Skocz do zawartości

Turcja - wzdłuż i wszerz


Tilki

Rekomendowane odpowiedzi

Jak coś to mogę polecić hotel blisko Alanyi - Alaiye Resort (http://www.alaiye.com.tr/).

Kupowałem przez niemieckie biuro Ltur więc nawet teraz (szczyt sezonu) ceny bez porównania lepsze niż w polskich biurach.

 

Hotel bardzo fajny, własny kawałek plaży. Sporo basenów, osobny kawałek z basenem i atrakcjami dla dzieci (po drugiej stronie ulicy - jest na szczęście przejście podziemne pod ulicą).

Gorzej z plażą bo piasek ciemny, woda stosunkowo zimna (szczególnie w porównaniu do Egiptu) i niezbyt przejrzysta. Obawiam się, że tak niestety jest praktycznie w całym obszarze Alanyi/Antalyi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 68
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Pasha Beach

 

to ten?

jak daleko od morza ?

 

Tak wlasnie ten.

Byłem tam z osobą która była w Turcji z 7-8 razy w róznych hotelach, nawet 5*. I w tym hotelu ponoc było najlepsze jedzenie spośród wszystkich hoteli w jakich była.

 

Ja ze swojej strony też mogę potwierdzić - jedzenie super, nieporownywalnie lepsze niz w 3-4* hotelach w Grecji czy Włoszech.

 

W hotelu tym prawie nie było Rosjan, głównie Anglicy, Francuzi i Holendrzy - to też troche o nim świadczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoje najlepsze wakacje spędziłem w Turcji, dokładniej w cudownym mieście zwanym "ALANYA" Śmiało i bez żadnego zastanowienia stwierdzam, że byłbym w stanie jeździć tam co roku. Zatrzymaliśmy się w hotelu 4,5* "Banana Beach". Na początku myśleliśmy, że to nie nasz hotel i nastąpiła pomyłka gdyż z zewnątrz nie wyglądał tak jak sobie wymarzyliśmy. Jednak wszystko okazało się ok i pokoje były bardzo przyzwoite. Klimatyzacja, ładna łazienka, miła obsługa i przeróżne stworki, zwierzęta itp ułożone z pościleli co rano przez panie sprzątające. Mieliśmy mały kawałek do głównego punktu hotelu, który znajdował się przy plaży. Był tam bar, leżaki i miejsce gdzie można było zjeść. Jeśli chodzi o wyżywienie to tutaj również 'szwedzkie stoły' i wybór jedzenia robiło wrażenie. Każdy mógł bez problemu znaleźć coś dla siebie. Nie było chwili, żeby czegoś brakowało. O różnych porach dnia np. po południu po obiedzie przy basenie serwowano hamburgery i przeróżne owoce. Pogoda jak to w takim kraju cały czas piękna, bezchmurne niebo od rana do wieczora. Jedynym minusem tego wspaniałego miejsca jest skaliste morze. Jednak wystarczy kupić buty do wody i problem z głowy. Po za tym plaże czyściutkie, na szczęście bardzo o to dbają. Z wody można było w ogóle nie wychodzić bo była ciut chłodniejsza od powietrza. Jeśli ktoś nie lubi kąpieli w morzu, jakieś niecałe 100 m dalej znajdowały się dwa baseny lub jeśli ktoś wolał zostać w hotelu tam również był basen. Jeśli chodzi o nocne życie miasta... jest wiele klubów, pubów, restauracji, sklepów. Cała ulica jest poświęcona lokalom gdzie można potańczyć, każdy może pobawić się przy takiej muzyce jaką lubi gdyż jest ich ponad 10 koło siebie. Można więc wędrować od jednego do drugiego i tak do 3 nad ranem gdyż później panuje "cisza nocna" NIESTETY. Dodatkowo na rynku można znaleźć Polskie biuro podróży gdzie jest multum wycieczek i miejsc do zwiedzenia. My wybraliśmy się do Tureckich łaźni i na rafting. Jeśli chodzi o to drugie to przeżyłem przygodę jakiej nigdy nie zapomnę. Zimny, rwący potok i my w pontonie, na prawdę coś niesamowitego. Wiadomo miejsca przeznaczone dla turystów są piękne, jednak jeśli zboczy się gdzieś w zaułek zobaczyć można biedę jakiej u nas się nawet nie spotyka. O tych wakacjach nie mogę zapomnieć do dziś dnia i będę pamiętał całe życie.

