Skocz do zawartości

Luke Skywalker

Użytkownik
  • Postów

    841
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Luke Skywalker

  1. Cześć! 3 grosze ode mnie, może komuś się spodobają Pozdrowienia! Ł.
  2. Ja mam wrażenie, że ten wyświetlacz to pokazuje co chce. Liczysz czasem spalanie z baku? U mnie realnie potrafi spalić np 14.6, a na wyświetlaczu 12.2 Kłamie (zaniża) - to prawda. Dlatego piszę o wynikach "z wyświetlacza" Mnie strasznie drażni ten tryb, jeżdżę nim tylko w korkach albo przy np stałej prędkości na autostradzie. Nawet jak jadę "przepisowe 90 kmh" to nie lubię się rozpędzać na tym trybie, zwłaszcza od małych prędkości. Nawet jak robie to powoli to wole wrzucić chociaż "S", bo na "I" trzeba kręcić do 4 tys obrotów Można się przyzwyczaić, ale znowu prawda: leniwa krzywa przepustnicy w początkowym zakresie skoku pedału gazu mocno przytępia samochód. Stąd... "inwalyda". Amen! Problem w tym, że jadę tym autem do ślubu w czerwcu i tu pojawia się mały problem Ja do ślubu jechałem GT-kiem. Moja Lepsza Połowa, nazwijmy to, przyjmuje konieczność podróżowania STI głębokim westchnięciem i stwierdzeniem, że "dobrze, że na Mazury tylko 250 km..." Zdrówka! Ł.
  3. Bardzo śmieszne , aczkolwiek świadomy jestem przyszłości. Natomiast silnik jest nawet przed UPG. Test robiony latem u Carfita nie wykazał nieprawidłowości... Pozdro! Ł.
  4. Bo wstawiłem duże "S" w nawiasach kwadratowych oznaczające tryb Sport i skrypt zrozumiał to jako przekreślenie... Długo szukałem usterki... Zdrówka! Ł.
  5. Cześć! W związku z powracającymi pytaniami dotyczącymi legend i mitów na temat 2,5T oraz STI, postanowiłem podzielić się kilkoma spostrzeżeniami po 30 000 km pokonanych w trybie… „daily” Scenariusz był prosty: mam ochotę jeździć na co dzień „estiajem” do pracy. Wiedząc, że twardy, głośny, paliwożerny itd. świadomie podjąłem decyzję o realizacji swojego odwiecznego „marzenia”. W związku z tym, że WRX STI będzie używany w 100% przypadków do zastosowań cywilnych, mój egzemplarz pozostaje całkowicie seryjny. Od pierwszego kilobajta programu w kasecie sterującej, po koniuszek końcowego tłumika: pełna seria. Po długich poszukiwaniach i przesiadce z Forka diesla 2008 (który swoją drogą jeździ do dziś na oryginalnym silniku…) znalazłem egzemplarz z 2012 roku. Niestety czarny, ale za to sedan (bo tylko taki wchodził w rachubę). Pojazd o znanej i sprawdzonej historii trafił w moje łapy z przebiegiem niecałych 40 000 km, a za kilka dni drogomierz wskaże wynik z siódemką z przodu. 30 000 km po Warszawie, na wakacje, na weekendy, czasami po zakupy. Niezawodność, lub jak kto woli: upierdliwość użytkowania. Niezawodność bliska 100%. Moje wizyty w ASO (i 2 razy u @Carfit) były podyktowane jedynie dopieszczaniem maszyny oraz potrzebą spotkania subarowego psychoanalityka z Nowego Sącza. Wszystkie elementy (drobnostki), które zostały wymienione, przyczyniły się w zasadzie do poprawy mojego samopoczucia, natomiast nie wynikały z uzasadnionej potrzeby Na przestrzeni 30 000 km tylko 1 raz odwiedziłem ASO Koper z powodu nieprzewidzianej usterki. Zawiodła gumowa osłona wewnętrznego przegubu półosi (ta po stronie turbo). Usterka ujawniła się smrodkiem smażonego smaru po dłuższej trasie. Samochód