Skocz do zawartości

marka wspaniała, produkt też a dealer do kitu


Gość legacyfan

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

To moja pierwsza wypowiedź na forum, właśnie je odkryłem :D

 

Pewien czas temu (około 1 miesiąca) poszukiwałem dla siebie samochodu. Wybór padł na Legacy 3.0... Zadzwoniłem do "dilera" firmy Gruchel w Mikołowie. Po rozmowie z miłą pania zostałem zaproszony do salonu. Umówiliśmy się na godzine 15. Po przybyciu czekałem 2,5 godziny (na dworze; salon zamknięty a pomieszczenie komisu straszliwie ciasne, byli tam inni klienci) aż pracownik (pan Adam) skończy obsługiwać komis, następni przyjął mnie. Prezentacja samochodu wyglądała: To jest Subaru Legacy, bezpieczny. Dosłownie 5 minut !!! Był zajęty gdyż inni klienci (komisowi) już przyszli (czyżbym był niewiarygodny?!). Nalegałem na jazdę próbną... zgodził się. Jazda polegała na przejechaniu spod salonu pod Auchan (całe 150m) z czego w jedną stronę prowadził pan Adam. Po całej sytuacji postanowiłem interweniować u szefa... Wiele nie pomogło pojechaliśmy na jazdę około 700m w jedną stronę - w obie prowadził szef. Na pytanie czy moge ja poprowadzić powiedział, że samochód idzie niedługo na sprzedaż więc nie chce go eksploatować... No cóż... Nie jestem posiadaczem Subaru i chyba szybko nie będe.... Pozdrawiam lepszych dealerów. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natomiast ja podczas każdej wizyty u Zdanowicza w Gdańsku mam subiektywne odczucie bycia potraktowanym jak któryś tam z rzędu małolat, który naczytał się o Subaru w "Auto Świecie", a teraz przychodzi marudzić i nie warto się nim przejmować, skoro go i tak na takie auto nie stać.

 

Podejście takie można na pewno jakoś wytłumaczyć i starać się zrozumieć. Ale o tym, że jest nieodpowiednie również z dealerskiego punktu widzenia, przekonywać chyba nie trzeba. A jest choćby dlatego, że gdy moi rodzice kupowali nieco ponad rok temu nowy samochód, nabyli taki, o którym ja im powiedziałem, że będzie dla nas najlepszy.

 

To była co prawda trochę niższa półka cenowa, ale z powyższego przykładu widać wyraźnie, że lekceważące podejście do nawet niepozornie wyglądającego potencjalnego klienta może się nieoczekiwanie odbić czkawką.

 

W Toyocie w Chwaszczynie bez większych ceregieli dali mi poprowadzić Land Criusera wartego 200 kPLN. W dodatku gdy po pół godzinie oczekiwania kierownik działu sprzedaży zobaczył, że nadal błąkam się bez celu po salonie, co nieco gościa z którym miałem jechać przywrócił do pionu :shock: I to jest prawidłowe podejście. Na taki samochód jeszcze długo mnie nie będzie stać, ale może po studiach kupię sobie Yarisa na raty?

 

Dealer powinien wszystkich traktować tak, jakby za tydzień mieli kupić nowy samochód. Dzięki temu, śmiem twierdzić, sprzedaje jedną czwartą swoich aut.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ojciec Założyciel

Piotreq , Właściciel Browaru :

jest mi wstyd za naszych partnerów :oops:

 

Procedura wyjaśniająca została wdrożona :twisted:

 

Niemniej jestem przekonany, że nie jest to typowe. Właśnie na spotkaniu w sobotę z naszymi partnerami jeszcze raz podkreślałem wagę jakości obsługi osób nasze salony odwiedzających. Niezależnie od wieku i sposobu ubierania się .....

Natomiast metody "systemowe" są stopniowo wprowadzane w życie .

 

Łączę pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jest mi wstyd za naszych partnerów :oops:

 

Hmm... Dawno u mojego lokalnego nie byłem. Muszę wpaść po drodze na PG, może cosik im się odmieniło. Spróbuję się zapisać na jazdę próbną Forysiem - to będzie chyba dla nich najlepszy sprawdzian. Czy w każdej wersji jest hillholder? Bo mam zamiar go przetestować...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Subaru Gruchel

Szanowny Panie!

