Skocz do zawartości

Jeżdżenie przepisowo. Badanie naukowe.


owoc666

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 267
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Jesli chodzi o zakres, musiałby uczyć też techniki jazdy (prawidłowa pozycja, kręcenie kierą, hamowanie, tor jazdy, etc. - trochę podobnie, jak początki I stopnia SJS), taktyki (praktyka, praktyka... na szosie i w mieście, tłumaczenie i pokazywanie, co, jak i dlaczego; da się

Uwierzysz lub nie, właśnie tak uczę. U mnie nie ma zimnych łokci, jednej ręki na kierownicy, oderwanych pleców od oparcia itp. Od pierwszej godziny duży nacisk kładę na właściwy kontakt z kierownicą, dopóki tego nie opanują nie wyjeżdżają na drogę. Zajmuje to 1h lub 1,5h. Redukcja biegów w trakcie hamowania to standard. Co do toru jazdy wypuszczam ich w maliny, aby fizycznie przekonali się dlaczego to jest ważne. Zimą wychodzenie z poślizgu to też standard, nie zimą rzadziej.

Co jeszcze mogę dla Was zrobić ? :mrgreen::mrgreen::mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co jeszcze mogę dla Was zrobić ? :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

ja wiem...? może się sklonuj :razz: :mrgreen:

 

I to w jak największej liczbie egzemplarzy... A ja tymczasem (z przyjemnością) zorganizuję komando eksterminacyjne, które oczyści przedpole i stworzy wolne miejsca pracy dla tych Twoich klonów... ogniem, mieczem i młotkiem ;-)

Marko, wierzę - i naprawdę mam nadzieję, że takie "klonowanie" kiedyś okaże się możliwe.

 

Owoc - czasem warto marzyć... nawet o rzeczach pozornie niemożliwych, a niektóre z nich się spełnią. Takie doświadczenie pokoleniowe :cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie wrócić jeszcze do szkolenia i szkolących. Większość forumowa stwierdziła że instruktorzy są żli ( ja też tak twierdzę) Ale ciekawi mnie jaki model instruktora byśmy wykreowali. Kto by to miał być, hydraulik, górnik, a może lekarz? I jakie warunki powinien spełniać?

Bardzo proszę o wypowiedzi.

 

Moim zdaniem instruktorzy cechują się totalnym brakiem profesjolizmu!

Walczą o cm przy parkowaniu, nie zwracając uwagi na podstawy prowadzenia.

 

Cały system, jak już wspomnieliście do bani, nic nie wnosi, po za umiejętnością zaparkowania konkretnym! autem na konkretnym miejscu i to w warunkach laboratoryjnych! Paranoja jakaś.

 

Jazda po mieście, na trasie, kogoś, kto nigdy wcześniej nie siedział za kółkiem, wiąże się z jazdą 30km/h na 40, "brakiem" dodatkowej pary rąk i oczu, jakiś koszmar!

 

20h? przeznaczone na perfekcyjne opanowanie parkowania :shock:

 

A gdyby tak:

-instrukorzy mieli umiejętności przynajmniej tych z SJS, czy też innych temu podobnych?

-nauka i egzamin były rozbudowane lub podobne do prób z w/w czyli np SJS?

-egzamin zdawał by tylko ten, który objechałby Abt :lol::mrgreen:

 

i inne takie, [nie mam teraz czasu na dumanie :mrgreen: ]

W ogóle - nie bardzo to widzę. Kurs musiałby trwać w nieskończoność (kilkadziesiąt - 60 - 80 godzin), a i tak nie jest się w stanie przeżyć wszystkich sytuacji drogowych.

 

 

Chyba, że kursy wyglądałyby w stylu SJS. Ale - wtedy mało kogo byłoby na nie stać...

 

tylko, że teraz nie jest w stanie przeżyć żadnej, chyba, że mrożące krew w żyłach, ew. zarysowanie felgi przy prakowaniu np koperty :lol:

 

a co do kursów, większy obrót, niższe ceny np.

