Mnie to szczerze w ogóle nie rusza. Jadę sobie spokojnie robiąc tzw. swoje. Nie zajeżdżam nikomu drogi, ani nic z tych rzeczy. I jak sobie taki chłopak, albo dziewczynka znajdzie miejsce do wyprzedzania, to to zrobi. Mogę jej, albo jemu pomachać i się uśmiechnąć, co i Tobie polecam. Sytuacja przez Ciebie opisana, w mojej ocenie, najzupełniej nie uzasadnia "stresu i owrzodzenia żołądka".
Ja podobnie jeżdżę, staram się nie stresować, bo na przykład w Warszawie to wydaje się że uczestniczymy w nieustającym wyścigu. Tylko gdzie jest meta?
Uwielbiam natomiast uczyć i wychowywać chamów, robię to pokazując swoją kulturalną jazdę. Zatrzymuję się zawsze na czerwonym z zieloną strzałką (20% aut za mną ostro hamuje)
Przepuszczam pieszych na przejściach pokazując gestem wolną drogę, nie rozjeżdżam ich nawet gdy przechodzą w niedozwolonym miejscu, ułatwiam innym włączającym się do ruchu.
Wrzody na żołądku to poważna dolegliwość i trzeba się jej wystrzegać, szczęśliwi żyją dłużej.
Pozdrawiam
cewie