Sytuacja , o której pan pisze istotnie miała miejsce.Nie była jednak spowodowana niechęcia do klienta / czyt. Pana / , a zbyt małą obsadą kadrową z powodu okresu urlopowego.Staramy się w naszym salonie , by każdy klient został dobrze obsłużony.W chwili pojawienia się pana w salonie miałem jeszcze do obsłużenia innych klientów , w tym wydanie sprzedanego samochodu.Prosiłem pana o wybaczenie i zaczekanie aż zakończę sprawy z osobami które były przed panem.Po niedługim czasie

( i nie 2.5godz. jak pan podaje ) podszedłem do pana i pokazałem samochód.Wspomniane przez pana 5 minut wynikało nie tyle ze stopnia zainteresowania przez pana marką Subaru , co chęcią przejechania się.

Faktycznie , stary model Poloneza, którym pan przyjechał mógł spowodować we mnie odczucie,iż jest pan klientem małowiarygodnym ,

stąd tak krótki odcinek jazdy. Jednakże , drugą jazdę tym razem z szefem

odbyliście znacznie dłuższą ( nie 700m ) bo ok. 7km do Łazisk , z czego większą część pan prowadził.Stwierdzenie szefa po niej było następujące :

kolejny klient , który chciał się tylko przejechać samochodem Subaru.

Nasz salon czynny jest od godz. 8.00-18.00 i dziwi mnie fakt, iż jako jedyny pan stwierdził że był zamknięty ( godz. 15.00 ) ,że nie mozna było do niego wejść ,tym bardziej że znajdowało się w nim dużo klientów.

Na łamach niniejszego Forum przepraszam pana złe odczucia jakich pan

doznał i które nie powinny być wiązane z marką Subaru , co z chwilowymi problemami firmy.

Chciał pan by go powiadomić w późniejszym terminie o możliwości zobaczenia " na żywo " koloru samochodu który by panu odpowiadał , a który akurat sprzedawaliśmy.TUTAJ nie potrafię zrozumieć ,że przy tak dużym pana zainteresowaniu modelem Legacy i co najważniejsze umówieniu się ze mną na konkretny dzień w sprawie zobaczenia koloru

samochodu do dnia dzisiejszego pan się u nas nie pojawił.Może to tylko potwierdzać wspomniane przeze mnie wcześniej wątpliwości....

 

z wyrazami szacunku

Adam G.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowny Panie!

Sytuacja , o której pan pisze istotnie miała miejsce.Nie była jednak spowodowana niechęcia do klienta / czyt. Pana / , a zbyt małą obsadą kadrową z powodu okresu urlopowego.Staramy się w naszym salonie , by każdy klient został dobrze obsłużony.W chwili pojawienia się pana w salonie miałem jeszcze do obsłużenia innych klientów , w tym wydanie sprzedanego samochodu.Prosiłem pana o wybaczenie i zaczekanie aż zakończę sprawy z osobami które były przed panem.Po niedługim czasie

( i nie 2.5godz. jak pan podaje ) podszedłem do pana i pokazałem samochód.Wspomniane przez pana 5 minut wynikało nie tyle ze stopnia zainteresowania przez pana marką Subaru , co chęcią przejechania się.

Faktycznie , stary model Poloneza, którym pan przyjechał mógł spowodować we mnie odczucie,iż jest pan klientem małowiarygodnym ,

stąd tak krótki odcinek jazdy. Jednakże , drugą jazdę tym razem z szefem

odbyliście znacznie dłuższą ( nie 700m ) bo ok. 7km do Łazisk , z czego większą część pan prowadził.Stwierdzenie szefa po niej było następujące :

kolejny klient , który chciał się tylko przejechać samochodem Subaru.

Nasz salon czynny jest od godz. 8.00-18.00 i dziwi mnie fakt, iż jako jedyny pan stwierdził że był zamknięty ( godz. 15.00 ) ,że nie mozna było do niego wejść ,tym bardziej że znajdowało się w nim dużo klientów.

