Skocz do zawartości

Tichy

Użytkownik
  • Postów

    1062
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez Tichy

  1. Tichy

    Pozdrawiamy sie :)

    Kraków, ok. 16, okolice Zabłocia: pozdrawiam Forumowicza ze świnkami, w bolidzie o jedynym wg mnie słusznym kolorze dla Subaru, z którym wzajemnie sobie machaliśmy, szczerząc zęby w uśmiechu, że oto wreszcie można kogoś pozdrowić :-) Banan z buzi zszedł mi dopiero po jakimś czasie - fajnie jednak mieć Subaru :-)
  2. Ja bym się nie pogniewał, ale tylko w wersji 4x4 (dla zasady) ;-) Mój Ojciec ma Dustera (przedtem miał Sandero, też spoko) i jest bardzo zadowolony (mnie też się tym autkiem bardzo dobrze jeździ), tylko niestety "ośkę", bo wersje 4x4 to jednak drogo wychodzą, nawet mimo stosunkowo niskich cen w Dacii :-( Nie na budżet plebsu :-( Nie wiem, czemu tak się wszyscy śmieją z Dacii: starsza, sprawdzona technologia Renault, mało elektroniki, tanie i proste naprawy, przystępna cena, sporo miejsca w środku i olbrzymia przestrzeń ładunkowa (nawet bez składania siedzeń).
  3. Tichy

    cham na drodze

    Nieźle się ubawiłem, dobry tekst :-) A na Zakopiańskiej, mniej więcej na wysokości Castoramy, kilka razy już widziałem ludzi stojących okrakiem na betonowym murku rozdzielającym: przeszli już pół jezdni (2 pasy) i czekają na "wolną drogę", żeby przebiec przez 2 następne ;-) A centymetry od nich śmigają osobówki, tiry i autobusy... (dla nie znających tego miejsca: tam wolno 70 km/h). Co ciekawe, 60% takich przypadków widziałem tam w nocy. Ogólnie gdyby nie niechęć do problemów z prawem (ochrona danych osobowych, wizerunku i inne pierdoły), to opublikowałbym na Youtube takie filmiki z rejestratora, że już prawie jak te kompilacje z Rosji ;-) Może nie dzwony, bo tych mam tylko 3, ale wyczyny pieszych i rowerzystów, czasem motocyklistów. Do moich "idoli" zaliczam np. młodą dziewczynę, która spokojnie szła sobie (a było ciemno) środkiem ulicy jednokierunkowej (jednopasowej, czyli nie dało się jej ominąć) i nie reagowała na klaksony aut stojących za nią w korku (ja nie trąbiłem, nie miało to już sensu, za mną trąbiły chyba z 3 osoby). Albo młody chłopak z kapturem, który wyszedł z posesji, szybkiem krokiem przeszedł prostopadle przez chodnik i zza pojazdu wszedł mi pod koła (tylko odbić zdążyłem, nie było szans hamować). Na spóźniony klakson nie zareagował. Albo rowerzysta, ledwie jadący po nieodśnieżonej Wadowickiej ŚRODKIEM jezdni, na szosówce (więc wiadomo, jakie oponki), którym miotało po całym pasie (ale nie zjeżdżał za nic na chodnik, choć mógł). Mógłbym tak bez końca... Wysłałem te filmy do "Jedź bezpiecznie" (nadal jeżdżą i "lokują" Subaru od Emila Freya ;-) jako przeciwwagę do ich serii programów tępiących TYLKO kierowców i zwróciłem uwagę, że to efekt ich programów, bo zrobili z pieszych i rowerzystów święte krowy. Opublikowali tylko jeden mój filmik, najmniej "groźny", ze zjadliwym komentarzem o tym, jak to rzekomo nie znam przepisów. No to złapałem wnerwa i przesłałem im link do filmu, w którym pieszy za takie samo przechodzenie (w dodatku został potrącony na przejściu!) dostał mandat i policjant (oraz lektor filmu) wyraźnie tam tłumaczyli, jak należy przechodzić przez przejście (zatrzymać się, rozglądnąć, zachować szczególną ostrożność, nie wchodzić pod nadjeżdżający pojazd). Przytoczyłem też konkretne przepisy ruchu drogowego. Do tych zarzutów już się nie ustosunkowali (ciężko kłócić się z policję, hę?), ale 2 tyg. później zrobili łaskawie program, w którym TROSZKĘ zwrócili uwagę pieszym. Więc lepiej nie będzie: to kierowcy są dojnymi krowami i chłopcami do bicia :-(
  4. Tichy

