Skocz do zawartości

Christoph

Użytkownik
  • Postów

    1465
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez Christoph

  1. @Macias, dzięki za info. Mam kilka zegarków, które wiele dla mnie znaczą, bo z każdym związana jest jakaś szczególna historia. Czasem sam w bardzo ważnych dla mnie momentach życia kupuję sobie jakiś zegarek, który potem mi przypomina o tym wydarzeniu. Trzymam kciuki za remont drogocennej pamiątki po dziadku. _____ Gesendet vom iPhone mit Tapatalk
  2. @Macias, chociaż ruskie, to tylko pierogi lubię, to jednak takiego Vostoka, to i sam bym przygarnął (miałem kiedyś Wostoka, tzn. tata miał, potem przestał mieć, a ja przez tydzień nie mogłem siedzieć). Możesz coś o tym Edoxie bliżej napisać (mechanizm, koperta, itp.)? @Korton, gratulacje, niech się nosi. @Woszkowaty, dzięki. Ten Ulysse robi wrażenie, nawet na mnie, choć pod względem designu jestem nieco konserwatywny. --------- Kolejny zegarek ode mnie - tym razem Made in Swiss - Atlantic Worldmaster, mechanical 17 Jewels. Z zegarkiem wiążą mnie wspomnienia i ogromny sentyment, ponieważ mój ojciec będąc w "Erefenie" zakupił dwa zegarki: Worlmaster, poniższy, i jeden ze złoceniami dla mamy dla upamiętnienia mojego przyjścia na świat. Kiedy zerwał się w nim pasek, mój tata schował ten skarb do szafy. Przez moją dziecięcą ciekawość zabrałem ten zegarek, spadł mi przy zabawie pod blokiem, rozbiło się szkło i nadłamała się wskazówka sekundnika. W między czasie jeszcze przydarłem kopertę, złamałem wałek i to tyle z pamiątki narodzinowej; katastrofa, lanie, albo opierd... już nie pamiętam, po czym zegarek trafił do szafy. Po latach odgrzebałem go i w 2005 roku dałem go naprawić zegarmistrzowi pasjonatowi i wskrzesił werk, następnie wymienił tarczę, dopasował wałek i koronkę i przeprowadził kilkukrotnie regulację. Miałem fajnego klasyka, który ze wszystkich zegarków ma dla mnie największe znaczenie, bo upamiętnia moje narodziny. Zegarek - tu mocno podniszczony i zużyty - nosi oznaczenie modelowe 61001. Sprawdźcie, jakie macie w swoich Atlanticach. Zegarek jak na owe czasy był u nas hitem i miał bardzo dobre właściwości: antymagnetyczny mechanizm i obudowa, podwyższona odporność na wstrząsy, nie zatrzymująca się sekunda, poza tym datownik i fosforyzujące indeksy godzinowe. Niestety jedna z najważniejszych dla mnie właściwości zegarka - wodoodporność to przeszłość, ponieważ koperta jest tak zużyta i ma takie szpary, że można nakręcić zegarek dmuchając na niego No cóż, jakość użytych materiałów zdradza, że Atlantic nie jest najlepszym wyrobem Made in Swiss. Po odbudowie zegarka, nie ściągałem go z ręki prawie wcale nawet podczas mycia, dlatego parę razy podtopiłem zegarek i zniszczyłem nowiutką tarczę, którą dostałem w prezencie od zegarmistrza. Na zdjęciu umieszczam obie tarcze, bo niby ten sam model zegarka, ale wykonanie tarczy zdradza, że nowa tarcza pochodzi z późniejszych lat, gdzie nie przywiązywano już takiej wagi do szczegółów. O co chodzi? Porównajcie obie, na pierwszy rzut oka, takie same tarcze - nowsza po lewej z zamontowanym mechanizmem. Minimalne różnice to odcień czerwony czcionki oraz napis Worldmaster: Najważniejsza różnica - to budowa tarczy - nowsza to wytłoczka i ma pomalowane na złoto indeksy i logo a - atlantic: Po odwróceniu nowej tarczy widać wyraźnie wytłoczenia indeksów - tu z niezawodnym szwajcarskim mechanizmem 17 Jewels: Stara tarcza, oryginalna, jest kształtką z blachy, na którą naniesione są pozłacane indeksy godzinowe oraz logo a - atlantic: Stara tarcza - widok od wewnętrzej strony: Mimo iż zegarek ma za sobą burzliwe dzieje, pozostaje w moich rękach i działa po dziś dzień. Nakręcam go przynajmniej raz na miesiąc, żeby utrzymać mechanizm w dobrej kondycji. Kiedyś przyjdzie czas, to podam go gruntownej renowacji. Pozdrawiam Krzysztof.