Na łamach niniejszego Forum przepraszam pana złe odczucia jakich pan

doznał i które nie powinny być wiązane z marką Subaru , co z chwilowymi problemami firmy.

Chciał pan by go powiadomić w późniejszym terminie o możliwości zobaczenia " na żywo " koloru samochodu który by panu odpowiadał , a który akurat sprzedawaliśmy.TUTAJ nie potrafię zrozumieć ,że przy tak dużym pana zainteresowaniu modelem Legacy i co najważniejsze umówieniu się ze mną na konkretny dzień w sprawie zobaczenia koloru

samochodu do dnia dzisiejszego pan się u nas nie pojawił.Może to tylko potwierdzać wspomniane przeze mnie wcześniej wątpliwości....

 

z wyrazami szacunku

Adam G.

 

Pozwolę sobie wtrącić swoje trzy grosze, choć opisywana sprawa nie dotyczy mnie bezpośrednio. Moim zdaniem, jeśli juz decydują się Państwo odpowiedac na forum - czyli publicznie - to chyba należy nieco staranniej dobierać słowe, jakimi się to czyni (pogrubienia tekstu pochodza ode mnie). Taki mają Państwo zawód, że nawet jeśli klient przyjedzie autobusem, a wyrazi zainteresowanie, to trzeba się nim zająć.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pogrubienia inzyniera_mamona są wybrane doskonale.

 

Faktycznie , stary model Poloneza, którym pan przyjechał mógł spowodować we mnie odczucie,iż jest pan klientem małowiarygodnym

 

Co to znaczy "małowiarygodnym"? :shock: Jestem zszokowany takim stwierdzeniem i pobudkami, które do niego doprowadziły.

 

Stwierdzenie szefa po niej było następujące :

kolejny klient , który chciał się tylko przejechać samochodem Subaru.

 

A czy szefowi nie przyszło może do głowy, że był to człowiek, który spośród bardzo szerokiej oferty na rynku motoryzacyjnym do przetestowania wybrał właśnie auto marki, którą reprezentujecie? Trochę więcej pokory, bo nie jesteście jedyni, a takie podejście do klienta zadziwiająco szybko i skutecznie to uświadamia.

 

Według mnie to jest właśnie główny problem autoryzowanych przedstawicieli marki Subaru - za dużo pogoni za kasą, a za mało miłości do samochodów, ze szczególnym uwzględnieniem Plejad. W ten sposób wchodząc do salonu natrafiam na pracowników, którzy widząc mnie bez walizki pieniędzy, wolą pogawędzić między sobą o dupie Maryni, niż ze mną na temat marki, którą kocham. I po raz kolejny nie muszę chyba dodawać, która z tych rozmów mogłaby przynieść firmie większe korzyści...

 

No i jeszcze na temat wypowiedzi "Subaru_Gruchel" - Dyrekcjo, widzisz i nie grzmisz:?:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ojciec Założyciel

Można naturalnie dyskutować na temat właściwych i niewłaściwych sformułowań używanych na Forum. Mozna też wszystko oblepić w papierek od cukierka. Myslę jednak, że należ także - dość ostro jak by nie było - zaatakowanemu dealerowi umożliwić przedstawienie swojego punktu widzenia. Poniewaz generalnie reprezentujemy marke jak najbardziej indywidualną uważam, że nie należy zbijac tego indywidualizmu na rzecz uniformizmu. W moim pojęciu Forum jest miejscem, gdzie można wymieniać opinie i poglądy. W sposób otwarty.

Istotnie interweniowałem u naszego partnera prosząc o ustosunkowanie się do rzedstawionych zarzutów. Nie powiedziałem natomiast czegoś w rodzaju "napiszcie cokolwiek, żeby załagodzić sytuację".

I przyznaję zupełnie szczerze (no cóż - jak wilelokrotnie podkreślałem nobody is perfect !) - jeżeli ktoś przyjeżdża starym Polonezem, to odruchowo będę preferował obsługę klienta, z którym prowadze juz konkretną rozmowę. Nie zmienia to oczywiście faktu, że gdy mam czas (szkoda, że ostatnio tak rzadko !) to z przyjemnością porpowadzę dłuższą rozmowę przy kawce, czy tez wykonam jazdę próbną także z kimś, kto już na wstępie powiedział że samochodu nie kupi.

