Skocz do zawartości

Zeby rozluznic atmosfere :D


Thanatos

Rekomendowane odpowiedzi

Harvester w 1977 miałem 4 lata więc nie pamiętam dokładnie, ale wydaje mi się, że wtedy jego cena była znacznie wyższa w odniesieniu do zarobków. Dzisiaj 32 000 zł to znowu nie jest jakiś wielki majątek, a nowy fiat w tamtych latach to był luksus.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przemek73, W1977 roku to dla mnie czasy w których bramy Jerozolimy zapinane były na agrafki... Nawet wróble o mnie nie ćwierkały wtedy, więc mam jeszcze mniejsze pojęcie niż Ty :P

 

Ale z tego co wiem to masz racje ;] Zwłaszcza za czasów ustroju komunistycznego, gdzie malucha dostać było ciężko a dużego Fiata to już wogóle ;] No i jeszcze te zarobki ;]

 

No właśnie, jest ktoś na forum kto mógłby mniej więcej ów proporcję wyliczyć ?? ;] Naprwde jestem ciekaw ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Harvester myślę, że się wiele nie pomylę i postaram się uzmysłowić Ci skalę. Za komuny, którą pamiętam średnia pensja miesięczna to było ok 20-30 USD, a taki Fiat w 1983 kosztował nas coś ok. 1500 USD + ileś tam milionów, czy tysięcy złotych czyli generalnie dla normalnego człowieka bez układow nie do zdobycia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elizówka.
?

 

Harvester myślę, że się wiele nie pomylę i postaram się uzmysłowić Ci skalę. Za komuny, którą pamiętam średnia pensja miesięczna to było ok 20-30 USD, a taki Fiat w 1983 kosztował nas coś ok. 1500 USD + ileś tam milionów, czy tysięcy złotych czyli generalnie dla normalnego człowieka bez układow nie do zdobycia.
:shock: :shock: To chyba Subaru łatwiej kupić dzisiaj.....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Harvester ale jakie emocje były przy odbiorze auta. Pamiętam dokładnie wyjazd po naszego Fiata w 1983, cała noc w pociągu, czekanie w Polmozbycie kilka godzin, a potem wybór - wszystkie białe i tylko dwa w kolorze kość słoniowa. Wzięliśmy kość słoniowa :cool: , aha i szyba podgrzewana była z tyłu :cool: :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Harvester myślę, że się wiele nie pomylę i postaram się uzmysłowić Ci skalę. Za komuny, którą pamiętam średnia pensja miesięczna to było ok 20-30 USD, a taki Fiat w 1983 kosztował nas coś ok. 1500 USD + ileś tam milionów, czy tysięcy złotych czyli generalnie dla normalnego człowieka bez układow nie do zdobycia.

Chyba mówisz o cenie wolnorynkowej. Czyli np. w Pewexie. Na talony był chyba jednak dużo tańszy. Ale to było dawno temu i może nieprawda :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Harvester, dzisiaj wszystko możesz kupić, w przeciwieństwie do tamtych czasów, w których nie można było nic kupić.
Trochę mi rodzice o tym opowiadali, zwłaszcza że dojrzewali w latach 80tych. I trochę buntowniczy byli więc kilka ciekawych rzeczy też się od nich można dowiedzieć :P

 

Harvester ale jakie emocje były przy odbiorze auta. Pamiętam dokładnie wyjazd po naszego Fiata w 1983, cała noc w pociągu, czekanie w Polmozbycie kilka godzin, a potem wybór - wszystkie białe i tylko dwa w kolorze kość słoniowa. Wzięliśmy kość słoniowa :cool: , aha i szyba podgrzewana była z tyłu :cool: :mrgreen:
Kurde widać co kapitalizm, stan ogólnego dobrobytu i postęp technologiczny robi z ludźmi :P Dzisiaj by było że kolor nie taki, szyb elektrycznych nie ma radio co 0.2 wyskalowane (w przypadku US speców), prędkościomierz ma złą jednostkę, kompa przeprogramować się nie da itd itp. A wtedy wszyscy mieli równo i było dobrze. Marx górą :P

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nie bierzcie mnie na serio :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba mówisz o cenie wolnorynkowej. Czyli np. w Pewexie. Na talony był chyba jednak dużo tańszy. Ale to było dawno temu i może nieprawda

Mówię o cenie w Pewex-ie (Harvester słyszałeś o czymś takim :mrgreen: ) bo talony to już w ogóle były dla wybranych :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bierzcie mnie za aż takiego ignoranta

Talony, bony, Pewex, Baltona tak niedawno, a jednak wielu już nie pamięta. Dobrze, że się tym interesujesz.