  3. Na Zlocie Plejad ograniczenia dotyczące zakupu samochodu w SIP wobec rodaków mieszkających poza granicami kraju nie są stosowane - do zobaczenia Pozdrowienia Badzo mi miło, czuję się zaproszony
  4. Szanowni Forumowicze, jestem na forum od niedawna, więc proszę tego nie odobierać jako nietakt, że wtrącam do dyskusji swoje trzy grosze (w ankiecie nie biorę udziału). Jako nawiązanie zacytuję samego siebie (wątek z zapytaniem o klasę premium): Do kupna Subaru XV z SBD zachęciły mnie pozytywne opinie austriackich (ÖAMTC) i niemieckich (ADAC, Motorvision itd) dziennikarzy motoryzacyjnych (cóż za ironia, skoro niem. redakcja Auto BIld zarżnęła XV 2.0D w ciągu 100 tys. km testu). Znajomi odradzali diesla, bo "padają sprzęgła i DPFy, i dlatego, że jest taki mit, że "prawdziwe Subaru, to tylko w benzynie". Szukając informacji trafiłem na Wasze forum i wśród bardzo wielu negatywnych wypowiedzi o SBD znalazłem również te oparte na rozsądku i napawające optymizmem. Po kupnie przestałem śledzić te tematy, bo klimat niektórych wypowiedzi według mnie nie służy wizerunkowi marki jako takiej i odstrasza, albo przynajmniej poddaje w wątpliwośc sens kupna i jakość silnika SBD. O forum przypomniał mi poznany na Chorwacji pewien użytkownik bordowego Outbacka, z którym zamieniłem parę słów na temat jego samochodu (pozdrawiam). Miesiąc temu zarejestrowałem się i mam nadzieję tu dłużej zagościć. Z chęcią bym się spotkał z Wami w ramach Plejad czy Subariady, albo uczestniczył w Szkole Jazdy Subaru, bo tu w Austrii czegoś takiego nie ma. Pozdrawiam z emigracji Krzysztof.
  5. Na co dzień noszę SEIKO 5 Sport z mechanizmem automatycznym 7S36 / 23 Jewel: Ma bardzo ciekawe wzornictwo, tarcza w swym kształcie przypomina arenę stadionu a czerwona wskazówka i cyfry nasunęły mi skojarzenie z prędkościomierzem. Mam go od trzech lat, kosztował poniżej 800PLN, ale nieuczciwy sprzedawca nie powiedział, że to odrzut z serii, bo miał wadliwy mechanizm, który spóźniał się 3-5 minut na dobę. Zegarek był u trzech zegarmistrzów, ale każdy rozkładał ręce, bo koszt naprawy werku przekroczyłby jego wartość. Ponieważ miałem ogromny sentyment do tego zegarka, najtańszym kosztem (!) było wymienić Uhrwerk na nowy (190€) i chodzi z dokładnością do -1,5-2min / miesiąc. Można go jeszcze podregulować, ale choć dokładność tego zegarka w porównaniu z drogimi szwajcarami i kwarcami jest żadna, ale i tak go lubię nosić. Po wymianie starego mechanizmu na nowszy i lepszy, okazało się, że stara czarna tarcza datownika nie pasuje do nowego i zegarmistrz dostosował werk i przełożył nową białą tarczę. Zegarek nabrał dla mnie jeszcze większego sentymentu, (nie mówiąc, że w tej chwili jest zapłacony dwukrotnie). Zegarkowi zafundowałem gruntowna polerkę, żeby odzyskał swój blask: Zegarek ma bardzo czytelne indeksy godzinowe i wskazówki z naniesioną warstwą fosforyzującą: ...co przekłada się na czytelność nawet w nocy: PS: tak tylko chciałem się pochwalić
  6. Fajny zegarek. Możesz napisać co to za model oraz jego parametry?
  7. Christoph