Opdpowiedź z salonu Gruchel w sposób bardzo pośredni (w cytownej powyżej krytyce) odnosi się przecież do zadanego w pierwszym poście pytania "Czyżbym był niewiarygodny ?"

Jeżeli sytuacja miała się tak, jak została skomentowana przez naszego partnera, to odpowiedź na powyższe pytanie jest twierdząca. Nie dla tego, że autor przyjechał Polonezem - dlatego, że nie dotrzymał umówionego terminu.

A tak z ręka na sercu - czy jest wśród Państwa ktoś, kto naprawdę wszystkich potrafi traktowć jednakowo ???

Przyznaję - ja nie.

A gdybym starał się spełnic zyczenia wszystkich osób odwiedzających nasz salon, czy też piszących do mnie to z całapewnością nie znalazłbym czasu ani na napisani tutaj paru słów, ani na (słusznie oczekiwaną) interwencję u naszych partnerów.

 

Łączę pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opdpowiedź z salonu Gruchel w sposób bardzo pośredni (w cytownej powyżej krytyce) odnosi się przecież do zadanego w pierwszym poście pytania "Czyżbym był niewiarygodny ?"

Jeżeli sytuacja miała się tak, jak została skomentowana przez naszego partnera, to odpowiedź na powyższe pytanie jest twierdząca. Nie dla tego, że autor przyjechał Polonezem - dlatego, że nie dotrzymał umówionego terminu.

 

Pozwolę sobie wtrącić moje trzy grosze. Dopóki klient nie podpisze umowy, jego najlepszym prawem jest zmiana decyzji. Zwłaszcza, że w tym wypadku prawo to wydaje się być szczególnie mocno uzasadnione, gdyż zwyczajnie czuł się obsłużony niezgodnie z oczekiwaniami. Dlatego nie zwalałbym tutaj ani krzty winy na klienta...

 

Co tu widzę pozytywnego, to fakt, że jest to jakiś krok w kierunku nazwijmy to normalizacji stosunków. Nie demonizowałbym tutaj tych nieszczęśliwych sformułowań dealera. To jego pierwszy post na forum, trochę go poniosło, bo musiał się tłumaczyć. Ważne jest to, że przeprosił i następnym razem zastanowi się dwukrotnie zanim odeśle na szczaw klienta ze "starego poloneza".

 

Sam nie lubię takiego oceniania statusu klienta na podstawie wyglądu. Ja szczęśliwie nie mam obowiązku chodzić w garniturze i wszelkie salony, sklepy odwiedzam ubrany w zwykły sweter, z plecakiem na ramieniu. Jeśli gdzieś nie chcą mnie obsłużyć to ich strata. A, że subaru jest marką, którą wszyscy lubimy, to zdradzamy ten sekret. Drodzy dealerzy, klienci w polonezach też są czasem nadziani!. Jak to sobie uświadomicie, to będzie ok.

 

pozdrowienia dla wszystkich

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja swoich klientów traktuję jednakowo i tego samego wymagam od moich pracowników. Każdy klient jest traktowany tak samo.

 

Pamiętam podobną sytuację, do tej opisywanej powyżej.

Przyjechał do mnie kiedyś młody człowiek, w brudnych spodniach, starym golfem. Ani on, ani jego samochód nie wyglądał, przyjechał porozmawiać o współpracy, "nie wzbudzał zaufania".(OGRODNIK, przyjechał prosto z pola, z pracy)

Jak się okazało, facet ma największą szkółkę drzew i krzewów w Polsce.

Współpracujemy do dzisiaj i jest to jeden z moich strategicznych klientów, zostawia u mnie sporo pieniędzy i nadal zdarza mu się wpaść porozmawiać prosto z pola.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ojciec Założyciel

No cóż - zmiana decyzji nie podlega oczywiście kwestii. Tak zwana "kinderstuba" wymaga jednak - gdy uzgodniło sie jakiś termin - aby w przypadku jego odwołania po prostu powiadomić drugą stronę.

