Skocz do zawartości

Tichy

Użytkownik
  • Postów

    1062
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Odpowiedzi opublikowane przez Tichy

  1. Tak źle to jeszcze nie jest, ale zauważam, że z roku na rok gazety i książki są drukowane coraz mniejszą czcionką ;)

    Mocne :biglol:  

    W dodatku ta czcionka, nie dość, że mniejsza, to coraz bardziej rozmyta - to pewnie przez ten papier z makulatury tak im się marnie drukuje :P   Całkiem źle jednak nie jest: zauważasz jeszcze w ogóle gazety i książki, a nawet odważnie oświadczasz, że dopatrujesz się w nich jakowegoś druku ;)   A nie zauważyłeś, że ktoś Ci stale po milimetrze odsuwa monitor do tyłu? :biglol:

  2. Pozdrawiam kierowcę czarnego Forka z czerwoną(?) świnką na klapie  ;) 

    Dziś koło 7:30 na Grunwaldzkim.

     

    To mogłem być ja, opis i godzina pasują, więc serdecznie dziekuję i odpozdrawiam :)  Mam z tyłu na klapie czerwoną świnkę, w dodatku odblaskową, zgadza się :P  Nie widziałem Cię, ale pewnie i meteorytu bym nie zauważył, bo kląłem jak szewc: od poniedziałku mam nową pracę i testuję różne drogi dojazdowe. Strzeliło mi do głowy, żeby spróbować Alejami :(  Korek był taki, że nie wytrzymałem, z lewoskrętu na Kapelance wywinąłem na Grunwaldzkim w prawo i poleciałem w kierunku... domu, aby wskoczyć na moją "starą" trasę, co spowodowało, że do pracy jechałem prawie godzinę :angry:  Dobrze, że np. nie zatrąbiłaś, bo by mi chyba głowa wybuchła :biglol:

  3. Nie koryguj tego ciśnieniem bo to kompletna bzdura :(

    Poproszę o uzasadnienie, czemu to "kompletna bzdura"?

    Rozpętałem kiedyś na Forum dyskusję o tym, czy zmiana ciśnienia w oponie zmienia szybkość obrotu koła. Znalazłem nawet źródło, które twierdziło, że nie zmienia, ale koledzy przekonali mnie, że zmienia :-) Skoro jednak zmienia, to niby dlaczego nie można tej metody użyć do korekty np. w dużych różnicach bieżnika? Nie mówię, żeby pompować jedno koło na 2 atm, a drugie na 0,5 atm, ale wyrównanie tą techniką kilku mm różnicy w bieżniku (dla tych, co się panicznie boją o wiskozę) jest jakimś sposobem do rozważenia.

  4. Ponieważ letnie opony (po poprzednim właścicielu) różnią się bieżnikiem (jedną kupił nową) i to tak o 2 mm, postanowiłem skorygować to... ciśnieniem opony :D  Nawet robiłem eksperyment pod kompresorem, tylko zapomniałem od razu zanotować i teraz nie jestem pewien danych, ale auto obniżało się chyba o 1 mm co pół atmosfery :)  Sprawdzę przy następnym pompowaniu kół, o ile wypadnie w dzień, nie w nocy. Na wszelki wypadek w tej nowszej oponie zamiast 2.2 (jak w innych) dałem 1.9 i na razie nic w aucie nie wybuchło, nie spaliło się, nie rzęzi, nie przeskakuje, więc albo wiskozy już dawno nie mam, albo nic jej się złego nie dzieje.

  5. Szkoda, jest to strasznie upierdliwa sprawa, wypięcie fotelika przy aktywnej blokadzie to kilka minut szamotaniny. Jakies inne auta potrafia sie bez tego obejsc.

