Skocz do zawartości

Tichy

Użytkownik
  • Postów

    1062
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Odpowiedzi opublikowane przez Tichy

  1.  

     

    nie lubię drogowych szeryfów (pouczycieli, czyli: ja cię nauczę, ja ci pokażę).

    Hmmm, tu mam takie dwa przemyślenia: po pierwsze skoro miałeś takie przypadki, to można by wnioskować, że coś jednak przeskrobałeś ;)  Po drugie: ja akurat jestem zwolennikiem szeryfowania, bo trudno, żeby za każdym jeździł policjant. Taka oddolna obywatelska straż drogowa :)  Jak oduczyć ludzi złych zachowań, jeśli nie poprzez pokazanie im, jak niemiłe jest TO SAMO zastosowane wobec nich?


    Myślę, że nie o to chodzi. Ja też raczej wyrzucam na luz/N w zależności czym jadę, ale bardziej myślę o swojej nodze niż światłach stopu. Uważam, że robienie afery z takiego powszechnego i bardzo drobnego zjawiska jest ... niepotrzebne. Naprawdę jest milion istotniejszych spraw. :)


    Wysłane z ajfona za pomocą tapatoka

    Tak, masz rację, chciałem tylko poprzeć Kolegę, bo wiedziałem, że większość się na Niego rzuci z pazurami :)  Akurat mnie też przeszkadzają świecące po oczach "stopy", ale jest to problem trzecio- lub czwartorzędny na polskich drogach.

  2.  

     

    Wyraziłem swoje zdanie, bo nie każdy trzymający nogę na hamulcu zasługuje, by używać wobec niego określenia "cham na drodze", co sugeruje tytuł tematu.

    No tak, jasna sprawa, tytuł jest trochę "na wyrost" do kwestii stopu, może i to bywa denerwujące, ale nie za bardzo i da się przeżyć ;)


     

     

    Czy światła stopu przeszkadzają? Być może, ale zdecydowanie mniej niż np. pseudoksenony Made in China wrzucone do zwykłego reflektora i oślepiające jadących z przeciwka.

    O tak! Ale wystarczy, że ktoś zwykłą żarówkę założy krzywo i już tak oślepia, że szlag mnie trafia.

  3. Możecie mnie zlinczować ,ale jak stoi przede mną (szczególnie po zmroku) osoba ,która nie zna pojęcia "ręczny" i trzyma na heblu waląc mi po oczach swymi wszelkimi światłami ,a szczególnie bolesne jest to jak są ledy dookoła to..wale długimi i halogenami !! 

    Jaki problem zaciągnąć ręczny? :(

    Znając tut. Forum to zlinczują na pewno :)  Muszę przyznać, skoro już poruszyłeś ten temat, że... mnie to też okropnie wnerwia! Chyba najbardziej dają się we znaki "stopy" z Audi - normalnie nie idzie wytrzymać. Ciekawe, czemu ja mogę zaciągać ręczny, bo odrobina empatii pozwala mi na stwierdzenie, że mogę niepotrzebnie świecić ludziom po oczach, a inni nie pomyślą nawet o tym? Jasne, bycie egoistą jest bardzo wygodne.

     

     

    A jak ten przed tobą ma samochód z automatyczną skrzynią, gdzie nogę na hamulcu trzeba trzymać? Zastanowiłeś się nad tym?

    Tak, ciekawe, nagle 97% aut w Polsce ma automaty, tak? I tak od 20 lat? Bo po oczach światłami stopu walą prawie wszyscy.

    Ja nigdy nie używam ręcznego, bo poruszam się automatem. ....

    Automaty nie mają ręcznego? To jak przechodzą badania okresowe i homologację?

     

     

    Co do automatów: każdorazowe przełączanie automatycznej skrzyni na P na skrzyżowaniu, to ryzykowanie, że jeśli ktoś wjedzie ci w kufer, masz wielki problem nie tylko ze zderzakiem. Każdorazowe przełączanie z D na N i ponownie z N na D podczas krótkiego zatrzymania na skrzyżowaniu i potem gwałtowne ruszanie może przyczynić się do szybszego zużycia i uszkodzenia takiej przekładni. Polecam lekturę tego artykułu: http://www.prnd.pl/j...iegow,4,76.html

    Skoro ja mogę przełączać na luz, to ci z automatami nie mogą na N? Od tego padają skrzynie? Nie wierzę, chyba że automaty to naprawdę mega szajs, w co wątpię.

     

     

    jakie to może mieć skutki, jeśli hamulec ręczny sporadycznie używany w samochodach z automatyczną skrzynią biegów (szczególnie w starszych samochodach) popuszcza.

    I takie coś przechodzi przez diagnostykę coroczną? Chyba jeżdżę do "złego" diagnosty ;)

  4.  

     

    Natomiast co do zagrożeń ze strony poduszki powietrznej,to proponuję zgłębić temat,jak i również o prawidłowej pozycji za kierownicą,roli pasów w razie wypadku i ich prawidłowego zapinania,wtedy będzie to wszytko klarowniejsze,bo na razie wypisujesz bzdury.