    felgi 16"

    W specyfikacji na rynek austriacki podane są wartości dla 2.0D Comfort i 2.0D Exclusive - 1435 kg - masa własna: http://www.subaru.at/Models/Subaru-XV/Specifications.aspx#02
  8. Ściągnąłem dwie aplikacje na iPhona tzw. mierniki decybeli, bo trudno to nazwać sonometrami. Dwie aplikacje w tym samym samochodzie, przy identycznych warunkach pokazują dwie tak rozbieżne wartości, że trudno tu mówić o wiarygodności pomiaru Ponad 100dB przy 130 km/h, gdzie druga na szczęście wskazała ok. 73dB, czyli wartość bliższą prawdzie. _____ Gesendet vom iPhone mit Tapatalk
  9. Christoph

    felgi 16"

    Następnym razem nie kupię Nokianów, jakikolwiek rozmiar by to nie były, bo są głośne, huczą i gwiżdżą podczas jazdy. Na razie druga zima przede mną i mam nadzieję, że śnieżna Jak się zetrą, nie będzie ich szkoda. Co do rozmiaru, to na razie zbieram doświadczenie, więc porównania nie mam, ale przemyślę czy nie założyć 215/65/R16. _____ Gesendet vom iPhone mit Tapatalk
  10. SUV - Sports Utility Vehicle - czyli pojazd sportowo - użytkowy. W BMW spotkałem się ostatnio z innym oznaczeniem, a mianowicie: SAV - Sports Activity Vehicle, czyli sportowy pojazd dla aktywnych, bo wiadomo, że cała seria X to bulwarówki Mniejsza nowa klasa to CrossOver, czyli jak spróbujesz czegoś jak Cross, to masz już Game Over A ja tam wolę swój XV - może to eXperience Vehicle od SUBaru, czyli Sports Utility BrumBrum
  11. Christoph

    felgi 16"

    Panowie, już odpowiadam. Tabliczkę oczywiście posiadam i regularnie przy okazji kontroli ciśnienia czytam Jak wspomniałem wcześniej na posiadany przeze mnie rozmiar opon i użyte felgi RC mam dopuszczenie TÜV - tu wyciąg z tabeli homologacyjnej dla felg i opon - bo w Austrii i Niemczech to nawet zawieszka do choinki zapachowej musi mieć TÜV ... a tu zatwierdzenie przez ASO Subaru LINZ: Wszystko jest legalnie, dlatego strachu nie ma. Spośród obu rozmiarów z tabeli TÜV mam ten o niższym profilu, więc i przekłamania licznika są większe (opisywałem). Jeśli obecny komplet opon dojadę do końca (na razie jest nowy), założę opony 215/65/R16 i przekonam się, czy na nich się lepiej jeździ. Pozdrawiam Christoph / Krzysztof.
  12. Christoph

    felgi 16"