    cham na drodze

    Czyli marzenie moje i mojej Żony: żeby było wolno rozjechać 1 nieprawidłowo jadącego rowerzystę i 1 nieprawidłowo idącego pieszego rocznie bez konsekwencji Po 2 latach nie było by problemu wypadków z udziałem pieszych i rowerzystów i jestem pewien, że nagle okazało by się, że jednak da się chodzić/jeździć rowerem poprawnie i z użyciem mózgu
  5. W moim Forku (ale jeszcze u poprzedniego właściciela) Carfit... wymienił czujnik spalania stukowego i zrobił programowanie ECU (zresztą wszystko to za - wg mnie - nieracjonalnie duże pieniądze, ja bym tyle nie zapłacił), minęło może 20 tys. km i problem powrócił. Jak widać nic złego z silnikiem nie wyczaili, a takie rozwiązanie, jakie wdrożyli, to wielokrotnie przewijało się przez ten wątek ;-) Czyli trzeba wymieniać ciągle KS? Jeśli tak, to może warto użyć modelu z innej marki aut, bo jakoś pierwsze słyszę, żeby (prócz Subaru) w jakimkolwiek aucie ktoś ze znajomych w ogóle coś takiego miał do wymiany. Sam też mam już 5 auto w życiu (doliczmy jeszcze 9 aut Ojca, których historię też znam), niektóre były mocno leciwe, a jakoś nic podobnego nie miało w nich miejsca. Chyba dlatego wszyscy szukają na własną rękę rozwiązania. Ja np. dążyłem do tego, żeby się upewnić, że u mnie jest problem z KS a nie z silnikiem - i zaczynam mieć coraz większą tego pewność ;-)
  6. Yyyyy... Ja to zrozumiałem tak, że wątek jest o WSZELKICH możliwych przyczynach zamulenia między 2 a 3 tys. RPM, gdzie fałszywe odczyty z czujnika stukowego to tylko jeden z powodów. Zastanawiam się po prostu głośno, czy te "stuki" u mnie są prawdziwe, czy fałszywe. Chciałbym mieć pewność i szukam drogi do oświecenia :-) Zaraz, ale wyczytałem, że czujnik spalania stukowego się "kalibruje" poprzez dokręcenie/poluzowanie jego śruby. Jeśli tak, to dlaczego ciągle jest ten wątek? Wszyscy już dawno by na to wpadli i popuścili nieco śruby, żeby ciut "ogłuszyć" czujnik i finał Czyżby to jednak nie było takie proste? Nie mogę się połapać, w czym tkwi hak.
  7. To o tyle ciekawe, że gdzieś czytałem o tym, iż LPG jest paliwem bezstukowym (to podobno jego wielka zaleta). Tymczasem wczoraj testy pokazały, że jadąc ok. 8 km na LPG (wyłącznie) zarejestrowało mi 3 stuki między 2500 o 2900 obr., za każdym razem przy gwałtownym (ale nie do dechy, tak między 50 a 70%) dodawaniu gazu. Czy to możliwe, żeby na LPG było NAPRAWDĘ spalanie stukowe czy mój czujnik rejestruje fałszywe stuki?
  8. Kurczę, muszę pogrzebać tym pokazanym przez Ciebie softem "Learning view" w przyszłym tygodniu, gdy będę tradycyjnie spędzał czas w krakowskich korkach ;-) Przy okazji: normalnie gdy stoimy w korkach, to wydaje nam się, że to trwa wieki całe. Gdy jednak obok mam podpiętego laptopa i sobie go podłączam do ECU, odpalam aplikacje, wybieram rzeczy do monitorowania itp., to wręcz się złoszczę, że "znowu trzeba podjeżdżać"! :-) Nawet dzisiejsze piątkowe korki przeleciały w moment! Proszę o odpowiedź na takie pytanie, bo widzę, że się znasz na temacie: jeżeli, mając przydławienia i utraty mocy (na LPG i benzynie, bez różnicy) COFNĄŁEM zapłon o 5 st. (czyli dałem mu domyślnie -5 st. ogólnie) i wtedy dopiero zrozumiałem, co to "dziura gazowa" między 2100 a 3200 RPM (auto praktycznie nie reagowało na pedał gazu, wyprzedzanie nie było możliwe), to czy to oznacza na 100%, że u mnie przyczyną dławienia są stuki rejestrowane przez KS? Czy może być inna przyczyna? Bo że w momencie dławienia mocno mi się cofa zapłon, to pokazywałem już tutaj wcześniej na wykresach. Chodzi mi o to, że chciałbym dociec, z czego u mnie konkretnie wynika to zamulenie. W końcu z laptopem na kolanach i wykresami to powinno się dać ustalić? Teraz pytanie 2: zresetowałem ECU, od razu ustawiłem ogólny kąt wyprzedzenia zapłonu na -5 st. (tak, jest możliwa taka ręczna korekta), auto jest bardziej zamulone niż zwykle po resecie ECU, ale za to (na razie) "równe", to czy teraz będzie mniej stuków i w związku z tym nie będzie robił tak wielkich korekt w wiadomym zakresie? W ogóle dobrze rozumiem, że cofanie zapłonu zmniejsza ilość spaleń stukowych? Bo ze mnie żaden fachowiec od silników. Teraz ostatnie, ale dla mnie bardzo ważne pytanie: z racji posiadania LPG muszę uważać, żeby sobie nie wypalać zaworów, czyli żeby nie jeździć na zbyt ubogiej mieszance. Proszę, powiedzcie mi, jaki parametr w sofcie diagnostycznym (np. ROMraider) za to odpowiada (na co patrzeć) i jakie powinny być PRAWIDŁOWE wskazania, a jakie oznaczają ZA UBOGO? Chciałem sobie sam patrzeć co jakiś czas, czy się instalacja LPG nie rozjeżdża w kierunku ubogiej mieszanki (raz był z nią już taki problem, ale to nie ja wykryłem, tylko fachowcy mi powiedzieli). Mam takie parametry w ROMRaiderze: A/F Sensor #1 (Lambda) - ten może też być wyrażony w wartościach bezwzględnych zamiast w "lambdzie" Rear O2 Sensor (V) A/F Correction #1 (%) A/F Correction #3 (16-bit ECU) (%) A/F Correction #3 (32-bit ECU) (%) A/F Learning #1 (%) Może jakieś inne powinienem jeszcze zaczytywać?
  9. Tichy

    cham na drodze

    Plebs (jak ja) do Paryża nie jeździ, więc takie problemy mnie nie dotyczą To jest 100% przykład chamstwa na drodze! Że o myśleniu nie wspomnę. Ciekawe, co by było, gdyby motocyklista miał otwartą szybkę w kasku (tak czasem widuję na mieście) i mu pet wpadł do wewnątrz... Rozumiem, jasna sprawa, jeżeli była okazja do dołączenia się na trzeciego do fajnego molestowania, to każdy by się spieszył Wybacz, musiałem - jest piątek wieczór i mam zlasowany umysł Rozumiem rycerskość, pewnie nieczęste zjawisko w dzisiejszych czasach (no, to ocenić mogą tylko kobiety z The Forum) He, he, w sumie racja Obstawiam, że kobiety mają zaprogramowane wewnętrznie "próbkowanie" obecności torebki co 20 min. Czyli dosłownie "golas", hi, hi ;-) Dobra, będę wypatrywał w tamtych rejonach. Pracuję w okolicy, więc może się zdarzyć. Świnki mam nawet na dachu, więc ciężko mnie przegapić, jakby co :-)
  10. Tichy

