Skocz do zawartości

Kultura kierowcy Subaru


aflinta

Rekomendowane odpowiedzi

ja wrzucam bieg na żółtym

w takim Wiedniu, kierowcy ruszają już na żółtym

 

Ja bieg nawet mam wrzucony wcześniej :) Ale sprzęgło odpuszczam jak żółte gaśnie, no chyba, że mam dalej do linii granicznej skrzyżowania, wtedy można to zrobić ciut wcześńiej, ale tak by na skrzyżowanie wjechać na zielonym (i oczywiście jak będę pewien, że jakiś jeleń poruszający się prostopadle nie kosi świateł na czerwonym - niestety częsty przypadek na skrzyżowaniach w Krakowie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 73
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

zmierz się ze mną :wink:

powiedz, gdzie i kiedy :lol:

ultra szybkie punto 1.2

 

Hehe, gdzie mi tam moim 44 kucykom (w teorii, bo autko jest zagazowane i ma 160 tys przebiegu) do Twoich 60 :) Swoje miejsce w szeregu znam :) Natomiast bardziej idzie mi o to, czego nawet najlepsze auto nie zapewnia, a potrafi to doprowadzić do rozpaczy - zapala się zielone światło, a pan w berecie ze stukilkudziesięciokonnego autka przedemną (i nie jest to ciężarówka) pooooowooooli zaczyna wsadzać bieg, jak dobrze pójdzie to 2-3 sekundy później będzie już się toczył, ludziom totlanie brakuje jakiejś chęci do normalnego ruszenia, czerwone stoję, zielone jadę a nie zastanawiam się nad nie wiadomo czym a resztę z tyłu szlag trafia, bo znowu przez kilku takich co nie potrafią ruszyć normalnie z pod świateł będą stali kolejną zmianę. Ech... z drugiej strony, to tylko ludzie :)

 

 

Myślę że sporo takich sytuacji wynika z sposobu szkolenia na kursach prawa jazdy, nie uczą tam płynnego, sprawnego poruszania się po mieście lecz bardzo drobiazgowego i przesadnego trzymania się przepisów. Sama byłam strofowana nieraz przez instryktora że za szybko i za dużo brawury. Na egzaminie prawie mnie oblali za to że chcąc ominąć samochód stojący przy krawężniku z "awarią" przekroczyłam linię ciągłą. Potem wyjeżdżają na miasto takie zawalidrogi które nie zwracają uwagi na innych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę że sporo takich sytuacji wynika z sposobu szkolenia na kursach prawa jazdy, nie uczą tam płynnego, sprawnego poruszania się po mieście lecz bardzo drobiazgowego i przesadnego trzymania się przepisów. Sama byłam strofowana nieraz przez instryktora że za szybko i za dużo brawury. Na egzaminie prawie mnie oblali za to że chcąc ominąć samochód stojący przy krawężniku z "awarią" przekroczyłam linię ciągłą. Potem wyjeżdżają na miasto takie zawalidrogi które nie zwracają uwagi na innych.

 

Ja dla odmiany powiem, że gdy zdawałem na prawko (to już było jakiś czas temu, bo jeszcze na kaszlu to robiłem) to podczas jazdy egazminator stwierdził, że to jest egazmin z umiejętności jazdy a nie nauka i trzeba jechać bardziej dynamicznie, i jak jest 50km/h to tyle ma być a nie 45km/h :) No to dociągnąłem do tych 50km/h i super było, znaczy trafiłem na człowieka, który ma zdrowe myślenie pod czaszką :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo zależy od egzaminatora i ja swój egzamin również miło wspominam. Na parkingu było bezstresowo, a w mieście gość stwierdził, że jest pod wrażeniem mojego częstego zmieniania biegów. ;-) W połowie egzaminu dał mi wolną rękę co do trasy przejazdu i to by było na tyle. O prędkości również powiedział, że przekroczenie o 5 czy 10 km/h nie jest przestępstwem - ma być po prostu bezpiecznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

w końcu chwilka luzu od tego studenckiego bagna więc i ja się wypowiem

po pierwsze - w imieniu wszystkich właścicieli maluszków dziękuję za porównanie do prosiaczków :)

po drugie - rozumiem że astony są bardzo ładne i w ogóle, ale jak widzę Clarksona mówiącego o DB9 to mam wrażenie jakby miał się za chwilę spuścić ze szczęścia, hmmm chyba właśnie zrozumiałem jak ludzie postrzegają mnie jak mówię o Subaru :oops:

trzecie - ja swoje miejsce w szerego też znam, ale miło czasami utrzeć nosa cwaniakom którzy nie mają refleksu na światłach :twisted: czasami to mnie aż dziwi jak ruszam spod świateł i po kilku sekundach w lusterku wstecznym daleko w tyle widzę wszystkich którzy na nich ze mną stali, nie mogę zrozumieć z czego to wynika - to jakieś blokady pedału gazu zapobiegające mocniejszemu wciśnięciu czy odcinanie zapłonu przy 20km/h :?:

4 - w krakowie zaczynają likwidować sukcesywnie ronda (widocznie dla niektórych są zbyt trudne do rozkminienia) - jeszcze trochę i największa scena tragedii (czyt. rondo Mogilskie) stanie się skrzyżowaniem (o ile Turcy będą w stanie skończyć tą modernizację bo idzie im to że lepiej nie mówić)

5 - to jak ktoś rusza w niewielkim sotpniu wg mnie zależy od kursu, to bardziej zależy od człowieka jakie ma podejście do jeżdżenia samochodem i innych kierowców :roll:

6 - fajnie wrócić po przerwie na forum :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Właśnie powróciłem do domku, niestety, po drodze natrafiłem na strasznego buraka za kierownicą srebrnej imprezy kombi KR 428xx (albo 482xx)

(...)

