Skocz do zawartości

Tichy

Użytkownik
  • Postów

    1062
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Odpowiedzi opublikowane przez Tichy

  1. No ale jak podjeżdżasz pod dom, pracę, szkołę czy gdziekolwiek to tej V8 nie słyszy na zewnątrz nikt, więc to i tak bez sensu. ;)

    No i dobrze, hałasu już jest wszędzie za dużo, auta mają być jak najcichsze. Inni nie chcą słuchać ryków silnika, może wolą inną muzykę, co? Gdy byłem nastolatkiem, a po ulicach przemykały Syreny, Wartburgi, Trabanty, Fiaty 126p i 125p, sporadycznie Polonezy, to patrzyłem (i słuchałem) z podziwem, gdy czasem ulicą przesunął jakiś "zachodni" samochód - ależ one były ciche w porównaniu z syfami z demoludów! Marzyłem wtedy, że przyjdą może takie czasy, że wszystkie auta będą miały takie ciche wydechy - lub nawet cichsze, w końcu zakładałem też, że technika cały czas będzie szła do przodu. Początek lat 90-tych wydawał się spełniać te marzenia: pojawiły się auta zachodnie (lub dalekowschodnie), olbrzymie i ciche tłumiki, ładnie wyciszone silniki czterosuwowe, a w TV pokazywali testy systemu wyciszającego wydech prawie do zera. Polegało to na specjalnym "systemie akustycznym", który generował "antyfalę" dźwiękową, na bieżąco analizując dźwięk wydechu. Chodziło o to, żeby spreparowaną falą zbić tą falę oryginalną. Uznałem, że na razie zamontują to pewnie w Merolach, a potem, w miarę upływu czasu, technologia stanieje i będzie stosowana we wszystkich autach. Nie przyszło mi do głowy, że co poniektórzy mogą mieć tak nierówno pod sufitem, żeby CHCIEĆ słyszeć hałas i jeszcze zadręczać nim innych! Minęło trochę lat i pojawili się spece ze "sportowymi" wydechami, "tjuningowanymi" silnikami, motocykle z rurami zamiast tłumików, budzące mnie i całe moje osiedle w środku nocy (mieszkam przy ruchliwej trasie przelotowej). Co ciekawe, "wspaniała" EU jakoś tego akurat zakazać nie potrafi :-(  Dlatego każde ciche auto ma u mnie wielkiego plusa, nawet Skoda :biglol:

    Ponieważ zaraz mnie tu wszyscy objadą pewnie za moją wypowiedź (postaram się to zignorować, przywykłem), uprzejmie informuję, iż nie chcę nikogo pozbawiać miłych DLA NIEGO doznań: wymyślono też coś takiego jak SŁUCHAWKI, są też nawet w wersjach dousznych i dokanałowych (te szczególnie polecam miłośnikom odpiłowanych wydechów) - każdy chętny i lubiący ryk silnika może sobie go nagrać na porządnym sprzęcie hi-fi (obecnie powszechnie dostępnym w przyzwoitych pieniądzach, to nie czasy PRL) i słuchać 24 h/dobę, 7 dni w tygodniu. A co najważniejsze - może to robić SAM, bez raczenia tymi odgłosami osób postronnych :D

  2. a próbowałeś z nowymi w3w, tylko jakimiś markowymi?

    Ja może dziwny jestem, ale w kolejnym już aucie podświetlenie mam ustawione na 1.klik, czyli minimalnie jak się tylko da, przy max odkręceniu wręcz mi przeszkadza. Nie wyobrażam sobie zupełnie zwiększania jasności jeszcze.

    Próbowałem - ale to nic nie daje. Popatrz na mojego linka do bloga - zdjęcia, które tam wstawiłem (te "połówkowe") pokazują różnicę między żarówkami (nowymi) a diodami (też nowymi). Od razu powiem: to podświetlenie na LED, choć na zdjęciu widać, o ile jaśniejsze od żarowego, to jest moje MINIMUM, jakiego oczekuję od podświetlenia zegarów!