    cham na drodze

    Zasadniczo wykonalne - muszę pojechać kiedyś na jakąś drogę zablokowaną przez związkowców, oni zawsze chodzą z megafonami, to ja też im powiem parę ciepłych słów :-) W sumie nie mam szans, ja mam mały megafonik, a oni mają profesjonalne "wypalacze uszu"... Ależ bronicie przekraczania prędkości, aż miło czytać :-) Normalnie jakich to argumentów tu już nie usłyszałem, jakie niesamowite wygibasy prawne, doszukiwanie się usprawiedliwienia, pomniejszanie winy, a ta jazda lewym pasem to dla odmiany najgorsze zło... Jedźcie do Niemiec, tam są niektóre drogi bez ograniczeń, rozpędźcie się do tych ulubionych 250 km/h, odreagujcie, w czym problem? Ale w Polsce SĄ ograniczenia i nie tylko ja mam ich przestrzegać, prawo jest równe dla wszystkich! Tak, tak, wszyscy jadący "ogniem" lewym pasem i napierający na zderzaki nagle jadą z rodzącą itp., itd. Fantastyczne. Otóż ja też jechałem kilka lat temu z rodzącą (z Żoną) i jakoś nie łamałem po drodze przepisów. Można? Można, tylko trzeba chcieć. Raz na rok może bym się dał nabrać na taką "argumentację", ale nie kilkanaście razy dziennie, bez kitu. Ja też mam WAŻNE POWODY, żeby się spieszyć, a mimo to się hamuję. Dlaczego to niby inni mają mieć WAŻNIEJSZE powody od moich? A może to moje są ważniejsze? Tak oczywiście możemy się przekomarzać latami, a mnie chodzi o jedno: przepisy są takie same dla wszystkich i nie ma usprawiedliwienia dla przekraczania prędkości, a kto tak robi, musi się liczyć z konsekwencjami (niezależnie od tego, jakie one będą: policja, krokodylki, szeryfowie). A od ratowania komuś życia są "odpowiednie służby", jak mnie tu wielokrotnie pouczono, więc użyję tego argumentu w drugą stronę. No wreszcie jakiś cichy głos po "mojej" stronie :-) Otóż to, sporadycznie pewnie takie niezwykłe przypadki mają miejsce, ale zazwyczaj pierwsze co myślę, to jak wyżej opisano. I tak, przeklinam pod nosem, ale nie wygłaszam tego oczywiście przez megafon. Ale nie dlatego, że nie chcę, ależ skąd, bardzo chętnie bym powiedział temu czy owemu, co myślę o jego niedoborach intelektualnych, tylko nie lubię być ciągany po sądach za znieważenie Nie wiem, co to "naked", słowo wyjaśnienia proszę, bo akurat bywam często w tamtych rejonach ;-) Zaznaczam, że tłumaczenie angielskiego słowa "naked" jest mi znane, ale w tym kontekście sądzę, że to jakiś pojazd? ;-) Normalnie, odnosisz torebkę na najbliższy komisariat. Ja tak bym zrobił, na pewno nikogo bym nie gonił. No może USTALILIŚCIE, acz ja pozostanę przy swoim: łamaniem przepisów - tak, chamstwem - nie. Nie zdaję się, tylko stawiam. Wiem, nie zgodzisz się ze mną, już to przerabialiśmy, ale mnie nie przekonałeś, więc pozwolisz, że pozostanę przy swoim zdaniu. Potrafię obszernie uzasadnić swoje zdanie i ustnie mógłbym to zrobić przy okazji jakiegoś spotkania (nie, nie użyję megafonu), ale nie zamierzam tego robić na Forum, zresztą coś czuję, że Cię nie przekonam :-) Mam prawo do własnych poglądów, niezależnie od tego, jak dziwne się one komuś będą wydawały ;-) Była kiedyś związana z tym duża tragedia. W tunelu pod Mount Blanc zapaliła się ciężarówka wioząca margarynę, bo wyrzucony niedopałek zassało do filtra powietrza (tak przynajmniej ustalili śledczy). Zginęło sporo ludzi. Śmiechu nie ma. Na Fabię ktoś mi rzucił peta (na postoju, z okna biurowca), stopiło (nie na wylot na szczęście) zadziwiająco duży kawałek tego plastiku, który jest pod przednią szybą, pod wycieraczkami! Lata temu mojej Żonie (no, zasadniczo wtedy się jeszcze nawet nie znaliśmy) wpadł cudzy niedopałek przez szybę i wypalił dziurę w spodniach + oparzył, dobrze, że była pasażerką, bo mogła by przecież spowodować stłuczkę.
  11. Tichy

