Dzisiaj wróciłem z Komańczy, pohasawszy przy okazji po rzadko odwiedzanej A4 i jak zwykle drogi "pisane na żółto" i korki (Jasło, Tarnów i Kraków) odebrały mi cały zapas czasu. Musiałem więc tam gdzie można jechać szybciej, jechać szybciej, bo kolega miał pociąg z Warszawy do Gdyni o 19.10. Zatem przy prędkości 130-150 km/godz i w pół pustym samochodzie chwilowe spalanie sięgało 11 ltr/ 100km. Ale szedł. Nie wiem jakie były wtedy odczucia w okolicy bo przy obrotach >4000/ min, wewnątrz przestawał być słyszalny hałas opływu powietrza, że o hałasie z opon nie wspomnę... Jutro może wyciągnę bagnet i zobaczę czy silnik ma jeszcze olej. PS. Kolega zdążył, o 19:08 wyrzuciłem go pod Dworcem Centralnym, o 19:09 wskoczył do pociągu porywając po drodze bilet wydrukowany przez moją uczynną córkę. Ale na pięć minut przed odjazdem pociągu to mam wrażenie, że się modlił bo mamrotał pod nosem jakieś abrakadabry...