     

    Zupełnie nie rozumiem, czemu mój dawny Golf z 1994 r. (wersja "totalny golas", najtańsza, z najsłabszym silnikiem i zerowym wyposażeniem) mógł mieć w standardzie PŁYNNE (bo na potencjometrze) regulowanie podświetlenia CAŁEJ deski (włącznie z przyciskami), a potem już żadne auto, w tym Forek, nie? Nie ma tego też Dacia Sandero ani Duster, więcej aut nie testowałem pod tym kątem ;-)

     

    Mam taką myśl: oryginalnie instrukcja przewiduje żarówki 14V/3.4W, a nie 3W. Są w sprzedaży na Allegro 14V/5W, to już niewiele więcej, są też 14V/4W i nad tymi można się też zastanowić. Tylko drogie, gość je sprzedaje po 8 zł/szt. + wysyłka. Muszę popytać w okolicznych motoryzacyjnych, może sprowadzą taniej. Zwykłych 12V (nominalnie) już nie chcę, bo się z kolei palą co 3 miesiące.

     

    Dziękuję za odpowiedzi, wychodzi na to, że użycie 5W nie stopi licznika - ale oczywiście czekam na ew. wypowiedzi innych "eksperymentatorów" :D

  3. Oto opis walki z LED i podświetleniem, który zamieściłem na moim blogu:

    http://kkpf.nazwa.pl/rafal/wordpress/?cat=21

     

    Ponieważ to się zupełnie nie sprawdziło, przechodzę ponownie na żarówki i tu pytanie:

    czy ktoś TESTOWAŁ włożenie żarówek W5W (5 W) zamiast W3W (3 W)? Jeśli tak, to czy pojeździł z nimi w upalne lato (oczywiście jeżdżąc ze światłami mijania, czyli liczniki cały czas podświetlone) i czy komukolwiek coś się od tego stopiło lub zepsuło w zegarach? Moje zegary kolorek zielony mają napylony wewnątrz, więc żarówki są zwykłe białe. Wchodzą 3 szt. takowych, reszta zegarów podświetlona jest mniejszymi żaróweczkami i na razie ich nie będę zmieniał.

     

    Chodzi o to, że podświetlenie na żarówkach 3W jest dla mnie o wiele za ciemne i okropnie mnie to irytuje. Żarówki są identyczne fizycznie jak W5W, różnią się jedynie mocą. Jasność byłaby OK, tylko te cholerne plastiki wszędzie wokół... Może ktoś używa od lat W5W i nic się nie dzieje? A może założyliście i już po tygodniu widać było nadtopienia? Głupio byłoby zepsuć zegary :(

  4.  

     

    Żebym miał lepsze argumenty, jak się do gazowników pójdę rozmówić :censored: . A prosiłem: stroić "na bogato", bo nie chcę zajechać zaworów no i proszę, coś nie teges :evil:

    Okazało się, że to nie wina gazowników - dostroili od nowa instalację i jest super. Prawdopodobnie pierwotną przyczyną rozregulowania się silnika było zabrudzenie filtrów LPG, zwłaszcza fazy ciekłej.

  5.  

     

    Żebym miał lepsze argumenty, jak się do gazowników pójdę rozmówić :censored: . A prosiłem: stroić "na bogato", bo nie chcę zajechać zaworów no i proszę, coś nie teges :evil:

    Gazownicy jednak raczej nie są tu winni - po ponownym wystrojeniu auto śmiga jak nowe. Ponieważ ktoś grzebał w ustawieniach gazu wcześniej, nie byli w stanie powiedzieć, skąd pojawiły się pierwotne problemy. Być może przyczyną były bardzo zanieczyszczone filtry, konkretnie fazy ciekłej. Ponieważ ZAWSZE tankuję na tej samej stacji Shella, pożegnałem tę (jak mi się wydawało) dobrą markę i zacząłem tankować na Orlenie (dotychczas unikałem jak zarazy z uwagi na wg mnie fatalny gaz) - po roku zobaczymy, jak będą wyglądały filtry.