    cham na drodze

    O, widzę, że Kolega nie śledził moich "bojów" w tym wątku jakiś czas temu na ten sam temat ;-) Rozdzielmy dwie rzeczy: to, jak się zachowuję na drodze (czyli praktyka) i to, jakie mam poglądy czy przemyślenia (czyli wartwa mentalno-filozoficzna). Po raz kolejny powtarzam, że ja tak NIE ROBIĘ! Choć bardzo mnie kusi Zapewniam, że gdy tylko mogę, zjeżdżam na prawy pas, bo, no cóż, jestem zwolennikiem jazdy "na emeryta" ;-) Ale popieram mentalnie tych, którzy "szeryfują" w tym konkretnym przypadku - mam takie prawo, większość Was ich mentalnie nie znosi i to też Wasze prawo. Tylko dyskutujemy i proszę bez wycieczek osobistych. Ale skoro już taki ciekawy jesteś, to nie, nigdy nie kandydowałem do policji ani straży miejskiej ;-) Wiem, że masz tutaj zupełnie inne poglądy niż ja ;-) Zapomniałeś dopisać "przeszkadzanie w jeździe osobie łamiącej ograniczenie prędkości...", a to już trochę zmienia obraz sytuacji :-) Widzisz, dla mnie to jest podobne do sytuacji drobnej kradzieży w sklepie: niby nic, wykroczenie, nie przestępstwo, ale jeśli mógłbym jakoś złodziejowi w tym przeszkodzić, to na pewno bym tak uczynił albo przyklasnął człowiekowi, który by przeszkodził. Nawet jeśli to "przeszkadzanie" byłoby też lekko wbrew przepisom (np. facet wykręciłby złodziejowi palec - jednak przemoc fizyczna, jakby nie było). To wg Ciebie też chamstwo? Możesz tak uważać, oczywiście, ale tu właśnie się różnimy. Ja miałem na myśli (i bardzo jasno to opisałem) sytuację, w której "szeryf" jedzie lewym pasem z max. dopuszczalną (prawdziwą, nie urojoną czy zapamiętaną sprzed 30 lat) prędkością lub nawet ciut powyżej (np. 71 zamiast 70 km/h). Nie ma czegoś takiego jak "mijanie". Ależ jest! Wg SJP PWN: "minąć — mijać: 1. «przejść, przejechać obok jakichś osób, rzeczy, obiektów» 2. «o czasie lub jakichś zjawiskach trwających w czasie: stać się przeszłością, skończyć się » 3. «przestać być odczuwanym»" http://sjp.pwn.pl/sjp/minac;2483559.html Wiedziałem, że Forumową Brać rozbawię tym megafonem Bardzo dobrze, życie jest zbyt poważne, trzeba się trochę rozweselić, a że nabijacie się trochę ze mnie - a co tam, z kogoś trzeba :-) Tylko proszę mnie nie obrażać czy znieważać, bo - sami rozumiecie - mogłoby mi być przykro Tak na serio, to na wszelki wypadek jeszcze raz zaznaczę, że w ciągu kilku miesięcy użyłem go 2 razy, w tym raz po to, żeby facetowi, który w nocy jechał bez świateł, zwrócić na ten fakt uwagę. Poza tym protestuję: nie "krzyczę"! Właśnie chodzi o to, że przez "wzmocnienie" nie trzeba krzyczeć, można mówić spokojnym, nie napiętym głosem, a naturalnym brzmieniu (bez przesunięć w kierunku wysokich tonów). Obawiam się, że cytowne zdanie nie jest jest logiczne. Otóż ciężarówki zgodnie z przepisami muszą jeździć wolniej. Czyli jadąc samochodem osobowym z maksymalnie dopuszczalną prędkością będzie Pan je wyprzedzał = ktoś będzie widział. Ponadto samo sformułowanie "jedzie zgdonie z przepisami lewym pasem" jest wewnętrznie sprzeczne : zgodnie z przepisami trzeba jechać prawym pasem ( oczywiscie poza manewrem wyprzedzania ). Pozdrowienia No tak, trochę za duży skrót myślowy - z tymi "przepisami" miałem na myśli "zgodnie z ograniczeniem prędkości". Z tymi ciężarówkami - no tak, ale je będę wyprzedzał, a to przecież mogę legalnie lewym pasem, więc nie szkodzi, że ich kierowcy mnie "zobaczą" ;-) Ja tu cały czas rozpatruję pewną teoretyczną sytuację: otóż wątek to "cham na drodze" i np. Kolega SJAK bardzo tu naciskał, że jazda (nawet z max. dopuszczalną prędkością) lewym pasem jest chamstwem, bo może innym przeszkadzać. Powstał tu nawet taki pogląd (choć nie dam głowy, czy SJAK akurat to wyartykułował czy ktoś inny, nieważne), że NIE KAŻDE naruszenie przepisów jest "chamstwem" i że można robić pewną gradację czy zastosować subiektywną ocenę do tych sytuacji. Uważam akurat inaczej ;-) Ale ja głównie lansuję pogląd, że owe "chamstwo" jazdy na lewym pasie może być odczuwalne (może przeszkadzać) JEDYNIE dla tych, którzy sami łamią przepis o ograniczeniu prędkości (bo tylko tacy, zgodnie z prawami fizyki, dogonią "szeryfa"). A skoro tak, to... mają pecha, trafił swój na swego i nie ma się czym przejmować :-) Jakoś prawie nikt (prócz mnie) dziwnym trafem nie uważa przekraczania prędkości za "chamstwo" - to zastanawiające. Akurat uważam inaczej - instytucje powołane do wymierzania sprawiedliwości powstały historycznie po to, żeby nie każdy musiał sam parać się wymierzaniem sprawiedliwości, choćby dlatego, że nie wszyscy mogą to uczynić (np. osoba niepełnosprawna na wózku ma ograniczone możliwości odpowiedniej reakcji na przemoc fizyczną, pojedynczy człowiek nie wygra z mafią itp.). Wg mnie to nie wyklucza działań jednostek (obywateli) w kierunku praworządności, chyba jest nawet coś takiego jak "zatrzymanie obywatelskie", ktoś tu wspominał niedawno o np. wyjmowaniu kluczyków pijanemu kierowcy (dlaczego nie słyszałem wtedy głosów o "pozostawieniu sprawy dla policji", chamstwie czy o nienaruszalności własności prywatnej???), a ostatnio bodajże poszerzono (lub niebawem to zostanie uczynione) zakres działań w ramach "obrony koniecznej". A to nie jest tak, że działa się wtedy w wyższej sprawie, celem zapobieżenia wykroczeniom?
  12. Akurat telefonów nie lubię - wiem, dziwny jestem ;-) Albo maile, albo osobiście. Nic pilnego, jak mnie kiedyś najdzie, to zgłębię temat. W wolnej chwili ( ) spróbuję - rozumiem, że tam zobaczę model ECU?
  13. Tichy