A jezeli nie jest to wykonywane, to trudno oczekiważ ze będzie się traktowanym jako osoba wiarygodna.

Tak to widzę, czy też odbieram.

Ogólnie jednak podzielam zdanie Fido_ : prowadzenie dialogu jest zawsze lepsze od milczenia, abowiem prowadzi do poznania oczekiwań drugiej strony i ew. korygowania postepowania.

 

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie demonizowałbym tutaj tych nieszczęśliwych sformułowań dealera. To jego pierwszy post na forum, trochę go poniosło, bo musiał się tłumaczyć.

 

Zazwyczaj ludzie, którzy się tłumaczą, starają się załagodzić sytuację, używają eufemizmów, wypowiadają się ostrożnie, żeby nie pogorszyć sprawy.

 

Jeżeli to była właśnie ta delikatność wypowiedzi, to nie chcę wiedzieć, co sobie Pan Adam pomyślał naprawdę ;)

 

Nie neguję jednocześnie siły drzemiącej w dialogu (swego czasu Matka Forumowa miała w swoim podpisie cudowny cytat: Polemika - w zależności od interlokutora wymiana zdań, wymiana ciosów lub wymiana ognia) i jestem wdzięczny Panu Adamowi za przedstawienie swojego punktu widzenia. Ale jednocześnie mam nadzieję, że miał troszeczkę co innego na myśli, niż ja zrozumiałem, bo w tej formie jego rozumowania przyjąć nie mogę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo się cieszę, że została podjęta dyskusja i przepraszam, że nie odezwałem się wcześniej... PRACA :(

Może zacznę od Poloneza... Jak wcześniej przedstawiłem u dealera posiadałem samochód który został skradziony. Polonez? Może i stary lecz czy opłacalne jest kupowanie używanego samochodu na okres 3 miesięcy, skoro można samochód "zastępczy" pożyczyć? Jeżeli podejście do klienta kształtowane jest przez samochód jakim przyjechał, wiek, ubranie, rysy twarzy, wąsy, to znaczy że podejście to należy zmienić, aby wszyscy klienci byli równi sobie!

Odwiedziłem naprawdę wiele salonów w ostatnim czasie i podobna sytuacja spotkała mnie tylko (może aż?) w jeszcze jednym choć tam po interwencji u "szefa", załoga zotała przywrócona do pionu, a ja zostałem obsłużony wzorowo.

Jeżeli Pan Adam twierdzi, że chciałem sie tylko przejachać to jest w błędzie... Wyczuwam zaintersowanie drugiej strony i jeżeli sprzedawca stoi 2m dalej rozgląda się ze zniecierpliwieniem, na pytanie odpowiada conajwyżej połowicznie, umawia się za 5 minut z klientami chcącymi samochód "przepuścić" przez komis... Każda ze stron ma swoje argumenty.

Czy czekałem 2,5h ? TAK ! Najpierw umówiliśmy się telefonicznie (z bardzo miłą panią, była to godzina 15 lub 13 ale nie jestem już pewnien) na miejscu dowiedziałem się, że Pan Adam jeszcze nie wrócił z jazdy, po telefonie do Pana Adama zostałe poproszony o chwileczkę cierpliwości. Udałem się do pobliskiego Auchan na około 1,5h Nastepnie wróciłem do salonu i czekałem jeszcze około godziny.

Podejście do klienta. Jeśli miałbym wskazać najlepszych to: VOLVO, MercedesBenz, Chrysler, Skoda. Może w wiekszości to mniej specyficzne marki ale obsługa wyśmienita. W Volvo sprzedawca nie zastanawiając się użyczył mi auta na 2 dni nie przejmując sie o mój wiek czy Poloneza....

Szanowna Dyrekcja zarzuca mi (zarówno jak i Pan Adam), iż nie stawiłem się na spotkanie. Otóż nie byliśmy umówieni na dzień i godzinę! Owszem zostałem poinformowany (jakież było moje zdziwienie!) o tym, iż przyjedzie do salonu granatowe Legacy, powiedziałem że postaram się się przyjachać w ciagu tych trzech dni jakie samochód miał stać, lecz nie umawiałem się na żaden konkretny termin! Jestem człowiekiem ktory pracuje, bardzo dużo podróżując po Polsce i niestety nie zawsze mogę się zjawić, a niezobowiązany terminem nie czułem potrzeby odwoływania czegoś co nie było zaplanowane!