bez żadnych problemów i o własnych siłach (z zamkniętym obiegiem wentylacji) dotarł do serwisu, usterkę usunięto szybko i w bardzo przyzwoitych pieniądzach. Przeglądy robione w ASO książkowo, co 15 000 km, samochód zalany Motulem od góry do dołu. Zużycie oleju: w zależności od stylu jazdy i tras: około 1 l/10 000 km. Koszty serwisu: szczerze? Wydaje mi się, że BARDZO znośne. Mam wrażenie, że dla porównania w osobowej Renówce jest znacznie drożej (żonowóz to Renault, stąd moje refleksje). Samochód jest utrzymany w perfekcyjnej kondycji technicznej. Aby dalej upewnić się co do tego faktu, postanowiłem wstawić maszynę na rolki (wykres poniżej). Hamownia wypluła książkowe wartości poparte pięknymi przebiegami krzywych mocy i momentu. Komfort w domu i zagrodzie. Cóż, to jest samochód sportowy, więc decydując się na codzienną eksploatację, z natury rzeczy akceptujemy CECHY (nie wady) takiego pojazdu. Zawieszenie: przyzwyczaiłem się. Nigdy nie przeszkadzało mi twarde zawieszenie. Zwykle każdy „cywilny” samochód osobowy do którego wsiadam, ma w moim odczuciu zbyt miękkie zawieszenie. Zapewne zostałem spaczony charakterystyką Subaraka i stąd takie wrażenie. Pokonywanie zakrętów? Jak na moje potrzeby doskonale. Ogromny zapas w pełni przewidywalnego marginesu bezpieczeństwa. Hałas: jest głośno, warcząco i trzeszcząco. Tak miało być, widziały gały co brały. Trzeba było kupić sobie XV 1,6 albo Levorga w automacie, byłoby inaczej… Najbardziej denerwujące są odgłosy tablicy rozdzielczej i jej wnętrza: efekt nasila się ze spadkiem temperatury i jest raczej drażniący. Osiągi: zdając sobie sprawę, że legendarne 300 KM dziś już nie poraża (namnożyło się wściekłych A-klas i innych Focusów na każdym rogu…), ale powiedzmy sobie szczerze: wystarcza z nawiązką. Konia z rzędem temu, kto potrafi tę moc sprawnie, rozsądnie i skutecznie wykorzystać. Do jazdy codziennej: aż nadto. 90% czasu jeżdżę w trybie "I" („inwalida”…) czasami tylko przełączając się na "S" jeśli zauważam, że ktoś stojący obok ma potencjalnie szybkie auto oraz problemy egzystencjalno – psychologiczne. Spieszę poinformować, że jeśli z pobieżnej diagnozy wynika, że owe problemy są kliniczne, z miejsca odpuszczam, gdyż życie i zdrowie mi miłe. Samochód nie cierpi upałów. Górny intercooler natychmiast nagrzewa się stojąc w korku, co powoduje, że auto wyczuwalnie traci. Okazuje się, że nawet kilka minut postoju w temperaturze zewnętrznej w okolicach 25 – 30 st. C. podnosi temperaturę powietrza w układzie dolotowym nawet o 20 stopni (zmierzone i sprawdzone)! Rozgrzany „icek” nie poradzi sobie z tym, dopóki wiatr go przez kolejne kilka minut nie owieje. Należy pamiętać, że czujnik temperatury powietrza dolotowego jest zintegrowany z przepływomierzem, a zatem PRZED intercoolerem. Druga kwestia związana z upałami to układ wentylacji i przewietrzania wnętrza. Znajdujący się przed nami 4-cylindrowy generator bulgotu i niezmierzonej ilości gorąca w trybie natychmiastowym rozgrzewa przewody doprowadzające ciepło do kabiny z zewnątrz. Próbował ktoś w lato ustawić nadmuch „zimnym powietrzem” ale bez klimatyzacji? Leci Wam „zimne”?! Wspomniana przypadłość podczas upałów staje się błogosławieństwem zimą. Ciepełko do wnętrza w