    Rozumiem, że masz jakieś rozwiązanie mocowania fotelika, które do odpięcia wymaga poluzowania pasa? Pytam, bo u mnie akurat bardzo sobie chwalę te blokady, a wypięcie fotelika sprowadza się po prostu do odpięcia klamry i zwinięcia pasa. Co ciekawe, gdy jeszcze nie wiedziałem (zaraz po zakupie), że Forester coś takiego ma, po prostu zapinałem pasem fotelik - miałem widać takie "szczęście", że nigdy nie wyciągnąłem pasa do końca i blokada mi się nie włączyła. Dopiero jak wyczytałem w instrukcji o takiej funkcji, zacząłem stosować. A nie dasz rady, tak jak ja, zapiąć fotelika, nie wysuwając pasa do końca?

  6. Za duzo filmow chyba ogladasz.

    Dawniej sporo, ale tylko klasyka sprzed lat, s.f., fantasy i takie tam, żadnych gangsterskich i raczej żadnych PL po 1990 r., więc to nie z filmów, tylko z życia niestety. Tego filmu, co wrzuciłeś, na przykład nie znam, ale dialog fajny :-)

    W zdecydowanej wiekszosci to sa zwykli frustraci z wielkimi kompleksami.

    Oczywiście masz rację, ale 100% pewności nie ma, wolę być ostrożny. Wiadomo, że opisany przeze mnie rozwój wypadków jest raczej wyjątkiem, niż regułą, a prawdopodobieństwo jego zaistnienia jest niewielkie. Pewnych rzeczy nie mogę napisac na Forum, ale uwierz mi - widziałem i słyszałem takie rzeczy, że strach.

    Tichy, najlepiej wybudowac szalas w lesie, nie placic karta, komputera nie uzywac wcale, i nigdy nigdy nie patrzec w gore (satelity), a reszta z nas moze po prostu nie tolerowac dziadostwa :D

    Ależ moja wypowiedź nie znaczy, że ja nic nie robię w kierunku zwalczania "chamów na drodze" (oraz w życiu), wręcz miałem w życiu przez to nieprzyjemości, nie wszystkie też moje działania chcę tu opisywać. Chciałem tylko ostrzec, że bywają też "złe zakończenia" i żebyście uważali na siebie, tylko tyle. Jestem jak najbardziej przeciw buractwu na drogach - nie mówię, że jeżdżę bezbłędnie i że się nie mylę, nie znoszę tylko działań z premedytacją, które denerwują lub wręcz zagrażają innym (przykład tego "pana" z Vito jest idealny).

  7.  

     

    Jeśli boisz się,że wytropią Cię po IP to nagraj filmik na CD i wyślij do komendy pocztą. Proste ;)

    Chyba zacznę tak robić - trochę wiecej czasu pochłania, ale (przy robieniu tego w rękawiczkach - wersja hardcore) nie ma szans, żeby doszli, od kogo to. A może umówimy się, że wszyscy zaczniemy wysyłać takie filmiki na policję? :)


     

     

    Tichy musisz trochę bardziej pozytywnie patrzeć na otoczenie, nie każdy łamiący przepisy ruchu drogowego jest od razu szefem mafii ;)

    Mnie tam i pionek mafijny straszny ;)  Pozytywne patrzenie na otoczenie zostało mi wybite z głowy wiele lat temu przez doświadczenie :cry:

  8. Czy bezpośrednie bicie po gębie jest mniej ryzykowne ?

    Ależ nigdzie nie twierdziłem, że należy użyć wariantu z biciem, oczywiście za to jest pewny kryminał.

    Ponadto, o ile wiem, niektóre media jak najbardziej tego typu nagrania, gdzie skandaliczne, niebezpieczne zachowanie jest jednoznaczne na swych stronach publikują. Nawet jeżeli policja nie miałaby się tym zająć, to i tak trochę się takiemu idiocie nabruździ.

    To jest myśl, anonimowo do mediów można podrzucić ;)

    Inne pytanie - czy jest właściwym pozostawianie na drodze takich wariatów bez konsekwencji ?