Czy salon był zamknięty czy otwarty ? Został otwarty przez właściciela dla pewnego wiarygodnego klienta, który zapewne nie przyjachał polonezem, a zainteresowany był czarnym STi!

Co o długości "jazdy" z Panem Gruchel, to z chęcią i wielką ciekawością wybiorę się jutro i sam sprawdzę odległość, ale 7km?!? Nie to z całą pewnością nie ta wartość.

Pytam o jeszcze jedno... dlaczego nie chciano mi w salonie udostepnić nr telefonu do Krakowa? Bo naskarże? Bo nie kupię u nich? Kilkukrotnie prosiłem o to, gdyż chciałem w tamtym dniu porozmawiać z kimś kto sie może mna bardziej zainteresuje, byłem prawie zdecydowany nawet od ręki podpisać zamówienie gdyby ktoś próbował mnie przekonać do marki do SIEBIE! Jednak czar prysł, a oferta przedstawienia mojej osoby w serwisie w calu uzyskania rabatu, jakoś mnie nie przekonała! Ludzi za pieniądze się nie kupuje! Dziś Subaru to może mój następny samochód, ale to nie wcześniej niż za 2 lata :) (chyba że znowu mi coś zabiorą:D)

Pozdrawiam wszystkich bardzo gorąco

PS Ja nikogo nie chce atakować, tylko przedstawiam sytuację jaka mieła miejsce nie wyolbrzymiając, ani nie ukrywając niczego. Do ukrycia nie mam nic!

pozdrawiam jeszcze raz :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

Mam zamiar w przyszlym roku kupic Legacy 2,0 kombi.Salon we Wrocławiu pomimo obietnic nie udalo im sie zorganizowac jazdy probnej.Pojechalem wiec do Krakowa,uprzednio umawiajac sie telefonicznie.Jestem czlowiekiem mlodym (21 lat) lecz moje zasoby finansowe pozwalaja mi na zakup auta na tym poziomie cenowym.Obecnie jezdze Corolla 2003.Odbylem jazde Legacy,poprosilem tez o Impreze 2,0 GX,nie bylo zadnego problemu,oba auta moglem sam przetestowac.Myslalem ze mimo mlodego wieku zostane przyjety nie milo lecz nic bardziej blednego!!! Pan wzial ode mnie telefon,pytal kiedy chce wziac auto i czy u kupilbym u nich czy u siebie.Zaproponowal iz auto zostanie przygotowane do oddania w Centrali tzn doposazenie w opcje,ogolnie przygotowanie auta i wyslanie do mojego dealera w formie gotowej do oddania.Dodał iz przed ewentualna data zakupu do mnie zadzwoni i powie jak wyglada dostepnosc Legacy na ten moment.Bylem bardzo zadowolony z wizyty w Centrali i calkiem mozliwe ze auto kupie wlasnie tam a nie u swojego dealera.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja swój pierwszy kontakt z Subaru miałem również w Krakowie i podobnie miło go wspominam. Wtedy jeszcze nie prowadziłem, bo jazdę próbną odbywał mój tata, ale moim osobistym sukcesem było namówienie go na wtedy jeszcze mało popularne i dość drogie jak na wielkość i wyposażenie auto. W każdym razie bardzo ważne było zachowanie sprzedawców, gdyż tata wracał bardzo zły po wizycie w Mercedesie, gdzie obsługa (nie nazwę ich sprzedawcami) nawet nie raczyła pokazać auta, nie mówiąc o jeździe próbnej.