    Rozumiem, że jesteś przekonany o słuszności własnych poglądów co najmniej w stopniu takim samym jak ja o słuszności swoich, tym niemniej na razie nie czuję się przekonany, gdyż wbrew temu, co mówisz, temat analizowałem i mam na ten temat wiedzę: może nie inżyniera-projektanta systemów bezpieczeństwa, ale na pewno dużo większą niż 80% użytkowników naszych dróg. Nie przyjmuję niczego na wiarę, muszę mieć dowody, ale ani Ty swoich, ani ja swoich nie przedstawimy w postaci "pisanej" ani nawet video, trzeba by się spotkać i wtedy mógłbym obszernie opowiedzieć, co i jak ustawiam, co biorę pod uwagę przy danym ustawieniu, dlaczego tak a nie inaczej, z jakich źródeł/informacji korzystam itp. itd. Naprawdę biorę pod uwagę WIELE czynników, często pomijanych przy tak banalnych czynnościach jak ustawienia pozycji za kierownicą. Zobaczyłbyś, że nie jestem oszołomem ani ignorantem, a wszystkie ustawienia/czynności potrafię logicznie i obszernie uzasadnić. Jeżeli o mnie chodzi, to ani nie potrafię, ani nie mam czasu na próbę opisania tego na Forum. Gdybyś kiedyś był w okolicach Krakowa, daj znać, chętnie się spotkam i poeksperymentuję z różnymi wariantami i ustawieniami, być może są jakieś czynniki, których nie biorę pod uwagę. Niestety na razie w okolice Łodzi się nie wybieram (brak urlopu i pieniędzy). Tylko nie przyjmuję do wiadomości dogmatu w stylu, że Ty masz rację "bo tak", a ja "gadam głupoty" - to samo mogę powiedzieć o Tobie. Po prostu często w życiu bywa tak, że to większość się myli, a mniejszość (lub jednostki) mają rację - historia to potwierdza. Uważam, że mam mocne argumenty, ale nie da się ich przekazać na Forum, za to chętnie pokażę w praktyce :-)

  5. A poza tym jak sam widzisz "forum" doradziło Ci optymalne rozwiązanie dla twojego problemu, tak jak @przemekka,pisał najlepiej by było abyś dobre ustawienie przetestował przez dłuższy okres czasu tak aby "wyłączyć" złe nawyki. To tak jak z papierosami przy rzucaniu ich po prostu musisz się przyzwyczaić.

    Do czego mam się przyzwyczaić: np. do obijania sobie kolan o kolumnę kierownicy? Bo po ustawieniu wg wskazówek z tego wątku m.in. taki był "objaw". A może do świadomości, że siedzę bliżej od poduszek powietrznych, niż przewidują zasady bezpieczeństwa? Bo też mi tak wychodziło. Dobrze, dajmy temu spokój, ja jestem szczęśliwy, bo mam zmodyfikowany lewarek, Wy jesteście szczęśliwi, bo macie seryjny. Ciekawe, czemu podobnych emocji jak mój wątek nie wywołują np. przeróbki dot. wydechu (nadmierny hałas), czy katalizatorów (ekologia)? A "upalanie" czy rajdy po śniegu na lotniskach/parkingach/rondach to oczywiście też nic potencjalnie niebezpiecznego dla postronnych, tak? Czemu tam, gdzie się tym chwalą, nie słyszałem głosów krytycznych, np. Kolegi Carlos-wrx? To jakoś większość Forumowiczów "łyka" bez trudu i wręcz chwali "rajdowy bulgot", chociaż tak naprawdę podane przeze mnie przykłady szkodzą nie tylko autorowi, ale i otoczeniu. Wyczuwam hipokryzję. A moja przeróbka jest zupełnie niegroźna dla otoczenia, wręcz pożyteczna, bo o kilka procent poprawiła komfort jazdy, a im on większy, tym bezpieczniej jadę (bo mniej się męczę).

  6.  

    problemem zaworów jest to, ze się robią ciasne, nie luźne...

     

     

    tylko się zapadają coraz bardziej (bo wypalają się gniazda) i luz kasuje się aż do podparcia.

    Czyli robią się ciasne... 

     

    Jak zwał, tak zwał: mnie chodzi o to, że zawory niejako osiadają coraz głębiej w wypalających się gniazdach, a więc gdyby na tychże samych gniazdach narastał nagar w tym samym tempie, regulacja zaworów nie byłaby konieczna :)  Czy - przynajmniej teoretycznie - mam rację?

     

    Ciekawostka: dopiero dziś odkryłem, że lubryfikacja działa też podczas pracy na benzynie :biglol:

  7. Strasznie drogo. Dowiedz sie, co konkretnie wchodzi w sklad uslugi za 3000zl ;) Moze 16 nowych szklanek? :)

    Pozatym skad wiesz, ze wymagana jest regulacja? Moze najpierw zlec sprawdzenie luzow. U mnie (fakt, ze 20F) dopiero przy ~180kkm (80kkm na LPG) wymagana byla regulacja)

     

    T.