    LPG w Subaru

    To zależy, co rozumiesz pod pojęciem "działa". Jeśli "funkcjonuje" lub "na coś wpływa", to owszem, tak :-) U mnie akurat odczuwam "działanie", ale chyba nie tak, jak byśmy oczekiwali. Jest taki problem, że gdy mam włączone to automatyczne (poszerzone) strojenie w Premium, to rozregulowuje mi komputer benzynowy tak, że po 2 dniach nie da się jechać ani na gazie, ani na benzynie :-( Z wyłączoną opcją "premium", gdzie (wg moich gazowników) komputer gazowy ma mniejszy zakres autoadaptacji, też rozstraja, ale mniej, tj. da się jeździć. Czym to jest spowodowane - na razie nie wiadomo, specjaliści od LPG są w trakcie diagnozy, która się przeciąga Z MOJEJ WINY - z przyczyn osobistych nie mam kiedy im zostawić auta do testów. Ale c.d.n.
  14. 2x próbowałem do nich słać maila (trochę w innej sprawie), nie odpowiadają :-(
  15. Tichy

    cham na drodze

    Bo teoretycznie tak jest: gdyby wszyscy przestrzegali przepisów, to nikt by nie zauważył, że ktoś jedzie zgodnie z przepisami lewym pasem, bo... nikt by go nie dogonił ;-) Moje pytanie jest takie: jakim to sposobem do niego dojeżdżasz? Przekraczając dozwoloną prędkość, prawda? :-) Zakładam, że delikwent jedzie lewym pasem zgodnie z ograniczeniem prędkości, bo jak jedzie wolniej, to faktycznie nie jest to w porządku. No więc nie wymagaj od innych przestrzegania przepisów (zjeżdżanie na prawy pas), skoro sama ich nie przestrzegasz (ograniczenia prędkości). No nie bałdzo No właśnie, jednak będzie to wyprzedzanie, tylko powolne ;-) Żeby "uzyskać" mijanie, trzeba by przestrzelić opony w tym drugim aucie, poczekać, aż się zatrzyma (np. na barierze lub na drzewie) - wtedy istotnie mammy mijanie :-)
  16. Właśnie, dołączam się do pytania. Po poprzednim właścicielu została mi m.in. faktura "wymiana czujnika spalania stukowego" (kilka stówek) + "programowanie ECU" (też kilka stówek), zrobiono u Carfita :-) Czy to oznacza, że mój ECU jest "programowalny" czy to tylko "gadżet" wpisany na fakturze, żeby więcej skubnąć poprzednika? ;-)
  17. Może i nielegalne, ale nie przypominam sobie, aby od 1992 r. jakikolwiek diagnosta czy policjant zaglądał mi pod maskę, zresztą gdyby sprytnie ukryć "brak zakończenia" takiego otwartego wężyka, to chyba nie ma szans na detekcję tego "nielegala"? ;-) Mam dwa pytania w związku z tym: czy owa odma w wykonaniu, jaki jest oryginalnie, faktycznie powoduje jakieś problemy, np. z szybszym syfieniem się przepustnicy (ówdzie innych ważnych elementów czy czujników) czy to tylko taka "miejska legenda"? Po drugie: czy odłączenie EGR w silniku benzynowym bez turbo coś poprawi? Nie chodzi mi o osiągi, tylko trwałość silnika no i oczywiście temat przewodni wątku, czyli "mulenie". Mam taką myśl, ale jestem laikiem, może mądrzejsi koledzy coś podpowiedzą. Wychodzi mi na to, że przyczyny "mulenia" mogą być przeróżne. Drugi wniosek jest taki, że zazwyczaj nie jest winny sam silnik, tylko różnorakie "czujniki" i interpretacja ich wskazań przez ECU. Czy czy nie ma prostego sposobu na wyszukanie problemu przy pomocy: 1). odpinania czujników, 2). emulacji czujników? ad 1). Chodzi mi o to, które ew. czujniki można odpiąć bez obaw, że ECU zwariuje i przełączy się w jakiś tryb awaryjny? Są w ogóle takie? Np. wypinam czujnik spalania stukowego i jeżdżę delikatnie 2 dni, obserwując reakcję. Potem wypinam przepływomierz itd. ad 2). Zakładam, że większości czujników nie da się wypiąć bezkarnie. Czy nie da się na czas testów oszukać komputer jakimś emulatorem, który wpięty zamiast czujnika poda do ECU wzorcowe (niezależnie od realnych) dane? Wiem, że tak się oszukuje obecnie najnowsze diesle i ich wypalanie sadzy (gdy ktoś wytnie ten magiczny "filtr" i trzeba "udawać", że on dalej jest i pięknie wypala). Nie da się tak oszukać np. sond lambda i innych? Mechanicy nie mają czegoś takiego? A może da się wbić na sztywno jakieś standardowe odczyty w ECU na czas testów? Widzę, że się znasz na rzeczy. Taki pomysł: w jednym z programów, których używałem do sprawdzania logów z ECU, widziałem m.in. możliwość ręcznego, STAŁEGO skorygowania kąta zapłonu, ale tylko na minus. Powiedz mi, co by dało, gdybym na jakiś czas zaraz po resecie ECU cofnął sobie zapłon zapobiegawczo? Bo tak sobie myślę, że może gdyby od razu miał cofnięty zapłon, to nie rejestrował by tyle spalań stukowych, a co za tym idzie - nie zapisywał by tak dużych korekt do pamięci. Czyli ogólnie może auto by było trochę słabsze, ale za to "równe", a nie duża moc - prawie brak mocy - duża moc. Może nawet dzięki temu ŚREDNIA wyprzedzenia zapłonu byłaby większa?
  18. Tichy

