Skocz do zawartości

Wasze najbardziej nieudane naprawy w domu


Blue76

Rekomendowane odpowiedzi

Myślę, że każdy z nas chciał coś kiedyś samodzielnie (bo po co wołać specjalistę) naprawić. Czasami się udaje, bywa jednak że efekty są zgoła gorsze. Zacznę pierwszy:

 

1. Instalacja elektryczna, która przetrwała cierpliwie 60 lat. Dumnie naprawiłem lampkę (popsuł się kabel), po podłączeniu, do wymiany była cała skrzynka z bezpiecznikami.

2. Samodzielnie naprawiałem kaloryfer (musiałem wymienić końcówkę z odpowietrznikiem). Zapomniałem zakręcić wodę i po zdjęciu końcówki zalałem pół łazienki. Aha, końcówkę z odpowietrznikiem popsułem sam, próbując ją odkręcić kluczem francuskim.

3. Połamałem żabkę służącą do podnoszenia samochodu. Do dziś nie wiem, jak mi się to udało.

4. Zmieniłem filtr od lodówki a za lodówką zamknąłem kota. Przegryzł oczywiście kabel doprowadzający wodę do lodówki. Do dziś nie mam nowego kabla.

5. Wprawdzie żona, ale: jedna Nokia utopiona w kibelku, druga uprana.

 

Pewnie jest tego więcej, to tak na szybko kilka napraw :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nowe mieszkanko..pieknie wykafelkowana lazienka...slysze wolanie wspollokatora

-Monis..choc tu bo nie wiem gdzie przykrecic mydelniczke..wiec ide..

-tu..o tuuu

-no co Ty? na srodku kafelka?? przykrece na laczeniu fugi.

-jak wiesz gdzie to po co wolasz...

mija kwadrans..slysze blagalne wolanie z lazienki

-MONIAAA!!CHODZ TU! albo nie nieee zakrec zawor z woda..

niech mi ktos oddpowie jakie jest prawdopodobienstwo trafienia w rurke o srednicy centymetra na scianie w 2,2 m na 4 m?????

dziure zalatano ale przy okazji w scianie pozostala wyrwa jak po bombie w ktora na luzie by sie zmiescil 1,5 l garnek.

Dziura artystycznie zostala zakryta "lewa" strona podelka po Liptonie i biala tasma montazowa..a nastepnie sprzedana wraz z mieszkaniem po 3 latach...w tym samym kamuflazu :wink:

takich historii bylo sporo..wiec to jeszcze nie koniec :cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmieniłem filtr od lodówki a za lodówką zamknąłem kota.

To w lodowce sa filtry?!

Przegryzł oczywiście kabel doprowadzający wodę do lodówki.

Woda kablem?! :roll:

A po co sie doprowadza wode DO lodowki?

Do dziś nie mam nowego kabla.

Kurde, myslalem, ze kota...

 

Tak sie czepiam, bo ja z racji, ze nic nie robie, to nie mam sie czym pochwalic... :oops:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Nie jest to naprawa, ale szkody poczynilem znaczne. Podczas odkurzania mieszkania stluklem stojacy w rogu pokoju balon z winem. Okolo 40 litrow slodkiego wina z wisni wylalo sie na pokoj. Mieszkalem na pierwszym pietrze. Pamietam ze jak kilka dni pozniej wchodzilem do klatki to smierdzialo winem na kilometr. Pomine juz fakt, ze sasiada pode mna zalalem na "czerwono".

 

2. W jednym z wynajmowanych mieszkan po przeprowadzce do Warszawy postanowilem zrobic maly remont w lazience. Zaprosilem dwoch serdecznych kolegow z tej okazji, ktorzy przyniesil ze soba wszystko "co trzeba" tylko nie narzedzia. Po spozyciu wzielismy sie za wymiane baterii na nowa. Zawor wody nie dal sie zakrecic, wiec postanowilismy zmienic baterie "na zywca". Odkrecic stara baterie dalo sie bez problemu. Woda dwoma szerokimi strumieniami (zimny i cieply) lala sie wprost ze sciany do wanny.

 

Zaczalem przykrecac nowa baterie i... niespodzianka. NIE DA SIE. Woda miala tak duze cisnienie, ze wymywala uszczelki. Poza tym woda zimna nie robila na mnie zadnego wrazenia. Ale ta ciepla nie byla ciepla tylko GORACA jak diabli. Po paru minutach wanna byla pelna wody. Odplyw nie wyrabial. Sedes zdemontowlaismy wiec nie bylo gdzie wylewac. Umywalka tez odkrecona. Koledzy zaczeli miednica nosic wode do zlewu w kuchni. Tyle ze zlew w kuchni tez sie przestal wyrabiac. Wiec zaczeli wylewac... za okno (siodme pietro).