 

Swoją drogą trzeba mieć silną wolę kupić samochód i wstawić do garażu na 20-30 lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Baltona
ja pamiętam, bo na bieżąco jestem. Tak nazywa się rynek w pewnej miejscowości gdzie roślinki sprzedaję. :)

 

Żeby było ciekawej to Baltona przetrwała trudne czasy i dalej istnieje, tylko za bony już tam nie kupisz bananów i pomarańczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to teraz zaryzykuję...

Oto najdłuższy kawał jaki znam :wink: :

 

Przed bitwa pod Grunwaldem spotykają się obie armie. Zadowoleni z tego, że się wzajemnie odnaleźli urządzają imprezke. W krzyżackim obozie wszyscy urżnięci w trupa, klina klinem popychają, sytuacja trwa kilka dni. Pewnego poranka budzi się Wielki Mistrz Ulryk von Jungingen i odbierając podawana mu flaszkę, pyta sługi: - Co to my dzisiaj mamy?

- Dzisiaj ma być bitwa, Wielki Mistrzu...

- O w mordę ... - Powiedział skacowany Mistrz przecierając twarz. Gdy już po paru głębszych Mistrz zaczął kontaktować, doszedł do wniosku, ze zamiast wymordowywac się wzajemnie można by wystawić do walki po jednym rycerzu z obu stron i wygra ta strona, której rycerz zwyciezy.Nie będzie musiało tylu ginąc. Jak pomyślał - tak zrobił. Wysłali wiec kolesia z dwoma mieczami (czy dwóch gości z jednym mieczem?) z poselstwem do Polaków. A tam... balanga na całego! Trzeba znaleźć Jagielle! Po pewnym czasie odnaleźli go w końcu pijanego w stogu siana. Przystał na wszystko co mu powiedzieli...Teraz trzeba wybrać odważnego do walki. Krzyżacy nie mieli z tym większego problemu - wybrali oczywiście Zygfryda de Loewe -najmężniejszego z mężnych. Był to rycerz z drewna nie strugany. 3,80

wzrostu, 2,40 w barach. Teraz trzeba znaleźć dla niego konia. Niestety, jakiego by nie przyprowadzili, to albo się załamywał albo Zygfryd kolanami o ziemie szorował... Sytuacja beznadziejna. Na szczęście Wielki Mistrz miał znajomości u Hannibala. -Masz tu ode mnie tego słoniokonia - na pewno będzie dobry. Rzeczywiście, teraz to Zygfryd nawet stopami ziemi nie dotykał. Kolejny problem to miecz: szukają i szukają, ale żaden nie jest dobry. Największy miecz jaki znaleźli w całych Prusach to Zygfryd w trzech palcach trzymał! To przecież bez sensu! Poszli wiec do kowala, aby wykuł odpowiednie oręże. Kowal wykuł najpotężniejszy miecz jaki istniał - siedmiometrowy! Zygfryd zważył go w ręku, jak machnął, to za jednym zamachem ściął 14 dębów! No, tym to mogę walczyć! Pozostała jeszcze zbroja. Jakiej by nie znaleźli to albo za mała, albo jakąś taka lekka... Ostatecznie stary znajomy kowal wykuł odpowiednia zbroje dla Zygfryda. Zajefajna plytówka - pasowała jak ulał, zdobiona zlotem i nader wszystko wytrzymała. Zygfryd był gotowy do walki. Tymczasem w obozie Polaków ten sam problem. Jagiełło szuka ochotnika, ale nikt się nie zgłasza. Król postanawia wziąć ich sposobem – polewa dodatkowa porcje miodu (wiele razy). Niestety, nawet totalnie pijani nie chcą walczyć. Jagiełło poszedł do starego druha - Zawiszy Czarnego. Niestety, ten nie był skory do opuszczania domu. - Ubrudzę się tylko, jeszcze może mi się cos stać... Daj mi spokój! Kolejny był Macko z Bogdańca - ale ten również nie był chętny. - Tu Jagienka na mnie czeka, a ja się będę gdzieś po jakiś polach bitwy chędożył? Nie ma mowy! Następny Jurand - ale ten ma oczy wyłupane! BEZNADZIEJA! Załamany Król wziął sznur i poszedł do lasu się powiesić. Idzie i nagle widzi: jakiś kurdupel - metr dwadzieścia - konus taki, ubrany w marna skórzana kurteczkę, z zardzewiała szabelka u pasa, opiera się o drzewo i napruty jak worek... spawa. U Króla pojawiła się iskierka nadziei, takie małe światełko w tunelu. Podchodzi i pyta, czy ten się zgodzi na walkę. - No pewnie! - odpowiedział nawalony totalnie glos. Nie był w stanie powiedzieć nic więcej. Teraz trzeba go wyposażyć. I tu problem. Jakiego konia by nie znaleźli, to dla małego Polaczka olbrzym. Nie utrzymałby go nawet. Olali sprawę. Teraz miecz. Niestety, nawet najmniejszego nie był w stanie unieść. Wyluzowali. Jeszcze zbroja. Ale jakiej by nie przynieśli, to dla naszego