    cham na drodze

    A wiesz, że naruszasz prawo? A dokładnie art. 156 ustawy "Prawo ochrony środowiska". Zgodnie z art. 343 tejże ustawy konsekwencją może być kara grzywny. To jest przykład "paradoksu szeryfa", który walczy z łamaniem prawa samemu je naruszając Nie naruszam i nie ma tu żadnego "paradoksu". Ależ Wy tych "szeryfów" nie lubicie, coś niesamowitego. Chyba często Was spotyka takie "temperowanie", skoro tak Wam przeszkadzają - mnie jakoś od ok. 10 lat żaden tzw. szeryf nie rzucił się w oczy, za to cwaniaków na drogach widzę codziennie mnóstwo. Może dlatego, że jeżdżę zgodnie z przepisami? Po pierwsze nie używam "instalacji lub urządzeń nagłaśniających", gdyż JEDEN megafon (i to miniaturowy, małej mocy) nie jest urządzeniem nagłaśniającym w świetle tych przepisów. Żeby była jasność: jego głośność na pełnej mocy jest porównywalna do mojej "pełnej mocy" z użyciem tylko własnych strun głosowych, tylko nie nadwyrężam sobie gardła, bo mówię cicho i spokojnie :-) Nie ma zakazu używania własnego głosu, więc z racji nie przekroczenia głośności własnego głosu nie wyczerpuję znamion opisanych w przepisie. Po drugie gdybyś uważnie czytał mój post, dowiedziałbyś się, że swoje kwestie wygłaszam spokojnie, rzeczowo i bardzo uprzejmie, a moim celem jest każdorazowo "podawanie do publicznej wiadomości informacji i komunikatów służących bezpieczeństwu publicznemu" (np. "proszę włączyć światła, jest ciemno").
  19. Tichy

    cham na drodze

    Może i tak, ale przyznasz, że nie ważny sposób, ważne, że efekt pozytywny
  20. Tichy

    cham na drodze

    Nie oczekuję wykładni moralnej czy filozoficznej, tę tworzę sobie sam Zapewniam Cię, że mam swoje powody, uzasadnienie, argumentację itp., ale to moja sprawa i nie będę tego rozwijał. Opisałem problem i wyraźnie napisałem, że proszę o ocenę "skuteczności" metody, tylko tyle. Zależy mi na tym, żeby trochę zrobić na złość delikwentowi nacierającemu na mój zderzak, ale w taki sposób, żeby wyglądało to na przypadek, a nie złośliwość, żeby sobie odpuścił "zemstę" uznając, że oto trafił na "niedzielnego kierowcę", "kapelusznika", "spanikowanego melepetę" lub "nieuważnego ignoranta" W sumie na razie wygrywa pomysł ze spryskiwaczami, ew. kiedyś sprawdzę jeszcze ten swój pierwotny ze "spanikowaniem" i wyłonię zwycięzcę Tak, tak, ja opisałem sytuację, w której tak szybko zjechać nie mogę i gość widzi to jak na dłoni (przecież nie wjadę w wyprzedzany autobus), a mimo to napiera. Absolutnie nie chodzi mi tu o sytuację, że złośliwie jadę lewym pasem, gdy na prawym pusto (choć osobiście chętnie bym poszeryfował, ale w trosce o zdrowie psychiczne i fizyczne odpuszczam). Dlatego chcę (przed zjechaniem) zrobić delikwentowi tylko lekkiego psikusa Obiecałem kiedyś, że pracuję nad pewnym pomysłem i podzielę się, jeśli wypali: po pierwsze na to, żeby opanować swoją agresję na kierownicą, po drugie na to, żeby "złoczyńcy" nie pozostawali całkiem bezkarni, żeby chociaż wiedzieli, że inni widzą i potępiają ich naganne zachowanie. Sposób wdrożony i działa już od pół roku z dobrym skutkiem! Otóż zakupiłem... mały megafon Był pomysł ze wzmacniaczem i głośnikiem pod maską, ale nie mam czasu na takie zabawy, a mały przenośny megafon jest wystarczający. Zadziwiające, ale odkąd go mam, użyłem go... dwa razy, przy czym raz po to, żeby powiedzieć do gościa, że jedzie w nocy bez świateł (co ciekawe, nie włączył ich, może miał zepsute?). Przyjąłem zasadę, że będę mówił przez niego tylko w drastycznych sytuacjach i z pełnym spokojem w głosie oraz bardzo kulturalnie, wręcz infantylnie (np. "proszę pana, zajechał mi pan drogę, bardzo się przestraszyłem"). Działa to o tyle, że przy zamkniętych szybach u "chama na drodze", aby mnie usłyszał, musiałbym bardzo krzyczeć, co mnie samemu niechcący automatycznie podnosi ciśnienie (wysiłek), po drugie brzmi to bardzo napastliwie i agresywnie (ludzie źle reagują na krzyk). Przez megafon mogę mówić normalnym, łagodnym tonem, tyle że ze wzmocnieniem. Drugi efekt jest taki, że mam świadomość, iż wszyscy wokół mnie słyszą, a co za tym idzie, bardzo ostrożnie dobieram słowa i 3x się zastanowię, zanim uznam, że sytuacja jest na tyle "poważna", że trzeba użyć tuby. Efekt? Zazwyczaj odpuszczam, a w jednym przypadku, gdy go użyłem, facet mnie zignorował - ale nie wysiadł się bić, czyli postęp jest Mogę to polecić dla nerwusów i innych, którzy mają problem z zachowaniem stoickiego spokoju na drodze
  21. Tichy