Pozdrawiam

Artur

 

Zdarza się, ale nie można uogólniać.

 

Ja też mam różne obserwacje kierowców Subaru i tak ich dzielę:

 

1. Jeśli deliktent sam zarobił i kupił sobie ten samochód to nie ma problemu. Jest on na tyle drogi, że nie każdy na niego zarobi 8)

Zwykle taki jegomość (niezależnie od wieku) jest bardzo sympatycznym kierowcą.

 

2. Czasami zdarza się (na pewno nie wśród forumowiczów :lol: ), że autem (koniecznie błękitnym) jeździ kochany synek; Papcio kocha synka - synek kocha papcia, jest spoko. Papcio kupił imprezkę, ale nie bardzo ma czas ją ujeżdżać, bo haruje od rana do wieczora. No cóż, taka jego społeczna rola.

W tej sytuacji synek dba o to aby autko nie zardzewiało w garażu :wink:

 

:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też mam różne obserwacje kierowców Subaru i tak ich dzielę:

 

Fajna obserwacja. Mam bardzo zbliżone odczucia. Zwłaszcza w stosunku do tych "ujeżdżaczy" nie swojego samochodu. Jeżdżą jacyś tacy smutni, jakby posiadanie subaru wiązało się z byciem okropnie poważnym. Może podobnie jest z tymi paniami? Sympatyczny mąż kupił jej subaru, bo wie z czym to się je, ale ona kompletnie nie kuma czaczy...

 

U mnie cała rodzina jest zarażona. Żona biega po mieście w firmowej kurteczce subaru, a dzieci donoszą mi jakie "subki" dostrzegły w ciągu dnia ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...tato czasem, choć nadal nie chce kupić Subaru... :cry: :x :? :(

albo mi się wydaje albo przez długi czas męczyłeś ludzi którą wersję Imprezy macie kupić a teraz mówisz że tata NADAL NIE CHCE :?: to jak to w końcu jest - była w ogóle w planie Impreza czy nie :?: bo ja już się pogubiłem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No zaraz się pokłucicie:

a najlepiej byłoby być pierworodnym pewnego byłego wojewody, barona, posła (nie byłego) A.Łuczaka, który jezdził podstawionym przez pana Dochnala Mercem z kierowcą, kiedy jego SI odpoczywał (i nadal odpoczywa) w garażu. Nieźle, co :?: :wink:

 

Tak naprawdę żaden producent nie jest w stanie zabronić nikomu jeździć autem swojej marki. Pewne próby są czynione tylko z bardzo drogimi markami, ale i tak bez żadnego skutku.

 

W Polsce najbardziej ucierpiało BMW, przez image auta dla dresa.

W tej sytaucji każdy "uczczyciciwy biznezman :roll: " wybiera VOLVO albo wypasionego japończyka (czasami nawet Subaru), oby tylko ominąć z daleka bawarczyka.

 

PR to jest poważne zadanie dla SIP, co by nie mówić.

Jeśli dresy przesiądą się powszechnie na SI STI, to ja wstawię do komisu mojego Forysia. Pewnie nie ja tylko.

 

:?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PR to jest poważne zadanie dla SIP, co by nie mówić.

Jeśli dresy przesiądą się powszechnie na SI STI, to ja wstawię do komisu mojego Forysia. Pewnie nie ja tylko.

Nie będzie tak źle, bo na razie jest za mało zamienników do Subaru, a jeśli są, to i tak cena jest odpowiednia. Na szczęście dresów nie stać na Subaru i jak na razie założenie gazu również nie jest najprostsze. :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na szczęście dresów nie stać na Subaru i jak na razie założenie gazu również nie jest najprostsze.

Obawiam sie ze wychodzisz z blednego zalozenia, ze kultura osobista i ogolny poziom ida raczka w raczke z majetnoscia, i tutaj obawiam sie mylisz sie zasadniczo. Gros dresow pierwszej wody to wytwory bogatych tatusiow-mamusiow ktorzy sie dorobili na mniej lub bardziej ciemnych interesach, albo, poprostu zajmowali sie robieniem kasy zamiast wychowywac dzieciaka. Z obserwacji moge stwierdzic nawet ze dotyczy to wiekszosci takich rodzin, duzo kasy, malo w glowie i brak ambicji bo wysoki status z racji pieniedzy juz maja. Zreszta, skads sie wzielo powiedzenie ze garnitur dobrze lezy dopiero w trzecim pokoleniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją wypowiedzią nie chciałem nikogo obrazić, ale z moich obserwacji wynika, że "bogate dzieciaki" (przynajmniej w Warszawie) nie chodzą już w dresach. ;-)

 

Poza tym jest jeszcze inna kwestia. Dla mnie typowy dres wcale nie musi chodzić w dresie. Może mieć skórzaną kurtkę, do tego sportowe buty, najlepiej przynajmniej dwóch kolegów w samochodzie i beemkę (na szczęście nie Subaru) obowiązkowo.

 

Oczywiście to tylko moje obserwacje i jak już wspomniałem niech nikt nie czuje się urażony. Nie twierdzę w żadnym wypadku, że klasę człowieka mierzy się ilością posiadanych pieniędzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...