Skocz do zawartości

ASO - ceny usług - propozycja


Fido__

Rekomendowane odpowiedzi

..... nie wspominając już o tym, że prawdopodobieństwo wyparcia się winy ASO w przypadku poważnej awarii jest takie samo jak w warsztacie u pana Henia.....

I tutaj "chiba" nie masz racji, moim zdaniem prawdopodobieństwo jest trochę mniejsze - m. in. jest wyższa instancja SIP.

Ja dodatkowo wykupiłem Ubezpieczenie Ochrony Prawnej. Jeszcze nie musiałem sprawdzać działania, ale słyszałem wiele

dobrych opinii o skuteczności tego ubezpieczenia (a koszty niewielkie) - podobno często wystarczy informacja, że masz takie

ubezpieczenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 189
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Marudo:

No dobrze,a jak Ty byś rozwiązał ten problem?

Rozumiem gwarancja tak, ale tzw.przeglądy kazdy może robić SUBARU, Fiat,VW,Kia,Mercedes,Dacia itd.

P.S. Ja akurat nie myślałem o SUBARU kontynuując ten ,,drażliwy" temat. :lol:

Pozdrowienia - Jutro jeszcze raz przeczytam :mrgreen:

"Ten problem" - czyli jak to zrobić, żeby klient był zadowolony, i ASO nie splajtowało?

No cóż, temat jest niewątpliwie "ciężki". Gal napisał że "nierozwiązywalny" - może nie aż tak, ale na pewno jest to niełatwe.

Po pierwsze, należałoby przerwać ów "łańcuszek ludzi dobrej woli" (dokładniej, "woli nieuzasadnionego dojenia klienta").

Jeśli FHI nie narzucałby pewnych wymagań importerom, importerzy nie narzucali by (może) swoich wymagań ASO - a ci nie przerzucali by, nieuzasadnionych często, kosztów na klienta. Ale nie będę się o tym rozpisywał - Pan sam potrafi odpowiedzieć sobie jakie wymagania importera nie służą praktycznie niczemu, poza zwiększeniem kosztów prowadzenia salonu i ASO.

 

"...A jeśli szafa miałaby sznurki, to by była windą." Ale nie ma, i mieć nie będzie. I ja też raczej nie liczę na to, że pewne ogniwa wspomnianego łańcuszka dobrowolnie pozbawią się możliwości zarobienia całkiem niezłych pieniędzy.

Więc na dobrą wolę bym tu nie liczył - jedyne co wymusić może zmiany to konkurencja. A stosowanie cen zaporowych na jakiś tam "subaru monitor" jest działaniem (w mej ocenie) takim samym, jak wprowadzanie przez korporacje prawnicze dodatkowych opłat w sytuacji, gdy weszły w życie przepisy "otwierające" nabór na aplikacje.

 

Ja z jednej strony rozumiem restrykcyjną politykę dotyczącą przeglądów w ASO i "oryginalnych" części zamiennych - w końcu to importer jest gwarantem, i jeśli ma ponosić odpowiedzialność finansową za wady i usterki, to będzie robił wszystko, żeby nie musieć płacić za cudze zaniedbania. I dlatego przeglądy tylko w ASO i "oryginały" - bo jak coś się stanie, to nie będzie dylematu czy to była wina filtra (odpowiedzialny producent), niedokręcenia filtra przez pana Henia (odpowiedzialne NIEASO) czy jednak coś tam było "be" z silnikiem (odpowiedzialny importer).

(No ale dlaczego ja to wszystko muszę pisać - przecież to Pan powinien użyć tych argumentów... Chyba zwrócę się do Pana po honorarium za ten kawałek tekstu... ;))

 

Ale, z drugiej strony, niech mi Pan powie: a cóż takiego robi się na typowym przeglądzie gwarancyjnym? Co takiego, czego nie może zrobić "zwykły" warsztat? Wymiana oleju, świec, filtra - przecież to potrafi (poprawnie!) zrobić średnio inteligentna małpa...