    Oczywiście nie mam żadnych wątpliwości moralnych, jestem za zdecydowanymi reakcjami. Zastanawiałem się tylko nad ryzykiem z tym związanym dla mnie (i mojej rodziny) bezpośrednio, a to jednak jest dla mnie priorytet, nawet kosztem moralności, zwłaszcza że nie szkoliłem się w technikach samoobrony, nie posiadam broni palnej, zaś na ochroniarzy mnie nie stać. Znam bowiem przypadek, że taki delikwent (tj. tytułowy "cham na drodze", nawiasem mówiąc z Audi) wyciągnął broń i wycelował... :facepalm:

    Nawet jeżeli policja nie miałaby się tym zająć

    Jakiś czas temu zapytałem policję, czy można im nadsyłać takie materiały - z odpowiedzi wynikało, że nie są zainteresowani... :toobad:  Pewnie, lepiej stać z radarami na drogach, spokój, cisza, sarenki biegają, a kasa sama płynie, premie lecą, norma wyrobiona... :( Skoro oni na to leją, to ja mam robić za nich? Mam film, na którym facet (młodzian w stylu "młodzi gniewni, kur..., kur...., masz jakiś problem, kur...?") przechodzi na czerwonym świetle przed radiowozem. Policja nań trąbi, a on zatrzymuje się, odwraca i jeszcze im wygraża i coś krzyczy. Zero reakcji, nawet się nie zatrzymali. To co, może ja miałem się zatrzymać i mu wytłumaczyć?

  9. Można filmik podrzucić policji, lub do tego programu TV, współorganizowanego przez policję właśnie. Rejestrację widać dobrze, jego "wyczyny" także.

    To rozwiązanie ma niestety poważną wadę: potem policja ciąga po sądach, wzywa jako świadka itp. Co gorsza, w aktach są dane, kto to przesłał i z jakiego maila, a nawet jeśli nie ma, to druga strona może pewnie zarządać ujawnienia "kapusia" i mają wszystko: IP kompa, e-mail, adres zamieszkania, imię i nazwisko... Można się potem spodziewać wizyty "smutnych panów", porwania lub pobicia (także żony ludz dziecka), zniszczenia mienia, ataków hakerskich, wyczyszczenia konta, zwłaszcza jeśli się trafi na mafioza. Żeby się dało w 100% anonimowo, żeby żadne służby ani mafia nigdy nie znalazły "źródła", to bym pierwszy słał filmiki ;)  Tylko czy na podstawie takiego anonimu możba by kogoś skazać? Zawsze by jego adwokat powiedział, że skoro nie wiadomo, kto, kiedy i czym nagrał oraz skoro to nie oryginał ściągnięty poprzez blokera wprost z urządzenia rejestrującego, to może być sfabrykowany i nie może być podstawą do skazania :(

  10. myślę, że temat jest wyczerpany. propozycje techniczne dospawania czegokolwiek do lewarka czy zmiany pozycji za kierownicą już były, więc tematu za rozwojowy nie uważam... ;) proponuję go zakończyć.

    Generalnie racja, tylko poczekajmy z zakańczaniem jeszcze 2 tyg., aż wróci polecony mi tokarz, bo chciałbym opisać, jak zakończyła się przeróbka, ile kosztowała, czy było warto itp.

  11. Noszę się z zamiarem montażu podtlenku lpg do mojego subaraka Imprezy 2.0R 160KM. Z jakich komponentów polecacie złożyć instalacje, żeby dobrze to hulało?

    Interesuje mnie montaż w Krakowie, wyczytałem dobre opinie o Piotrze Ficku, mGas i Damianie z Bolęcina. Miał ktoś styczność z którymś z wymienionych zakładów? 

    Jak duża butla mieści się w wnękę koła zapasowego?  :)

    Montowałem w mGas, solidni i mili, polecam. Na razie walczą z pływakiem w zbiorniku, ale to nie ich wina - jakiś felerny się chyba trafił. Mam wrażenie, że skończy się wymianą. Działa OK, ale najpierw się potwornie tłukł, a po naprawie zaczął... potwornie kwiczeć, jak stare drzwi od stodoły :biglol:  Chwilowo nie miałem czasu do nich ponownie z reklamacją podjechać, ale na pewno mi sprawę załatwią bez problemu.

