Jeśli czujesz niedosyt, to możesz złożyć do Prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Ale nie oszukania Ciebie, tylko o fakt, że pojazd z ukrytymi wadami jest nadal na rynku wtórnym, a Ty byłeś tylko jednym z właścicieli, który odkrył "prawdę".
I dopiero później pozew o zwrot poniesionych kosztów pamiętając przy tym o kompetentnym ich miarkowaniu. Sprawa raczej wygrana, skoro gość przystał na zwrot pojazdu. Przed pozwem wyślij wezwanie przedsądowe do zapłąty, w którym zaproponujesz bezsporną, uczciwą i nie budzącą wątpliwości kwotę zadośćuczynienia z tytułu poniesionych strat i jednocześnie wskaż ile więcej wyniesie kwota sporna, do której doliczysz stracony czas oraz straty moralne szacując przy tym przyszłe powiedzmy kilka miesięcy, które pochłoną kolejne rozprawy.
Musisz podjąć decyzję, czy większą chamówą będzie zawiadomienie Prokuratury, czy pozwolenie, aby ktoś inny został nie-szczęśliwym nabywcą tego ulepa. Obywatelsko jesteś obowiązany zawiadomić Prokuraturę dlatego dziwi mnie bardzo:
Ciekawe jaka będzie reakcja, jak zobaczymy w jakimś portalu zdjęcia śmiertelnego wypadku z udziałem tego pojazdu...
Ty będziesz przesłuchany prawdopodobnie raz w charakterze świadka, a już w kompetencji biegłego będzie leżało orzec, czy stan oraz technologia naprawy pozwalają na rejestrację pojazdu, czy jego zezłomowanie. Jest to retoryczna kwestia, bo naprawę na częściach z innego modelu ciężko nazwać "zgodną z technologią producenta"...
MASAKRA!