 

Probowalem zakrecic glowny zawor, bezskutecznie. Pobieglem do dozorcy zeby zakrecic glowny zawor w bloku. Nikogo nie ma w domu. Myslalem, ze oszaleje. Wbiegam do domu. Jeden kolega biega z miednica i wylewa do zlewu w kuchni. Drugi sie zalamal i... placze, klnac przy tym jak szewc.W domu pelno wody. Zalamka totalna.

 

W koncu przykrecilismy ta nieszczesna baterie. Ktos wpadl na pomysl, ze jak sie w nowej baterii odkreci oba kurki to latwiej ja przykrecic do sciany.

 

Efekt byl taki, ze zalalismy sasiadow prawie wszystkich dookola pod nami. Parkiet spuchl w mieszkaniu. Po paru godzinach mielismy wizyte Strazy Miejskiej bo ktos zadzwonil i powiedzial ze jacys debile oblewaja z siodmego pietra ludzi na chodniku goraca woda. To byla zima wiec efekt byl niesamowity. Duuuzo pary.

 

Do dzisiaj przy piwie mamy z tego ubaw po pachy, he he he

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, napiszę ja. Kiedyś dawno dawno temu pracowalem na budowie w Niemczech budując wielką Rzeszę. Wraz z kilkoma innymi rodakami zajmowaliśmy się przygotowaniem starych kamienic do remontów kapitalnych. Polegało to na tym,że wchodziła nasza brygada do kamienic opuszczonych przez lokatorów, często byłuy to stare mieszkania z meblami i calym wyposażeniem, naszym zadaniem było, aby wyglądały później jak po przejściu Armi Czerwonej czyli tylko gołe mury, wyjęte drzwi z futrynami i zerwane dechy z podłogii. A, że Polak potrafi... sobie ułatwiać pracę oczywiście niczego nie wynosiliśmy po schodach tylko obstawialiśmy teren dla bezpieczeństwa i wszystko wywalaliśmy przez okna na podwórze. W jednej kamienicy na przedmieściu pracując zauważyliśmy dziwne druty i pęki instalacji jakoś tak po naszemu przymocowane do naroża budynku - dziwne to, nikt nie wiedzial co za cudo to było. Później poszło to w zapomnienie. Ale w trzecim akcie dramatu wróciło jak strzelba wisząca na scianie, która zawsze w ostatnim akcie wystrzelić musi. W łazience na trzecim piętrze była wielka żeliwna wanna, oczywiście próbowaliśmy wywalić ją przez okno, ważyła ze 200kg ale jakoś przeszła, jeno omskła sie po murze, zawadziła o gzyma urywając ze 2 metry i poszła bokiem urywając tą dziwną plątaninę kabli. Po 30 minutach przyleciał jakiś Niemiec w garniaku, zaczął rozpaczać okrótnie jak to zobaczył, okazało sie, że te kable to szły do pobliskiego centrum handlowego i zerwało im całą łączność.

Innym razem pracując w tej samej firmie tak wylaliśmy wylewkę, że nocą zarwał sie strop w kamienicy. Niemcy lubią solidną robotę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to może teraz ja. Jakiś miesiąc temu kupiłem na allegro dwa głośniki do wzmacniacza, jeden ważył chyba z 4 kg. Więc zadowolony że mam już sprzęt zacząłem rozmyślać gdzie by go postawić, postanowiłem że zawieszę je na ścianie, jeden zawiesiłem nad łóżkiem a drugi nad biurkiem na przeciwnej ścianie. W nocy się obudziłem i poszedłem do kibelka, będąc w łazience słyszałem jakiś huk, cała rodzina zlatuje się do mojego pokoju a tam głośnik zawieszony nad łóżkiem spadł, najpierw na poduszkę a potem na podłogę. Nie chcę myśleć co by mi się stało gdybym tam leżał i ten 4-kilogramowy głośnik spadł by mi na głowę. Dziwne ale prawdziwe :wink:

Dodam jeszcze że głośniki były zawieszone na wkrętach takich z zagiętym końcem, jako że nie wkręciłem ich prawidłowo ten zagięty haczyk się obrócił i głośnik się z niego ześlizgnoł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michał Bajorek, ja napiszę :)

Tasior_Miedziak, szacunek za fantazję, prawie jak sąsiedzi :)

 

Dobrze jest czasami podumac nad wlasna glupota he he he

 

Jak to powiedzial ktos madry:

 

Kazdy jest skonczonym idiota przez piec minut dziennie. Cala sztuka polega na tym zeby tych magicznych pieciu minut nie przekraczac. :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[innym razem pracując w tej samej firmie tak wylaliśmy wylewkę, że nocą zarwał sie strop w kamienicy. Niemcy lubią solidną robotę.

Sami "obliczyliście" ile tej wylewki powinno być, czy zrobił to ktoś za was?