    Ależ tak, oczywiście że najpierw sprawdzenie, potem regulacja, mój mechanik zresztą ani nie miewa ochoty na oszukiwanie mnie, bo to porządny człowiek, ani nie jest głupkiem :)  Po prostu rzucił taką cenę zakładając wariant mało optymistyczny, czyli gdyby się okazało, że dużo części TRZEBA wymienić (np. wszystkie szklanki, jak piszesz, czy inne dinksy). Zawsze tak robi, żeby potem ludziska pretensji nie miały. Ale skoro piszecie, że cena wysoka, to w razie czego będę ostrożnie negocjował i dopytywał się na bieżąco o koszta podczas prac ;) . Może w pakiecie np. liczył też wymianę świec, kabli, oleju w skrzyni i ew. innych rzeczy, które warto zrobić, gdy silnik jest na wierzchu? Bo on wie, że auto kupiłem na lata i że chcę mieć solidnie i czasem wolę przepłacić, niż jeździć do niego co 4 miesiące.

  8. pięknie to wystrugałeś :facepalm:

    zapewne następnym modem będzie "jak przedłużyć pedały", lub "jak przedłużyć przyciski od radia i pokrętła klimy", masz coś jeszcze czego nie sięgasz ? ... bo przecież nie posłuchasz się rad i nie ustawisz fotela ... :twisted:

    Gdybyś uważniej przeczytał moje niedawne posty, to byś wyczytał, że próbowałem się zastosować do przynajmniej części wskazówek Kolegów i do filmików mi nadesłanych (po pewnym czasie i po cichu, bo nie lubię nie mieć racji, ale wiem, że też jestem omylny), ale naprawdę większość porad była niewykonalna! Może przy okazji jakiegoś krakowskiego spota (na razie nie mam czasu, ale w końcu zajrzę kiedyś pod Halę) komuś to pokażę, może jakiś krzywy jestem albo auto mam zrobione z przystanku autobusowego? Ale wiesz co, w sumie wiele osób (ale nie z Forum) powiedziało mi tak: to auto ma być dla człowieka, nie odwrotnie (też tak uważam). Jeśli można coś zrobić, żeby było lepiej/wygodniej, to czemu męczyć się np. z niewygodną pozycją za kierownicą? Popatrz, jednym metalowym dinksem za niedużo PLN uszczęśliwiłem sam siebie i rozwiązałem większość problemów z komfortem siedzenia w aucie!

    A co do pedałów, to właśnie wg mnie są ZA BLISKO, chętnie bym je przepchnął dalej! Gdyby były daleko, to bym się przysuwał siedzeniem bliżej i do fabrycznego lewarka bym sięgał! Radia nie używam, a klimą nie kręcę co 2 min. jak biegami, więc olewam, może być nawet pod nogami pasażera :)

     

     

    Bo prawie wszystkie kobiety które znam, którym Bozia dała rozum a nie wzrost jak siadają za kierownicą to muszą fotel tak dosunąć do przodu by sięgnąć stopami pedałów, że aż strach pomyśleć gdzie ma się zmieścić ten biedny AIRBAG w razie wypadku skoro przestrzeń pomiędzy kierowcą a kierownicą prawie nie istnieje ;( Zresztą zawsze zastanawiało mnie jak ustawiają fotel rdzenni wytwórcy Subaru czyli Japończycy -bo oni też wzrostem nie grzeszą ;)

    Właśnie, czemu kobiety siedzą zazwyczaj tak, że dziubią nosem po przedniej szybie? Przecież to nawet nie jest zalecane w instrukcji obsługi - z uwagi właśnie na poduszki! To też jest przyczyna, dla której nie widzę możliwości bliższego siedzenia kierownicy niż obecnie.

  9. Tichy-nie lepiej zamiast tych cyrkow po prostu raz na 50tys km przebolec ten tysiac zlotych (w dohc) na regulacje?schladzanie zaworow przelaczaniem na chwile na PB to kuriozum:-)

    W sumie trochę panikuję, bo mechanik o regulacji zaworów powiedział po opisie objawów, jako hipotezę, jak auto u niego stanie, to może się okazać, że to kable lub świece ;-)

    W teorii masz rację, bo też tak kalkulowałem przed kupnem Forestera (wahałem się dlatego, że słyszałem o problemach z LPG w Subaru i tych patentach Japońców z ręczną regulacją zaworów) i wyszło mi, że wyjdę sporo na plus. Niestety praktyka zaczyna mnie z tych obliczeń wybijać, bo po pierwsze liczyłem, że skoro gaz zakładam przy 74000 km, to do "fabrycznego" przebiegu regulacji zaworów (100 tys.) dociągnę, no może mi się to skróci do 90 tys., a tu zonk - 83 tys., jeszcze się nawet instalacja nie zwróciła. Osiągnięcie regulacji co 50 tys. km byłoby optymistyczne w tej sytuacji, realnie 35-40 tys. km, a to już się nie opłaca. Po drugie tysiąc za regulację zaworów to dziwnie mało: mnie mechanik wstępnie oszacował na 3000-3500 zł, a w ASO to pewnie z 8000 by zaśpiewali.

     

    schladzanie zaworow przelaczaniem na chwile na PB to kuriozum:-)

    Ale czemu? W sensie, że nic nie pomaga czy że wydaje Ci się to dziwne? Bo mnie interesuje tylko, czy ma to sens TECHNICZNIE, z punktu widzenia "robienia dobrze" silnikowi, upierdliwość rozwiązania jest mi obojętna.