  12. Bajdurzysz. ;)

    Cybel, proszę, lepiej się już nie odzywaj (chyba że na temat przeróbki lewarka, wtedy oczywiście proszę bardzo). W sumie to przez Ciebie ta cała dyskusja: pierwszy post w odpowiedzi na mój wątek był od Ciebie i oczywiście nie na temat przeróbki lewarka, tylko złej pozycji za kierownicą. Nie twierdziłem, że jest dobra i nie chciałem porad na jej temat. Przyjąłem też za dogmat, aby zakończyć dyskusję i ostudzić emocje Forumowiczów, że jestem kiepskim kierowcą, że o pozycji za kółkiem nie wspomnę - i niech tak zostanie  :)  Może jesteś lekarzem i znasz wszystkie możliwe choroby kręgosłupa, ale mojej dokumentacji medycznej nie znasz (udostępnienia nie przewiduje się), więc nie rzucaj tak szybko wyroków.

    Zaciekawiłeś mnie swoim hobby. Daj więcej szczegółów.

    A jest tego mnóstwo, na kilka żyć by wystarczyło :)  Ale podstawowe to komputery (ogólnie rzecz ujmując). Poza tym fotografia (od przesiadywania w ciemni do obróbki cyfrowej), video, audio (także z obróbką), rower, narty, turystyka, majsterkowanie i od cholery dziwnych kolekcji, za które Żona próbuje mnie z domu wygnać (boż to wszystko upycham w niedużym mieszkanku w bloku z lat 80-tych) :biglol:  Na razie przykuwam się do kaloryfera na noc, żeby mnie wraz z łóżkiem nie wyniosła (po podaniu środków nasennych)  :biglol:

    Te wkręty "gdyby", "a może" ochłoń człowieku.

    He, he, ja mam ochłonąć? Carlosa poczytaj, tam to dopiero gorącem bucha ;) Ja i tak nawet z samego siebie się potrafię nabijać, to już jest coś.

  13.  

     

    Nie staraj się mi nic tłumaczyć, nie interesuje mnie to.
     

    I wzajemnie, Ty też mi się nie staraj nic tłumaczyć, bo też mnie to nie interesuje - widzisz, każdy tak może powiedzieć. Typowy Polak, który zamiast dyskusji i logicznych argumentów rzuca dogmatami - to do niczego nie prowadzi. Zauważ, że mówiąc w ten sposób jesteś właśnie takim, który we własnym mniemaniu zjadł wszystkie rozumy i wie najlepiej, nie dopuszczając myśli, że ktoś inny może mieć rację. A Co by Cię przekonało? Gdybym znalazł jakiegoś mistrza kierownicy, np. uznanego zawodnika rajdowego, który poparł by moje koncepcje, to co byś mu powiedział? To samo co mnie? Czymże więc różnisz się od mojej postawy, którą tak krytykujesz? No i jak zwykle skończyło się na inwektywach, ale to na każdym Forum normalka, już mnie to nie rusza  ;)  

     

    Dobra, nie mam już czasu na ciągnięcie tematu pozycji za kierownicą w formie pisanej - chętnie sobie z kimś pogawędzę kiedyś, przy okazji jakiegoś spotkania, wtedy można sobie po prostu pomachać fotelami w konkretnym aucie, pod konkretnego człowieka, przetestować różne teorie i warianty, przedstawić argumenty. Ciekawe, że np. nikt nie zwrócił uwagi, że w jednym z postów pisałem o problemach z kręgosłupem - co za tym idzie, "optymalna" pozycja wg fachowców może nie być optymalna dla mnie  :(

     

    Postaram się już milczeć i nic nie pisać (przyznaję, że polemizować lubię, więc może być ciężko, ale spróbuję). Przyjmijmy jako pewnik, że moja pozycja za kierownicą jest zła i nie maglujmy tego dalej, OK?

    Gdy coś zmienię w temacie lewarka, to napiszę dla potomnych  :)

  14.  

     

    I chyba o tę definicję się rozchodzi.  (...)
     