mroźny dzień dostaje się po dosłownie kilku minutach jazdy! Idźmy dalej. W normalnej, cywilnej jeździe, centralny dyferencjał pozostaje w trybie AUTO. Legendy głoszą, że manewrując na parkingu można go przełączyć w tryb MANU z maksymalnym rozpięciem. Pamiętając, że DCCD posiłkuje się sygnałem pochodzącym m.in. z kąta skrętu kierownicy, ten zabieg w zasadzie nie jest konieczny, ale wygląda profi! Tym lepszy czarodziej, im dłuższe zaklęcie. Niewtajemniczeni pytają: „co tam klikasz?” – „Aaa takie tam… Centralny dyfer rozpinam…” – brzmi bojowo. Zimą bezsprzecznie pomaga dwustopniowe otępianie ESP. Fajnie, że można się tym samochodem normalnie poślizgać (oczywiście w zamkniętych, bezpiecznych i kontrolowanych warunkach). Uwielbiam fakt, że jeżdżę chyba jednym z ostatnich, w pełni „analogowych” w prowadzeniu samochodów. Zużycie paliwa: mój codzienny cykl jazdy to około 30 km w jedną stronę podzielone na 2 identycznej długości odcinki: miasto / ekspresówka. W obu scenariuszach STI może dużo palić: miasto to korki, ekspresówka to jakieś „legalne” 120 km/h Pragnę poinformować, że BEZ PROBLEMU udaje się osiągnąć powtarzalne wyniki (z wyświetlacza) na poziomie 10,6 – 10,8 l/100 km. Oznacza to skrajnie łagodny i przewidujący styl jazdy w mieście oraz DO 120 km/h na trasie. Nie ma co ukrywać, że ten styl jazdy nie przynosi wiele satysfakcji, dodatkowo należy przełknąć gula, że wyprzedzi Cię 100% służbowych „tedei”. Jeżdżąc rozsądnie, dynamicznie, ale NIE agresywnie oraz do licznikowych 140 km/h, zużycie paliwa wzrasta do wartości 12,4 – 12,6 l/100 km na wyświetlaczu i tę wartość uznaje się w moim przypadku za „normalną”. Wścieklakiem na wakacje? Oczywiście. Kilka tras wakacyjnych (po kraju) mam za sobą i mam na to licznych świadków Nawet czterej pasażerowie na pokładzie dają radę upchnąć swoje toboły do bagażnika. Osoby nie rozumiejące uroków STI po kilkudziesięciu minutach drogi rozpoczynają „jojczenie” dotyczące braku spodziewanego komfortu „w tak drogim samochodzie”. Bo huczy, bo twardo, bo głośno, bo szumi, bo za szybko na prostej, bo jeszcze bardziej za szybko po zakrętach… Kocham jeździć sam! Prawdą powszechnie znaną jest, że STI nie cierpi tras szybkiego ruchu. Przyznaję, że jazda ze stałą prędkością 140 km/h (szybciej nie jeżdżę na długich odcinkach przelotowych) może stać się męcząca. Nic się nie dzieje, radości z pokonywanych wiraży i przyspieszenia brak, zatem dominować zaczyna hałas. Słuchać radia teoretycznie można. Teoretycznie wszystko można… Tym samym unikam tego typu przelotów. Moja ulubiona trasa wiedzie na Mazury: od Łomży już robi się fajnie. Wyprzedzanie to przyjemna i bezpieczna czynność, radość z precyzyjnego składania się w zakręty ogromna. Prędkości do 100 km/h gwarantują słyszalność radia, można nawet uchylić okno… A na samych Mazurach mam swoje 2-3 ulubione szutrówki wśród otwartych pól – wtedy robi się bardzo miło. Po to jest ten samochód. Na koniec pragnę podziękować Czytelnikom, którzy dobrnęli do końca wywodów. Mam nadzieję, że kilka osób znalazło odpowiedź na dręczące je pytania. Pozdrowienia! Luke
  6. OK, dzięki. Czyli nie dożył przeróbek. Oczywiście. Seryjna chłodnica pracuje na granicy swojej wydajności (ale wystarcza). Pozdrowienia! Ł.
