Mój tegoroczny wyjazd skończył się... No, drogo się skończył. Surowce u nich podrożały, więc postanowili sobie przerobić moją przyczepę od łódki na puszki Ożujska :wink: Wnioski na przyszłość - kolejna przyczepa będzie stalowa, a nie aluminowa , a autocasco do przyczepy wcale nie jest bezużyteczne. Całe szczęście dobrzy ludzie pożyczyli wózek i użyczyli placu na hodowlę łódki przez zimę (za jedyne 5k kn, co przy cenie 350 EUR za miesiąc w wodzie jest promocją jak diabeł).
Tak czy inaczej było pysznie jak zawsze. Odkrycia tego roku to grillowana jagnięca wątróbka, limonkowe dwuprocentowe piwo i przewracanie kamieni pod wodą z abc. Inny świat się pojawia - małe ośmiorniczki, rozgwiazdy, tysiące krabów, dziwaczne kolory... Chyba bym im jeszcze jedną przyczepę oddał, żeby znów tam być np pojutrze