  6. Ludzie miewają różne hobby...

    100% prawda! Żona pracuje w kancelarii radcowskiej, to czasem można się złapać za głowę, a pracowałem przez długi czas w państwowej firmie, gdzie przychodzili - ogólnie mówiąc - tzw. petenci, to już w ogóle nic tylko się pociąć. Zawsze się zastanawiałem, jak się ludziom chce, czy warto tracić życie na takie pierdoły? Ale okazuje się, że niektórzy dla zasady, żeby ich było na wierzchu (nawet jak obiektywnie i w oczywisty sposób nie mają racji), będą męczyć temat do skutku.

     

    Sam miałem przypadek, że stałem prawidłowo zaparkowanym samochodem i siedziałem w nim. Nagle coś rąbnęło - facet wyjeżdżał tyłem z TRAWNIKA (nie z parkingu!) i we mnie wjechał w bok! Po czym zaczął krzyczeć, że to moja wina, mówił "pan tu nie stał" (fakt, nie stałem tam całe życie, max. 10 min.), "pan się wziął znikąd" (tej głębszej filozofii akurat nie załapałem), a następnie kategorycznie zażądał, abym odjechał autem i mu zrobił przejazd, bo nie mam prawa ograniczać jego wolności! Moje szczęście, że w toku dyskusji rzuciłem pytanie o nazwisko i podał mi je (prawdziwe), a numery rej. spisałem sam. Zgłosiłem się na policję, zrobili mi badanie alkomatem (same zera), sfotografowali uszkodzenia, a ucieczkę gościa z miejsca kolizji potraktowali jako okoliczność obciążającą (w sumie nie pomyślałem, że gość mógł być zawiany lub na prochach) i skierowali wniosek o ukaranie go do sądu. Sprawa ciągnęła się... prawie 2 lata, powoływano biegłych (opinia była miażdżąca dla sprawcy), wiele rozpraw, przesłuchiwano mnie jak bandytę (dobrze, że policjanci też zeznawali i suchej nitki na gościu nie zostawili), omal nie doszło do przedawnienia! Dopiero po moich interwencjach i skargach (oraz zapytaniach ze strony ubezpieczyciela sprawcy) sąd wydał prawomocny wyrok i wypłacono mi odszkodowanie - szacunkowe, bo 1.5 roku wcześniej auto sprzedałem, z wgniecionym bokiem :wacko:  Jeden z ludzi obsługujących u ubezpieczyciela moją szkodę powiedział, że pierwszy raz w jego karierze, a pracował tam wiele lat, taka prosta sprawa ciągnęła się tak długo.

  7. Wzywać policje. Ja rok temu miałem sytuację że facet chamsko zajechał mi drogę i sie stukneliśmy. Sprawa niby prosta. Spisalismy oświadczenie, wysłałem wszystko do ubezpieczalni i po 2 tygodniach dostałem odpowiedź, że on sie jednak do niczego nie przyznaje. Był w szoku i dlatego podpisał oświadczenie. Jedynie mogłem zgłosić sprawe na policję i dalej sie z nim sądzić juz prywatnie.

    Dokładnie takie historie słyszałem - czyli to jednak prawda :(

    Przy przyjeździe Policji nie zmienia się nic ... oświadczenie również musi zostać podpisane. 

    Pozwolę sobie zaprzeczyć - oglądnij kilka odcinków "Stop drogówka" (w ipla.tv za free są wszystkie odcinki), to sam się przekonasz. To fajny program, bo pokazują prawie wyłącznie stłuczki i rozmowy patroli "likwidacyjnych" z uczestnikami.

  8.  

     

    Ale kiedyś znajoma likwidatorka z firmy ubezpieczeniowej powiedziała że jak ja jestem winny to mam się dogadać i pisać oświadczenie, a jak ja jestem poszkodowany to zawsze wzywać policję.

