarchią (i dlatego ma cechy obu).

 

Furmanka to nie rydwan bojowy, zazwyczaj człapie sie gdzieś około 10 km/h. Dla niej, podobnie jak i dla pieszych i cyklistów (a gdzie dziennikarze? ) trzeba dobrych odblasków.

Właśnie dlatego że człapie się 10km/h a Ty jedziesz te 100-120km/h i wpadasz w zacieniony las, często furmankę bardzo trudno zauważyć w pierwszej chwili a gdy już ją widzisz to z przeciwka jada auta a różnica prędkości duża.

No to po heblach... A jak masz zapalone światła, a furmanka ma odblaski (porządne!) to widać ją "trochę" wcześniej. Poza tym to problem furmanki (ilościowo) jest marginalny w odniesieniu do samochodów i nie występuje dodawanie się wielkich prędkości przy jeździe "na wprost" (mówimy przecież o oświetleniu "przednim").

 

TO może furmankom precz albo nakażemy im zamontować oświetlenie, akumulator, zarejstrować się, przejść badanie techniczne, zapłacić opłatę "owsową" (bo przecież nie paliwową) i Bóg raczy wiedzieć co jeszcze? Proponuję powtórzyć z wszelkimi nietypowymi pojazdami.

Ale przecież furmanki (i często też traktory) mają już "precz" na wielu drogach - zwłaszcza na tych gdzie jeździ się szybciej...

Odpuśćmy sobie "rejestrację, badania techniczne" i inne takie. Mówimy o oświetleniu, konkretnie - o włączaniu (lub nie) lamp w SAMOCHODACH (które to samochody lampy JUŻ MAJĄ, nie trzeba niczego instalować i rejestrować - wystarczy ruszyć pstryczkiem...).

 

 

Poza tym nie słyszałem o wypadku zabicia kierowcy przez pieszego czy rowerzystę - nawet jeśli takowe się trafiają to jest to znikomy ułamek promila wszystkich wypadków.

Chyba dziwnie czytasz te statystyki. Uderzenie z dużą prędkością w frmanke czy nawet rowerzystę jest baaardzo niebezpieczne i nie jest czymś mało prawdopodobnym.

Tak. Ale: ja nie wspomniałem tu o furmance, a wyłącznie nawiązałem do pieszego i rowerzysty.

Jest niebezbieczne, ale NIEPORÓWNYWALNIE MNIEJ NIEBEZPIECZNE niż uderzenie w drugi samochód. (Kwestia energii kinetycznej -iloczyn MASY i PRĘDKOŚCI- i energii tej pochłanianie -zderzaki i kontrolowane strefy zgniotu, którym pieszym i cyklistom brak.)

 

Myślę że muminki jak widzą w nocy klienta bez świateł to sami rwą się do roboty - żadnych akcji "na tą okoliczność" (jak sądzę) organizować nie trzeba.

Muminki jedyne do czego się rwą to suszenie i nic poza tym. Po Wawie tygodniami można jeździć bez światła, tablicy rejestracyjnej, bez zderzaka, szyb i cholera wie czego jeszcze... i jakoś nikt nie zwróci uwagi (chyba że masz pecha jak ja). Swoją drogą ja jakoś mam farta do nieoświetlonych motocyklistów, furmanek i samochodów w nocy, już miałem takie sytaucje od któych się włos na głowie jeży.

No to mamy daleko różne doświadczenia w tej kwestii. W Poznaniu to byłoby gorzej się takim uchować.

 

Azraelu, widzę że mamy różne zapatrywania w tej kwestii, a nasze argumenty nie przekonują nas nawzajem za bardzo. Ponieważ nie mam teraz czasu na kontynuowanie tego dyskursu, proponuję go zamknąć (tzn. zakończyć tą dyskusję miedzy nami, nie "zamknąć wątek" :)

Szanuję twoją opinię, ale mam w tej kwestii odmienne (choć nie do końca) zdanie.

 

Dziękuję za rozmowę, ale ja już kończę - nie mam teraz już czasu na jej kontynuowanie. Możemy powrócić do niej kiedyś "w realu" :)

 

pzdr,

M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Burza nadciąga nad grody i sioła,

mężów dłoń ściska już karabelę,

matka dziateczki z podworca woła,

dzwony na trwogę biją w kościele!

 

Czy to Tatarzyn przez Dzikie Pola

dąży, gwałcąc i paląc!?

Czy znów Angole wbili nam gola,

za nic dług z Jałty jak zwykle mając!?

 

Nie! Gorsza potrzeba nad krajem dziś wisi...

Wolności woje - umierać gotowi

za ius liberum! By jeździć mogli ciemni i cisi,

bez świateł włączonych - kretyni drogowi!

 

Złota wolności, matko wszechswobód,

tyś jest jak zdrowie, wszyscy to wiemy!

Wszak bezpieczeństwo - zbyt marny to powód,

by swe nawyki zmieniała Sól Ziemi...