 

Potrafi Pan podać mi jakiś rozsądny argument przemawiający za tym że filtr przeciwpyłkowy do Forestera musi kosztować 300 złotych? Filtr oleju 50 złotych? (Albo inne: tylna lampa 1200 złotych; tylny zderzak jakieś 700 czy 900 złotych; łożysko przedniego koła do Legacy kosztowało w ASO kilkaset złotych - nie pamiętam czy 500 czy 900 - a TAKIE SAMO łożysko, tego samego producenta, w sklepie przyfabrycznym kosztowało jakieś 60 zł. Itepe, itede.)

 

Jak rozwiązać problem?

Można rozmaicie. Na przykład, "uwolnić" część czynności przeglądowych - naprawdę, wymienić olej, filtr czy świece potrafi każdy mechanik. Klient zaś będzie miał możliwość wyboru: czy płacić więcej, i mieć "w razie czego" jednego winnego (ASO), czy płacić mniej, a potem (jakby co) przyglądać się jak importer i NIEASO przerzucają się odpowiedzialnością.

Ale przynajmniej dajmy mu możliwość wyboru...

 

Być może wprowadzić jakąś "mniejszą restrykcję" - raz na rok kontrola stanu samochodu w ASO (diagnostyka - byle nie za 1200 zł...), a reszta - gdzie klient sobie winszuje.

Wyznaczenie (w miarę obszernej) listy produktów/ producentów (oleje, świece, filtry, itp.), których używanie nie powoduje wygaśnięcia gwarancji - klient wtedy będzie mógł wybrać, czy kupi Valvoline, Mobila czy Motula, i w jakiej hurtowni (=za ile).

 

Być może ograniczyć możliwości przeglądów gwarancyjnych do firm, które mają wdrożony system zarządzania jakością - jakieś ISO 9006? (czy jaki to tam ma numer...). Albo do warsztatów zrzeszonych w jakiejś Krajowej Izbie czy też funkcjonujących na rynku min. 5 lat i zatrudniające min. 10 pracowników? Albo do warsztatów "sieciowych" typu Norauto czy Carman.

Byle tylko dać możliwość wyboru - byle firmy zaczęły ze sobą konkurować o klienta...*

 

Naprawy gwarancyjne - no to może tylko w ASO - ale w końcu to naprawa gwarancyjna...

"Głębokie ingerencje" w samochód (cokolwiek miałoby to znaczyć) tylko w ASO - to wydaje się zrozumiałe. Ale wymiana oleju czy świec?

 

Wiem, będą tacy (mogą być) co będą kombinować - zaleją najtańszym mineralem (albo nie zmienią oleju/ filtra na czas), a jak coś się stanie to szybko wymienią (z wsteczna datą przegladu w "zaprzyjażnionym" warsztacie) na taki olej co trzeba, i przyjdą z pretensjami do importera - ale nie wydaje mi się żeby było wielu takich wśród klientów płacących po 100-200 tys. złotych za samochód. Tym bardziej, że często są to samochody kupowane "na firmę", i raczej nikt w takiej sytuacji nie będzie się bawił w centusiowe oszczędności.

Jak się otwiera sklep to trzeba wliczyć w koszta że część towaru zostanie ukradziona - ale to, że niektórzy kradną nie znaczy jeszcze że wszyscy klienci są złodziejami. A postawienie strażnika przy każdym regale będzie kosztowało więcej niż utrata paru butelek szamponu czy też kilku płyt CD.

 

Dobra, koniec na dzisiaj. Mam ciekawsze/ ważniejsze rzeczy do zrobienia niż udzielanie rad ASOm ;) i importerom jak najskuteczniej pozbawić siebie możliwości stosunkowo łatwego robienia pieniędzy.

W końcu, kapitalizmu najbardziej nie lubią kapitaliści - kochają go tylko klienci...

;)

 

 

pozdrawiam,

Maruda

________________

* Swego czasu Reagan pogroził palcem krajowym liniom lotniczym - chodziło o "harmonizowanie" (raczej wysokich) cen biletów. Wysokich, naturalnie, dzięki owej "harmonizacji".