    Te same słowa słyszałem od agentki ubezpieczeniowej przed laty... :)

  9. Zostawić samochód pod blokiem na godzine..

    Znam to z autopsji, niestety - tyle że u mnie pod pracą :angry:  Na szczęście pracę zmieniłem pół roku temu na taką, gdzie nie ma problemów z parkowaniem na wewnętrznym parkingu firmy :yahoo:  Pod blokiem parkuję na nielubianej części parkingu (bo daleko od wejścia), co mi akurat pasuje, bo tylko na tamtą część parkingu mam okna :)  Jak na razie w tym "sektorze" nikt mi nie przerysował auta od 2004 r.

    kupiłem forka w b.dobrym stanie lakierniczo-blacharskim, pół roku parkowania pod blokiem w Olsztynie sprawiło iż samochód nie jest w takim stanie jak kupiłem.

    Gdy okazało się przy zakupie, że mój Forek ma ślady po gradobiciu, nawet się ucieszyłem: od tego czasu jak widzę nową "wgniotkę", to sobie wmawiam, że pewnie nie zauważyłem wcześniej tej od gradu, który - jak powszechnie wiadomo - potrafi też padać poziomo :rolleyes:

     

     

    Parkowanie pod sklepem w najdalszym możliwym miejscu na parkingu też nie gwarantuje braku szkód.

    Też stosuję tę metodę, na razie z powodzeniem: gwarancji faktycznie nie ma, ale prawdopodobieństwo robi swoje i przygody zdarzają się naprawdę rzadko.

    Wczoraj żonę przerysował MPK, po czym sobie... pojechał. Nie życzę nikomu, w razie podobnej sytuacji upierajcie się od razu żeby przyjechała policja, nie żaden nadzór ruchu ( straciłem dzięki tym kretynom 1.5h ).

    Właśnie, czy ktoś ma doświadczenia w takiej materii: jest stłuczka, sprawca (załóżmy, że to nie my) przyznaje się do winy i godzi się na oświadczenie. Czy mimo wszystko warto wzywać policję czy poprzestać na oświadczeniu? Policja w każdym programie typu "Stop drogówka" powtarza jak mantrę, że w takich przypadkach wystarczy oświadczenie i szkoda ich czasu. Z kolei lata temu słyszałem, że należy zawsze ich wzywać, bo potem delikwenci podobno jakoś wycofują oświadczenie, mataczą, kombinują itp. (takie "chamy na drodze" tylko trochę inaczej) i jest problem z ustaleniem sprawcy, a więc - co najważniejsze - z wypłatą odszkodowania z jego polisy. Jak to obecnie wygląda? Jakieś własne "przygody"?

  10.  

     

    Dla traci to realizm, bo czołgi które faktycznie rządziły na polach bitew, stają się jakimiś popierdółkami, które nie powinny w ogóle się na wojnie pojawiać.

    Grałem w WoT-a od początku, bo jeszcze od czasów ZAMKNIĘTYCH testów beta (obecnie nie gram z uwagi na brak czasu). Muszę powiedzieć, że w becie bywało naprawdę sensownie: miałem np. niewielki czołg premium (francuski, "przejęty" przez Niemców), który w tamtych latach (mówię o wojnie) uchodził za dość mocny. Faktycznie, mój rekord na nim to 9 fragów :-) Zazwyczaj 4-5 utłukłem, zanim mnie otoczyli i pognębili ;-) Tak było w rzeczywistości na tym czołgu. W miarę wchodzenia gry na rynek działo się coraz gorzej. To, na co zawsze psioczyłem: czołgi, które w swoim czasie były jednymi z najsilniejszych, w WoT wyglądają (i padają) jak plastikowe zabawki. Przecież żeby zniszczyć Panterę czy Tygrysa, potrzeba było średnio 6 T-34: 5 padało, a szósty w tym czasie zajeżdżał Tygrysa od tyłu z bliska ;-) A Tygrys Królewski był praktycznie nie do dojechania! Na początku II w.św., gdy Niemcy zaatakowali ZSRR, to nie mieli sposobu na KW, nawet pociski z dział "przeciwpancernych" się odbijały!