 

Ładne zdjęcia można znaleźć na Facebook'u na ich stronie :Dhttp://www.facebook.com/alanya.antalya

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • 2 tygodnie później...

Wróciłem po dwóch tygodniach. :mrgreen:

 

Hotel Selge Beach Resort & Spa Kizilagac tuż obok Side pomiędzy Antalią i Alanyą.

 

http://www.itaka.pl/wczasy/turcja/side/ ... t_1907.php

 

01.jpg

02.jpg

04.jpg

07.jpg

 

pięć gwiazdek miał 15 lat temu chyba...

Za tę cenę spodziewałem się czegoś lepszego.

Miał być przy piaszczystej plaży.

Fotki własne wkleję później.

 

Ogólnie fajnie, Turcja super.

Jedzenie, widoczki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Byliśmy w Stambule jakieś 9 dni z czego tydzień spaliśmy w tym hostelu http://www.istanbulsydneyhostel.com/

Cena niecałe 14 Euro za głowę w 4 osobowym pokoju z łazienką i klimą (lecieliśmy tam w czwórke ). Jest też możliwość korzystania z internetu, w cenę wliczone także śniadanie w postaci szwedzkiego stołu. Mają taras z którego widać Bosfor, przepływające tamtędy statki a także Azjatycką część miasta oraz Wyspy Książęce. Hostel położony jest w dzielnicy Sultanahmet w bliskim sąsiedztwie znajduje się Błękitny Meczet, Aga Sofia, Pałac Tokapi, Cysterna, Wielki Bazar to dwa albo trzy przystanki tramwajem. Komunikacja miejska rządzi nie spodziewałem się, że jest tak sprawna.

Azjatycka część miasta w porównaniu do Europejskiej wydaje się bardziej Europejska :) i bogatsza (patrząc chociażby na same sklepy, oraz ludzi i samochody poruszające się na Bagdad Street) Nie spotkaliśmy się nigdy z żadnym niemiłym zachowaniem miejscowych, pilnowaliśmy się w miarę z rzeczami takimi jak aparat,portfel itp. także nie ponieśliśmy żadnych strat.

Samo miasto jest tak ogromne, że pewnie jeszcze tam wrócimy żeby zobaczyć resztę.

Generalnie polecam.

PS

Dotarliśmy też do Tekirdagu na jedną noc spotkać się ze znajomym. PKS miażdży wszystkie chyba środki transportu u Nas. Autobus Mercedesa, klima, każdy swój telewizor i słuchawki 6 programów, pan w połowie drogi częstuje napojem i przekąską. Podróż w jedną stronę 30 zł więc też nie majątek, fakt że był to jeden z droższych przewoźników.

Sam Tekirdag to nic specjalnego mają jakiś tam port, ale kąpać się nie można, natomiast miasto słynie z Raki faktycznie była spoko i całkiem kopliwe, drugą atrakcją są klopsiki z baraniny podobno też słynne w kraju (smaczne naprawdę :D).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Mam dwie sekundy, więc napiszę kilka słów o swojej wycieczce do Stambułu.

Plan był prosty. Jedziemy samochodem, na 10 dni. We trzech chłopa. Teść mój, kolega prawnik, prawie doktor prawa i ja, poniekąd prowodyr tego wyjazdu. Droga do Stambułu przez Czechy (kawalątek), Słowację, Węgry, Serbię i Bułgarię. Serbia okazała się dość przyjemnym kawałkiem trasy. Równa autostrada, brak policji, ceny jak u nas (paliwo, bo fajki i jedzenie dużo tańsze). Jakieś 70km od granicy SRB-BG, droga zrobiła się wąska, ale akceptowalna, ale dalej miało być sporo gorzej .. Na przejściu u Serbów spokój, u braci pastuchów Bułgarów chaos i smród, oraz pare kilometrów TIRów. Przejazd przez Sofię uzmysłowił nam, że UE się kończy, parędziesiąt km za Sofią, UE się skończyło. Droga parszywa, dziurawa, ciemno, ograniczenia prędkości do 50 i 60kmh i w diabła policji z radarami. Nie wiem jaką droga jechaliśmy, bo kierowałem się znakami na Edirne w Turcji. Prowadziłem najpierw z Cieszyna gdzieś do połowy Węgier, potem z Belgradu do Stambułu. Przejazd przez Bułgarię południem, to był najgorszy kawałek drogi, jakim jechałem w swoim krótkim życiu. Serio.

