W podstawówce mieliśmy w klasie koleżankę prymuskę (jak to w klasie). Dostawała kanapki: kromka chleba, plaster masła, plaster pasztetu, plaster masła, kromka chleba. Łapaliśmy więc szkolnego kota, który lekko przerażony wpierniczał jednak pasztet i większość masła.
Agniesia szczęśliwa dojadała chleb.