Powiedział im, że mogą sobie żądać za bilet ile chcą - jak znajdą się frajerzy co będą płacić 1000 $ za przelot z wybrzeża na wybrzeże, to ich (frajerów) problem, a linii zysk - ale wszelkie dogadywanie się co do cen będzie ścigane z ustawy antykartelowej.

Wrzask się podniósł okrutny - "uzasadnione koszta", "cut-throat prices", "nadchodząca fala bankructw" - i cały ten socjalistyczny bełkot.

A już za parę miesięcy można było przelecieć z wszelkimi wygodami, z wybrzeża na wybrzeże, za 100 $...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wolę się nie wypowiadać w tym wątku bo stoję w sytuacji dośc dużego konflikktu interesów, a skłocić nikogo z nikim nie mam zamiaru.

 

Natomiast 2 uwagi zgłosiłbym:

 

 

1. Maruda - czyś Ty zwariował z tymi Karmanami i ISO9006? (no offence)

 

2. Przykład z innej marki dobrze ilustrujący pewne zjawisko. Klocki hamulcowe do Lamborgini Murcielago kosztują w serwisie 1800 funtów. W pudełku Lamborgini kryją się klocki Pagid Blue Series, dostępne za cenę bez jednego zera i nawet chyba jeszcze trochę mniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wolę się nie wypowiadać w tym wątku bo stoję w sytuacji dośc dużego konflikktu interesów, a skłocić nikogo z nikim nie mam zamiaru.

 

Natomiast 2 uwagi zgłosiłbym:

 

 

1. Maruda - czyś Ty zwariował z tymi Karmanami i ISO9006? (no offence)

Eee... może... :lol:

Poważnie: ja nie mówię że MUSI być Karman czy ISO. Po prostu rzucałem luźnymi pomysłami - Karmana znam tylko z widzienia, i z daleka. Chodziło o ideę - żeby była konkurencja, i jednocześnie jakiś spokój dla importera że nie będzie musiał ponosić odpowiedzialności za to, co wioskowy kowal spieprzył.

 

pzdr,

M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maruda, moja siostra zajmuje się normami ISO naukowo i zawodowo, wdrażała też w serwisach samochodowych - wierz mi że to jeszcze nie poprawiło jakości żadnej usługi ani produktu, natomiast koszty produkcji makulatury z tym związanej na kogoś trzeba przerzucić....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

..... Po pierwsze, należałoby przerwać ów "łańcuszek ludzi dobrej woli" (dokładniej, "woli nieuzasadnionego dojenia klienta").

Jeśli FHI nie narzucałby pewnych wymagań importerom, importerzy nie narzucali by (może) swoich wymagań ASO - a ci nie przerzucali by, nieuzasadnionych często, kosztów na klienta.....

I tutaj chyba poruszasz dwa bardzo ważne (moim zdaniem) elementy tej sprawy.

1. FHI + SIP + ASO - to jest struktura korporacyjna (z wszystkimi zaletami i wadami), która działa według procedur.

2. Procedury wprowadzane są w życie przez ludzi. Dobre procedury mogą (i często są) spie....one przez kiepskich

ludzi, a gorsze procedury mogą dać dobre efekty gdy są realizowane rozsądnie.

 

Na FHI i ich procedury raczej nie będziemy mieli wpływu, ale możemy życzyć SIP'owi i wszystkim ASO

jak najlepszych fachowców, działających jak najbardziej rozsądnie w gorsecie obowiązujących ich procedur.

Co rozumiem pod pojęciem rozsądnie - w jak najlepszym interesie swojej firmy i Klienta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale zęby mnie bolą jak słyszę że "ale wie pan, jak panu tego filtra nie wymienimy to utraci pan świadczenia gwarancyjne"...

Mojemu ojcu to samo próbowali "wcisnąć" w Nissanie... Kazał to sobie dać na piśmie, że gdy mu nie wymienią filtra przeciwpyłkowego - to straci gwarancję...

 

"I wtedy zapada taka niezręczna cisza..."