    Sam się zastanawiałem, bo przeliczałem zamiennik z rozmiaru 225/55/17 i w ogóle mi to nie pasowało, bo dla mnie oczywiście 215/65/16 byłoby właściwym zamiennikiem dla tego rozmiaru, ale skoro w ASO takie założyli i dostałem na to papier z Subaru Österreich, więc już tak zostało. Przeczytałem Twój post i mnie natchnęło, żeby zobaczyć, co mam wpisane w dowodzie: - letnie: 225/55 R17 97V - zimowe 225/55 R17 97Q i 215/55 R17 94Q. Widocznie zamiennik jest obliczony dla tego drugiego rozmiaru i tak by to wyszło, chociaż według mnie powinno się liczyć od podstawowego rozmiaru. Może jutro zerknę jeszcze w te papiery i sprawdzę, czy jest też podany inny zamiennik. Jeśli tak, to następny komplet będzie w tym rozmiarze, który podałeś. PS: dzięki za przypomnienie, nie było konieczne, bo dla mnie ten drugi parametr, tzw. profil opony to jednak wysokość opony wyrażona w procentach jej szerokości
  13. Christoph

    Subaru XV Diesel

    Podejrzane to zachowanie, tak jakby elektronika sterująca wtryskiem głupiała, albo osprzęt silnika, EGR, przepływomierz, itp. Spróbuj przejechać autobaną taką trasę, ale poruszając się w zakresie 1800-2500 rpm i z tempomatem bez zbędnego hamowania i gwałtownego przyspieszania. Jest większa szansa na samoczynne oczyszczenie DPF. Kalibruje Ci się silnik na wolnych obrotach? Czy podczas jazdy z tempomatem szarpie, nie trzyma prędkości? Jeśli ustawisz np. 120, 130km/h, dzieje się coś niepokojącego? _____ Gesendet vom iPhone mit Tapatalk
  14. Christoph

    Subaru XV Diesel

    Dla mnie 6 bieg najlepiej pasuje na autostradzie powyżej 110km/h. Wtedy się silnik nie męczy, tak jest u mnie. Może warto by przegnać go na dłuższej trasie, paręset kilometrów autobaną. Jakby Ci się nudziło, zapraszam do Austrii _____ Gesendet vom iPhone mit Tapatalk
  15. Christoph

    cham na drodze

    Suma wykroczeń i kumulacja, bo w międzyczasie było ograniczenie, linia ciągła, niezachowanie odstępu i za cholerę nie chciałem dać się wyprzedzić tym z tej Vectry _____ Gesendet vom iPhone mit Tapatalk
  16. Christoph