 

* * * * *

I to tyle ode mnie w kwestii przymusowych świateł... :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proponuje wprowadzic nastepujace nakazy/zakazy

4. zakaz palenia w trakcie jazdy - no bo zar upadnie i straci sie panowanie nad pojazdem, lub nie zauwazy zagrozenia

 

Na to na razie nikt się nie zdecydował ale były już przymiarki :!:

I myślę, że jakby ludzie się przyznawali, co było prawdziwą przyczyną wypadku, to ten punkt miałby dość pokaźną statystykę.

 

Do tego wykazu dodaję kolejny punkt:

12. zakaz otwierania okien

I to rozwiązałoby dodatkowy problem wylatujących przez okna śmieci, niedopałków i innych czasami przy dużych prędkościach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Burza nadciąga nad grody i sioła,

mężów dłoń ściska już karabelę,

matka dziateczki z podworca woła,

dzwony na trwogę biją w kościele!

 

(......)

 

Złota wolności, matko wszechswobód,

tyś jest jak zdrowie, wszyscy to wiemy!

Wszak bezpieczeństwo - zbyt marny to powód,

by swe nawyki zmieniała Sól Ziemi...

 

* * * * *

I to tyle ode mnie w kwestii przymusowych świateł... :wink:

ŁAŁ! - jak to się teraz mówi... :))

Jestem pod wrażeniem :)

 

pzdr,

M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie dlatego że człapie się 10km/h a Ty jedziesz te 100-120km/h i wpadasz w zacieniony las, często furmankę bardzo trudno zauważyć w pierwszej chwili a gdy już ją widzisz to z przeciwka jaa auta a różnica prędkości duża.

 

Drogi Azraelu... No nie do końca.

 

Nawet zakładając, że jedzie sama furmanka to wiadomo, że prędkości jadących z przeciwka sumują się, więc mamy:

 

v1 + v2 = v3

10 + 110 = 120

 

V = S/t

 

t = S/V.

 

Z czego wynika, że im większa prędkość, tym krótszy czas (spotkania się). Dla furmanki t > t dla samochodu. Więc im szybciej zobaczysz samochód tym lepiej. A lepiej go widać z włączonym oświetleniem. To liczenie to tak dla picu, bo każdy z życia to zna.

 

Ja jestem za nakazem, bo ty jeździsz cały czas na światłach, ja jeżdże i 80% forumowiczów podejrzewam. Ale co z panem Zdziśkiem w Lanosie? Który jest przyklejony do lewego pasa i w życiu go nie zmieni? On oszczędza żarówki i nie włączy świateł nawet podczas szarówki. I jak go przekonasz? W żaden sposób, tylko nakazem. Mentalność ludzka jaka jest - każdy wie. Przypomina mi się historia z potrąconym pieszym w nocy, który szedł ubrany CAŁY na CZARNO! Leżąc w szpitalu mówił:

- Co za baran w tym samochodzie, przecież ja go widziałem już od kilometra... :roll:

 

Dokładnie tak samo jest z samochodami...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tiak. Czasami jednak trzeba mysleć za naród, bo nie każdy pomyśli o tym, że ze światłami jest bezpieczniej.

Precz z nakazmi - ok. Ślepi za kółka - a co jak szaleć to szaleć :twisted:

 

Przy nakazie jazdy na światłach przez cały rok wielu kierowców by szarówką już miała włączone światła, bo nie musieliby sami podejmować tej decyzji. Trzeba jednak założyć, że conajmniej połowa kierowników bez świateł o nich zapomina, a nie że niewłączją ich ze złej woli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem, zapominają - bo rzadko im się zdarza włączać. Gdyby włączali ZAWSZE - to by sobie w końcu wyrobili odruch. Jak pisałem, ja tak mam: wsiadam - pasy - stacyjka - światła... i mogę jechać. Odruchy bezwarunkowe. Dzieki temu nie zapominam.

 

I na wyrobienie takiego odruchu jest obliczony przepis, nakazujący jazdę na światłach ZAWSZE. Oczywiście nie zadziała na wszystkich, ale na większość... i liczba szarych zjaw na drodze spadnie znacząco.

Zresztą, w ślad za tym przepisem możnaby montować przynajmniej w nowych autach automatyczne włączanie świateł, tak, jak to od dawna hula na wielu rynkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim staruszku też włącznik świateł jest w pozycji włączonej cały czas :) Niestety jak się przekonałem wracając wczoraj późnym popołudniem ze Szczawnicy do Krakowa przez Mszanę mało kto ma włączone światła. Spotkałem po drodze nawet kilka Subaru ale ani nie odmachiwali na pozdrowienia a świateł też raczaej nie mieli. Przykre to trochę bo całą drogę (jakby nie było dosyć krętą) pod słońce miałem i przyznam, że kiepsko się wyprzedza w takich warunkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...