    Oczywiście jeśli tak postawisz zagadnienie, to rzecz jasna na miano "dobrego" zapracują sobie tylko nieliczni i to głównie "zawodowcy", dla których auto jest zawodem, celem i sensem życia. Generalnie zgadzam się z Twoją uzupełniającą definicją, tylko widzisz, ja korzystam po prostu z bogactwa naszego języka. Kierowcę, którego opisałeś, ja nazwałbym "wybitnym" lub "wyśmienitym", ew. "doskonałym", przy takim faktycznie jestem tylko (tylko?) "dobry"  :)  Po prostu protestuję przeciwko zastrzeżeniu określenia "dobry kierowca" tylko do opisanych przez Ciebie cech, gdyż jak wtedy nazwać kierowcę opisanego przeze mnie? Zły? No chyba raczej nie. Średni? Bez przesady, to już jednak jest dość wysoka poprzeczka techniki i kultury jazdy, której większość naszych rodaków nigdy nie dogoni  ;)  Dlatego uznałem, że "dobry" pasuje do mnie najlepiej: solidnie i bezpiecznie jeżdżący od wielu lat, bez wypadków i mandatów, z którym większość osób chętnie wsiada jako pasażerowie, umiejący sobie poradzić w naprawdę WIELU sytuacjach drogowych i mający dobre wyczucie auta. Na potrzeby codziennej jazdy po mieście i trochę poza miastem wystarczy aż nadto, do ścigania się, zawodów itp. już nie. Choć przyznaję, że nigdy nie próbowałem, może mam talent, o którym nie wiem?  ;)  Ale nie będę sprawdzał, bo mam jeszcze ciekawsze hobby i przede wszystkim rodzinę  :)

    A co do pilotów, to doskonały przykład :P  Wbrew pozorom nie zawsze np. byli piloci wojskowi czy nawet akrobacyjni są dobrymi pilotami cywilnymi, wręcz było kilka takich przypadków w świecie, że to ich zgubiło. Też mają złe nawyki, tylko inne. Nie da się Airbusem polecieć jak F15, o czym bywało, że piloci zapominali (polecam cykl "Katastrofa w przestworzach" i literaturę lotniczą). Dlatego też cały czas się czepiam w tej dyskusji, bo uważam, że specjalista, który wyszkolił 20 świetnych rajdowców lub sam był wyśmienitym rajdowcem, wcale nie musi dobrze szkolić "cywilnych" kierowców, jeżdżących cywilnymi autami, a wręcz może ich nauczyć źle. Co w zawodowym podejściu jest dobre, w zwykłej jeździe wcale takie być nie musi - i o to się sprzeczam, bo wielu tu taką tezę stawia. Przykładowo krytykowana tutaj moja pozycja za kierownicą wg mnie jest dobra do jazdy, którą uprawiam, a być może faktycznie niedobra do jazdy wyczynowej czy na trasie. Dla ciekawskich: na długą trasę po dobrych drogach ustawiam fotel inaczej  :)

  15.  

     

    To,że udało Ci się parę razy zahamować przed przeszkodą czy ją ominąć,albo opanować lekki poślizg zimą przy małej prędkości,kompletnie nic nie znaczy w kategoriach dobry czy zły kierowca.
     

    To kto jest w takim razie dobrym kierowcą, skoro wg Ciebie ja jestem złym? I jak nazwać tych, którym nie udało się zahamować przed przeszkodą czy nie opanowali lekkiego poślizgu zimą? Poza tym skąd wiesz, że jedyne, co mi się w życiu przytrafiło, to "lekki poślizg zimą przy małej prędkości" czy zwykłe "zahamowanie przed przeszkodą"?


     

     

    Jeździsz najprawdopodobniej zgodnie z przepisami i dostosowujesz prędkość do panujących warunków na drodze,znaczy myślisz i znasz swoje ograniczenia i możliwości za kółkiem.