    cham na drodze

    W moim życiu miałem trzy takie sytuacje drogowe, o których pisze Tichy, gdzie właściwie ich eskalację sam sprowokowałem. No cóż, młody gniewny byłem i chciałem walczyć z niesprawiedliwością tego świata i chamstwem na drodze, może to był u mnie syndrom Janosika i samozwańczego Szeryfa drogowego? Nie wiem, nie piję do nikogo, piszę tu o sobie. Potraktujecie to z przymróżeniem oka, albo jako ku przestrodze, albo jak spowiedź księdza Subarobaka 1. Gość siedzi na zderzaku, ja jadę przepisowo i trzymam odstęp do poprzednika. Gość podjeżdża i robi przegazówki, błyska długimi. Muśnięcie hamulca tylko zaostrzyło sytuację, a więc redukcja i najpierw noga z gazu, gdzie gość o mało mi nie wjechał do d... zderzaka. Zaczął się więc wyścig moje Clio vs. stary Escort. Dwa kilometry pościgu, wyprzedzanie na gazetę, gość doszedł mnie przy skrzyżowaniu, gdzie była już kolejka na lewoskręcie. Wysiadł z auta, lecz zanim zrobił kilka kroków, by mi coś wytłumaczyć, ja zjechałem do rowu i omijając całą kolumnę bokiem i uciekłem. Spociłem się. 2. Ta sama droga, przeciwny kierunek, wieczorna przejażdżka rowerem z pełnym oświetleniem, kask, kamizelka. W lusterku (turystyk) zbliża się Civic, gość wyraźnie ma nerwy, bo z przeciwka parę samochodów, a ja uparty nie zjeżdżam do rowu, tylko trzymam się asfaltu, a on nie może mnie wyprzedzić. W końcu jestem pełnoprawnym użytkownikiem drogi czy nie? Pół metra od krawędzi dziurawej drogi i jadę swoje. Klakson, nawet parę razy, a ja jadę. W końcu luka, gość daje po heblach i z ryjem do mnie. Pyskówka, gościowi język się plącze, musi się drzwi trzymać, a ja do niego: jak chcesz jeździć autem, to najpierw bądź trzeźwy! Trafiłem w dychę, bo gość wyraźnie chwiał się na nogach, a ja powiedziałem, że zadzwonię na policję, czy coś takiego, a gość do mnie: nie dojedzież do domu, zabiję cię! Odburknąłem: spróbuj. No więc w tył zwrot i rura, do domu ponad dwa kilometry, do znajomych cztery. Wierzcie mi, ten gość mówił to serio, zawrócił i za mną. Na pełnej prędkości chciał mnie rozjechać, ratowałem się ucieczką do rowu, nawrót i ucieczka w drugą stronę. Powtórzyło się to jeszcze dwa razy, ale udało mi się dotrzeć do pierwszej posesji i wjechałem przez uchyloną bramę, więc gość odpuścił i zwiał. Numerów nie pamiętam, nie byłem w stanie tego zapamiętać. 3. Trzecia sytuacja dwupasmówka, ograniczenie do 70. Ja ruszałem ze świateł, dosyć szybko, na prawym pasie ciągły się TIRy, więc pozostałem chwilę na lewym z zamiarem wyprzedzenia i zjechania w pierwszą lukę. Z przodu osobówki, z tyłu klakson i błyski, jakiś przedstawiciel handlowy Corsą. Zjechał przed nos TIRa, wyprzedził mnie prawym, gdzie właśnie chciałem zjeżdżać, wygestykulował, co mnie myśli i pojechał. Za pół kilometra to samo: światła, ruszamy żwawo, ciągną się TIRy, a w lusterku poganiacz w BMW, błyski, sygnał dźwiękowy, więc noga na gaz, i do pierwszej luki, puściłem dresa (w moim mniemaniu) i z powrotem na lewy i gaz do dechy. Tego było mi za wiele, nie odpuszczę! Ja też potrafię! Ledwie nabrałem prędkości, a w lusterku kolejny poganiacz, błyski, sygnały, Vectra. Co za ludzie, myślę, wciskam gaz do dechy, szukam luki, ale nie mam zamiaru kolejnemu odpuszczać, tylko dlatego, że mam mniejsze auto. Spojrzenie w lusterko, błyski, sygnały, dyskoteka ze światłami, bo to Vectra, policyjna zresztą. Zjazd na pobocze i zaproszenie z dokumentami do wozu. W środku Pan Władza do mnie... : Panie, aleś pan to spierd...! Myśmy to BMW gonili od trzech kilometrów, a pan się tak wystawił. Tamtego mamy na filmie, ale pan tak pojechał, że musieliśmy pana ściągnąć z drogi! Efekt: 21 punktów i 1200PLN. Zapisałem się na szkolenie, żeby zdjąć 6 punktów i cały rok jeździłem z jajkiem na gazie. Tak uleczona została moja głupota, syndrom pouczyciela drogowego, Janosika, Zorro i Szeryfa drogowego. Po tym wszystkim najbardziej boli mnie duma, ale zacząłem po prostu jeździć inaczej. PS: kamieni nie rzucam, bom bez winy nie jest. To tylko ku przestrodze. _____ Gesendet vom iPhone mit Tapatalk
  17. Christoph

    cham na drodze

    Będąc w Polsce naprawdę przeżywam stres i wydaje mi się, że jestem z innej bajki. A może to dlatego, że jednak człowiek się szybko przyzwyczaja do dobrego, bo podczas jazdy w Austrii dojeżdżam odprężony.
  18. Christoph

    cham na drodze

    Halo, Logicsys Tu Krzysztof. Może nie tyle wysokość kar odstrasza, ale ich nieuchronność. _____ Gesendet vom iPhone mit Tapatalk
  19. Christoph