 

Od tego czasu nikt jeszcze nie przebił salonu Mercedesa i nawet w Renault, Peugeot itp. lepiej się sprzedawcy zachowują. ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Renault kiedyś miałem taką przygodę, że sprzedawcy prawie się pobili. A było tak. Za pierwszym razem obsługiwał mnie pan A, a następnego dnia, gdy przyszedłem po przemyśleniu sprawy - pan B. No i gdy pan A zobaczył, że obsługuje mnie pan B, zawołał go i było gorrrrrąco. Ja w międzyczasie wyszedłem. :cry:

 

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie w VW Pan powiedział, że w aucie śmierdzi nie dlatego, że z klimą jest coś nie tak, tylko że się mleko wylało. Gdy mówiłem, że się nie wylało, on twierdził, że było inaczej. ;-)

 

Powiem szczerze, że auto oprócz Subaru mile przeze mnie odbierane i wspominane, to Honda - zarówno auto jak i serwis. Żadnych awarii, nawet najmniejszych i serwis bardzo w porządku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwole sobie dorzucic swoje trzy grosze:

 

1. Subaru jest marka niszowa. Jako taka, nie ma szansy byc dostepna w kazdej wersji na "kazdym rogu". Bo koszt tej dostepnosci musialby znalezc swoje odzwierciedlenie w ostatecznej cenie samochodow - ktos musi pokryc w koncu koszty zwiazane z zakupem i eksploatacja samochodow testowych... I mozemy narzekac, ale wiele nie da sie tu zdzialac. A po co tracic nerwy na cos, na co nie ma sie wplywu?

 

2. Jest jednak "ale". Ta niszowosc ma druga strone - po Subaru nie przychodza chyba ludzie, ktorzy trafili tam przypadkiem, ale raczej ci, ktorzy powaznie rozwazaja zakup tej marki. Dlatego dealerzy, zamiast wykorzystywac to, ze maja klienta "na cacy" nim jeszcze przekroczyl prog salonu, powinni zrobic wszystko, by mu ulatwic/uprzyjemnic proces zakupu. Niezaleznie od tego, jak wyglada. Tym bardziej, ze nie musza sie wiele napracowac, by klienta przekonac do zakupu - on juz byl przekonany, nim przyszedl. Trzeba tylko postawic kropke nad "i". I w tym kontekscie KARYGODNE jest ocenianie klienta z gory jako "nieperspektywicznego" i lekcewazenie go. I na takie zachowanie NIE MA usprawiedliwienia. Przyklad? Bylem w jednej ze stolic europejskich, chodzilem w weekend po miescie i dlugo dojrzewalem do pomyslu kupna pierwszego w zyciu ekskluzywnego zegarka. Byl jak mowie weekend, bylem w szortach i t-shircie zupelnie przecietnych marek, mam 28 lat czyli pozornie kompletnie nie jestem "target client". Mowie sobie "a wejde, zobacze co jest". W salonie poswiecono mi ok. godziny na dobranie odpowiedniego modelu i marki do mojego wieku, stylu i zastosowania (akurat potrzebowalem zegarek do pracy, do garnituru) itp. itd. Zegarek kupilem...

 

3. W przyszlym roku planuje zakup Subaru. Na razie pracuje za granica, odkladajac i czekajac na "nagrode" w postaci wymarzonego STi. I wyobrazam sobie, ze jesli przyszedlbym do salonu i zostal olany przez dealera, to ktos zepsulby mi po prostu dlugo wyczekiwana chwile. Az ze Subaru to samochody nie tanie i kultowe, pewnie procentowo do salonow Subaru trafia duzo wiecej osob podchodzacych do tego zakupu tak jak ja (tj. na zasadzie emocjonalnej), niz do salonu popularnej marki... Zmierzam do tego, ze na dealerach akurat tej marki ciazy po prostu odpowiedzialnosc za "niespieprzenie" klientowi radosci. I na to proponuje Dyrekcji zwrocic uwage przy szkoleniach dla dealerow.

 

4. Ciesze sie, ze jest chociaz to forum, ktore Dyrekcja czyta. Oby pomoglo...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no ja też nie mam dobrych wspomnień z mikołowskim dealerem z bardzo prostej przyczyny: jak kupowaliśmy autko 2 lata temu (a zależało nam by zrobić to taniej i chcieliśmy kupić auto z poprzedniego roku - był luty), zwróciłem się do najbliższego salonu z zapytaniem jaki dostaniemy upust - na co pani rzuciła 2-4%. skontaktowałem się z Krakowem (to tylko 80km)

i na to samo zapytanie pan W. Kosoń (jeszcze pamiętam) odpowiedział z miejsca że da mi 10%. nie było się nad czym zastanawiać....

ja wiem napewno że jak będę chciał kupić następne nowe Subaru w Polsce to kupie je w Krakowie (oczywiście rozważył bym też zakup za granicą)

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ojciec Założyciel

Opis zaistniałej sytuacji oraz argumentację znam wyłącznie z Forum.