Michał Bajorek, ja napiszę :)

Tasior_Miedziak, szacunek za fantazję, prawie jak sąsiedzi :)

Dobrze jest czasami podumac nad wlasna glupota he he he

Jak wszyscy, i ja czytając twoja historię ubawiłem się po pachy.

Jak to powiedzial ktos madry:

Kazdy jest skonczonym idiota przez piec minut dziennie. Cala sztuka polega na tym zeby tych magicznych pieciu minut nie przekraczac. :mrgreen:

W takim razie w moim przypadku 90% tych 5min wypada wtedy, kiedy prowadzę Antyka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tasior twoja historia jest piękna, klasyka gatunku.

 

Ja kiedyś miałem pomalować bramę garażową lakierem bezbarwnym a że jestem lekkim daltonistą to nie zrobiło na mnie wrażenia że pędzel do malowania nie był wystarczająco czysty. Okazalo się że połowa bramy jest lekko brązowa, druga połowa przechodzi z brązu w bezbarwie. Ale ja tego nie widziałem w trakcie malowania, zresztą potem też widziałem to średnio ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mikki - grubość wylewki to liczył jeden Niemiec, ale nasz majster -nijaki Dido Winter (kawał chama tak poza wszystkim) coś popiepszył, jakos tak grubo to nam sie wydawało laliśmy ale z sympatii do Dido nie czyniliśmy mu uwag. To był parter - zapadł sie do piwnicy hehe a nasz drogi Dido już nie byl majstrem jeno wrócił na zaszczytne stanowisko murarza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W łazience na trzecim piętrze była wielka żeliwna wanna, oczywiście próbowaliśmy wywalić ją przez okno, ważyła ze 200kg ale jakoś przeszła, jeno omskła sie po murze, zawadziła o gzyma urywając ze 2 metry i poszła bokiem urywając tą dziwną plątaninę kabli.

 

Tu się zrodziło pierwsze marzenie o Subaru. :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ha! Michał Bajorek, to ja na własne oczy widziałam jeszcze bardziej pomysłową ekipę remontowo-budowlaną. Przeprowadzali remont kapitalny starej kamienicy w centrum miasta. Jako że pracowałam na przeciwko, z lekkim niepokojem obserwowałam ich poczynania. Wymiana stropów. I żeby nie wynosić na własnych plecach starych belek, to zrobili sobie otwory w podłodze wewnątrz budynku i zrzucali te dechy z 4 piętra :shock: . Jak już większość stropów była rozebrana, wystarczyło że przejechał tramwaj i .... trzask prask, patrzę, a cała kamienica osuwa się, potworny huk, mnóstwo pyłu i runęła. Szczęście,że akurat nikt nie przechodził tamtędy, a pracownicy ledwo co opuścili miejsce pracy. Tam mogła być masakra :neutral: .

 

A co do napraw domowych.... wypranie mężowi spodni z kluczykiem do samochodu wraz z immobiliserem, liczy się? Dodam, jedynego kluczyka... :razz: :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja siostra zamontowała w swoim domu centrale telefoniczną. Centrala zaraz po zamontowaniu nagle przestała działać. Zrobiłyśmy straszne larum i na drugi dzień, przyjechał serwis firmy, która montowała rzeczoną centralkę. Siostra gdzieś wyjechała, ale poinstruowała mnie, że mam być groźna dla panów, bo centrala miała być niezawodna, a tu dzwonić się w ogóle nie da. No to przywitałam panów majstrów trzech, miną najgroźniejszą z groźnych, następnie, pewnym krokiem zaprowadziłam wszystkich do pomieszczenia z centralką........... i wtedy jeden z nich podszedł do centralki i włączył wtyczkę do prądu :smile: . :grin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okazalo się że połowa bramy jest lekko brązowa, druga połowa przechodzi z brązu w bezbarwie.

W lakierach samochodowych, takie malowanie nazywa sie "kameleon" :wink: .

wypranie mężowi spodni z kluczykiem do samochodu wraz z immobiliserem

Jesli bylby to Subaru, to bylaby to najdrozsza pralnia na swiecie, hehe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja się podłączę - choć z mniej efektowną historią...

 

Postanowiłem kiedyś wymienić gniazdko w ścianie, bo stare było stare, połamane jakieś takie i wystawało.

Zorganizowałem więc sobie śrubokręt i nowe gniazdko. Zasiadłem na podłodze i przyznam, że przeszło mi przez głowę żeby wyłączyć korki ale jakoś zrezygnowałem... :twisted:

 

Rozkręciłem kontakt, zdjąłem kabelki, wziąłem nowy do ręki - przykręciłem jeden i... udało mi się zewrzeć śrubokręt z kabelkiem i śrubą od drugiego kabelka...

 

Walnęło i przysięgam wam, że poczułem jak mi na moment serce staje :shock:

Odrzuciło mnie ze trzy metry do tyłu... :mrgreen:

 

Na szczęście te nowe bezpieczniki wywalają baaaardzo szybko... :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...