Nie wiem jak Wam, ale mnie ten Craig nie podoba się jako Bond.
Czy biegnie, czy strzela, czy gra w kasynie, czy jedzie autem zawsze ta sama mina.
Zaciśnięte zęby, ściśnięte wargi.
Ciągle.
Pamiętacie Connery'ego, Moore'a, czy nawet Brosnana - z uśmiechem, z jajem, szarmancko.
No przecież to bajka - to trochę trzeba podejść na luzie.
A ten cały czas - zesram się, nie dam się.
Ten potrafi, czasami strach się bać. Podobnie jak Bardem