    cham na drodze

    Od paru ładnych lat jeżdżę po austriackich drogach i przywykłem do tutejszego stylu jazdy. Na autostradach jeździ się płynnie, większość korzysta z tempomatów, prawie nikt nie blokuje lewego pasa. Podczas ograniczeń jest też tolerancja do 10km/h, stąd i kierowcy nie trzymają się kurczowo ograniczeń prędkości. Podczas zwężeń i przebudowy bez problemu kierowcy zmieniają pas na zamek błyskawiczny i nikogo to nie dziwi, ale autostrady są tu już dziesiątki lat, więc i kierowcy mają takie zasady we krwi. W mieście bardzo często wyznaczone są strefy z ograniczeniem do 30km/h i zdecydowana większość się tego trzyma, bo przekroczenie prędkości się po prostu nie opłaca, a poza tym Ordnung muss sein! Fünfzig ist Fünfzig i nie ma tłumaczenia. Poza tym większość jedzie równo, więc i jazda jest po prostu bardziej płynna i spokojniejsza. Często zdarza się, że kierowcy nie używają kierunkowskazów przy zmianie pasa, podczas zjeżdżania z ronda, itp.; czasem jakiś przedstawiciel wymusi, albo wciśnie się przed nos, ale tutaj prawie nikt nie trąbi i nie błyska światłami, no chyba, że Niemcy, ale oni są über alles i niektórzy potrafią być bardzo aroganccy na drodze, podobnie jak Wiedeńczycy (Stolica) i przedstawiciele handlowi, czyli tak jak w Polsce. Co raz rzadziej jeżdżę do Polski i przejazdy przez dzikie Czechy i potem drogi na Śląsku przyprawiają mnie o stres i wrzody żołądka. Ludzie, dokąd się tak wszystkim śpieszy? Czy w Polsce zwija się asfalty na noc, że każdy walczy o to, by być u celu przed czasem? Jako "cudzoziemiec" na austriackich blachach odczuwam na własnej skórze, jak traktuje się obcych na polskich drogach. Z resztą spróbujcie sami pojeździć jeden dzień przepisowo, zrozumiecie, co mam na myśli. Siedzenie na zderzaku, popędzanie, błyskanie światłami, tańczenie po pasie, żeby dać do zrozumienia, że jadę za wolno itp. - to właśnie tak kierowcy pokazują i wyładowują na innych swoją frustrację i śmiało można powiedzieć kompleksy. Dziwi mnie tylko, że za granicą mało który się odważy jechać trochę szybciej (Austriacy od 2012 wysyłają już mandaty do Polski). Na zachodzie Polak potrafi, bo musi, ale nie u siebie. Poza tym w Polsce najlepiej i najwygodniej jeździ mi się prawym pasem - bo jest pusty i nieużywany. Mam takie wrażenie, że chyba bardzo dużo Polaków jeździ do Anglii, bo większość trzyma się kurczowo lewego pasa, blokując go i utrudniając wyprzedzanie innym. To też widać za granicą, że kierowcy z polskimi rejestracjami rzadko zjeżdżają na prawy pas (mimo, iż jest wolny), ale za to są też wysokie mandaty. Może częstsze spotkanie z Polizei to trochę zmieni.
  20. Christoph

    Subaru XV Diesel

    wszystkie pomiary z dystrybutora mam niemalże identyczne z wynikami z "komputera pokładowego" Jeśli tak Ci wychodzi, to rzeczywiście coś jest nie tak z silnikiem. U mnie wyniki mają tolerancję do max. +0,2l, czyli i tak dość dokładnie, bo np. z obliczeń wychodzi 6,53, a komputer potrafi pokazać 6,6 lub 6,8. W każdym razie nie zaniża. PS: dodałem fotki do poprzedniego wpisu.
  21. Christoph

