Subaru niestety (albo i dobrze, zależy jak patrzeć) staje się marką coraz bardziej popularną. W Warszawie subaraków jak, nie przymierzając, psów. Nie ma dnia, żebym nie spotkał kilku. (Dwa OBK, w tym jeden nowiutki diesel stojące u mnie w garażu podziemnym się nie liczą).
Co do buraków, to ostatnio jednego w niebieskim STI spotkałem na Włodarzewskiej. Tam jest ograniczenie do 40, bo wąsko i w dodatku jeździ autobus. Koleś jechał za mną (te 40 przekraczałem) i nie mógł doczekać się wyprzedzania, wyprzedził ochlapując ludzi idących czymś, co robi za chodnik - jak pada deszcz, Włodarzewska nie służy do chodzenia pieszo.
Co do machania, to najprędzej machną właściciele GT, czasem Forka, starszych Legacy. Ale im nowszy model, tym bardziej tradycja zanika Ja już przestałem machać do subaraków, bo jakbym miał w Warszawie obmachać każdego, to by mi ręka od tego machania odpadła.