A mi w ASO na moją prośbę nie wymieniono tego magicznego filtra, co więcej już nie na mą prośbę przeczyścili go i stwierdzili,że jest ok- chyba nie utraciłem gwarancji.

Pisałem już wcześniej o tym, ale przypomnę: po pierwszej wymianie filtra jak zobaczyłem jego cenę na FV lekko się zbulwersowałem i podjechałem do ASO wymienić poglądy i opinie w temacie rzeczonego.

Na sugestię że "utracę gwarancję" zapytałem się "na co? na perforację nadwozia, silnik, czy skrzynię biegów?"

"No... jak Pan będzie zgłaszał że Panu szyby parują..."

"Nie będę zgłaszał. Proszę mi więcej tego filtra nie wymieniać."

 

I było grzecznie, i było po temacie. Ale dlaczego w ogóle do tematu musiało dojść? Nie można było sprzedawać klientowi co przegląd filtra za 60 zł i zarabiać po 40 zł? Trzeba było raz wcisnąć mu filtr za 300, zarobić (RAZ TYLKO) 280 i go zdenerwować? No ja się pytam, trzeba było?

 

Temat jest stary jak świat, jak zwykle pojawia się słynna niewidzialna ręka (rynku) - problem jest też inny, bo jeśli krytyka miażdżąca spada na hipotetyczne ASO to niestety mam problem ze znalezieniem tych innych świetnych i wspaniałych warsztatów- no i do tego tanich. Jako że dysponuję autami kilku marek to przerabiam to na sobie często i wnioski są różne, czasem dobrze w ASO a czasem nie - w dużej mierze zależy co i jakie części, ile mamy czasu na tą naprawę i takie podobne kwestie.

Dokładnie. Ale miło jest mieć świadomość że jadę do ASO bo CHCĘ (pomimo cen), a nie dlatego że MUSZĘ (pomimo wysokich cen, bo inaczej utrata gwarancji).

 

Dobrych i tanich wielu nie ma - ale są. Może być tak, że są mechanicy niekoniecznie lepsi od ASO, ale tańsi. Albo podobnie drodzy, ale lepsi.

Ale nich klient decyduje, których chce wybrać...

 

pzdr,

M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maruda, Czytając Twoje wywody nie sposób się nie zgodzić i zdenerwować, ale podejrzewam, że czytający to przedstawiciele ASO mają ironiczny uśmieszek na twarzy i nic sobie z tego nie robią. Przecież i tak jak się u nas zjawicie to was skasujemy odpowiednio, a zjawić się musicie. Paranoja jakaś.

 

Najgorsze jest to, że myśląc o zakupie auta na wiosnę poważnym czynnikiem decydującym jest fakt czy mam jakiegoś znajomego w ASO, który nie doliczy mi litra oleju, nie skasuje za nie wymienione części itd.

 

A teraz z trochę innej beczki aby zetrzeć ten uśmieszek. Otóż zaprzyjaźniony mechanik dogadał się z firmą, która ma ok. 8 samochodów i zaproponował im że to on będzie robił przeglądy samochodów na gwarancji, ale i uprzedził iż koszty związane z awariami są usuwane na ich koszt. Zgodzili się i okazało się że po trzech latach są grube pieniądze do przodu mimo że występowały poważniejsze roboty poza przeglądami(padnięta pompa hamulcowa, klimatyzacja i jeszcze parę innych usterek) Więc jest alternatywa dla ASO nawet biorąc na siebie ryzyko awarii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maruda, moja siostra zajmuje się normami ISO naukowo i zawodowo, wdrażała też w serwisach samochodowych - wierz mi że to jeszcze nie poprawiło jakości żadnej usługi ani produktu, natomiast koszty produkcji makulatury z tym związanej na kogoś trzeba przerzucić....

Kuba! Powiem krótko: wierzę...

;)

 

M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedna ciekawa kwestia - mowa o jakości usług i kwalifikacjach mechaników ASO. CIekawi mnie taka rzecz ->

 

1. ile i jakich szkoleń technicznych bylo dla pracowników ASO Subaru w ostatnich latach?