Przejście BG-TUR w Edirne, jest( po stronie tureckiej ) mocno cywilizowane. Bułgarzy wypuścili nas bez problemów, za to na drugiej stronie straciliśmy jakąś godzinę. Wizy (15Eur/os), liczenie stron w paszportach, deklaracja dotycząca samochodu, żebyśmy przypadkiem Saablota nie sprzedali i wrócili Muratem 131 ;).

W końcu się udało. Wyjechaliśmy z Warszawy o 16 w piątek, w niedziele o 7,30 wjechaliśmy na bramki autostradowe Stambułu. Teściu, stary przemytnik zrobił triumfalny powrót do S. , po nastu latach. Wiedziony siłą wspomnień ()pamiętał, że gdzieś w okolicach Błękitnego Meczetu są(były jak się okazało) tanie hoteliki. Po 3 minutach krążenia wewnątrz murów starego miasta, zaparkowaliśmy Saaba (była godzina 9 rano w niedzielę) na placu między Haga Sofią, a Sułtanametem :D. Szybka zawyrtka, żeby nas policja nie namierzyła...i po 3 minutach kręcenia po wąskich uliczkach znowu wyjechaliśmy na ten sam plac  po kwadransie znowu nas widzieli w tym samym miejscu, na szczęście po raz ostatni. Tym razem obeszło się bez mandatu i nieprzyjemności ;)

Potem, jakieś szybkie śniadanie i dalszy ciąg szukania noclegu, bo przecież męski wyjazd, na żywioł był planowany, więc rezerwacja noclegu nie była nam potrzebna. Pierwszy trop – kafeja internetowa, która prawdę Ci powie. Szybkie wyszukanie 3 adresów i jaaazda lekko już zatłoczonymi ulicami. Pierwszy strzał – Hostel, którego nazwa brzmiała coś jak Anal Amore. Niestety moje podejrzenia się potwierdziły. Hotel był prowadzony przez ulizanego brylantynką Turka, wystrój przypominał... książkowy opis burdelu. Czerwony zamsz, czerwone firany, zapach słodkich perfum. Pan chciał 120eur za osobe za pokój 3osobowy. Na szczęście kolejny znaleziony adres, był tuż obok. Hostel Paris 2. Negocjacje z Turkiem były owocne. 10E/os/noc, ‘szejkin hends’. Nie przekroczyliśmy limitu, który wahał się gdzieś koło 13E ;) UWAGA – do negocjacji z Turasami potrzeba spory notes i dość konkretne zdolności plastyczne. Bez tego ani rusz. Języków nie znają, a może inaczej – nie rozumieją, bo tak jest wygodniej. Klient chce się przespać, to narysuje wyro, ale jak się nie zgadza rachunek w knajpie... ciężko narysować nadziewanego bakłażana ;)

Hotel Paris 2 miał, jak się potem okazało, jedną dużą zaletę. Był usytuowany w dzielnicy opanowanej przez Ukraińców. Przy hotelu był placyk, na którym postawiliśmy Saabolota, żeby go nie katować po Stambule. Placyk był ochraniany przez Ukraińca, ze szramą przez pół pysia, więc Saabolot był bezpieczny. Dodatkową ochroną samochodu były Sprintery na blachach z Ukrainy, które przez cały pobyt czule otaczały Saaba chroniąc go przed wściekłymi Turkami ;)

Hotel był piękny, bo na głowę nie kapało, nie było śniadania, nie było Internetu, nie było nic oprócz wyra i prysznica. Dla mnie zupełnie wystarczająco. W pokoju mieliśmy marmurowy parapet i marmurową framugę drzwi. Reszta ‘wczesny Gierek’ i telewizor w klatce,żeby nikt nie ukradł ;). Nie będę się rozpisywał o zabytkach Stambułu, bo każdy przewodnik powie coś ciekawego. Zresztą, w Stambule byłem kilka lat temu przez 5tyg, więc zabytków się już naoglądałem. Teraz ważniejsze było jedzenie.