    Cyt.: "ich pancerz był tak silny, że niemieccy żołnierze nie byli w stanie zniszczyć tych czołgów za pomocą własnego uzbrojenia przeciwpancernego, czy swoich czołgów i musieli polegać na wsparciu lotniczym oraz na zastosowanym nietypowo uzbrojeniu przeciwlotniczym (głównie na armacie Flak 18, czyli słynnej "osiemdziesiątce ósemce" w wersji przeciwlotniczej)."

    Cyt.: "Po bitwie załoga czołgu Kołobanowa naliczyła 135 śladów po trafieniach w pancerz swojej maszyny, żaden pocisk jednak go nie przebił."

    W WoT jest tak, że jak już się człowiek dorobi tego Tygrysa z 88 mm czy KW-1, to nagle okazuje się, że nie jest wcale królem bitwy, że losuje go np. do pojazdów produkowanych po 1945 r.! To wiadomo, że z nimi nie ma szans! W prawdziwych walkach te pojazdy się nigdy nie spotkały! Tryb bitew historycznych też jest do bani, bo tam nie ma wyboru wszelkich możliwych pojazdów z danego (na przykład) roku. Po WoT od początku oczekiwałem, że będzie to mniej więcej możliwość porównania, jak to było podczas wojny w T-34, a jak w Tygrysie czy PzIII, tymczasem po udanych początkach (kiedy np. potrafiłem zdziałać cuda dobrze doposażonym PzIII z wypasioną załogą) wszystko zostało zmienione. Poza tym podczas wojny czołg po "penetracji" nie tracił HP i nie jechał dalej ;-)

    Próbowałem War Thunder, bardziej realistycznie, ale z kolei jakoś nie mogę się połapać w tym ich systemie doposażania pojazdu, premiowania itp. Chciałbym połączenia fizyki i realizmu gry z War Thunder z "zapleczem" z WoT :-)

  11. Tichy, jak kocham Twój HDD z Odry ;) Taż Ci perforacja się zerwie :);)

    Prawie :)  Ostatnio kupiłem kontroler SATA3 na PCI-E, zrobił mi sieczkę z danych na systemowym SSD, dobrze, że miałem klona :mellow:  Kontroler idzie oczywiście do zwrotu, ale... czy to się liczy jako zerwanie perforacji? :D

  12. Kraków: pozdrawiam właściciela Subaraka ze świnką na lusterku, z którym sobie pomachaliśmy po 8:00 na ul. Słomianej :)

    Wykonywałeś manewr na (wg mnie) chwilowo jednym z najniebezpieczniejszych skrzyżowań w Krakowie :(  Zmieniono tam bowiem pierwszeństwo przejazdu, które obowiązywało od ok. 30 lat, totalnie nieintuicyjnie i to BEZ ŻADNYCH OZNAKOWAŃ OSTRZEGAJĄCYCH! Osobiście mam nagrany tam (z rejestratora) jeden konkretny dzwon! Zgłaszałem to dwukrotnie odpowiednim służbom, jak na razie bez rezultatu :(  Jak zwykle, gdy urzędnicy musieliby coś ZROBIĆ - ja wiem, to straszne :wacko:

  13. Tak z przymrużeniem oka:

    Ta prezenterka może nie jest super młodziutka, ale ma ładne nogi :P  A film oglądałem bez audio, bo nie chciało mi się na taką chwilę włączać wzmacniacza, więc chyba nie wczuwałem się w treść :D

     

     

    Nigdy nie wiesz na kogo trafisz :)

     

    Na wieśniaka, co wymusza pierwszeństwo, bo ma Benza i wydaje mu się że jest lepszy ?