2. czy rzeczywiście rotacja kadry jest wystarczająco niska by kwafilikacje rosły?

3. czy są stosowane jakieś specjalne kryteria w procese rekrutacji, czy też wymogi zapewniające rzeczywiście wysoki poziom staranności i kwalifikacji zawodowych?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kuba! Powiem krótko: wierzę...

;)

 

 

 

Ciekaw jestem jeszcze co sądzisz o klockach do Lambo - IMO to zjawisko o któym piszesz w najczystrzej postaci :-)

 

 

 

 

 

Mnie się osobiście marzy żeby były ASO Subaru, Porsche i podobnych marek które pozioem usług, kwalifikacji pracowników itp stoją tak wysoko że nie boją się konkurencji z żadnym warsztatem mimo braku sztucznych barier. Będę kibicował np. Andrzejowi Koperowi żeby do takiego poziomu doszedł, ale przy całej sypatii nie wierzę w to w skończonej przyszlości. Isntieją takie ASO w innych krajach - ale jest też ich mało i przede wszytskim wymagało to gigantycznych inwestycji w personel.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

..... Po pierwsze, należałoby przerwać ów "łańcuszek ludzi dobrej woli" (dokładniej, "woli nieuzasadnionego dojenia klienta").

Jeśli FHI nie narzucałby pewnych wymagań importerom, importerzy nie narzucali by (może) swoich wymagań ASO - a ci nie przerzucali by, nieuzasadnionych często, kosztów na klienta.....

I tutaj chyba poruszasz dwa bardzo ważne (moim zdaniem) elementy tej sprawy.

1. FHI + SIP + ASO - to jest struktura korporacyjna (z wszystkimi zaletami i wadami), która działa według procedur.

2. Procedury wprowadzane są w życie przez ludzi. Dobre procedury mogą (i często są) spie....one przez kiepskich

ludzi, a gorsze procedury mogą dać dobre efekty gdy są realizowane rozsądnie.

 

Na FHI i ich procedury raczej nie będziemy mieli wpływu, ale możemy życzyć SIP'owi i wszystkim ASO

jak najlepszych fachowców, działających jak najbardziej rozsądnie w gorsecie obowiązujących ich procedur.

Co rozumiem pod pojęciem rozsądnie - w jak najlepszym interesie swojej firmy i Klienta.

Tylko że nader często są to interesy sprzeczne - "gra o sumie zerowej"...

 

Obawiam się że owa wiara w "rozsądnych ludzi w kiepskim systemie" to trochę jak wiara w "dobrych rewolucjonistów". Tutaj (IMHO) system jest trochę chory, i żadna "dobra wola" jednej czy drugiej osoby (poza pojedynczymi przypadkami "na dole", jak ten przykład z ASO FIATa) niczego tu nie zmieni.

(Inna rzecz, że w jednym większym mieście może być tyle ASO FIATa co ASO Subaru w połowie Polski... Czyli, jednak jest "tam" jakaś konkurencja.)

 

Decyzje korporacyjne często podejmowane są pod wpływem bardzo różnych czynników, i rzadko kiedy jest to tzw. "zdrowy rozsądek". A w korporacji jak już jakaś procedura się zalęgnie, to zmienić to może często dopiero widmo bankructwa.

 

Na przykład, kilka lat temu chciałem kupić jakąś tam kartę do starszego Maca w firmie Sonnet Tech (USA).

Rok czy dwa lata wcześniej (mieszkałem wtedu poza Polską) kupiłem od nich (wysyłkowo) jakiś tam processor upgrade (też do Maca). Strona internetowa, wybierz produkt, podaj adres, podaj numer karty... Za tydzień FedEx puka do drzwi, ja za mam co chciałem, Sonnet "zarobiony" - wszyscy szczęśliwi.

W tym samym czasie mogłem kupić TEN SAM processor upgrade w sklepie (Mac Shop), tyle że za jakieś 30$ więcej.

