Skocz do zawartości

Dzwon w Krakowie [23.02.2006 g. 23]


ogs

Rekomendowane odpowiedzi

nieraz konczy sie tylko ostrzezeniem... ktore daje do myslenia... a nieraz nie...

 

Ja mialem to szczescie dostac takie ostrzezenie, predkosc wprawdzie nie byla zbyt duza bo ok. 80kmh ale i tak zmienilo to duzo jesli chodzi o moje prowadzenie samochodu i chwala za to Bogu...

Jak do tej pory prawko od 7 lat (od 17 roku zycia co teraz oceniam jako glupote) przejechane ok. 250kkm bezwypadkowo :D

Wlasciwie to dopiero teraz moge powiedziec ze rozumie strach mojego ojca podczas kiedy kupowal mi pierwszy samochod( 7 letnia honda) i widze ze on chyba tez byl lekko nierozsadny :wink: mimo iz auto wcale mocne ani szybkie nie bylo...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 56
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

ktoś mądry (wg mnie) powiedział kiedyś, że nie jest sztuką jeździć w 100% bezwypadkowo, że to tylko szczęście, a nie umiejętności i że boi się takich kierowców. sztuką jest natomiast wyciągać wnioski z ewentualnych zdarzeń...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

radix99, coś w tym jest, co piszesz... Ja dopiero jak kiedyś porządnie wydzwoniłem (pytanie załogi radiowozu do grupki gapiów, z którymi stałem: "a gdzie są trupy z tego auta?"), to COŚ zrozumiałem. To "coś" w skrócie sprowadza się do wiedzy, jak niewiele trzeba, żeby światło zgasło raz i ostatecznie.

A byłem wtedy straszny kozak, bo akurat z pełnoletniego dużego fiata zacząłem się - jako dziennikarz - przesiadać na prawdziwe (i w dodatku cudze) samochody. Niekiedy cholernie mocne i wymagające (ESP wtedy jeszcze nie znano :wink: ).

Mnie się udało wyjść z tej lekcji z drobnymi zadrapaniami, czego i innym życzę... ale to raczej wyjątek, a nie reguła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie myślcie, że chcę się podlizać SIP-owi (żaden mam w tym interes), ale powiem jedno: SJS i inne inicjatywy tego typu - choćby dzisiejszy Cynamonowy Slajd - świadczą o SIP-ie i ludziach z nim związanych bardzo dobrze. Że oprócz tego, jak powiedział dziś Wiślak, że dają ( :twisted: ) nam takie samochody, dbają o to, byśmy podnosili swoje umiejętności...

 

Moim zdaniem problemem w tego typu wypadkach nie jest brak umiejetności prowadzenia auta jako takich, ale brak wyobrazni.

 

Prawdopodobnie jakby wsadzic do środka samego Schumachera czy kogo tam innego, rozpedzic go tym autem, w tych warunkach drogowych do tej prędkośći i kazać wejść w ten zakręŧ to skończyłby tak samo jak ów chłopaczek.

 

Reasumując, jak ktoś jest typowym demonem prędkości to prędzej czy później skończy na źle np. idąć pełnym bokiem przez ronda :twisted:

 

ps. Tak czy siak życzę kierowcy żeby się z tego wylizał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kowalzki, zwykle tak sie kończy gdy kierowca pregnie i nie umie się ratowąc gdzy przegnie Michael czy Peter by wiedizeli że nie można walic w laternię i trzeba tego uniknąc. Ale to raczej niedostępne dla zwykłego kierowcy. Zwykły kierowca do takiej sytuacji jednak doprowadzić nie powinien.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam że to przede wszystkim brak świadomości na to co moze sie stać w danej sytuacji + nieumiejętność przewidywania i brawura przyczynia sie do wielu wypadków.

 

Mając 18-19 lat też jeżdziłem raczej niezbyt bezpiecznie, no i rozwaliłem niewinne Seicento, nic strasznego ,ale czekała je poważna naprawa. po tym zdarzeniu przypadkowo wygrałem Szkolenie w Szkole Renault, i dobiero wtedy uświadomiłem sobie jak niebezpieczna może byc prędkość, jake znaczeni może miec każdy km/h więcej,jak radzić sobie z poślizgami itd.