Nie patrz przez pryzmat obecnych cen, oraz obecnych ilości kursantów SJS.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja na kursie pamiętam jedną miłą przygodę. W dniu egzaminu spadł pierwszy śnieg w roku i do tego spadło go mnóstwo. Miałem jeszcze 2 godziny jazd z samego rana. Jechałem do Gliwic dwupasmówka, tylko prawy pas odśnieżony a na lewym z 10-15cm świeżego śniegu. Instruktor kazał mi zjechać na lewy pas i wyprzedzać wszystko co jedzie na prawym, prędkości dochodziły do 110km/h w samochodzie PUNTO II. Do tego cały czas z przeciwnego pasa leciały na mnie tony ciapo-śniegu wyrzucanego z pod kół tirolotów, nie dość, że wycieraczki nie wyrabiały, to jeszcze musiałem jechać przez kilka minut cały czas kontrująć kierownicą - co ja wtedy potrafiłem? Nic, za mną 29godzin jazd, w tym 10 na placu manewrowym.

 

:shock:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ciekawi mnie jaki model instruktora byśmy wykreowali.

Kompetentnego i inteligentnego.

Taa...

Lekarzy też takich byśmy chcieli mieć, nie? I inżynierów, sędziów, politologów nawet, a i hydraulik z IQ powyżej 80 też by nie bolał....

W ogóle dobrze jest mieć wokoło kompetentnych i inteligentnych!

 

Zgadzam się z Tobą WiSie w całej rozciągłości, a może nawet bardziej!

 

Mam tylko jedno pytanie; co zrobić z całą resztą...?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taa...

Lekarzy też takich byśmy chcieli mieć, nie? I inżynierów, sędziów, politologów nawet, a i hydraulik z IQ powyżej 80 też by nie bolał....

W ogóle dobrze jest mieć wokoło kompetentnych i inteligentnych!

 

Zgadzam się z Tobą WiSie w całej rozciągłości, a może nawet bardziej!

 

Mam tylko jedno pytanie; Co zrobić z całą resztą...?

 

Gal, jak już wszyscy będą tacy inteligentni i kompetentni to resztę można ulokować w Policji. :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesli chodzi o zakres, musiałby uczyć też techniki jazdy (prawidłowa pozycja, kręcenie kierą, hamowanie, tor jazdy, etc. - trochę podobnie, jak początki I stopnia SJS), taktyki
Oczywiście, nie wszystko musiałoby byc naraz i nie wszystko obowiązkowe. Np.

- kurs podstawowy, tak jak teraz - i możliwość jazdy specjalnie oblepionym autem, z ostrymi ograniczeniami prędkości, w towarzystwie drugiego kierowcy;

- po np. pół roku - drugi kurs obowiązkowy, dla zaawansowanych - i tu większość elementów wymienionych przeze mnie wyżej; i dopiero wtedy pełne uprawnienia;

- powszechny system dodatkowych szkoleń dla chętnych.

 

Znowu sie podepre Australia.

Jezdzić może uczyć np. rodzic. Wystarczy nakleić L na auto, oczywiście rodzic czy ktokolwiek musi mieć nienaganne konto. Egzamin ciężko mi powiedzieć jak wyglada, ale raczej wpuszczają do miasta i trzeba pokazać, że się nie zabije w centrum np. Melbourne.

Następnie przez rok trzeba jeździć z plakietkami P, w tym czasie dozwolone prędkości są zmniejszone o chyba 10kmh, jak również pod żadnym pozorem nie wolno mieć ani grama alk we krwi (triple o). I uwierzcie mi, nikt nie chce podstakiwac, zabierają uprawnienia, zabierają samochody etc. Dopiero po tym czasie dostaje się pełne uprawnienia.

 

W każdym czasie jak się przeskrobie, policja może Cię zaprosić na płatny Defensive Driving. Nie pokazują za dużo dzwonów, flaków etc jak u nas. W zamian za to masz taki SJS I stopnia. I na stówe udowodnią, że swoim własnym autem na macie poślizgowej nie dasz rady. Mój brat miał, do niego to ładnie przemówilo.

 

Oczywiście dzwony się zdarzają. W piątki szczególnie: pijane łebasy wracają z disco, lub kierowcy ciężarówek na amfie. Natomiast jeździ sie jednak w poczuciu większego bezpieczeństwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem instruktorzy cechują się totalnym brakiem profesjolizmu!

Walczą o cm przy parkowaniu, nie zwracając uwagi na podstawy prowadzenia.

Ktoś kiedyś powiedział że instruktorzy uczą jak zdać egzamin, a nie uczą jeździć. Ja się z tym zgadzam, choć sam staram się pogodzić jedno z drugim.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem instruktorzy cechują się totalnym brakiem profesjolizmu!

Walczą o cm przy parkowaniu, nie zwracając uwagi na podstawy prowadzenia.

 

Instruktor oprócz techniki (to oczywiste) powinien uczyć myślenia i przewidywania. Przewidywanie jest IMHO najważniejsze...