Hm - mój wybór: chcę zaoszczędzić, kupuję u producenta. Ale "w razie czego" z reklamacją biegam do producenta. Chcę mieć spokój - kupuję w sklepie "na miejscu" - "w razie czego" wsiadam w autobus i za piętnaście minut jestem w sklepie, kładę towar na ladę i niech ONI się dalej martwią.

 

Gdy zaś chciałem kupić, za jakiś czas (już w Polsce), wspomnianą na wstępie kartę (50 $) to okazało się, że Sonnet już nie wysyła poza USA i Kanadę. Ale mogę kupić u ich "regionalnego przedstawiciela" - SAD, Warszawa.

SAD nie miał TEJ karty, miał kartę droższą - 80 $ w USA, 800 PLN + VAT w Warszawie.

 

Napisałem do Sonnetu, czy oni się przypadkiem z głupim przez ścianę nie macali? Nikt im tego w Polsce za takie pieniadze nie kupi, a SAD jest "Authorised Apple Reseller for Poland", i dla SADu każde "third party upgrade" to -potencjalnie- jeden Mac sprzedany mniej.

 

"No ale może Pan kupić u naszych lokalnych (USA) dystrybutorów..."

"Ale oni też nie sprzedają poza USA - oni sprzedają tylko w tych stanach, gdzie nie ma waszego 'fizycznego' przedstawicielstwa."

"Hm. No tak, ma pan rację. Ale my nie sprzedajemy już wysyłkowo, bo 'w razie czego' to potem są problemy - niezadowolony klient, duże koszta transportu, wie Pan..."

"Jasne. Lepiej wziąć sobie 'lokalnego dystrybutora' który (w swoim interesie) zadba o to, żeby tego produktu sprzedawało się jak najmniej. No cóż, życzę pomyślności w interesach."

 

Debilizm korporacyjny? W postaci czystej (jak u Dilberta). Coś się zmieniło? Wątpię. Prędzej Sonnet pójdzie "belly-up" niż pójdzie po rozum do głowy...

 

 

pzdr,

M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kuba! Powiem krótko: wierzę...

;)

Ciekaw jestem jeszcze co sądzisz o klockach do Lambo - IMO to zjawisko o któym piszesz w najczystrzej postaci :-)

Walenie w rogi aż wióry lecą. Tak samo jak z kablem IDE za 6000 euro i śrubą M8x50 za 50 PLN.

 

Panowie, idę spać. Dobranoc.

I tak straciłem tu parę godzin na pisanie o sprawach poniekąd oczywistych - zamiast poświęcić je na reinstalację systemu (skutecznie rozwalonego przez siebie kilka dni temu).

 

;)

 

pzdr,

M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

..... Po pierwsze, należałoby przerwać ów "łańcuszek ludzi dobrej woli" (dokładniej, "woli nieuzasadnionego dojenia klienta").

Jeśli FHI nie narzucałby pewnych wymagań importerom, importerzy nie narzucali by (może) swoich wymagań ASO - a ci nie przerzucali by, nieuzasadnionych często, kosztów na klienta.....

I tutaj chyba poruszasz dwa bardzo ważne (moim zdaniem) elementy tej sprawy.

1. FHI + SIP + ASO - to jest struktura korporacyjna (z wszystkimi zaletami i wadami), która działa według procedur.

2. Procedury wprowadzane są w życie przez ludzi. Dobre procedury mogą (i często są) spie....one przez kiepskich

ludzi, a gorsze procedury mogą dać dobre efekty gdy są realizowane rozsądnie.

 

Na FHI i ich procedury raczej nie będziemy mieli wpływu, ale możemy życzyć SIP'owi i wszystkim ASO

jak najlepszych fachowców, działających jak najbardziej rozsądnie w gorsecie obowiązujących ich procedur.

Co rozumiem pod pojęciem rozsądnie - w jak najlepszym interesie swojej firmy i Klienta.

Tylko że nader często są to interesy sprzeczne - "gra o sumie zerowej"...