Stąd też używałem określeń w rodzaju "jeżeli" itp.

Prawdą jest, że wszyscy mamy jeszcze dużo do zrobienia - ale jednocześnie także i to, ze nigdy nie będziemy w stanie wszystkich życzeń zaspokoić. Prawda jednak jest też, że wprowadzanie nowych przepisów unijncyh i pwiązanych z tym standardów operacyjnych sieci wpłynie na poprawę sytuacji. Chodzi w tym miejscu np. o liczbę samochodów demo, które dealer będzie musiał posiadać i udostępniać. Innym udogodnieniem będzie wprowadzenie już wkrótce możliwości umawiania się na jzdę próbną za pośrednictwem internetu. System będzie też ułatwiał rozeznanie sytuacji pod kątem tego, gdzie jakie samochody demo są w danym momencie dostępne.

Dodatkową zaletą będzie choćby to, że informacje o umówieniu się, terminie itd. pozostaną w formie pisemnej (I niech mi wtedy ktoś powie, że coś nie było uzgodnione :twisted: ).

Ad. meritum :

2,5 godz. oczekiwania na umówiony termin to rzecz niedopuszczalna (zgodnie z przyjetymi obyczajami jako maksimum traktuję 15 min - z wyjątkiem sytuacji losowych)

Nie ustalony konkretnie termin nie jest terminem.

 

10% rabatu to absolutnie wyjątkowa okazja - normalnie absolutnie nie jest stosowany (brak fizycznie takiej możliwości !) - warunki zakupu Subaru w Polsce sa praktycznie takie same (drobne róznice moga powstać zgodnie z nowymi przepisami).

 

Przy jazdach próbnych najszybszymi samochodami będziemy w dalszym ciągu skazani na pewną selektywność - w przeciwieństwie do wyrażonej powyżej opinii większość osób chcących się przejechać STi to właśnie osoby chcące się przejechac STi. Kropka. I tutaj musimy być bardzo ostrożni - ze względu na potencjalne koszta, ale tym bardziej po prostu na bezpieczeństwo. Wiem o czym mówię - sam już zatrzymywałem "testera", który w terenie zabudowanym chciał zmienić z piątego biegu na szósty, bo kończyły mu sie obroty :!:

Z kolei w innym przypadku, po wysłuchaniu jakim to jestem idiotą i prroctwie błyskawicznej plajty tak postępującej firmy usłyszałem w pierwszym zakręcie od dwóch młodych "klientów" mających jakoby doświadczenie z Mitsubishi EVO O k... , ale to zapier....

 

Starożytni Grecy przez stulecia poszukiwali tzw. złotego środka

Nie wiem, czy da się go znaleźć - ale jesteśmy w drodze (nie zawsze prostej :wink: ).

 

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do jazd probnych STi... To zgadzam sie z dyrekcja ! Wiele osob nie zdaje sobie nawet sprawy z mocy i mozliwosci samochodu gdy pewnego razu dostalem samochod ktory mial ponad 200Km (ale naped tylko na przod) dlugo musialem uczyc sie jak tym jezdzic ! Ale mam pomysl jak zrobic zeby kazdy mogl sam dosiasc STi Jesli macie w okolicy jakis duuuuuzy plac to dlaczego nie ? Na srodku moze byc calkkem bezpiecznie nawet dla sredniakow ! Najwazniejsze jest zebysmy umieli sie sami kontrolowac :D Jak juz odbiore nowe autko to przejade sie do Krakowa a moze ubłagam Dyrekcje zeby mnie przewiozla STi :);) Ale musze odebrac bo inaczej bede niewiarygodny :P

Choc STi to na 1000% nie kupie :P

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...