Żarcie tureckie jest genialne. Barany, warzywa pieczone, sałatki...po prostu bomba. Ostra papryka jest naprawdę ostra, sery owcze zupełnie fantastyczne. Po prostu raj. Mniejszy raj był podczas płacenia. Ceny w Stambule są wyższe jakieś 2 razy od naszych. Niestety raz nas trochę skasowali (150zł za 3 porcje mięsa z ryżem + 3 piwa), a dzielnica w której jedliśmy nie budowała w nas specjalnej chęci do awanturki ;) Do tego w knajpach zaobserwowałem ciekawą zależność:

Dostajesz kartę dań z cenami, nie masz obrazków, więc nie wiesz, co zamawiasz. Dostajesz kartę z obrazkami, nie masz cen... ;)

Spotkałem się też z kolegą, którego poznałem przy okazji poprzedniego pobytu. Zabrał nas na żarcie przez wielkie ŻET. Baran, brokuły, sałatki wszelkiej maści, kaszka bulgur odpowiednio przetworzona, świeże warzywa do zawijania w pity, jednym słowem mistrzostwo świata. Do tego na zapicie całej ostrości ayran, który u wielu ludzi wywołuje rewolucję... Dla odmiany ceny jak w PL- to akurat zasługa mojego kumpla Turasa. Po prostu swoich nie kroją.

Ze Stambułu uciekliśmy po 3 dniach. Daleko nie zajechaliśmy, bo na granicy dosiadł się do nas jakiś młody typek z bronią i poprosił o przekazanie kierownicy. Jak się okazało był to pan policjant w cywilu, który zawiózł nas na kontrolę narkotykową- 1,5h wyjęte z życiorysu. Przeszukanie samochodu, przeszukanie bagażu, obwąchiwanie przez psa, prześwietlenie samochodu, potem prześwietlenie bagażu. Po Xray’u Saaba, chcieli rozbierać butlę z gazem  Po Xray’u mojego plecaka, dziwnie się patrzyli jak wyciągnąłem z prześwietlanego plecaka siekierę, zwaną wykałaczką ;)

Powrót tym razem przez Rumunię. Punkt obowiązkowy Trasa Transfogarska. Piękny kawał drogi. Start na 500m.n.p.m, szczyt na 2100, potem spadanie do poziomu 500m.n.p.m. Mimo ograniczenia do 40kmh, Saabolot się troszkę zgrzał, hamulce też, opon kawałki zostały w asfalcie, jednym słowem pełny sukces. Rumunia podbiła moje serce. Klimat jak w Polsce naście lat temu. Czysto, piękne krajobrazy, dobre jedzenie, tanie spanie. Zamek Drakuli trochę przereklamowany, bo Hrabia akurat był nieobecny;). Drogi przyzwoite, oprócz obwodnicy Bukaresztu, która jest wąska, dziurawa i nieoświetlona...trochę jak drogi w Bułgarii ;)

Powrót do PL, przez Węgry i Słowację, bez żadnych przygód, nie ma więc co się rozpisywać.

 

Ogłaszam koniec mojej grafomanii. Jeśli ktoś przeczytał całość, gratuluję ;)

 

I jeszcze niezbędnik ;)

-pamiętajcie o winietkach. Koszt niewielki, a przynajmniej nie ma problemów. Nie pamiętam dokładnych cen, ale Serbia kosztowała jakieś 10Eur w jedną stronę, Rumunia 3Eur, Węgry kapkę więcej. W Turcji wyglądało to tak, że przejazd od Edirne do Stambułu i nazad, bez jeżdżenia po autostradach w mieście, kosztował 10Eur. Kartę kupuje się na bramce jakies 15km za Edirne. Jeśli bramka jest nieczynna, zamknięta, czy cokolwiek, podobno można też kupić ta kartę w szarym budynku przed samymi bramkami w Stambule.

- zabrać notesik, przyda się do negocjacji w Turcji.

- nie zabierać siekiery, bo celnicy i policja dziwnie się patrzą 

- Ukraińcy potraktowali nas jak swoich, spotkanych w barbarzyńskim kraju, więc nie było źle.

Jeśli coś mi się jeszcze przypomni, na bank napiszę. Jak ktoś ma jakieś pytania, zapraszam, może pomogę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie jazda samochodem po Turcji to samobójstwo :mrgreen: Warszawa to jest przy tamtych świrach pikuś i światowa stolica kultury :)

Zdarzało mi się swego czasu latać ze znajomymi wojskowymi pilotami, którzy mieli poczucie humoru mniej więcej tego typu:

 

http://youtu.be/BFMM1ydKDsQ

 

i tamte emocje, to było nic, w porównaniu z wycieczkami samochodowymi po Turcji :D

 

Przynajmniej ja mam takie wspomnienia. No i niezapomniane widoki Fiatów 126p :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja przejechałem w Turcji kilka tysięcy kilometrów (bez wjeżdżania do centrum Stambułu) i mam inne doświadczenia - było całkiem kulturalnie i bezpiecznie. Policja się nie pęta ani nie suszy, drogi zazwyczaj dobre, ogólnie lepiej niż w Rumunii czy Bułgarii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja przejechałem w Turcji kilka tysięcy kilometrów (bez wjeżdżania do centrum Stambułu) i mam inne doświadczenia - było całkiem kulturalnie i bezpiecznie. Policja się nie pęta ani nie suszy, drogi zazwyczaj dobre, ogólnie lepiej niż w Rumunii czy Bułgarii.