     

    Właśnie zawsze się zastanawiam: czy ci, którzy "panoszą się" na drodze, nie boją się, że kiedyś zajadą drogę, a tu niespodzianka - wysiądzie 2x większy od nich "kafar" i bez słowa tak im przywali, że odlecą 3 metry i zakopcują się w pryzmie gnoju :D  Albo że wyjdzie gościu z giwerą i wypłaci 3 kulki. W końcu ONI TEŻ NIE WIEDZĄ, na kogo trafią, a zakładanie, że zawsze na spolegliwego, słabego i nieuzbrojonego "szaraka", może być błędne. I ciekawe, czy dużo było np. w Polsce takich przypadków, że to "cham", który wyskoczył z auta po usłyszeniu klaksonu, został spacyfikowany?

  14. Kraków, al. 29 Listopada, ok. 16:00.

    Pozdro dla białego Forka ze świniami z tyłu i na obu lusterkach. Trąbiłem przejeżdżając pasem obok, ale Pani Kierowniczka patrzyła tylko w jeden punkt przed siebie i taka trochę "przyklejona do kierownicy" ;)  Kogo miałem przyjemność spotkać?

  15. Ja zakopywałem się w śniegu wyłącznie 4x4 i to czym lepszy, tym bardziej :). Ośkami bez problemów , czasem łańcuchy. Pajero - super opony, łańcuchy, reduktor, blokada a w robocie trapy, kinetyk, wyciągarka i łopata. I to w śniegu na drodze :) .

    Hmmm, powiedzenie mówi, że im lepszy napęd 4x4, tym dalej trzeba iść po traktor :biglol:  A może coś w tym jest? Wtedy, gdy Skoda nie bardzo już sobie radziła w śnieżycy na podjazdach, pojechałem dłuższą drogą, ale trochę odśnieżoną. Może 4x4 bym jechał tą krótszą, przeszedłbym 2-3 wzniesienia (górek sporo było po drodze), a na 4-tym bym stanął i został do odwilży :D

  16. Na obu filmikach miejscami widać, że Subaru (GreatWall też zresztą) mielą NIE WSZYSTKIMI kołami, czyli jednak teoretyczne możliwości większego ciągu by były, tylko napęd nie pozwala ich wykorzystać:

    https://www.youtube.com/watch?v=7Xe_C-Jf1gA

    Może się na technice nie znam, ale dla mnie DOBRY napęd 4x4 oznacza tyle, że w ekstremalnej sytuacji uruchomi WSZYSTKIE 4 koła (stąd chyba nazwa 4x4), a jeżeli i to nie pomoże (tj. wszystkie koła będą bezradnie mieliły), to już napędu nie obchodzi, on zrobił swoje :)  Mam wysokie oczekiwania użytkowe od sprzętu wszelkiego rodzaju, przyznaję.

  17.  

     

    W Skodzie kilkakrotnie się poddawałem :)

    Ale Skodzie z 4x4 czy w ośce? Bo nie sprecyzowałeś, a to ważne :)


    O, sam znalazłem sobie coś ciekawego, o to mi na przykład chodziło.

     

    1). Filmik pokazuje, że VW poradził sobie podobnie jak Land Rover, w każdym razie widać, że kręcą się wszystkie koła, czyli "lepiej się nie da", reszta to po prostu kwestia masy pojazdu i przyczepności:

     

    2). Z Waszych opisów wnoszę, że ten pan chyba nie umiał się w pełni posłużyć swoim wozem - ja tu nie widzę blokady dyfrów, bo chyba kręciły by się wszystkie na raz?

     

    3). I mój absolutny faworyt, tu nawet po śladach widać, że napęd zrobił wszystko, co tylko się dało. No i wreszcie mam widok auta, w którym się kręcą wszystkie koła.