    Subaru XV Diesel

    Też zauważyłem u siebie taki objaw, ale nie skojarzyłem go z temperaturą zewnętrzną. Co do spalania u Ciebie, to wydaje mi się zbyt wysokie. Mnie przy 130km/h początkowo spalanie średnie pokazuje 8,5/10.0 l/ 100km, ale potem systematycznie spada tak do poziomu 6,5-7,2 w zależności, czy chodzi klima i czy korzystam z tempomatu. Podczas jazdy staram się, by obroty silnika nie zeszły poniżej 1800rpm. Wtedy jazda robi się płynniejszą, spalanie utrzymuje się w podanych wartościach, no i nie ma szarpania w napędzie. Co nagłego wzrostu spalania chwilowego, zerknij na ustawienia komputera i zobacz czy podaje średnie spalanie, czy chwilowe i skoryguj czas po jakim ma komputer obliczać te wartości. U mnie jest co 15 minut, można jeszcze co 30. Jeśli więc jazda trwa krócej niż ustawiony czas, komputer podaje złe obliczenia. Oblicz średnią zużycia paliwa z kilku tankowań według wzoru: litry podziel przez kilometry i pomnóż razy 100. U mnie komputer zawyża wartości przy krótkich odcinkach, dlatego wskazania komputera traktuję z dystansem, chociaż i tak jest lepiej niż w Fiacie Sedici, gdzie spalanie było ok. 1-1,5 litra więcej niż pokazywał komputer. --- Mały Edit: Spalanie zimą bez klimy - droga do Polski: Ta sama trasa - spalanie latem klima 100% - do Polski - na austriackim paliwie: Droga do Austrii - klima 100% trasy, na polskim "lepszym" paliwie: Różnica w kilometrach to tylko kwestia jednego zjazdu z Autostrady (albo Bełk albo Żory), ale trasa ta sama. Tempomat - prędkości przepisowe odczytane z GPS. Podczas wypalania filtra DPF rośnie zużycie paliwa, a auto robi się jakieś mułowate.
  22. Premium, to takie słowo wytrych, jeśli masz to samo, co inni, ale chcesz to sprzedać drożej Słowo premium to wytwór marketingowy, jak już wspomnieliście - kreowanie brandu. Celem takiej strategi jest wytworzenie sztucznej potrzeby ekskluzywności, elitarności, którą którą kiedyś nazywano snobizmem. Słowo premium wyparło tak bardzo popularne niegdyś słowo luksusowy. Kiedyś mówiło się samochód luksusowy, dziś samochód marki premium, towar luksusowy - towar klasy premium, (kiedyś była wódka wyborowa, potem luksusowa, a teraz byle jaki bimber ma napis premium). Na przestrzeni lat w motoryzacji słowo luksus było również różnorako definiowane. Kiedyś elektryczne szyby, regulowana kolumna kierownicy, wspomaganie i obszyta skórą kierownica była symbolem luksusu, jeśli do tego dodać klimatyzację, to mieliśmy to czynienia z super luksusową limuzyną. Dziś takie wynalazki nikogo nie dziwią, bo można je mieć w opcji lub na wyposażeniu seryjnym nawet w małych miejskich samochodach. Czego więc jeszcze nie zrobią producenci samochodów, żeby zaliczać się do wyżej premiowanej klasy: design, gama modeli, silników, rozwiązania technologiczne, opcje wyposażenia, multimedia, serwis, marketing, reklama, programy lojalnościowe? Rynek motoryzacyjny jest na tyle rozległy, a przez to konkurencja tak silna, że dziś trzeba o klienta walczyć, przyciągać różnymi "chłytami matetinowymi". Żyjemy w świecie marketingowo wytworzonych potrzeb, i to, co kiedyś cieszyło nas w samochodzie jako luksus, jest dostępne w "golasach" z początku cennika, a i tak klientom ciągle mało. Jak długo w naszej mentalności samochód będzie postrzegany jako