 

Mam podobne wrażenia. Wyjazd do Turcji był jednym z najlepszych w moim życiu. Ludzie przesympatyczni, życzliwi i uczynni. Po wjechaniu w drodze powrotnej do Bułgarii jakby ktoś walnął mnie patelnią w twarz: chamstwo i buractwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ja nie mówię, ze ludzie kiepscy, bo mój urlop w Turcji był tez jednym z najfajniejszych :)

I kraj tez przepiękny (chociaż wole Chorwacje ;) ).

Ale takie jak wyżej napisałem mam doświadczenia z jazdy, moze źle trafiłem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja przejechałem w Turcji kilka tysięcy kilometrów (bez wjeżdżania do centrum Stambułu) i mam inne doświadczenia - było całkiem kulturalnie i bezpiecznie. Policja się nie pęta ani nie suszy, drogi zazwyczaj dobre, ogólnie lepiej niż w Rumunii czy Bułgarii.

Ponadto, wyłączając duże aglomeracje Istambuł lub Ankara, ruch na drogach niewielki, co także sprzyja komfortowemu podróżowaniu. Nie da się ukryć, że w dużym stopniu na pewno przez wysokie ceny paliw. Natomiast turecki park maszyn, to istne mauzoleum :)

 

Turcy mili, sympatyczni ale jednocześnie bardzo niesłowni*.

 

*) dotyczy Turcji "niekurortowej".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

u braci pastuchów Bułgarów chaos i smród, oraz pare kilometrów TIRów. Przejazd przez Sofię uzmysłowił nam, że UE się kończy, parędziesiąt km za Sofią, UE się skończyło. Droga parszywa, dziurawa, ciemno, ograniczenia prędkości do 50 i 60kmh i w diabła policji z radarami.

Jeżdżę do BG od 1999 roku co roku albo nawet kilka razy w roku. Początkowo autostopem, autobusami, pociągami - czym się dało, teraz wiadomo - subaru. Mieszkałem tam nawet przez jakiś czas i rzeczywiście bardzo długo było widać, że UE kończyła się na Węgrzech, potem sajgon niezależnie czy to była Rumunia, czy tzw. Jugosławia. W ostatnim czasie poprawiło się znacznie - ale właśnie w Serbii. Przekroczysz granicę w Kalotinie, skąd jest do Sofii ok 40 km prostej, często czteropasmowej drogi z długimi odcinkami o doskonałej widoczności, nowym asfaltem, aż chce się depnąć. Ale jest co najmniej 5 stałych miejsc, w których jeżeli nie ma suszarki, to tylko przez przypadek. Każdy most dający w ciągu dnia trochę cienia, każda knajpka przy drodze to ograniczenie do 50 km/h i obowiązkowo KAT (to - nomen omen - skrót nazwy bułgarskiej drogówki, KAT mają napisane na każdym swoim aucie). Wcale ci się, DNL, nie dziwię, że masz taką opinię o BG. Na pocieszenie dodam, że po ok. 2005 roku (BG miała już wtedy poważne plany wstąpienia do UE) stosunek KAT do mojego auta (nie wiem, czy do wszystkich cudzoziemców) bardzo się zmienił. Mogłem jeździć całe dwa miesiące bez mandatu! Często policja opuszczała suszarki na widok obcej rejestracji i to w przypadkach, kiedy mogli mnie ciachnąć jak kaczkę w locie, za rozmowę przez komórkę w czasie jazdy tylko palcem grozili. Mogę powiedzieć na pocieszenie, że KAT-ów pełno, ale nie pamiętam kiedy tam płaciłem ostatnio mandat.

A jechałeś odcinkiem Kalotina - Sofia - Edirne (granica z TUR), którędy spieszą do domów wszyscy prawdziwi Niemcy, Holendrzy, Szwajcarzy itp. o smagłych twarzach i zakwefionych żonach, więc i policja chce swoje dostać...

Mimo całej złej opinii o BG, polecam przejażdżki do nich nie tylko nad morze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...