 

Obawiam się że owa wiara w "rozsądnych ludzi w kiepskim systemie" to trochę jak wiara w "dobrych rewolucjonistów". Tutaj (IMHO) system jest trochę chory, i żadna "dobra wola" jednej czy drugiej osoby (poza pojedynczymi przypadkami "na dole", jak ten przykład z ASO FIATa) niczego tu nie zmieni.......

1. Interesy niekoniecznie muszą być sprzeczne. Interesem jest nie tylko czysta, żywa, chwilowa kasa, ale również zaufanie Klienta - będzie przynosił kasę przez długie lata i jeszcze będzie szczęśliwy .... Tak miałem z serwisem poprzedniego "samochodu" (VW). Ufałem, jeździłem tylko do tego serwisu i jeszcze chwaląc ich jakość zainteresowałem kilku znajomych, którzy też byli zadowoleni. Teraz wiadomości rozchodzą się coraz szybciej i szerzej, a smrodu często ciężko się pozbyć ......

2. To ja jestem "dobrym rewolucjonistą" - całe życie zawodowe pracuję po stronie dostawcy (korporacje i poza korporacjami). Jako naiwny gówniarz nasłuchałem się korporacyjnych teorii, że pozyskanie nowego Klienta jest kilkukrotnie droższe od utrzymania starego Klienta. Nasłuchałem, uwierzyłem i stosuję - pomimo, że korporacje same zbytnio tego nie stosują. I tak naprawdę to swoją karierę (jeżeli tak to można nazwać) zawdzięczam temu podejściu. Czasami utrzymuję bardzo dobry kontakt z byłymi Klientami pomimo, że od lat nie spotykany się zawodowo. Nie ma problemu z powrotem do Klienta po dłuższej przerwie - w większości przypadków. Z Klientami staram się budować stosunki oparte na zaufaniu - proces długotrwały, ale warto. Obowiązują mnie procedury (bardzo często pop.....one), ale staram się z nich korzystać stosując zasady rozsądku dochodząc do kompromisu gdzie zadowolona jest moja firma i Klient. "Walenie po rogach" jest krótkowzroczne. OK - jak nie ma odpowiedniej konkurencji to takie podejście ma szansze "pożyć" trochę dłużej, ale wcześniej czy później skończy się babci sr.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może to jest faktycznie tak jak powiedział vert. Skoro stać Cię na brykę za ponad sto tysięcy, to nie płacz kiedy Cię ASO doi z kasy. Jeśli ASO obniży ceny, to nie daj boże pojawią się tam stare samochody z którymi będą same kłopoty. A bo właściciel nie będzie chciał płacić za wymianę całych modułów, tylko będzie wymagał faktycznej naprawy, klejenia, rozkręcania... I trzeba bedzie główkować i bardziej się napracować.

 

I w ogóle roboty będzie dużo więcej, a zysk ten sam. Więc po co? Z punktu widzenia ASO to całkiem racjonalne wyjaśnienie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czy za klub subaru jest 10% znizki w aso Koper?

Wszystko dotyczące Klubu (warunki, zniżki itp.) znajdziesz na http://www.klub.subaru.pl.

Np. na http://www.klub.subaru.pl/index.php?action=program jest lista ASO udzielających 10% zniżki na usługi serwisowe i części członkom Klubu Subaru.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że do tematu ASO zaczynacie podchodzić trochę jak bocian a nie jak żaba :mrgreen: , ale dalej nr1 to filtr przeciwpyłowy (Forester 199.64pln.) i filtr oleju (36,60pln.). Jak bym był importerem to na Polskę zamówił bym auta bez tego filtra i był by spokój – tak było przez lata i nikomu kurz w kabinie nie przeszkadzał :mrgreen: .

 

Azrael:

Są szkolenia jest dużo informacji bieżących „starzy” pracownicy są dość oporni na wiedzę trzeba zatrudnić nowych, młodszych i lepiej wykształconych. U mnie ze „starego” układu zostało tylko dwóch pięciu jest „prawie” nowych i sporo dobrego wnieśli do działalności firmy.