     

    Odnośnie tego ostatniego przypadku pytanie: czy jest jakiś napęd/auto bez blokady dyfrów, które to potrafi? Np. czy tak samo zachowa się Duster 4x4 lub Yeti?

  18. Rozumiem wypowiedzi dot. stabilności w zakrętach, jakości prowadzenia itp., na pewno to wszystko prawda, ale nie o taką "najlepszość" napędu 4x4 pytałem. Może małe przybliżenie mojego sposobu myślenia. Dla mnie napęd 4x4 ma być "urządzeniem" pomagającym w sytuacjach, w których nie poradziłbym sobie z "ośką". Nie interesuje mnie "latanie bokiem", jazda po torze, rajdy itp. ani to, który napęd w zimie "pozwoli na więcej" na drodze, bo w ekstremalnych warunkach i tak jadę na jedynce ;)  Nieważne jest też to, który napęd jest lepszy na autostrady. Ciekawi mnie tylko przypadek "wydobywania się" z problemu. Na podstawie wypowiedzi Forumowiczów (z różnych wątków) wysnułem wniosek, że napęd mojego Forka idealny nie jest w mojej teorii, bo wszyscy piszą, że nie ruszy "z jednego koła". A przecież mogą być takie sytuacje, że 3 koła tkwią w głębokim, kopnym śniegu, a czwarte (załóżmy) ma na tyle przyczepności, że wyciągnęło by auto, ale musi cała moc pójść na nie. Potem (po wyjechaniu) wg moich kryteriów napęd 4x4 może się nawet całkowicie wyłączyć ;)

    1. Kiedyś Fabią byłem na nartach. W czasie pobytu na stoku rozpętała się burza śnieżna. Z parkingu jeszcze jakoś wyjechałem, bo było z górki, ale potem czekało mnie kilka podjazdów pod zaśnieżone górki (to były boczne drogi o dalszych kat. odśnieżania) i okazało się, że Skoda ma trudności z podjazdem, zaczynała zwalniać i mielić kołami. W efekcie pojechałem duuuużo dłuższą drogą, żeby jechać drogami głównymi, które były w miarę odśnieżone. Chciałbym mieć wtedy napęd, który pozwoli mi pokonać podjazdy.
    2. Osiedle zasypało kiedyś tak, że wyjazd z parkingu był niemożliwy - auto mieliło przednimi kołami. Musiałem przeszuflować kawał parkingu :)  Chciałbym mieć wtedy auto, które przejdzie na główniejszą drogę osiedlową bez szuflowania, potem może się wyłączyć.
    3. Zaspa - wpadłem kiedyś ośką w zaspę i choć wyjechałem, to mogę sobie wyobrazić, że mogło być tak (gdybym wpadł głębiej), że większość kół byłaby w zasypanym śniegiem rowie, a jedno na odśnieżonej jezdni. Wg podawanych relacji i filmików Forumowiczów Forester nie dałby rady, bo podobno "za słabe szpery". A co dałoby radę?

    Jeżeli piszecie o blokadzie wszystkich dyfrów itp., to zgoda, ale które z popularnych i współczesnych aut to ma?

    Na przykład gdybym kupił zamiast Forka Kia Sportage z 2008 r. czy Dustera AWD, to jak by sobie poradziły, ktoś wie, ktoś zna te napędy? Czy potrafią one ruszyć "z jednego koła", a jeśli nie, to które potrafi? RAV? CR-V? Audi? Yeti? :question:

    I jeszcze jedno pytanie: czy spotkaliście się z przypadkiem, że jedziecie autem 4x4 (obojętne, jakim) i jest tak "źle", że mielą wszystkie 4 koła a auto i tak nie może się przebić? Jeśli tak, to jakie to było auto i jaka sytuacja?

  19.  

