Skocz do zawartości

Poradnik najlepszych rodziców


Paweł_P

Rekomendowane odpowiedzi

  • 2 tygodnie później...

 

 

 

Ja rozmawiając z moim niemal 8-letnim synem jestem dobrej myśli :)

to tylko się cieszyć, u mnie podobnie! :) uważam, że bez względu na obecne czasy wszystko zależy od rodziców ... :)

Oooo to, to, to :) Dokładnie. Co prawda nie mam dziecka, ale to jest sedno! :) Podejrzewam, że Wy też jesteście pokoleniem które nie było wychowane "bezstresowo" czyli jak trzeba było, to ojciec albo matka pasem potraktowali. I nie mówię tu o laniu dzieciaka, ale jak czasami widzę małego brzdąca (może 5 lat) który terroryzuje matkę w sklepie, albo kopie innych ludzi to wrr.... coś się we mnie gotuje...

Swojej 8 latki w życiu nie uderzyłem i nikogo nie terroryzuje w sklepach, wręcz przeciwnie.

 

Kolega widzę z tych, którzy mylą wychowywanie bez kar cielesnych z brakiem wychowywania. ;-)

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

 

Ja rozmawiając z moim niemal 8-letnim synem jestem dobrej myśli :)

to tylko się cieszyć, u mnie podobnie! :) uważam, że bez względu na obecne czasy wszystko zależy od rodziców ... :)

Oooo to, to, to :) Dokładnie. Co prawda nie mam dziecka, ale to jest sedno! :) Podejrzewam, że Wy też jesteście pokoleniem które nie było wychowane "bezstresowo" czyli jak trzeba było, to ojciec albo matka pasem potraktowali. I nie mówię tu o laniu dzieciaka, ale jak czasami widzę małego brzdąca (może 5 lat) który terroryzuje matkę w sklepie, albo kopie innych ludzi to wrr.... coś się we mnie gotuje...
Swojej 8 latki w życiu nie uderzyłem i nikogo nie terroryzuje w sklepach, wręcz przeciwnie.

 

Kolega widzę z tych, którzy mylą wychowywanie bez kar cielesnych z brakiem wychowywania. ;-)

A tutaj kolego się troszkę nie zgodzę, bo są różne dzieciaczki. Na jednego spojrzysz albo dasz kare na coś i to wystarczy, innemu klaps przypomina o co chodzi. ;) tak wg mnie i tego jak pamiętam jak ja byłem wychowywany. A czasami to nerwów rodzicom zjadłem... Ale człowiek młody to i głupi...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też się mogę pochwalić, że mojego 8-letniego synka poza jakimś szturchnięciem w ramię nigdy nie uderzyłem, kara była zawsze konsekwentna (nieodwołalna) i on dobrze o tym wiedział więc nauczył się nie podskakiwać :P oczywiście każdy może mieć gorszy dzień to wtedy jak miał zakaz wyjścia z własnego pokoju póki nie przemyśli tematu i nie przyjdzie nas przeprosić i wytłumaczyć wszystkiego to szybko mu złości przechodziły  ;) potem wszystko wracało do normy i nikt nie chował urazy :D Dla mojego Jasia największą karą jest nieodzywanie się rodziców do niego i po takim jednym dniu nie odzywania się przechodziła mu ochota na brojenie :) myslę, że będzie z niego spoko nastolatek :)

Z synkiem mogę iść przez cały sklep zabawek lub słodyczy i "nawet mu brewka nie tyknie" :P jasno wszystko mamy ustalone w domu i nie prosi o bzdety w każdym sklepie.

Edytowane przez Paweł_P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klapsy nauczyły mnie właściwie tylko jednego - jak ukryć co nawywijałem, bo dupsko będzie boleć. Wartość wychowawcza praktycznie zerowa, efekt wręcz odwrotny od zamierzonego. Też wywijałem jak diabli i widzę nie raz ten sam charakter u młodej, ale po rozmowie sama dochodzi częto do wniosku że nie warto.

 

Inna sprawa że "takie były czasy panie" i w latach 80tych nieco bardziej świadome rodzicielstwo w polsce praktycznie nie istniało, a dziecko ma być przede wszystkim posłuszne. Przynajmniej ja tak wspominam.