luksus i symbol statusu społecznego (po polsku mówiąc: dla pochwalenia się przed zazdrosny sąsiadem), będzie się nam wmawiać, że koniecznie potrzeba nam do tego produktu premium. Osobiście od samochodu nazwanego klasą premium oczekiwałbym: szerokiej gamy silników, wyposażenia, bezpieczeństwa, komfortu, dobrego audio i kilku fajnych dodatków, które mógłbym dobrać sobie wedle własnych upodobań. PS: Co do Subaru - kupiłem, bo zależało mi na zgrabnym samochodzie, frajdzie z jazdy, dobrym napędzie AWD i nietuzinkowym wyglądzie. Poza tym, większość Austriaków jeździ VW/Audi, BMW i Mercedes, dlatego te auta nie budzą we mnie żadnych emocji. XV trafił w mój gust i spełnił przyjęte założenia. Poza tym przesiadłem się na XV z Fiata Sedici, więc wydawało mi się, że to już jest niebo a ziemia. No cóż, gdybym wcześniej poczytał forum, to pewnie nie kupiłbym diesla, a może i w ogóle zmieniłbym markę, bo odkąd zacząłem czytać posty i nowe tematy na forum, nie potrafię się oprzeć wrażeniu, że jeżdżę tandetnym, awaryjnym i przestarzałym samochodem, który pod każdym względem jest gorszy od Skody.
  23. Jeśli zależy Ci na dokładności, to w podanym budżecie w grę wchodzi zegarek z mechanizmem kwarcowym. Zegarki mechaniczne z dobrym szwajcarskim mechanizmem również mają swoją tolerancję, np. mój Roamer z ETA 2824 ma dokładność +/- 10s. / 24h. Od początku jet ustawiony na +10s/24h i to też zależy, czy go noszę, czy z nim biegam, czy po prostu wstawiam zegarek do rotomatu i ubieram tylko "na niedzielę". http://roamer.ch/de/kollektionen/detail/collection/126.html Klasyczny design z zielonym cyferblatem: Żeby uzyskać zakładaną przez Ciebie dokładność na poziomie kilku sekund miesięcznie, nawet bym nie szukał zegarka mechanicznego, przynajmniej nie w tym pułapie cenowym. Zegarki z bardzo dobrymi mechanizmami niż podstawowe szwajcary, np. ETA Valjoux7750, to ceny zaczynają się od 1500-2000 €, ale i tak nawet tańszy "elektronik" będzie dokładniejszy. Ponieważ lubię mechaniczne zegarki, pogodziłem się, że niekonieczne są dokładne i trzeba wziąć na nie poprawkę. Raz w miesiący przy okazji korygowania daty (ja to klasyczne rozwiązania preferuję) przestawiam Seiko 5 Sport o prawie dwie minuty do przodu, bo ma tendencje do spóźniania się (nowy mechanizm się ułożył i jest już lepiej). Roamer w zależności od programu rotomatu wymaga korekcji maksymalnie do minuty / miesiąc, co jest i tak bardzo dobrym wynikiem, bo z początku przyspieszał o minutę na tydzień. Moi faworyci: http://www.atlantic-watches.ch/product-detail/product/worldmaster-gents-chronograph-valjoux-558674123.html http://www.pointtec.de/junkers/6818-1/ - ten raczej jako garniturowiec, bo ma pasek. http://www.pointtec.de/junkers/edition_eurofighter/ - ten też jest fajny, gdyby nie ten pasek, ehh. Parę lat nosiłem wyroby kasjopodobne na gumowych paskach, potem klasyki na skórzanych, ale miałem dość tego, ze pasek naciągał pot przy jeździe na rowerze, czy bieganiu i pasek śmierdział, poza tym rozmiękał podczas mycia rąk, więc przestawiłem się na stalową branzoletę. Do ciężaru zegarka można szybko przywyknąć, ręka nie poci się, można z zegarkiem pływać, a branzoletę zawsze można przepolerować, jak już ktoś o tym wspominał.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...