     

    Tankuję głownie na orlenie (bo taki w pobliżu mam) i widzę jak wyglądają filtry przy wymianie. Sam gazownik mówił, że jest naprawdę OK.

    Niemożliwe! Co człowiek, to inne doświadczenia. Tankowanie LPG na Orlenie powodowało, że nast. auta przestawały jeździć: Nubira, Fabia, Forester. Tylko Golf III ignorował jakość gazu, ale tam była instalacja prymitywna, jak w Polonezie ;-) Najgorzej było w Fabii, auto nie chciało jechać, jakbym zamiast LPG wlał farsz do ruskich pierogów. Tak było ZA KAŻDYM RAZEM, póki wraz z Tatą nie wyleczyliśmy się z Orlenu, gorzej było tylko na Arge (do spadku mocy dochodził dym z rury).

     

    problemem zaworów jest to, ze się robią ciasne, nie luźne...

    ???? Mechanik ze mnie żaden, ale widziałem kiedyś animację silnika spalinowego oraz czytałem tu na Forum, jak ktoś pisał, że nie zawory się wydłużają (to był taki żarcik autora) i dlatego się kasuje luz, tylko się zapadają coraz bardziej (bo wypalają się gniazda) i luz kasuje się aż do podparcia. Z tego, co piszesz, wynika coś przeciwnego! Jakiś nowy schemat silnika spalinowego? Bo zgłupiałem.

     

    ja był olej wymienał częściej , a nie jak zalecane 15, czy 30 tys.

    Wymieniam co roku lub co 10 tys. km, w zależności od tego, co pierwsze.

     

    Dziękuję Kolegom za opinie, wszystko to uważnie przeczytałem i wyciągnę wnioski.

    Chętnie przeczytam też dalsze wypowiedzi odnośnie moich pytań, zobaczymy, czy będzie jakakolwiek zgodność między fachowcami ;)

    Moze nawet Guru JAKO się wypowie lub ktoś z Czakramu? ;)

    W sumie po Waszych wypowiedziach nie mogę się doczekać przyszłego tygodnia, bo jestem ciekaw, co powie mechanik po pogrzebaniu w autku - a może to wcale nie zawory? Choć moim zdaniem to one, identycznie zachowywał się silnik w Fabii, po prostu mam deja vu. Tylko Forek jeszcze nie gaśnie, ale też Fabią z tymi objawami dużo dłużej jeździłem, czekając na poprawę lub eskalację  :(

  10. Mam takie pytania do fachowców gazujących Subaryny (lub inne "japońce") lub innych osób, które się znają na rzeczy - tylko proszę o wypowiedzi tych, którzy naprawdę się na tym znają na gruncie zawodowym. Chodzi mi o te częstsze regulacje luzów zaworowych przy LPG, ale chciałem podejść od innej strony do tematu.

     

    Założenia:

    1. muszę używać LPG, bo nie stać mnie na spalanie wyłącznie benzyny
    2. chcę jak najrzadziej regulować zawory
    3. 90% moich przebiegów to wiecznie zakorkowany Kraków lub jego bliskie okolice (czyli głównie masakryczne korki na 1-3 biegu)
    4. nie jeżdżę prawie w ogóle autostradami
    5. nie przekraczam nigdy 130 km/h
    6. mam lubryfikację :P
    7. jeżdżę emerycko, nie rajduję, nie upalam, nie ścigam się spod świateł ;)

    Pytania:

    1. czy to prawda, że problemy z zaworami nasilają się, gdy auto jest wykorzystywane głównie w trasach, z dużymi obrotami i prędkościami? Jeśli tak, to czy dobrym pomysłem jest włączanie LPG w korkach (bywają takie na 20 min. stania), a przechodzenie na benzynę w trasie i na autostradzie?
    2. czytałem o dwóch rzeczach związanych z LPG: wypalanie się zaworów oraz nagar na zaworach związany z "brudnym" gazem. Trochę tu sprzeczności. Czy da się wobec tego wypalanie gniazd "zrównoważyć" nagarem? Jakbym np. zamiast na Shellu zaczął tankować tani LPG na "dziwnych" stacjach, żeby zwiększyć nagar i kompensować wypalanie zaworów? Bo już drugie auto tankuję wyłącznie na Shellu (podobno dobra jakość LPG) i w kolejnym mam pad silnika w związku z zaworami, przy małych przebiegach.
    3. czy emeryckie jeżdżenie na LPG pomaga zaworom (tj. dłużej pojeżdżę bez regulacji), czy lepiej jest "cisnąć"? Obecnie jeżdżę tak: powolne (czyli nie gaz w podłogę) rozpędzanie się na każdym biegu do ok. 3100-3500 obr. i zmiana na wyższy bieg, a redukuję tuż przed spadkiem do 2000 obr. Oczywiście dot. to spokojnej jazdy w dobrych warunkach po płaskim, na rozgrzanym silniku, bez wyprzedzania itp.
    4. taki pomysł: co jakiś czas (niezależnie od trasy czy korka) przełączać na chwilę na benzynę, żeby schłodzić zawory - pomoże czy nie? Zaznaczam, że jako kierowcy takie przełączanie mi nie przeszkadza, jeżeli mi powiecie, że to dobrze zrobi zaworom, to będę sobie pstrykał ;)
    5. przed wyłączeniem silnika na chwilkę włączam zawsze benzynę i na niej gaszę - dobrze robię?