    To prawda, jeżdżę zgodnie z przepisami (co nie znaczy, że mi się one podobają). Tak, znam swoje ograniczenia (np. przeciętny refleks, chciałbym mieć lepszy). Znam też ograniczenia każdego auta, którym jadę.


     

     

    Prócz poprawnej pozycji za kierownicą,trzeba jeszcze umieć dobrze zapiąć pasy,też uczą na SJS-sie.
     

    Jak rany, nie tylko specjaliści z SJS posiedli wiedzę odnośnie poprawnego zapinania pasów! Czemu panuje teoria, że ci goście wiedzą WSZYSTKO o samochodach, że są najlepsi na świecie? Skąd wiesz, kto mnie uczył i skąd przypuszczenie, że zapinam je źle?


     

     

    Czasem się ma po prostu na drodze dużo szczęścia w uniknięciu wypadku i nie decydują o tym umiejętności czy ich brak.
     

    Oczywiście, to przede wszystkim. Właśnie o tym wcześniej pisałem: że kierowcy rajdowi też miewają wypadki i popełniają błędy, czasem zwyczajnie mają pecha, jak każdy. Pozycja za kierownicą jakoś nie czyni ich niezniszczalnymi...


     

     

    Możesz być dobrym kierowcą w ruch ulicznym,bo przestrzegasz przepisów i masz wyobraźnię,ale możesz nie umieć prowadzić auta i panować nad autem.
     

    Nie zgadzam się, gdyż w takim razie wg Ciebie "dobrym kierowcą" może być tylko ten, który zaliczył kilka okrążeń w F1 i wywalczył Pole Position. Nie interesuje mnie, czy byłbym dobrym kierowcą w rajdach terenowych, w jazdach przełajowych, na torze, w jeździe precyzyjnej na czas itp. Prawdopodobnie nie. Jeżdżę w warunkach standardowych, tj. w normalnym ruchu ulicznym. Jeżeli daję sobie z tym radę lepiej niż przeciętny kierowca obok mnie i nie stwarzam zagrożenia, to wg mnie jestem dobrym kierowcą. Definicję "dobrego kierowcy" podałeś wg mnie świetną: przestrzega przepisów, dobrze sobie radzi w ruchu ulicznym, ma wyobraźnię (dodałbym jeszcze: myśli za innych). Ja bym dołożył jeszcze codzienność jazd (nie od święta), pokonany w życiu dystans, umiejętność prowadzenia różnego rodzaju pojazdów (nie tylko Toyoty Yaris), umiejętność posługiwania się wszystkimi regulatorami/systemami danego auta, dobrą orientację przestrzenną, wyczucie pojazdu, umiejętność nawigowania wg mapy i drogowskazów (nie tylko wg nawigacji sat.), znajomość ograniczeń/zalet danego auta oraz własnych. Nie wiem, czego jeszcze oczekujesz od dobrego kierowcy.

  16.  

     

    moze choc troche wiecej pokory wzgledem doswiadczonych kierowcow zawodowych i sportowych.

    Dlaczego mam niby być pokorny? To tylko ludzie, jak ja i Wy. Może ja mam większe doświadczenie niż niektórzy z nich? Może jestem od niektórych z nich zwyczajnie lepszy? Może to oni powinni być pokorniejsi wobec mnie? Do kierowców sportowych nie ma co porównywać, bo sportowe jeżdżenie do cywilnego ma się nijak - mnie nikt trasy przejazdu do pracy nie zabezpiecza (nie kojarzę też szczególnego kibicowania) :D  Nie mam też odpowiednio przystosowanego auta, ciężko mi się też wypowiadać o ich stylu jazdy w ruchu ulicznym, bo ciężko ich odróżnić od "zwykłych" kierowców. Poza tym, o ile wiem, kierowcy sportowi też czasem łamią przepisy, też powodują czasem wypadki podczas zwykłej jazdy, niekiedy nawet, niestety, w nich giną. A porównanie z niektórymi zawodowymi kierowcami (zwróć uwagę, że nie mówię "ze wszystkimi"), których spotykam na mieście, każe mi sądzić, że wielu z nich jest znacznie gorszymi kierowcami niż ja i stwarza poważne zagrożenie dla zdrowia i życia innych uczestników ruchu - choć być może mają optymalną pozycję za kierownicą ;)  Jakby ktoś nie wierzył mi na słowo, to mam całą kolekcję "zawodowców", z własnej kamerki pokładowej, którzy sieją strach na drogach. Oczywiście jest na pewno sporo lepszych kierowców ode mnie, nie powiem, ale w ruchu ulicznym wyróżniam się na plus w porównaniu ze średnią, w czym najwyraźniej nie przeszkadza mi pozycja za kierownicą, wg wielu uniemożliwiająca prowadzenie auta :P