bohatera jak dom wielka - popijawy by mógł w środku urządzać. Dali se siana. Zostawili mu tylko to co miał - cienka skóre i przerdzewiała szabelkę. Na koniec poprosili tylko o jedno: - Po wszystkim możesz robić, co chcesz, ale w dzień. bitwy, na Boga, przyjdź trzeźwy! Słońce wzeszło, obie armie stoją naprzeciwko siebie. Z szeregu krzyżackiego wylania się wspaniały rycerz. Ale gdzie Polak???... Szukają go i szukają. W końcu znaleźli - oczywiście nawalony jak dzwonek.

Mimo to tanio skóry nie sprzedamy. Cucą go i wypychają. Na ugiętych nogach, zataczając się wychodzi na pole bitwy. Naprzeciw niemu wielki Zygfryd de Loewe w błyszczącej zlotem zbroi, z wielgachnym mieczem, na potężnym słoniokoniu. Spina wierzchowca i rusza do ataku. Pędzi z ogromna prędkością, ziemia drży pod kopytami sloniokonia, drugie słońce błyszczy na złotej piersi Zygfryda (wielki miecz zasłania to pierwsze). Jagiełło wytrzeźwiał natychmiast i pojął co zrobił. "Ja pier....! Przecież on zaraz zmiażdży naszego i wpadnie w nas - rozniesie nas w puch. Jesteśmy już martwi!" - pomyślał zasłaniając twarz. - W NOGI, k...a, W NOGI!!! - krzyczy Król i wszyscy rura gdzie popadnie. Zygfryd de Loewe na swym słoniokoniu wpada na kurdupla Polaka - huk,trzask, uniósł się tylko kurz i dym...Wielki Mistrz podjeżdża na miejsce potyczki, aby pogratulować swojemu zwycięstwa. Kurz opada, a tu straszny widok: słoniokoń leży z obciętymi nogami, parę naście metrów dalej Zygfryd (cale piszczele ma pokrwawione), a Polak, tak schlany, ze ledwo stoi na nogach mówi:

- Gdyby król nie kazał "W NOGI", to bym cię za....ał na śmierć!"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Młody cep - turysta pojechal w góry.

Jako, że nie zabłądził na szlaku to zmuszony był zanocować w najbliższej bacówce. baca przyjął go gościnnie, ale zaznaczył, że mają z bacową jedno łoże i może spać z nimi.

Ciemna noc. Baca nagle się budzi i widzi, jak turysta coś tam z bacową wyprawia. Pyta:

- śpicie turysto ?

- śpię. - odpowiada turysta

- to uważajcie jak śpicie, bo wam interes w szkodę idzie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...