Daj sobie spokój. Często tak jest, że choćby nie wiadomo jaki przepis złamie inny kierowca, sprawcę wypadku ustala się z reguły od końca. Przykłady:
a) gość wyprzedza na ciągłej, Ty wykonujesz skręt w lewo i dostajesz w bok - Twoja wina, mimo iż to on wcześniej złamał przepis;
wyjeżdżasz z podporządkowanej w prawo, patrząc jedynie w lewo, a tu zderzenie czołowe - Twoja wina, mimo iż to gość wyprzedzał na skrzyżowaniu, bo Ty nie ustąpiłeś pierwszeństwa.
Nie mam tu na myśli sytuacji absolutnie jasnych, ale zawsze warto się zastanowić nad definicjami "ustąpienie pierwszeństwa", "zachowanie bezpiecznej odległości" i tego typu slogany z PoRD
-- Cz lis 24, 2011 2:54 pm --
A ja właśnie uważam ten odruch za absolutnie niewłaściwy. Często wystarczy delikatnie skorygować tor jazdy (wjechać na krawężnik lub pobocze, zwolnić lub - o zgrozo - przyspieszyć), zaś zatrzymanie się jest ostatnią słuszną czynnością. Widać to zwłaszcza w korkach - ludzie na dźwięk syreny kostnieją, wciskając sprzęgło, hamulec i puszczając kierownicę.