 

Coś jak w tym dowcipie - "Chcę żebyś wyrósł na silną i niezależną osobę, ale dopóki z nami mieszkasz masz słuchać i nie dyskutować, bo dorośli wiedzą lepiej". ;)

 

 

Dobra, kończę off topic. :)

Edytowane przez radnor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale off top :P

 

Klaps jest karą cielesną i zawsze jest dowodem na słabość rodzica ... poza tym klaps nic nie zmienia, bo nie wychowuje :P

 

Oooooj, nie zgadzam się i to bardzo. Mnie zdarzyło się kilka razy skarcić każde z moich dzieci, ale nigdy nie czułem się bezradny w tym momencie. Nie jest to powód do dumy, ale jednocześnie zawsze jest to akt dbałości o dobro dzieciaka. Po pierwsze nie trzeba tego robić często, po drugie nie trzeba bardzo boleśnie, po trzecie później wystarczy już tylko ostrzeżenie, bo dziecko pamięta, że rodzic jest do tego zdolny.

 

Brak stosowania kar cielesnych może (ale nie musi) zemścić się trochę później, po latach. Niedawno nasi znajomi, którzy byli upraszczając naszym przeciwieństwem (moim i żonki) w wychowywaniu dzieci, zaczęli tego doświadczać z młodszym synkiem. Mimo, że mają też już odchowanego dużo starszego synka i u niego ich metody się w miarę sprawdziły, to uznali że popełnili błędy w wychowywaniu. Przyznali nam rację, chociaż o to nie prosiliśmy ani ich nie krytykowaliśmy .

Pani Michalina -> marketing -> ....... -> przemoc w rodzinie :huh:

Klapsy nauczyły mnie właściwie tylko jednego - jak ukryć co nawywijałem, bo dupsko będzie boleć. Wartość wychowawcza praktycznie zerowa, efekt wręcz odwrotny od zamierzonego. Też wywijałem jak diabli i widzę nie raz ten sam charakter u młodej, ale po rozmowie sama dochodzi częto do wniosku że nie warto.

 

Inna sprawa że "takie były czasy panie" i w latach 80tych nieco bardziej świadome rodzicielstwo w polsce praktycznie nie istniało, a dziecko ma być przede wszystkim posłuszne. Przynajmniej ja tak wspominam.

 

Coś jak w tym dowcipie - "Chcę żebyś wyrósł na silną i niezależną osobę, ale dopóki z nami mieszkasz masz słuchać i nie dyskutować, bo dorośli wiedzą lepiej". ;)

 

 

Dobra, kończę off topic. :)

 

No rzeczywiście, karcenie wtedy kiedy brakuje argumentów, to nie jest sposób. Ja tak nie robię. Dla mnie klaps wiąże się z próbą przekazania dziecku czegoś cholernie ważnego w trybie przyspieszonym i skutecznym. Wiadomo, że najczęściej można prosić o jedną rzecz nawet 50 razy, a dzieciak i tak zignoruje. Więc czasami potrzeba terapii szokowej, aby dotrzeć ze swoim przesłaniem...

Edytowane przez Beavis
  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ale off top :P

 

Klaps jest karą cielesną i zawsze jest dowodem na słabość rodzica ... poza tym klaps nic nie zmienia, bo nie wychowuje :P

 

Oooooj, nie zgadzam się i to bardzo. Mnie zdarzyło się kilka razy skarcić każde z moich dzieci, ale nigdy nie czułem się bezradny w tym momencie. Nie jest to powód do dumy, ale jednocześnie zawsze jest to akt dbałości o dobro dzieciaka. Po pierwsze nie trzeba tego robić często, po drugie nie trzeba bardzo boleśnie, po trzecie później wystarczy już tylko ostrzeżenie, bo dziecko pamięta, że rodzic jest do tego zdolny.

 

Brak stosowania kar cielesnych może (ale nie musi) zemścić się trochę później, po latach. Niedawno nasi znajomi, którzy byli upraszczając naszym przeciwieństwem (moim i żonki) w wychowywaniu dzieci, zaczęli tego doświadczać z młodszym synkiem. Mimo, że mają też już odchowanego dużo starszego synka i u niego ich metody się w miarę sprawdziły, to uznali że popełnili błędy w wychowywaniu. Przyznali nam rację, chociaż o to nie prosiliśmy ani ich nie krytykowaliśmy .