 

A uczą jak zdać egzamin.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robilem nieraz proby jezdzac przepisowo w Szwecji. Jadac srednio o 30-40km/h wiecej na trasie dom->robota (miasto + autostrada) zaoszczedzalem na 25km okolo 2-4 minuty. Wracajac spotykalem sie zawsze z jadacymi szybciej najpozniej na drugich swiatlach po wjezdzie do miasta. Na dluzszych trasach, okolo 650km, rozniaca wynosila okolo 20-30 minut.

 

Oczywiscie nie mamy tytaj niespodzianek a lá zawsze skrecajace Maluchy, nieoswietlone furmanki, konwoje ruskich Volg, kolumny tirow i wyprzedzanie na trzeciego itp. wiec testy byly nieporownywalne do polskich warunkow.

 

Mimo testow nie jezdze przepisowo i uwazam ze najwieksze niebezpieczenstow na trasie to nuda i koncowo zasniecie za kolkiem. Koncentruje sie o niebo wiecej przy 150km/h niz jadac 90km/h pomimo tego ze marginal na bledy sie zmniejsza.

 

Raz na rok moge zaplacic, warte frajdy. Jadac nieprzepisowo spalam o wiele wiecej paliwa a zysk na czasie jest naprawde marginalny, poniewaz musze sie trzymac w okolicach 30km/h wiecej niz obowiazujace znaki. Dla biedniejszych jest zawsze opcja PKP lub PKS.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lekarzy też takich byśmy chcieli mieć, nie? I inżynierów, sędziów, politologów nawet, a i hydraulik z IQ powyżej 80 też by nie bolał....

Oczywiste... ale lekarza i hydraulika mogę sobie wybrać - kierowcę, który jedzie na mnie z przeciwka niekoniecznie. ;-)

Dlatego zależy mi na nieco wyższej przeciętnej, niż do tej pory.

 

Mam tylko jedno pytanie; co zrobić z całą resztą...?

Pisałem - złych szkoleniowców wylać z roboty (mogą nosić skrzynki, albo zostać lekarzami, czemu nie?), złych kierowców przymusowo spieszyć. Komunikacja zbiorowa jest ekologiczniejsza, zmniejszy się efekt cieplarniany przy okazji.

 

instruktorzy uczą jak zdać egzamin, a nie uczą jeździć.

Też to zaobserwowałem, ale ci, których znam - inaczej nie umieją. Ostatnio miałem na karku dwie kobity (w tym własną matkę), które musiały "odświeżyć" umiejętnosci po dłuuuugiej przerwie. Prosiłem instruktorów ("dobrych" podobno) żeby nie uczyli do egzaminu, tylko naprawdę jeździć... Nie pomogło. Nadal uczyli fałszywej sztuki.

 

Nie ma więc tłumaczenia, że "tak muszą", bo egzamin...

 

Trzeba zmieniać zarówno kadrę egzaminatorską, jak i instruktorską. Oczywiście, nie wszystkich. Większość.

No i formalne wymogi, bo tylko część bzdur ci panowie wymyślili sami, reszta pewnie ma mocne oparcie w przepisach rangi co najmniej rozporządzenia... :roll:

 

Remek, ten autralijski przykład ciekawy... i być może adaptowalny :cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś kiedyś powiedział że instruktorzy uczą jak zdać egzamin, a nie uczą jeździć. Ja się z tym zgadzam, choć sam staram się pogodzić jedno z drugim.

 

cóż, jeśli zatem egzamin wyglądał by inaczej, wspomniana nauka, jak go zdać miała by już więcej sensu :cool:

 

a przynajmniej jest na to duża szansa :lol:

 

jak o zdaniu egzaminu może decydować parkowanie :?:

dla mnie chore :shock:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

złych kierowców przymusowo spieszyć

 

Jak rozpoznać złych kierowców w celu ich wysadzenia z samochodów? komisja? losowanie? odstrzał? 10 milionów dodatkowych egzaminów kwalifikujących?

A może Policja na podstawie punktów i wykroczeń? Wszystkie zawalidrogi, "baby" i kapelusze jeździłyby dalej a autobusami poruszaliby się nie ci jeżdżący źle czy niebezpiecznie tylko przekraczający dozwolone ograniczenia prędkości.

Realna jest jedynie zmiana metod szkoleniowych oraz stopniowe (BARDZO stopniowe) eliminowanie jednostek nienadających się do prowadzenia pojazdów mechanicznych poprzez wprowadzenie przymusowych badań i egzaminów kontrolnych po x latach od zrobienia prawka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Azrael napisał/a:

A co z programem 150km/h na autobahn?