  7. Cześć! A jeśli można zapytać, po co montowałeś większą chłodnicę? Do fabrycznego softu i jeżdżenia jako daily? Pozdrowienia! Ł.
  8. O ile pamiętam, 40 zł. A efekt poniżej Pozdrowienia! Luke
  9. Już dwukrotnie myłem silnik na wiosnę w popularnej, żółto-zielonej sieci usługowej. Szast - prast, żadnych problemów, silnik cieszy oko. Pozdro! Luke
  10. Z rozpędu miałem przed oczami jazdę miejską. Na autostradzie, jak zdążysz "podgrzać" odpowiednio układ wydechowy, to co innego... To bardzo płytko się dopala, praktycznie na granicy zaliczenia dopalania za udane. U mnie skończyło się całymi perypetiami, które pewnie czytałeś. DPF powinien z łatwością dopalić się do kilku - dolnych kilkunastu %. Wtedy czas do 65% soot jest wystarczająco długi, aby algorytm liczący odparowanie oleju napędowego z oleju silnikowego miał przewagę nad jego rozrzedzaniem w wyniku regeneracji i całość działa. Pozdrowienia! Luke
  11. Cześć, Obroty powyżej 3 krpm w niczym nie pomagają, wprost przeciwnie. Jak przekopiesz się przez moje wypociny, znajdziesz długi wpis, który to wyjaśnia. Pozdrowienia! Luke
  12. Z tego co mi wiadomo, jeśli dokumenty niezbędne do rejestracji nie pozostawiają żadnych wątpliwości, urząd ma OBOWIĄZEK zarejestrować pojazd. Natomiast, jeśli pojawia się inny problem, ma obowiązek wydać tablice oraz CZASOWY DOWÓD rejestracyjny do momentu wyjaśnienia sytuacji. Składaj skargę na piśmie do naczelnika urzędu albo przypomnij mu o instytucji dowodu czasowego!!! Pozdro! Luke
  13. Siemano! Wszystko zależy od Twoich oczekiwań. Np. Dyrekcja chciała komunikować się z uczestnikami Subariady. Zakładam, że mówimy o grupie pojazdów jadących w mniej lub bardziej rozciągniętym konwoju czy grupie. Mówimy o odległości na poziomie 2000 metrów? 2500 metrów? Jeśli taki jest cel ćwiczenia, większość rozwiązań zadziała. My z Samborem mówimy o "optymalizacji osiągów" Zdrówka! Luke
  14. Nie ma sprawy. Robiliśmy, co w naszej mocy. A skoro już pomogliśmy Ci naprawić samochód... - gdzie jest ten regulator? To część pompy paliwa czy osobny diwajs? Dzięki, zdrówka! Luke
  15. U mnie antena nie zmieściła się w kadrze... Ale my z Samborem "trochę inni" Pozdrowienia! Luke
  16. Ale Szanowna Dyrekcja spełniła większość z moich skromnych zaleceń (oprócz pozycji na dachu, co powoduje, że charakterystyka anteny staje się trochę kierunkowa...) : dobra marka, około 1 metra, zakładam, że zestrojona. Serdeczności! Luke
