Co się stało? Wyjeżdżam sobie tyłem z bardzo wąskiej, zastawionej po obu stronach uliczki (osiedlowa, ruch w zasadzie zerowy), z lewej nadjeżdża dres w Imprezie. Owszem, ma pierwszeństwo, ale:
- z reguły wypuszcza się tych, którzy wyjeżdżają z tej uliczki (zwłaszcza, jeśli samemu chce się tam zaparkować)
- wystarczy lekko zatrąbić, żeby zwrócić na siebie uwagę
- nie trzeba drzeć ryja przez okno...
No ale koleś uznał, że MUSI przejechać pierwszy (w sumie - miał prawo), a może chciał się po prostu dowartościować.
Generalnie chodzi mi głównie o prucie mordy przez tego dresa.