 

Od tego momentu zacząłem jędzić innaczej, zupełnie inaczej, może umiejętności nie wzrosły jakoś zdecydowanie, ale napewno zmieniła sie moja świadomość na to jakie mogą byc efekty brawury.

 

Uważam że każde szkolenie, czy to szkoła Renault , SjS, Stt racing czy cynamonowy slajd uczy nas czegoś, a jeżeli niczego nas nie nauczy, to przynajmniej można sie wyszleć na bezpiecznym terenie.

 

Potem pojawiły sie kolejne szkolenia, i tak teraz prawo jazdy mam od 5 lat, może to nie długo, ale uważam sie za bezpiecznego kierowce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kowalzki:

jeśli to prowokacja to nędzna,

jeśli myślisz że schumacher czy inny zawodowiec w tej sytuacji skończyłby tak samo jak ten nieszczęśnik to znaczy albo się naćpałeś czymś dziwnym, albo nic nie kapujesz z jazdy...

Zalatuje mi to trochę komentarzem z postu cynamonowy slajd w którym martinezz napisał, że forestery tyle potrafią, bo były na 3 i 4 miejscu...

Kazałem mojej babie jechać foresiem i okazało się że on wszystko z cynamonowego zapomnial, nic nie potrafił(ten forester). Po pierwsze myśleć... po drugie pisać...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się. Ale czy, przykładowo, "Cynamonowy Slajd" w tym pomoze?

 

 

Jak ktoś będzie dużo jeździł w taki ekstremalny sposób to może pomóc, chociaż na drodze niesety jeździmy niestety ze znacznie większymi prędkościami niż te przy których możemy potrenować. Naotmiast dla zawodowego kierowcy rajdowego np. droga jest znacznie szersza i w razie potrzeby ominie, poboczem, rowem, skręci w pole itp - ma w tym wprawę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeśli myślisz że schumacher czy inny zawodowiec w tej sytuacji skończyłby tak samo jak ten nieszczęśnik to znaczy albo się naćpałeś czymś dziwnym, albo nic nie kapujesz z jazdy

 

No jasne. Bo przecież żaden rajdowiec się jeszcze nigddy nie zawinął na drzewie :roll: I w ogóle jak przegnie to tak naciska pedały i kręci fajerą, że auto pokonuje prawa fizyki.

 

ps. W świetle tego, że sam byłeś naćpany (czyt. pijany) w momencie pisania postu argument co najmniej chybiony

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja sie tu przyznam bez bicia, ze przed tym jak jeszcze zrobilem prawko, dostalem od rodzicow toyotke mr2...i 2 tygodnie potem, ja skasowalem delikatnie na luku w dobczycach, nie byl to zbyt trafny wybor dla mlodego kierowcy, a i kierowca jezdzic jeszcze nie umial.

Z wiekiem sie troszke nauczylem.....tez mam 25 latek teraz...i dalej sie ucze...

mr2rashed.jpg

mr2rashed2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No jasne. Bo przecież żaden rajdowiec się jeszcze nigddy nie zawinął na drzewie :roll: I w ogóle jak przegnie to tak naciska pedały i kręci fajerą, że auto pokonuje prawa fizyki.

 

To nie tak... Chodzi o ogólną zasadę: potrenujesz, masz większą szansę sobie poradzić. Żadnej gwarancji, żadnej pewności, po prostu bardziej lub mniej zwiększasz szansę...