     

     

    nie gwarantuje poprawnej i szybkiej reakcji na groźne sytuacje na drodze

    Być może da się lepiej, ale miałem ww. sytuacji na drodze już sporo i jak na razie reagowałem odpowiednio prawidłowo i szybko. Oczywiście chcę jak najdłużej ten trend utrzymać, dlatego będę analizował uwagi co do mej pozycji za kierownicą i jeśli mi pomogą znaleźć lepsze (bardziej optymalne) ułożenie, z pewnością wdrożę.

    Żadna ściana, nie lubię po prostu dogmatów i szufladkowania :) 

  17. Kraków, 6 lipca, po 20:00:

    kto pomykał czymś srebrnym w stronę Skawiny? Świnki były :-) Machałem z czarnego Forka (prowadziła Żona, dlatego mogłem wypatrywać za Subarakami), ale rozbawiony Kierownik, na oko w bardzo młodym wieku, raczej mnie nie widział :mrgreen:  Co Cię tak rozbawiło? :D  I czy to ładnie w tak młodym wieku tak się dekoncentrować za kółkiem, czy to nie niebezpieczne? :biglol:

  18. Tak samo twierdził mój ojciec ktory w życiu przejechał bezpiecznie i bez wypadkow milony kilometrow... aż do momentu gdy kupiłem mu w prezencie kurs SJS :) wrócił pokorny jak mały miki i stwierdził że duzo nauki jeszcze przed nim ;)

    Nikt nie bierze pod uwagę jednej rzeczy: a co, jeśli mam wrodzone predyspozycje do kierowania autem, jestem urodzonym mistrzem kierownicy i tylko ze względu na wybranie innej drogi zawodowej nie jestem np. kierowcą rajdowym? :D  Może jestem lepszy niż przeciętny polski kierowca, tylko tego nie wykorzystuję zawodowo? Nie twierdzę, że tak jest, nigdy się z nikim nie "mierzyłem" na umiejętności w prowadzeniu (i nie zamierzam), nie ścigałem się itp. i nie czuję się najlepszym na świecie. Ale co, jeśli tak jest? Jeśli mam ukryty talent większy niż instruktorzy z SJS? Wtedy te wszystkie teorie można sobie między bajki włożyć. Bo może być tak, że ktoś z tzw. "smykałką", mimo braków w formalnym wyedukowaniu czy treningu, będzie lepszym kierowcą niż instruktor z SJS, który robi to, bo tak mu się w życiu ułożyło, jest dobrym rzemieślnikiem, ale nic ponadto, nie "czuje" tego i jest to bardziej wyuczone niż z powołania. Wtedy uczeń może przerosnąć mistrza... Hołowczyca też ktoś kiedyś uczył, a potem okazało się, że to uczeń, nie nauczyciel, zdobywa laury, tak? Bo facet odkrył w sobie talent.

    Siedź jak chcesz , Twoja sprawa , tylko nie wmawiaj nikomu, że jest to poprawna pozycja bo jeszcze sobie lub komuś zrobi krzywdę...Dla mnie EOT.