Pani Michalina -> marketing -> ....... -> przemoc w rodzinie :huh:

Klapsy nauczyły mnie właściwie tylko jednego - jak ukryć co nawywijałem, bo dupsko będzie boleć. Wartość wychowawcza praktycznie zerowa, efekt wręcz odwrotny od zamierzonego. Też wywijałem jak diabli i widzę nie raz ten sam charakter u młodej, ale po rozmowie sama dochodzi częto do wniosku że nie warto.

 

Inna sprawa że "takie były czasy panie" i w latach 80tych nieco bardziej świadome rodzicielstwo w polsce praktycznie nie istniało, a dziecko ma być przede wszystkim posłuszne. Przynajmniej ja tak wspominam.

 

Coś jak w tym dowcipie - "Chcę żebyś wyrósł na silną i niezależną osobę, ale dopóki z nami mieszkasz masz słuchać i nie dyskutować, bo dorośli wiedzą lepiej". ;)

 

 

Dobra, kończę off topic. :)

 

No rzeczywiście, karcenie wtedy kiedy brakuje argumentów, to nie jest sposób. Ja tak nie robię. Dla mnie klaps wiąże się z próbą przekazania dziecku czegoś cholernie ważnego w trybie przyspieszonym i skutecznym. Wiadomo, że najczęściej można prosić o jedną rzecz nawet 50 razy, a dzieciak i tak zignoruje. Więc czasami potrzeba terapii szokowej, aby dotrzeć ze swoim przesłaniem...

 

 

 

Znając różnice między latoroślą obojga płci podejrzewam że nie na każdego to samo zadziała, ale na młodą już sam fakt fizycznego złapania i postawienia do pionu kiedy zaczyna wywijać jest sygnałem równie mocnym, co dla mnie był strzał na dupsko. Kwestia co ma na codzień chyba.

Tylko że my tu gadu-gadu, a nadal nie wiemy czy pani Michalina klapsy wymierzała paskiem od wspomagania czy rozrządu. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dla mojego Jasia największą karą jest nieodzywanie się rodziców do niego i po takim jednym dniu nie odzywania się przechodziła mu ochota na brojenie :) myslę, że będzie z niego spoko nastolatek :)

 

Porozmawiamy za 3-4 lata :P

 

 

Jakoś tak dziwnie jestem o to mega spokojny ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja nie bylem nigdy fizycznie karany i jakos bylem grzeczny i nie wyroslem na chuligana :) Jeszcze nie wychowalem wlasnego dziecka, ale wydaje mi sie, ze kluczem do sukcesu sa:
 

1) konsekwencja w dzialaniu, a nie "posprzataj pokoj bo nie dostaniesz obiadu", a godzine pozniej "to byl juz NAPRAWDE ostatni raz, ze ja ci posprzatalem pokoj!"

2) wyjasnianie DLACZEGO czegos nie wolno, a cos innego wolno, a nie "zrob tak bo ja ci kaze"

3) wynagradzanie dobrego zachowania. Oczywiscie nie ciagle i bez przerwy i za byle co, ale za duze dobre uczynki (np dobre oceny na swiadectwie). Bo w koncu tak to w zyciu dziala: dobrze pracujesz, dobrze zarabiasz :)

Tak sprobuje ze swoimi, zobaczymy jak mi wyjdzie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja praktycznie w ogóle nie byłem karany. Mama nigdy mnie nie dogoniła, bo mieszkanie w bloku było tak zaprojektowane, że można było uciekać na około.

Oczywiście jak mnie złapała, to nigdy nie pozostałem dłużny i albo oddałem, albo coś zawsze za mamą leciało w powietrzu. W końcu chyba stwierdziła, że nie ma sensu i odpuściła.

Mój dwuletni syn, który się aktualnie wychowuje się u moich rodziców wykazuje podobne zachowanie do mojego(wtedy), ale w Lipcu biorę ślub i młody zamieszka ze mną i moją nową żoną. Napewno na takie zachowanie nie będzie przyzwolenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Tak sprobuje ze swoimi, zobaczymy jak mi wyjdzie
dokładnie :biglol: sam też miałem obcykaną teorię - teraz jestem ojcem dwóch małych diabełków i wiem z własnego doświadczenia, że dość ciężko czasami trzymać się własnych zasad ;)

 

 

A ja nie bylem nigdy fizycznie karany i jakos bylem grzeczny i nie wyroslem na chuligana
może niech się @Dyrekcja wypowie ;)
  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe że metody stresowego wychowania sprawdzały się przez wieki i nagle są złe.?? co to pokolenie zrobi jak życie przyniesie problemy,trudności, prześladowania.?