 

 

W Niemcowni? W Niemcowni chyba nici z ograniczenia, ludzie (i lobby motoryzacyjne) się postawili.

 

r.

 

Przede wszystkim Niemcy straciłyby jedyną rzecz, za którą Europa je ceni.

 

 

 

:mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój mentor i czytacz myśli.

Z każdą kropką i przecinkiem się zgadzam, WiS

Też Cię lubię :mrgreen: - tylko o tego michal-a się robię jakiś zazdrosny... :cool:

Nic się nie bój. Jego kręci moje alter ego (Stefan). A tak naprawdę, to ja i tak dobrze wiem o co chodzi... jemu się marzy mój samochód :cool:

To normalne, każdy by taki chciał :mrgreen:

 

A jakby na temat:

Chyba, że kursy wyglądałyby w stylu SJS. Ale - wtedy mało kogo byłoby na nie stać... :roll:

Gdyby ograniczyć parkowanie w kopertę na rzecz wychodzenia z poślizgu... parkowanie prostopadłe na rzecz kultury jazdy i zachowania na naszych drogach krajowych... takich jakimi są, bo na nowe jeszcze poczekamy... to okazałoby się że da się to zrobić.

Bo skoro I stopień SJS kosztuje 350zł, a zwykły kurs na prawko 1100zł, to ja problemu nie widzę.

Z ciekawostek w gatunku szkolenia. Wśród znajomych świeżo zmotoryzowanych nikt nie wiedział:

- że nie dziękuje się światłami awaryjnymi, bo to oznacza niebezpieczeństwo na drodze

- że na drogach z szerokim poboczem, trzeba z tego pobocza korzystać celem usprawnienia jazdy innych kierowców - bo takie są realia polskich dróg

- że przy hamowaniu nie wysprzęgla się auta bez potrzeby

- że można hamować silnikiem (no jak to? przecież silnik jest od przyspieszania)

- że na zakrętach się nie hamuje

- że redukowanie biegów przed zakrętem nie jest żelazną zasadą. A jeśli się to robi, to nie, bo tak kazali, a ma w sobie ukryty sens.

- że można zmienić bieg wyprzedzając

- że kierunkowskaz służy do informowania o zamiarze wykonania czynności, a nie o jego wykonywaniu, czyli włączamy go zanim zaczniemy wyprzedzać/skręcać

i tak dalej i tak dalej.

Te wszystkie przykłady pochodzą z tylko jednej rozmowy z osobą, która właśnie ukończyła kurs na prawko. Siedziała z wielkimi oczami, bo przecież... jak słupek w małym okienku, to 2 razy kierownicą...

 

Jak rozpoznać złych kierowców w celu ich wysadzenia z samochodów? komisja? losowanie? odstrzał? 10 milionów dodatkowych egzaminów kwalifikujących?

Nikt nie proponuje przeprowadzić takiej zmiany w jeden dzień. A jak to zrobić, sam sobie odpowiedziałeś.

Realna jest jedynie zmiana metod szkoleniowych oraz stopniowe (BARDZO stopniowe) eliminowanie jednostek nienadających się do prowadzenia pojazdów mechanicznych poprzez wprowadzenie przymusowych badań i egzaminów kontrolnych po x latach od zrobienia prawka.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te wszystkie przykłady pochodzą z tylko jednej rozmowy z osobą, która właśnie ukończyła kurs na prawko. Siedziała z wielkimi oczami, bo przecież... jak słupek w małym okienku, to 2 razy kierownicą...

 

Czasy parkowania między słupkami na szczęście mamy już za sobą. Na placu manewrowym jeździ się po łuku i wykonuje ruszanie pod górkę. Chyba, że znowu coś zmienili?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te wszystkie przykłady pochodzą z tylko jednej rozmowy z osobą, która właśnie ukończyła kurs na prawko. Siedziała z wielkimi oczami, bo przecież... jak słupek w małym okienku, to 2 razy kierownicą...

 

Czasy parkowania między słupkami na szczęście mamy już za sobą. Na placu manewrowym jeździ się po łuku i wykonuje ruszanie pod górkę. Chyba, że znowu coś zmienili?

To taki przykład był. Ja wiem, że tego już nie ma, ale wierz mi, że ta osoba po kursie wcale nie umie więcej niż ja po takim kursie ze słupkami kilka lat temu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...