Ja biorę to w ciemno. Wielu wielkich robiło krok w tył, by wrócić. Ogier, Ostberg, Mikkelsen
Pewne jeszcze więcej. Ale obawiam się, że Robert też tego nie wie do końca. Przy moim pełnym szacunku do niego i jeszcze większym uwielbieniu jego talentu, widzę że jest mocno niespójny w swoich decyzjach. Wielokrotnie powtarza, że jak się za coś zabiera, to na 100% i nie z myślą o chwili, tylko o rozwoju w danej dziedzinie.
W ostatnich latach udowodnił wszystkim, ze ma "papiery" na Mistrza Świata WRC. Po czym po kłopotach z formą, głównie samochodu, co jest naturalne na drodze do sukcesu, wycofał się. Oczywiście sprawy z budżetem itp. ale...
No właśnie.... ale, do czego się wycofał. Do roku przerwy, przeplatanego zapowiedziami i nieudanym startem w długodystansówkach. Po co się za to zabierał, to wbrew jego ideom o rozwoju itp.
No i wreszcie przyszła chwila nadziei na F1 w Renault....i prysła, poszedł na ławkę rezerwową do outsidera. To był sygnał, że realnej przyszłości w tym sporcie nie ma. Poza nadziejami kibiców .
Dziś Robert dalej grzeje ławę w F1 i to w teamie sponsorowanym przez jego sponsora, a na dodatek sprawia nam ból obstawiając tyły w dziwnym pomyśle z DTM.
Doskonale wiadomo, że nie ma przyszłości w ani w DTM, ani w F1 (na miejsce w składzie Alfy, o którym marzą kibice jest przymierzane inne, jeszcze gorętsze nazwisko).
To wszystko wygląda na to, że Robert nie ma jasnego planu, wszystkie sezony po odejściu z WRC to pasmo przypadkowości i nietrafionych decyzji, nie tylko jego, ale też układów sponsorskich.
To zrozumiałe, że trzyma się potężnego sponsora....ale zobaczcie, co z tego?, nie rozwija swojej kariery, a to jego najlepsze lata.
A może jest inaczej....i jestem w tych 80%...oby nie razem z Robertem