  17. Ocho... Kolega starozakonny również! Ł.
  18. No niestety. Fizyki nie oszukasz. Na upartego z urwanego kabla też się na 100 metrów dogadasz... Chodzi o znalezienie kompromisowej anteny: - wygodnej w użyciu (sposób montażu, składanie, długość) - dobrej jakościowo, aby po kilku miesiącach nie nadawała się jedynie do wyrzucenia. Na mojego czuja antena o długości 1m jest ABSOLUTNYM minimum, ale i dobrym kompromisem do codziennej komunikacji w trasie. Potem oczywiście strojenie. Pamiętaj, że stroi się antenę do dachu (nawet do miejsca na dachu) a nie do radia... Pozdro! Luke
  19. Hej, Łączności międzykontynentalne na OBU pokazanych przez Ciebie radiach są możliwe (przy odrobinie szczęścia i sprzyjających warunkach), ale niestety nie zrealizujesz ani dalekich ani lokalnych - przyzwoitych jakościowo na antenie, którą zaproponowałeś. Albrecht z obrazka powyżej jest dobry do kieszeni 1 DIN, ma głośnik z przodu (dobry odsłuch) i - pewnie mając jakieś podstawowe filtry - da radę we współczesnym samochodzie. Ale ja się pytam nadal o antenę, monsieur?! Pozdro! Luke
  20. Ja tam jestem starozakonny i wg mojej wiary powyższy zestaw to szajs. Łączności na zasadzie "jak cię widzę, to cię słyszę". I mówię tu bardziej o antenie niż o radiu... Pozdrowienia Luke
  21. Idziesz dobrym tropem. Jednoznacznej odpowiedzi udzielić raczej trudno, doskonale wiesz, że przyczyn jest kilka. Zatem skoro zdecydowanie nie aku, sprawdź przekaźnik - tak jak sam napisałeś. Pozdro! Luke
  22. Hej, A klasycznie: akumulator ile ma lat? Może jest już na tyle zużyty, że komputer w wyniku zbyt dużego spadku napięcia odmawia zakręcenia rozrusznikiem? Podłącz się na próbę kablami rozruchowymi do innego samochodu i zrób eksperyment. Jeśli wykluczamy aku, to zapewne klasycznie rozrusznik (przekaźnik) czy inny związany z nim kawałek obwodu elektrycznego. Immobiliser wykluczamy? Jakiś własny system antykradzieżowy itp z transponderkiem? Zdrówka! Luke
  23. Realnie tak. W porównaniu do śmietniska w eterze jeszcze 3-4 lata temu, znów zapanował względny spokój. Szczyt tragedii przypadał na okres, w którym zniesiono konieczność posiadania pozwolenia (rejestracji) radiotelefonu, a o aplikacjach drogowych (Waze, Yanosik itp) jeszcze nikt nie słyszał. No i się porobiło... Posiadacze wiekowych - najczęściej niemieckich - samochodów powszechnie uznawanych za "sportowe", odziani także w sportowe ubrania szturmowali supermarkety po skuteczne narzędzie służące w ich rozumieniu jedynie do unikania Policji. Na koniec warto pamiętać, że każdy radiotelefon ma dwie bardzo przydatne funkcje, jeśli zaczyna drażnić lub przeszkadzać: "on/off" oraz "volume". Zdrówka! 73's! Luke
  24. Hej! Jeżdżę nieustannie z radiem od 1999 roku. Mam jeszcze w dokumentach przedawnione pozwolenie wydane przez URTiP - wożę je jako pamiątkę... W Scenicu (pełniącym funkcję taniowozu na dłuższe rodzinne przejazdy) jeździ Alan 28. Radio o najlepszym odsłuchu, jakie znam. W domu chwilowo nieczynna "stacja bazowa" - Alan 87, Sadelta Echo Master + itd... W Imprezie jeździ President Jackson. Jak jest propagacja, to i fajnego DX-a można z samochodu zrobić. To prawda, eter ucichł, jest znów jak 20 lat temu. Używa ten, kto potrzebuje, a radio nie przeszkadza tylko pomaga. Pozdrowienia! 161KKD065 Operator Luke
  25. Acha! C'est moi! Odpozdrawiam!!! Luke
×
×
  • Dodaj nową pozycję...