Ja 4 lata temu na kursie zawodowym miałem kilka godzin zajęć z panią psycholog, głównie z zastosowań psychologii w mojej dziedzinie. Jako dygresję, pani przez 15 minut opowiadała o swoich doświadczeniach z dorastającym właśnie pokoleniem bezstresowym. Tajemnic nie zdradzała, ale wystarczyło. Podsumowując dygresję powiedziała, że młodzi ludzie szukający u niej i jej kolegów pomocy są z grubsza nie przygotowani do prawdziwego życia. Większość tych pacjentów pod koniec terapii przejawiała spore pretensje do swoich rodziców w tej materii...  Nie jest to oczywiście reguła i duży problem, ale nie można tej kwestii zignorować skoro grono psychologów je wtedy zauważyło.

 

Podkreślę na koniec - nie sądzę że koniecznie każdy musi stosować kary cielesne w stosunku do swoich dzieci. Ale z drugiej strony stanowczo sprzeciwiam się demonizowaniu zwykłego karcenia. Ja w dzieciństwie byłem karcony, pamiętam niemal każdy z tych przypadków i do tej pory pamiętam za co. Absolutnie nie mam pretensji do rodziców, tym bardziej że nigdy nie dostałem "bo tak" albo "bo nie".

  • Lajk 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

swoją drogą, ciekawe jak wędrują myśli forumowiczów - temat o Pani Michalinie w STI a my radośnie spamujemy na temat wychowania dzieci :)

@Beavis - rodzicielski głos rozsądku na The Forum :)

Wiara na bank ma dosyć :biglol:  Ale co zrobić jak co chwilę ktoś zaczepia...

 

 

@Beavis - rodzicielski głos rozsądku na The Forum :)

No właśnie chyba nie ;), przecież jestem ten ZŁY :evil2:

 

:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie sądzę że koniecznie każdy musi stosować kary cielesne w stosunku do swoich dzieci. Ale z drugiej strony stanowczo sprzeciwiam się demonizowaniu zwykłego karcenia. Ja w dzieciństwie byłem karcony, pamiętam niemal każdy z tych przypadków i do tej pory pamiętam za co. Absolutnie nie mam pretensji do rodziców, tym bardziej że nigdy nie dostałem "bo tak" albo "bo nie".

Zgadzam się w 100 %.

 

Myślę że jako naród w 92 procentach wierzący nie powinien mieć z tym tematem problemu .!! Biblia jako nasz ( wierzących) największy autorytet mówi zdecydowanie w wielu miejscach np.Ks. Przysłów 3:12 "Kogo bowiem Pan miłuje, tego smaga, jak ojciec swojego ukochanego syna."

 

Polecam do przeczytania -> http://www.biblia-bog.pl/pismo/64-kary-cielesne-dla-dziecka-a-pismo-swiete.html

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

A ja jestem niewierzący wiec bić swych dzieci nie będę :P róbcie co chcecie, Katolicy! :mrgreen:
coś jak z tym dowcipem:

umarł ateista i ku swojemu przerażeniu trafił oczywiście do piekła - po dokonaniu zameldowania i innych formalności pojawia się Szatan i oprowadza klienta po swoim gospodarstwie - facet patrzy, a tu normalne osiedle, teatry, kina itd - zero kotłów ze smołą itp atrakcji - facet zdziwiony pyta się Szatana - Szatan, skoro to jest piekło, to gdzie są te wszystkie straszne rzeczy? Szatan odpowiada - a chodź pokażę Ci - i rzeczywiście, jest tam taki sektor, gdzie piekło jak z obrazka - ból, tortury i inne takie. Facet lekko przerażony pyta się - ja też tam trafię - Szatan odpowiada - a gdzie tam, to sektor dla chrześcijan - sami to sobie wymyślili to i mają ;)

a żeby nie było totalnego OT - Pani Michalina to moja ulubiona babcia - ciekawe, czy mnie przygarnie na wnuka ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...