    cham na drodze

    He, he, a ja na odwrót: dotychczas całe życie puszczałem, a teraz powiedziałem sobie "dość" i chcę sobie trochę "pofolgować" ;-) I tak jadę, siedzę w tym aucie, więc mi wszystko jedno, nie chcę przecież czasu na np. jeżdżenie złośliwe za gościem po całym mieście, tylko zastanawiałem się, co by tu nieco złośliwego zrobić "przy okazji" ;-) To prawda na trasie, ale podczas jazdy po mieście potrafią - mimo jadących dwóch pasów i to gdy auta jadą np. 30-40 km/h - przelatywać środkiem z dużą prędkością. Tego się kierowcy nie spodziewają i mogą być problemy. Że w korku tak robią - OK, mnie to nie przeszkadza, ale nie podczas jazdy, choć i tak wg mnie to nie jest zgodne z przepisami. Standardem jest to, o zgrozo, na Zakopiance - przelatują na milimetry! Zawsze trąbię, dla zasady, niech wie, że to niebezpieczne. Mniej doświadczony kierowca (lub kierowniczka) może się przestraszyć (zwłaszcza że te motocykle w 95% mają "odpiłowane tłumiki"), szarpnie kierownicą w którąś stronę i nieszczęście gotowe. To działa Oooo, dobre! O tym nie pomyślałem. Sprawdzę przy najbliższej okazji (czyli pewnie w poniedziałek). Dziś lecę dolać wody do zbiornika na full. Proponujecie w komplecie z opryskiem reflektorów czy sama szybka? Lepiej "działa" przednia czy tylna, testował ktoś?
  22. Tichy

    cham na drodze

    Hmmm, właśnie dlatego to opisałem, żeby poznać Waszą opinię, czy "udawanie głupa" w takim przypadku uchroni mnie przed ich "wyżywaniem się". To skrót myślowy. Chodziło mi o to, że większość kobiet (w każdym razie większość tych, które w krytycznej sytuacji widziałem na drodze) tak właśnie postępuje (oczywiście na pewno nie wszystkie). Jedzie sobie kiedyś kobieta pod prąd, a tu z przeciwka auta jadą na dwa pasy (no bo ulica jednokierunkowa, więc tak wolno) ;-) Ona próbuje się przebić naszym lewym (czyli swoim prawym). Wszyscy najpierw stają przed nią zderzak w zderzak, gestykulują, trąbią, w końcu poddają się i zjeżdżają na prawy. Mijam ją, otwieram szybę i wrzeszczę (bo ona oczywiście ma szyby zamknięte na głucho), ale bez agresji, wręcz już ze śmiechem: "Proszę pani, to jest droga jednokierunkowa, jedzie Pani pod prąd!", nawet piesi jej już pukali w szybę! A ona nic: pochylona nad kierownicą, wzrok wlepiony na wprost, ZERO spojrzeń na boki, tylko konsekwentnie, centymetr po centymetrze, napiera do przodu :-) Naprawdę podobne zachowania widuję często. Hitem była kobieta, która tak przejeżdżała 3/4 ronda, że wszystkie auta na rondzie i dojeżdżające hamowały lub uciekały na bok, wszyscy trąbili, a ona jechała, rozglądała się na boki, ale z miną "ale o co chodzi, przecież ja nic nie robię, jadę powoli" :-) Fakt, że nie jechała szybko, ale tego, co robiła, nie da się opisać, po prostu trzeba to było zobaczyć. Przez chwilę ruch na rondzie trochę zamarł, wszyscy byli pod wrażeniem. Zatrąbić na kobietę czy otworzyć szybę i coś wołać - 99% szans, że nawet nie spojrzy, że o korekcji własnego błędu nie wspomnę. Nawet jeśli krzyczałem wieczorem "proszę włączyć światła" :-) Może dlatego, że sami tak notorycznie robią? Noooo, mocne! Niestety haka nie mam i zakładać nie chcę, bo nie mam potrzeby i szkoda mi Forka, ale... może pomyślę nad atrapą ;-) Bardzo ciekawe spostrzeżenie, dzięki! Spróbuję przy następnej kontroli. to jest ten jeden wyjątek, w którym działa to na naszą niekorzyść Pech będzie wtedy, jak autem napierającym okaże się policja w cywilu ;-)
  23. Tichy