     

     

    Mieliście kiedyś problem ze skrzypiącym pływakiem w butli?


    Wymienili mi na gwarancji cały wielozawór - teraz piszczy w PEŁNYM zakresie ilości gazu :D:toobad::facepalm:
    Poczekam na relacje z naprawy - mam nadzieje ze dasz znać :). Po weekendzie miałem dzwonić do mgas i się umawiać.

    Wysłane z mojego Nexus 5

     

    Prędko nie będzie, bo najpierw naprawa silnika u mojego mechanika, co pewnie potrwa ze 2 tyg., a dopiero jak auto zacznie znów jeździć, to c.d. batalii o piszczący pływak ;)

    • Lajk 1
  11. Luzy zaworowe sprawdzałeś , bo objaw na nie wskazuje. CEL świeci?

    Nie jestem mechanikiem, ale po doświadczeniach z poprzednim i obecnym autem zgadzam się z przedmówcą: luzy zaworowe, ew. sprawdzenie kompresji na cylindrach - w Skodzie tak mi wykryli problem z silnikiem przy takich samych objawach. W Skodzie cechą charakterystyczną był jeszcze (po zgaśnięciu) straszny smród benzyny wokół auta.

  12.  

     

    powiem tylko - ja pier#@!e... co to za drut?

    Straszny z Ciebie malkontent - w dodatku niezbyt kulturalny. Nie musi Ci się pomysł podobać, rozumiem to, ale ważne, że mnie jest dobrze, to w końcu moje auto :)  Sfotografowałem i opisałem po to, że gdyby jednak trafiłsię jakiś dziwak jak ja, który chciałby sobie coś w podobnym stylu zrobić, to będzie miał jakiś punkt zaczepienia. W końcu to Forum Subaru, im więcej różnych danych, tym większa szansa, że komuś w przyszłości ułatwi to życie lub w czymś pomoże.


    Do nielegala z tym patentem :)

    Ale zwróć uwagę, jaka "profeska": nakrętka kontrująca oraz (czego nie widać) gwint osadzony na specjalnym kleju do gwintów, wszystko po to, żeby z jednej strony "dinks" dało się zdemontować (np. gdyby moje auto chciał w przyszłości kupić Kolega Carlos-wrx :biglol: ), z drugiej - aby nie dochodziło do przypadkowego poluzowania czy przekręcania się gałki :)

  13. A wystarczyło by pewnie fotel poprawnie ustawić. Ale jak kto lubi. Grunt że wygodnie :)

    Owszem, dużo się nasłuchałem na temat ustawnienia fotela ;) Podjąłem nawet pewne próby ustawiania wg zaleceń co poniektórych, ale nie przekonało mnie to - zawsze było gorzej niż miałem, a niektórych pomysłów po prostu się nie dało wykonać. Dopiero ta przedłużka sprawiła, że mi się dobrze (a więc i bezpiecznie) prowadzi auto i się tak nie męczę. Uważam, że to auto jest dla mnie, nie na odwrót - i robię wszystko, żeby to mnie było wygodnie.

  14. Zaraz po montażu było OK, potem zaczął stukać podczas jazdy, jakby mi ktoś opukiwał drewnianym młotkiem zbiornik. Na gwarancji naprawili - po 2 tyg. zaczął piszczeć (ale naprawdę głośno), gdy się gaz w zbiorniku bujał. Piszczał tylko w przedziale od full do 2/3. Wymienili mi na gwarancji cały wielozawór - teraz piszczy w PEŁNYM zakresie ilości gazu

    To dokładnie tak, jak u mnie. Hałas był słyszalny też między stanem pełnym a 2/3. Teraz ze strachu cholerstwo ucichło. Oby tak dalej. :P

     

     

    bo właśnie gaz mi chyba zawory załatwił - w czwartek wiozę auto do mechanika, to się okaże (ale pewnie i tak silnik wyjmą, chlip, już po aucie, bo będzie "grzebane", a nigdy już się tak nie złoży jak fabrycznie ) a na razie autobus i tramwaj

    E no, spokojna Twoja rozczochrana. Jak fachura złoży, to będzie lepszy jak nówka. :)

     

     

    @@bakkz,

    Dzięki za pocieszenie, obyś miał rację, bo obryzam pazury z nerwów. Tj. fachowiec będzie z nim robił bardzo dobry, o to się nie boję, ale jakoś wierzyć mi się nie chce, że coś takiego jak silnik można odłączyć od tych wszystkich rurek, kabelków itp. i potem złożyć tak, żeby działało :krecka_dostal:  Przeraża mnie wizja, że potem z połowy rurek będzie coś ciekło, 20% styków w kabelkach różnej maści straci kontakt, a 10% urządzeń przestanie działać. A ja mam jeszcze tam zamontowane Webasto, LPG, alarm, antykunę, ło matko, biedny mój Forek! :cry:  Jedno jest pewne: nie chcę tego widzieć: zawożę, niech robią co chcą i tylko niech mi potem auto oddadzą w jednym kawałku i działające.