     

    Tichy... teraz podpadłeś.... lub jakaś zaćma padła na Twoją głowę zmęczoną dyskusjami na forum ;) Forester oczywiście. :D

    Tak, tak, ja wszystko rozumiem, Forum wiadomej marki itd., lubię Forka, ale... pytanie było na serio. Nie interesuję się motoryzacją, ew. tylko w takim zakresie, żeby wiedzieć, jak działają z grubsza mechanizmy w aucie (to pomaga w lepszym posługiwaniu się nimi), nie śledzę nowości, a auto kupiłem takie, jak mi mechanik doradził i jakie się akurat trafiło z mojej "listy" ;)

    Wszyscy piszą, że Forek ma za słabe szpery, żeby ruszyć tylko "na jednym kole", więc ciekaw jestem, czy jest auto, które to potrafi?


    Może sprecyzuj ile ma kosztować taki "zwykły" samochód. ;)

    No powiedzmy do 150 tys. PLN brutto. Tzn. dla mnie to nie jest "zwykła" cena, ale ludziska kasę mają, widzę ciągle CR-V, Sportage, X3, X5, Audi serii Q, Dustery 4WD, Nissany itp., itd., a przypuszczam, że to będzie gdzieś ten pułap cen (za nowe).

  20. Diagnoste ? :)

    Zasadniczo to Forka, ale diagnosta siedział w środku, więc się katapultował również, choć pośrednio ;)

    Pytanie do tych, którzy się orientują we współczesnej motoryzacji: a w jakim aucie "zwykłym", tj. nie w typowej terenówce, tylko takich zwykłych, popularnych autach (np. w modnych obecnie SUV-ach, ale nie tylko), jest najlepszy napęd 4x4? Liczmy auta produkowane od 2005 r. (mniej więcej). Bo tyle tych patentów: tu torsen, tam wiskoza, ówdzie haldex, do tego masa elektroniki, napędy stałe i dołączane, no ale który w końcu jest najlepszy? Już mówię, co dla mnie oznacza "najlepszy". Opierając się na Waszych postach i na różnych tajemniczych filmikach oraz na doświadczeniu życiowym za najlepszy uważam taki, dzięki któremu auto z 3 kołami na rolkach (lub na czystym lodzie) ruszy pod lekką górkę, gdy tylko 1 koło (dowolne) będzie miało przyczepność jak na suchym asfalcie. Byłby to więc napęd, który np. w zimie pozwoli dojechać pod sam wyciąg lub wyciągnie auto z zaspy, gdyby się nieco wypadło z drogi. Suzuki GrandVitara, Fiat Seidici, Dacia Duster, Forester, Kia Sportage, Audi, BMW, Skoda, Volvo XC70? A może coś innego?

  21.  

    I, żeby wnerwić co poniektórych Kolegów z forum, zacznę np. szeryfować i blokować każdego jadącego szybciej niż max. dopuszczalna prędkość :biglol:

    I co, teraz dyskusja ma sie zaczac od poczatku? Robta co chceta, tylko nie zdziw sie kiedys jak trafisz na jakiegos psychola.

     

    Ty tak na serio? Nie widziałeś uśmieszku na końcu tego zdania? To tylko żart :)  Napisałem to, aby unaocznić, że nie ma pewności, czy tolerancja czy też "elastyczność" wobec przestrzegania przepisów zostanie przez wszystkich przyjęta w zakresie akurat prędkości. Może bowiem się okazać, że SJAK ma argumentację, dlaczego czasem przekraczanie prędkości nie jest złe (pusta autostrada, "nieprzeszkadzanie" itp.), ale ktoś inny podobną elastycznością wykaże się jak na złość w kierunku innych przepisów i co ciekawe, przedstawi argumenty, które nawet będą dość rozsądnie brzmiały. Mój przykład z blokowaniem pasa może nie był najlepszy, ale pokazać miał ogólną koncepcję. To wszystko jest dość subiektywne. A poza tym to może ja jestem tym "psycholem" i oby inni na mnie nie trafili? :biglol:  (to też żart, gdyby ktoś znowu buźki nie zauważył - brzydzę się przemocą fizyczną).

×
×
  • Dodaj nową pozycję...