 

Mało tego - twierdzę, że to jest również kwestia natrualnej tendencji do deprecjonowania trydnych sytuacji, z którymi udało nam się poradzić - jeśli sobie poradziliśmy, to często myślimy, że tak się stało, bo "sytuacja była trudna, ale nie aż tak, by jej nie opanować". A może to było tak, że myśmy sobie poradzili właśnie dzięki treningowi, ale duża większość osób by sobie nie poradziła... I kończy się tak, że my jedziemy dalej i zapominamy szybko o zdarzeniu, nie zdając sobie sprawy, że bez treningu moglibyśmy chwilę wcześniej zaliczyć konkretnego dzwona...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

prawda jest taka, ze nigdy nie da sie do konca przewidziec zachowania samochodu w danej sytuacji, to nie jest nasza czesc ciala, nad ktora panujemy w 100 %, tylko kawal blachy,ktory staramy sie poskromic. Kazdy czlowiek jest inny, jeden ma lepsza wyobraznie, drugi gorsza. Ten pierwszy jest doskonalym obserwatorem, duzo widzi, analizuje i pamieta, przetwarza to na sytuacje majaca miejsce w danej chwili. Ten drugi natomiast moze zdaje sobie sprawe z zagrozenia, ale w mniejszym stopniu. Nie wie co moze stac sie z autem w danej sytuacji, nie wie jak bardzo auto jest nieprzewidywalne. Niestety nawet troche piasku rozsypane na zakrecie (drogi asfaltowej) moze stac sie przyczyna tragedii. Proces prowadzenia samochodu przy wyzszej niz normalna predkosci, nie jest juz zalezny w 100 % tylko od czlowieka, ale takze od czynnikow, na ktore on zupelnie nie ma wplywu. Niestety przyczyna wielu wypadkow sa zle emocje, glupota, brak wyobrazni ale ja biore takze pod uwage taki aspekt jak przeznaczenie. Kazdy wsiadajac do samochodu musi zdawac sobie sprawe, ze moze po prostu z niego nie wysiasc, nie dojechac do celu. Niestety nikt tego nie jest w stanie zmienic, wypadki sa nieodlaczna czescia zwizana z poruszaniem sie. Czlowiek moze jedynie zminimalizowac ryzyko wystapienia wypadku podejmujac madre decyzje i ciagle myslac podczas prowadzania auta.

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzieki Vert. Napisalem po prostu, to co mi w glowie siedzialo. Sam jestem bardzo mlodym kierowca, ale staram sie myslec prowadzac auto. Jezdzilem juz z wieloma bardziej badz mniej doswiadczonymi kierowcami, z ludzmi ktorzy maja troche pojecia o prowadzeniu auta i w wielu sytuacjach nawet ci dobrzy kierowcy postepuja w glupi sposob. Siedzac na fotelu pasazera doskonale mozna wychwycic czyjes bledy, i w ten sposob samemu wiedziec co zrobic, by ich nie popelniac. Niejednokrotnie jezdzac z moimi rowiesnikami jako pasazer, mimo, iz lubie szybka jazde, balem sie, bo oni robili cos, na co ja bym sie nie odwazyl, po prostu w mojej glowie od razu rysuje sie wyobrazenie tego co moze sie stac, przy najmniejszym bledzie z ich strony. Mysle ze bardzo duzo daje obserwowanie zachowan auta w roznych sytuacjach, samo obserwowanie to juz jest cos, dobrym przykladem sa tu rajdy. Wplywa to doskonale na nasza wyobraznie, trzeba wiedziec ze najniebezpieczniejszym kierowca jest ten pozbawiony wyobrazni, nie zdajacy sobie sprawy z mozliwych zagrozen. Tak wiec badzmy swiadomymi kierowcami.

ps. wcale nie uwazam ze jestem dobrym kierowca, zeby nie bylo niedomowien, wrecz przeciwnie. I zdaje sobie z tego sprawe

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Subaru nie jest samochodem dla młodych niedoświadczonych kierowców. Każdy z nas wie co potrafi i pewnie każdy z nas miał już niejedną podbramkową sytuację gdzie wykazał się swoimi umiejętnościam i opanowaniem samochodu.Ale trzeba też dodać że czasem to zawodzi i istnieje jeszcze coś takiego jak szczęście. Wiem że na to nie można i nie powinno się liczyć,ale przeanalizujcie swoje podboje, czy nie macie na koncie sytuacji która po analizie zakończyła się tylko dlatego dobrze że sie miało farta....? Ja tak miałem...a WY?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...