Chodząc samemu można się pogubić w tych korytarzach, kilka razy zrobiłem pętlę stąd cięcia w filmie żeby się nie dłużyło, a i tak nie zwiedziłem jeszcze całości. Do tego rachuba czasu zanika całkowicie, po 20 minutach myślałem, że minęła co najmniej godzina. Naciekawsze są zaspawane na głucho stalowe drzwi, raczej za nimi zapasu długopisów nie robili, ale nie wyglądają na coś co można ruszyć szlifierką na akumulator. Pewnie w końcu ktoś się dobierze do środka...
Same chemikalia to różne świństwa, pokazałem specom w pracy i lepiej się do tego nie zbliżać bez zabezpieczenia i pełnej maski, oparów rozpuszczalników, zawartości potłuczonych pojemników w wodzie i tego proszku raczej nie chciałbym się nawdychać. Co do samego proszku krążą różne legendy łącznie z produkcją broni jądrowej co jest raczej bzdurą, opisałem o nich myślę na swojej stronie. W tym miejscu raczej po prostu prowadzili badania nad dekontaminacją gleby stąd worki z ziemią porozrzucane po pokojach, proszek to najprawdopodobniej zmielone pręty kontrolne z reaktora, zubożony uran albo jeszcze jakieś inne odpady reaktora, konsystencja i kolor grafitu się zgadzają. Jeden Polak twierdzi, że przebadał pyłek na spektrometrze mas i jest tam głównie Cez, Stront, Ameryk i jeszcze parę innych elementów, jakie powstają przy rozpadzie uranu w elektrowniach. Niestety nasz spektrometr jest zbudowany pod cząsteczki białek i nie ma szans ryzykować przepychanie tam żadnych proszków niewiadomego pochodzenia, bo sprzęt raczej drogi.
Samo promieniowanie proszku aż tak groźne nie jest, odczyt gamma na poziomie 1000-2000uSv/h czyli trzeba by tam trochę postać żeby zgarnąć dawkę jak przy rentgenie klatki, ale podobno beta grzeje bardzo mocno, nie chciałem wyciągać licznika z worka żeby zdejmować klapkę. Trochę śmiesznie ogląda się potem różne TVNy i jednych słynnych jutuberów uciekających z piwnicy szpitala przy odczycie 20. No i bardzo łatwo pylny, osiądzie na czymś i nawdycham się przy rozbieraniu, widziałem kozaków którzy go przesypywali dla zabawy, mnie życie miłe.
Miejsce trochę już oklepane, ale warto zobaczyć na własne oczy.
Ubranie i filtry do maski oczywiście do wyrzucenia po wyjściu.