    Jedni wmawiają, że przez nich opracowana pozycja jest optymalna, to ja będę wmawiał, że moja jest optymalna, przynajmniej dla mnie :)  To nie religia, nie ma dogmatów, mogę kwestionować czyjeś teorie i będę to robił, jeżeli uznam je za nie do końca pewne. Może kiedyś w życiu spotkam się z takim specem i sobie podyskutujemy na konkretnym przykładzie, wtedy on przedstawi swoje argumenty, ja swoje i albo część (lub całość) argumentacji któregoś z nas przekona, albo rozejdziemy się bez wspólnego stanowiska. Dopuszczam możliwość, że to ja się mylę, ale na razie nie czuję się przekonany.

    Może niech tak zostanie, bo dyskusja wyszła daleko poza ramy lewarka ;)  Zwłaszcza poprzez Forum nie czuję się też na siłach w pełni zaprezentować swojej argumentacji, czasu mam tyle co nic, przy okazji jakiegoś spota zawsze chętnie podyskutuję, przedstawię swój punkt widzenia, pokażę moje wątpliwości i nawet się mogę trochę pokłócić, byle bez wyzwisk i rękoczynów :biglol:

     

    Gdy zamontuję jakieś przeróbki lewarkowe, podzielę się wrażeniami i fotkami - żeby inni wiedzieli, czy warto iść tą drogą czy może kończy się ona stertą głazów i malin :)

  19.  

     

    A to że ktoś miał szczęście przejechać milion(y) kilometrów i nie mieć poważniejszej sytuacji na drodze nie czyni z niego dobrego kierowcy

    Nie da się przejechać milionów km i nie znaleźć się w jakiejś poważnej sytuacji na drodze, właśnie o to mi chodzi! Doświadczenie zdobywa się przecież właśnie dużo jeżdżąc i tym się różni kierowca doświadczony (a więc dobry) od żółtodzioba. Przejechałem w życiu sporo km i naprawdę byłem w kilku takich sytuacjach, że nie tylko osoby jadące ze mną się dziwiły, jak ja to zrobiłem, że "uniknąłem" czy "wyprowadziłem", ale i ja sam czasem się dziwiłem, że zareagowałem tak a nie inaczej. O jednym tylko muszę zawsze pamiętać, że mam przeciętny refleks, wystarczający, lecz nie nadzwyczajny.


     

     

    Dobry kierowca to taki który w niebezpiecznej sytuacji na drodze ( wynikającej np. z błędów innych osób, awarii itp) zareaguje odpowiednio szybko i dobrze unikając kolizji,wypadku,nieszczęścia i ten kierowca może robić 2tyś km rocznie....

    A więc wg Twojej definicji JESTEM dobrym kierowcą, gdyż przytoczonych przez Ciebie sytuacji przykładowych miałem za kółkiem już bez liku i jak na razie wychodzę z ich obronną ręką. Oczywiście też popełniam błędy, oby się tylko zawsze dobrze kończyły. Tylko widzisz, nie da się jeździć i szukać niebezpiecznych sytuacji na siłę, oczywiście powie mi ktoś, że można symulować (np. na SJS), ale to zawsze tylko symulacja, nie oddaje prawdziwych, dość złożonych układów ruchowych no i przede wszystkim jesteś na nią przygotowany (bo wiesz, że bierzesz udział w szkoleniu) i wiesz, że nic Ci nie grozi (przecież nie robią szkoleń tak, żeby zagrażało to Twojemu życiu). Naprawdę jest inaczej i często ludzie pozornie typu "debeściak" wymiękali przy zmęczeniu/stresie/zaskoczeniu. Dlatego nic nie zastąpi DOŚWIADCZENIA, a to przychodzi w miarę jeżdżenia, a więc przejeżdżanych kilometrów. Chyba że znasz trasę śmierci, gdzie po dwóch przejazdach ma się za sobą większość możliwych i niespodziewanych zagrożeń, włącznie z przejściami od upałów i oślepiającego słońca do gołoledzi i wypychania aut po błocie, wyjeżdżające kombajny, pijani kierowcy, zasypiający TIRowcy itp. Wtedy zgoda, po kilku przejazdach takową trasą (o ile się przeżyje) można się stać dobrym kierowcą (wg Twojej definicji) bez dużego przebiegu w km :)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...