    cham na drodze

    Po dziwnych sytuacjach ze środy i czwartku zastanawiam się nad wypracowaniem "jednolitej strategii" na pewien rodzaj chamów na drodze ;-) Ciekaw jestem, jakie będą Wasze opinie - zwłaszcza tych, którzy mają zwyczaj podobny do opisanego niżej, tj. jakie byłyby ich zachowania, gdyby ktoś zastosował moją "strategię" wobec nich :-) Ale po kolei. Dwa dni pod rząd miałem bardzo nieciekawą sytuację, coraz częstszą od kilku lat i już mam dość, postanowiłem coś z tym zrobić. Wygląda to zawsze tak samo: na dwupasmowej drodze w centrum miasta wyprzedzam lewym pasem sznur wolniejszych aut. Na odcinkach, o których myślę, wolno jechać 70 km/h (ja jadę wtedy licznikowe 80) lub 80 (wtedy oczywiście licznikowe 90). Za mną na lewym pusto. Auta na prawym jadą troszkę (może o 5-10 km/h) wolniej. Nagle z oddali pędzi auto, od razu widzę, że ma min. 100 km/h, jak nie lepiej (parę razy sprawdziłem "podpinając się" za delikwentem i wyszło np. 110-120, ale przyjmijmy wariant "słabszy"). Czasem jest to ktoś jadący z oddali cały czas lewym, czasem ktoś, kto wali bez migaczy slalomem między autami i nagle pojawia się za mną. Oczywiście bardzo chcę zjechać na prawy (wariatów wolę mieć przed sobą), ale po prostu nie mam jak. Rzecz jasna zjeżdżam, gdy tylko się da, nie o to chodzi. Wkurza mnie to, że delikwent dojeżdża nawet do 2 metrów za mną (zazwyczaj ok. 4 m.), nosi się po pasie od lewej do prawej linii. Często jest to ostry dojazd, hamowanie, łapie dystans powiedzmy 15 m. i widać, że wciska do dechy, bo prawie na mnie wpada (pogania mnie), znów lekki dystans i tak do skutku. Taka nowa moda, którą obserwuję od mniej więcej pół roku, przynajmniej w Krakowie. Opcja z lekkim (bez rzeczywistego spowalniania) naciśnięciem hamulca, żeby błysnąć stopami, odpada (także przeciwmgielne) - kiedyś tego próbowałem, ale idioci się "mszczą", czyli gdy już im zjadę na prawo, to ZAWSZE wskakują przede mnie i hamulce do oporu, po czym zaczynają jechać np. 10-20 km/h lub (w skrajnym przypadku, 2 razy tak miałem), zatrzymują się, wysiadają i chcą się bić. Szkoda mi nerwów, więc to odpada. Samo spowolnienie do prędkości poniżej max. dopuszczalnej, zrównanie się z autem po prawej i jechanie tak jakiś czas (żeby ich "skarać") też mi nie pasuje, bo w sumie łamię w ten sposób przepisy. Z kolei cisnąć do 100 km/h, żeby jak najszybciej wyprzedzić, też nie chcę - z tego samego powodu. Przeczekania, wyprzedzenia i zjechania mam dość, chciałbym dziadów trochę oduczyć ;-) Wymyśliłem, że mógłbym udawać dziadka-melepetę, który "spanikował" i chce jak najszybciej ustąpić miejsca. Czyli najpierw prawy migacz, niezależnie od aut jadących jeszcze obok mnie po prawej (żeby pokazać, jak bardzo chcę zjechać), potem całkowite ściągnięcie nogi z gazu (bez hamowania, bo jednak nie chcę mieć kogoś w swoim "tyłku"), poczekać, aż najbliższe auto z prawej mnie wyprzedzi i od razu zjazd na prawo. W momencie, gdy tamten świr mnie będzie wyprzedzał, mogę się jeszcze (dla lepszego efektu optycznego, żeby myślał, że ma do czynienia z "kapelusznikiem" czy niedzielnym kierowcą) pochylić do przodu i lekko wytrzeszczyć oczy - oczywiście żadnych spojrzeń na bok, w jego kierunku, tylko wzrok wlepiony na wprost, tak jak to robi większość kobiet w podobnych okolicznościach ;-) Oczywiście zero gestów, trąbienia, migania światłami czy "podpinania się" za nim. Czy myślicie, że w takiej sytuacji będą się też na mnie "mścić" zajeżdżaniem i hamowaniem czy sobie odpuszczą i pojadą (wyklinając pod nosem) dalej? Ciekaw jestem opinii tych, którzy lubią siadać na zderzaku :-) A może ktoś ma inne sprawdzone sposoby?
  24. Tichy

    cham na drodze

    Jak się burżujstwo wozi do Szwajcarii i Zakopanego, to takie są efekty Było sobie grzecznie w domeczku siedzieć jak większość rodaków, kawkę popijać, to i przykre widoki by Kolegę ominęły To już dawno Zapomniałeś o smrodzie - też się tam pewnie upchnął Widzisz, da się, a normalnie byś powiedział, że się nie da. Oni otwierają oczy niedowiarkom! I to nie jest ich ostatnie słowo! W tym wszystkim fascynuje mnie to, że ktoś może tak ostentacyjnie łamać prawo i nie tylko nie czuć się winnym, ale jeszcze straszyć najechaniem i mieć pretensje do człowieka, który im zwraca uwagę! Czy ci ludzie sumienia nie mają? Zero przyzwoitości? Ja bym się grzecznie wycofał i przeprosił - jeśli w ogóle już bym wjechał w to miejsce (raczej nie, ale gdyby). Narodowe jak narodowe - podobnie wspominają to np. weterani z II w.św. Opisywali, że każdy sobie myślał, że mu nic nie będzie, że to nie on "zarobi kulkę", że jego to "nie dotyczy". Takie wyparcie, chyba normalne w podbramkowych sytuacjach, gorzej, jak ludzie rozciągają takie myślenie na sytuacje codzienne, w których niebezpieczeństwa można uniknąć (na wojnie jakby możliwość wyboru jest taka sobie średnia).
  25. He, he, widzisz, to zależy, co komu szczęście daje Po własnej Skodzie Fabii i służbowych Octaviach siedzenia w moim Forku z 2007 r. są wręcz idealne - po 2 godz. jazdy wysiadam w stanie idealnym, a w Skodach łapałem skurcze i drętwienie nóg (także na tylnych siedzeniach). Kierownica z Forka bardziej mi pasuje. Wydech - oba były wystarczająco ciche (a lubię ciszę). Zawieszenie w Fabii było tragiczne, w Octavii - przyzwoite, w Forku - ciut lepsze, ale jeszcze zbyt słabo tłumi nierówności. Ksenony - nigdy w życiu! Jak się spali żarnik czy przetwornica (a już księgowi dbają o to, żeby się spaliły), to setki lub tysiące PLN. Zwykła żarówka kosztuje kilkanaście-kilkadziesiąt zł. LED-y... hi, hi, hi, to dopiero będzie się jarać - i już się jara, bo widziałem auta z grupy VW, fabrycznie wyposażone z tyłu w LED-y, którym te "wynalazki" pulsowały, migały lub w ogóle nie świeciły. Poza tym nie rozumiem, jak można zwracać uwagę na takie "gadżety", przecież to typowy zabieg marketingowy! Że też ktoś daje się na to "łapać"... Auto ma dobrze jeździć i się nie psuć w trasie, ma być bezpieczne i wygodne. Reszta jest tylko "gadżetem". A już sprzęt audio w aucie (do dobrego odsłuchu muzyki to tylko dobrze urządzony pokój/sala i solidne, stacjonarne audio, oczywiście bez żadnych MP3) czy elektronika - przecież to nie wytrzyma nawet 10 lat eksploatacji. Faszerują auta elektroniką, bo to kosztuje grosze, a ludzie się łakomią. No i elektronikę można świetnie "zaprogramować" na planowane postarzanie :-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...