 

Termit:

Życzę Ci żebyś był właścicielem ASO zobaczysz wtedy jaki to „miodzik” – uśmieszek na twarzy będziesz miał raczej głupkowaty szczególnie jak policzysz koszta i wpływy. Ja prowadzę jeszcze dwie inne działalności więc na pewne chwilowe straty mogę „machnąć ręką” poza tym samochody to moje hobby od zawsze. Jeździć na przeglądy i naprawy możesz gdzie chcesz. Policz może opłaca Ci się zrezygnować z gwarancji.

 

Borowice:

Rachunki można prosić na forum, byśmy wszyscy popatrzyli co i za ile ?

 

Ciacho:

Ważna karta klubu Subaru okazana przed naprawą (zakupem, przeglądem) to 10% rabat

 

Ale wróćmy do tematu „bociana”

Powiedzmy że od „1 kwietnia” importerzy zgadzają się by przeglądy i naprawy robione były gdzie kto chce.

Filtry, klocki, płyny, paski, świece, tarcze – jakie chcecie.

No ale zmniejsza gwarancję np. 1 rok lub 20.000 (jak kiedyś w Peugeot)

No i co wy na to ?

Od razu mówię, że jak do mnie przyjedzie Volvo, Alfa czy inna Toyota to nie podejmę się naprawy ani przeglądu bo bez odpowiednich drogich szkoleń pracowników i urządzeń do tych napraw potrzebnych nie będę potrafił tego zrobić a w związku z tym nie będę tego firmował swoim nazwiskiem.

Nie widzę innego rozwiązania problemów ASO niż to które obowiązuje obecnie

Ogólnie mówię, nie o Subaru.

 

Ps. Nakaz Unii Europejskiej by sprzedawca był gwarantem uniemożliwia sytuację kupna nowego auta bez gwarancji np. 10% taniej-w Polsce na pewno znaleźli by się chętni.

 

Pozdrowienia

Andrzej Koper

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dla P. Kopera:

proszę pokazać SWÓj kosztorys: robocizna, cześci itd. Wtedy prześlę rachunekz Niemiec.

Dwa serwisy w Polsce: częsći do rozrzadu kosztują 1600 ( wedle dzisiejszego kursu 405 Euro.Zrobicie jakikolwiek przegląd za 185 zł (500-405 Euro0?!!!!!

 

A co to za tajmnica ? prosze bardzo. Zaznaczam że to maksymalne ceny jakie mogę żądać za usługę. Nie uwzględniają znajomych królika :mrgreen: i 10% rabatu na kartę klubu Subaru.

 

NP.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Andzrzeju podziwiam pana za opanowanie w swoich wypowiedziach bo ja jak czytam niektore posty to sie dziwie ze ludzie niektorzy w ogole kupili sobie subaru :wink:

Zgadza się. Obecność pana Andrzeja podnosi poziom tej dyskusji - żeby nie było wątpliwości, nie serwisuję

u pana Andrzeja więc nie jest to żadna "wazelina" :mrgreen::mrgreen::mrgreen: .

Gdyby inni właściciele ASO również zaczęli uczestniczyć w naszym Forum to byłaby szansa na szybsze wyjaśnianie

nieporozumień i może również na zmianę podejścia do różnych spraw (obu stron).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Andzrzeju podziwiam pana za opanowanie w swoich wypowiedziach bo ja jak czytam niektore posty to sie dziwie ze ludzie niektorzy w ogole kupili sobie subaru :wink:

Zgadza się. Obecność pana Andrzeja podnosi poziom tej dyskusji - żeby nie było wątpliwości, nie serwisuję

u pana Andrzeja więc nie jest to żadna "wazelina" :mrgreen::mrgreen::mrgreen: .

Gdyby inni właściciele ASO również zaczęli uczestniczyć w naszym Forum to byłaby szansa na szybsze wyjaśnianie

nieporozumień i może również na zmianę podejścia do różnych spraw (obu stron).

hehe ale pewnie zaczniesz serwisowac u Kopra wiec grunt sobie robisz :mrgreen::mrgreen::mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...