Można tak sobie gdybać. Wszyscy się szczycą tanimi kosztami przebycia 100km takim autem elektrycznym, ale nikt nie mówi o tym ile kosztuje ta technika, np gdy siądą baterie to trzeba będzie na nie wyłożyć 50% wartości auta. Albo ekolodzy tak dążą do zatrzymania procesu powiększania dziury ozonowej, bo antarktyda się nam roztopi i nas zaleje, w związku z czym wpadli na pomysł wprowadzenia napędu wodorowego którego efektem ubocznym jest czysta pitna woda i teraz sobie wyobraźcie, że 600 milionów aut zamiast co2 wytwarza wodę... zalanie dalej nam grozi...
Za każdym razem gdy myślę, że przyjdzie taki dzień w którym już więcej nie usłyszę odgłosu rasowego auta plującego ogniem, benzyną i spalinami ogarnia mnie przerażenie! Śpieszmy się kochać auta, tak szybko odchodzą...