    W ogóle co to za pomysł, żeby do regulacji zaworów trzeba było wyciągać silnik? Konstruktora tego patentu walnąłbym chętnie w "makówkę". Zwykła czynność obsługowa, powinno to być proste, an wierzchu i zajmować pół godziny! Może jednak mogłem się zafiksować na Kii Sportage i szukać dalej jakiejś w dobrym stanie? Hmmm, trudno, stało się. Liczyłem się z kosztem regulacji, ale myślałem, że do 90-100 tys. km wytrwa, zwłaszcza że gaz mam dopiero od roku i delikatnie jeżdżę (oraz zero autostrad), a tu już problem...

  15. Bo one są przystosowane do prowadzenia z fotelem pochylonym tak, żeby słupek ochraniał głowę przed nadlatującymi kulami ;).

    Myślałem, że BMW ma fabrycznie kuloodporne wszystkie szyby - czyżby to była tylko opcja w wariancie "biznes"? :biglol:  Chyba że masz na myśli to, że słupek ochrania przed "kulami" z RPG (rykoszety itp.), wtedy zgoda :D

    Wreszcie zamontowałem słynną przedłużkę :dance: 

     

    Jest FANTASTYCZNIE! Jakby mi ktoś nowe auto dał, zupełnie inny komfort jazdy! Wreszcie nie czuję się jakbym prowadził Malucha czy Ładę, ale luksusowy wóz! Siedzę sobie wygodnie, a lewarek blisko, można go pewnie chwycić całą dłonią (nie końcówkami palców).

    Gdyby ktoś chciał pójść tą samą drogą, mogę udzielić wskazówek dot. wykonania "gadżetu" :)

  16.  

     

    Co do ogrzewanej przedniej szyby - wolę Webasto. Mi osobiście (choć wiem, że nie każdemu) te druciki przeszkadzają.

    Nie wiem, jak wyglądają w Skodach, ale jeśli podobnie do Focusa (bo takowym jeździłem), to przeszkadzają mi tak, że nie rozpatrywałbym zakupu auta z czymś takim :(  Za to mam Webasto i to mi pasuje - ogrzewa całe auto, nie tylko szybę :thumbup:  Chwała poprzedniemu właścicielowi, że zamontował, w życiu nie stać by mnie było na domontowanie sobie takiego "gadżetu".


     

     

    naprawdę nie wiem skąd ta ogólna nienawiść do do Skody, nie zmieni to tego, że ma wiele fajnych, przydatnych i funkcjonujących rozwiązań przydatnych na co dzień taka jest niestety prawda i szkoda, że Subaru pod tym względem nie chce odrobinę klienta rozpieścić tym bardziej że np. system automatycznie ściemniających się lusterek mają tylko niedostępny w EU

    Wszystkie te gadżety są fajne, póki auto nowe - jak się ta cała elektronika zacznie psuć (a zacznie, tak jest zaprogramowana), to dopiero zaczyna się jazda ;)  Dla mnie to koszmarna wizja, że za 8-10 lat będę musiał kupić auto z OBECNEJ produkcji - te "eko" silniki, które się rozpadną po max. 150 tys. km, 30 komputerów pokładowych, za to tylko JEDEN przełącznik do wszystkiego i LCD na pół przodu auta :)  Wszystko sterowane elektroniką i to taką najgorszej próby, przy -20 st. pewnie za kilka lat 40% aut nie odpali... Ostatnio jechałem niestarą Vectrą: to chore, żeby włączanie klimy wybierać z menu! To już nie można zwykłego przycisku AC zrobić??? A chyba najbardziej przeraża mnie włączanie i wyłączanie przyciskiem - a co, gdy zawiedzie przycisk lub sterowanie? Mechaniczną stacyjką zawsze silnik wyłączę.

  17. Trochę jakby kierownik sieny celowo wjechał w lagunę :/

    Zrealizował moje marzenie o starym Polonezie do wjeżdżania w cwaniaczków :biglol:  Pewien mój znajomy mówi ironicznie na takie zdarzenia "skarany!". Gdy przez jakiś czas mój kumpel takowy bolid posiadał, to NIKT, poważnie - NIKT mu nie zajeżdżał, nie wpychał się, nie wymuszał pierwszeństwa :)  Chyba wszyscy wiedzieli, że jak ktoś jedzie zagazowanym Poldkiem z lat 90-tych o kolorze rdzy (na ok. 70% powierzchni), to nie będzie hamował i chętnie sobie wyremontuje część auta na ich koszt ;)  Co ciekawe, rok później mu to auto ktoś ukradł spod bloku!!! Może też chciał szacunku na drodze? :D

  18. Mieliście kiedyś problem ze skrzypiącym pływakiem w butli?

     

    Skrzypiący nie, ale w ogólności hałasujący - wielokrotnie, właśnie z tym walczę ;-)

    Zaraz po montażu było OK, potem zaczął stukać podczas jazdy, jakby mi ktoś opukiwał drewnianym młotkiem zbiornik. Na gwarancji naprawili - po 2 tyg. zaczął piszczeć (ale naprawdę głośno), gdy się gaz w zbiorniku bujał. Piszczał tylko w przedziale od full do 2/3. Wymienili mi na gwarancji cały wielozawór - teraz piszczy w PEŁNYM zakresie ilości gazu :D:toobad::facepalm:

     

    Szlag mnie już trafia, ale na razie chyba odpuszczę walkę, bo właśnie gaz mi chyba zawory załatwił - w czwartek wiozę auto do mechanika, to się okaże (ale pewnie i tak silnik wyjmą, chlip, już po aucie, bo będzie "grzebane", a nigdy już się tak nie złoży jak fabrycznie :() a na razie autobus i tramwaj :cry:

    • Lajk 1
  19. Wreszcie udało mi się znaleźć czas na finalizację pomysłu z przedłużką - JUŻ JĄ MAM! :)  Dziś niestety nie mam czasu jej przykręcić, może jutro mi się uda, to oczywiście się "pochwalę" i załączę fotki :P

     

    Tym, którzy wypominali mi rzekomo fatalną pozycję za kierownicą pragnę dodać, że ostatnio miałem okazję przejechać się kilkunastoletnim BMW kolegi (kupił, więc trzeba było obejrzeć) :)  Szczerze nie lubię marki BMW (choć wiem, że robią dobre auta), ale muszę przyznać, że ustawiłem sobie fotel jak zwykle, po mojemu, czyli wg wielu z Was źle - no i żadnych problemów z sięganiem do kierownicy czy lewarka nie miałem! Muszę więcej wpraszać się do aut znajomych, żeby przeprowadzić dalsze badania statystyczne ;)  Tylko większość znajomych ma teraz automaty... :(

  20. powiem tak....

     

    mam 190cm, ważę 130kg - kilka lat Kyokushin, 7 lat Kickboxingu, 4 lata boksu i dalej trenuję... i wiecie co - to uczy takiej pokory, że nie masz ochoty być agresywnym. Zgoda, jest potrzeba wiesz co robić, ale wszystkich "mocnych" gości których znam, łączy jedna cecha - spokój. Nie oszukujcie samych siebie że jesteście kozakami - bo nie jesteście. Nie oszukujcie samych siebie że jesteście bandziorami - bo nie jesteście. Nie oszukujcie samych siebie, że jesteście groźni - bo groźni możecie być tylko dla siebie i najbliższych. Nie oszukujcie samych siebie, że posiadanie pałek, gazów zrobi z Was stronę dominująca w konflikcie, bo nie zrobi. Największa siła nie tkwi w mięśniach, ale w głowie. Jeśli macie potrzebę, to mogę paru z "Was" "kozaków" wziąść na sprawdzenie, spuszczę łomot i zobaczycie jak to jest być agresorem, ale takie podejście do współuczestniczenia w życiu codziennym jest ostatecznościa, która powinniscie się kierować.

    Tylko widzisz, Ty jesteś "mądry", bo razie NAPAŚCI (nie mówię o tym, że atakujesz pierwszy, tylko ktoś atakuje Ciebie!) masz większe szanse - o ile ktoś nie wyciągnie kałacha ;)  Ciebie jakby ktoś próbował wyciągać z auta, to sądzę, że nawet chętnie sam byś wysiadł :biglol:  Postaw się (jeśli potrafisz) w sytuacji człowieka w porównaniu z Tobą słabego fizycznie, nie znającego żadnych sztuk walki, typowego "mózgowca", którego jedyną siłownią jest podnoszenie myszy komputerowej :D  Jak ktoś mnie atakuje fizycznie, to nie mam szans się obronić gołymi rękoma, podobnie - o czym wspomniał inny Kolega - żadna pewność siebie ani ściąganie kurtki (a co zrobić w upalny dzień?) nie pomoże, bo gość naprzeciw Ciebie może być naprawdę jakimś pakerem, też pewnym siebie i się nie zlęknie. Nie jestem żadnym kozakiem, przeciwnie! Wszystkie moje działania oraz ew. "akcesoria" mają służyć wyłącznie obronie własnej i rodziny! Skoro miałem w życiu kilka przypadków agresji fizycznej wobec mojej osoby, postanowiłem zwiększyć zwoje szanse z "mięśniakami" poprzez dodatki. Chcę się bronić, nie chcę być ciągle popychany, terroryzowany, atakowany - tak ciężko to zrozumieć? Oczywiście jeśli gość mnie od razu zaatakuje maczetą to nawet nie będę próbował sięgać po żadne pałki, tylko wieję ile sił w nogach, ew. mogę podczas biegu próbować rozpylać gaz za siebie, może choć trochę gość załzawi czy się przydusi i zwolni :biglol:  A żadne moje środki ani Twoje techniki walki nie pomogą, jeśli ktoś od razu wyjmie giwerę (znam osoby, które takie coś przeżyły, pisałem już kiedyś o tym). Co wtedy zrobisz? Zachowasz spokój czy jednak trochę się przestraszysz? Zakładam, że gość z giwerą stoi na tyle daleko od Ciebie, że nawet wyczyny w stylu Brucee Lee czy Norrisa nie pomogą. I pamiętaj: ja cały czas mówię o sytuacji, w której MNIE ATAKUJĄ, nigdy jeszcze np. do nikogo nie wyszedłem z auta (nawet zwrócić uwagę), nawet gdy mi nie wiem jak zajechał, wymusił itp., a co dopiero OD RAZU iść do kogoś z maczetą!!! A swoją drogą zazdroszczę siły fizycznej - gdybym miał taki "atut", też bym był spokojnieszy, bardziej wyluzowany w sytuacjach konfliktowych itp. Widzisz, ci słabsi (czyli np. ja),  zaatakowani, po prostu nie mogą zachować spokoju ze strachu, bo gdy masz świadomość, że nie masz szans, to trudno być opanowanym. Jeździj ze mną jako ochroniarz i w razie czego tylko wysiadaj z auta (w samym t-shircie i bokserkach), a zapewniam Cię, że żadnej więcej "sytuacji" nie będę miał okazji opisywać :biglol:

  21.  

     

    a ja uparty nie zjeżdżam do rowu, tylko trzymam się asfaltu

    Miałem podobnie lata temu, od tego czasu przestałem jeździć rowerem po ulicach (chyba że b.mało uczęszczanych). Tylko u mnie było to w środku dnia. Nawet chciałbym facetowi zjechać, ale naprawdę nie było gdzie, typowa polska droga za miastem, wąziutki 1 pas, zero pobocza (cały czas trawa i krzaki tuż przy granicy asfaltu), ja na typowej kolarce, kierownica typu baran, oponki cienkie jak żyletki, prędkość ok. 40 km/h ;)  Facet (jechał takim niedużym dostawczym mikrobusikiem) się nie chrzanił jak u Ciebie, zrównał się ze mną i gwałtownie machnął kierownicą w prawo, spychając mnie w te pokrzywy do rowu. Zblokowałem tylne koło, nie dam głowy, czy przednie też, możliwe, bo i tak "szedłem rowem", więc o utracie toru jazdy nie było mowy ;)  Efekt hamowania takim rowerem po zielsku oczywiście był, jaki był, tj. mizerny. A tu zbliża się taki przepust betonowy, bo tam co chwila były wjazdy na pola dla traktorów... Zatrzymałem się ok. 50 cm od tego betonu - jakbym walnął, to nie wiem, czy byłoby co ze mnie zbierać. W rowerze skasowane oba koła i podbity widelec. Podobnie jak Ty nie miałem szans zapamiętać rejestracji. Zaznaczam, że to nie była żadna główna droga, ruch nieduży, a facet musiał przeczekać może raptem 6 aut z przeciwka, potem było pusto i mógł mnie spokojnie wyprzedzać.

  22. I skończyło się fajnie czytać :( Tichy idź zrób coś pożytecznego i pięknego, przytul kogoś, powiedz komuś że go kochasz, spędź czas z dzieckiem, zrób coś dobrego dla innych, szkoda żółci, szkoda życia

    Ależ ja się tu (po mojej stronie monitora) wcale nie zalewam żółcią, a co do dziecka, to przed pół godziną, w ramach odprężenia rąk od klawiatury, myłem Małej ząbki i rzucałem balonikiem :)  Full luz, piszę tylko swoje zdanie, możecie mnie uważać nawet za czuba, mam to gdzieś. Mam prawo do własnego zdania jak i Wy: zaznaczam, że zdanie wielu tu wypowiadających się też mi "nie leży" - no i dobrze, ludzie muszą się różnić, rozumiem, że wypowiadacie się też na podstawie własnego doświadczenia. Nie szukam tu jakiejś "racji" - mojej czy Waszej, po prostu przedstawiam, jak ja to widzę. Warto poznać zdanie innych ludzi, to uelastycznia w poglądach życiowych. Poza tym myślę swoje, a robię czasem nie do końca tak samo: trzeba się mimo wszystko (choć nie zawsze mi się to podoba) dostosować się do społeczeństwa, czyli np. mogę być "myślowym" zwolennikiem lokalnych milicji obywatelskich i samosądów, jednocześnie nie używając NIGDY przemocy fizycznej, nie wymierzając sprawiedliwości na własną rękę itp. Nie wszyscy widać umieją rozgraniczyć moje poglądy od zachowań, ale rozumiem to, bo nie znacie mnie w większości osobiście - naprawdę nie jest tak źle ;) 

     

    Proponuję koniec tych wynurzeń, swoje zdanie wyraziłem, Wy też, dyskusja była fajna i zapewniła mi oryginalną rozrywkę intelektualną w piątkowy wieczór, ale proszę: MOŻE JUŻ DOŚĆ? Wróćmy do  tematu wątku, bo zaczynają tu niektórzy robić analizę psychologiczną mojej osoby. Dobra, możemy przyjąć, że jestem wariatem, może nawet idiotą, OK? :P

  23.  

     

    Facet wpychający się przed Ciebie na stacji - czy zdarza się to co dzień, czy zdarzyło jednokrotnie?

    Mniej więcej raz na miesiąc.


     

    Łebek mu zajechał, po czym oczywiście wyskoczył z auta i chciał się bić.

     

    Nic pomiędzy "zajechał" a "po czym wyskoczył i chciał się bić" nie było?

     

    Sygnał dźwiękowy, jeśli o to Ci chodzi :)  Ale chyba po coś go zamontowali w każdym aucie?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...