Skocz do zawartości

polemika ze "wstępniakiem" do ostanich "Plejad"


Xanadu

Rekomendowane odpowiedzi

Szanowna Dyrekcjo,

pozwolę sobie niniejszym przedstawić inny punkt widzenia do niektórych zagadnień przedstawionych w części "na początek" w ostatnich "Plejadach".

Abstrahując od analizy poglądów politycznych, czy gospodarczych, muszę zgłosić sprzeciw wobec uogólniania oceny polskiego (czy greckiego) społeczeństwa.

1. Grecja nie może zbankrutować dlatego, że winna jest niemieckim i francuskim bankom kupę pieniędzy, a jej bankructwo oznaczałoby brak zwrotu pożyczek do tych banków :wink: Obywatele nie mogą być też winni temu, że władze fałszowały statystyki rachunków publicznych i nikt nie wpadł na to wcześniej! Społeczeństwo nie może być winne, że Grecja pozostała bez nadzoru banków, które udzielały kredytów - przecież żaden z pożyczkodawców nie robił własnego, głębokiego audytu sytuacji w Grecji :wink:

2. Zaciąganie kredytu, czy pożyczki rodzi odpowiedzialność PO OBU STRONACH, a nie jedynie po stronie pożyczkobiorcy :!: :!: :!: Bank za pożyczkę, czy kredyt ponosi taką samą odpowiedzialność (o ile nie większą), jak korzystający!

3. Polacy nie oczekują, że państwo "ma dać" - Polacy oczekują, że państwo rozliczy się z tego, co już od nich bierze :wink: Zresztą pieniędzy, jakie płacimy w podatkach, raczej wokół nas nie widać... Wystarczy przyjrzeć się służbie zdrowia, policji, szkolnictwu...

4. Praca na czarno nie jest formą protestu, a raczej próbą wypracowania kompromisu z pracodawcą, który również ponosi dodatkowe koszty zatrudnienia każdej osoby w formie podatków socjalnych (ok. 20% od wynagrodzenia brutto) :wink:

5. Dlaczego Polacy niechętnie płacą podatki, to już chyba przekonywać nie trzeba... Ja w każdym razie byłbym ostrożny z przerzucaniem całej winy na społeczeństwo bez analizy wysokości podatków (PIT + ZUS), zawiłości całego systemu oraz nieskutecznego ściągania. Należałoby się też zastanowić, dlaczego choćby Czesi reagują na kryzys obniżaniem podatków, a my podnoszeniem? Dlaczego w tychże Czechach można odliczać VAT od paliwa (nawet w tzw. samochodzie osobowym)?

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2. Zaciąganie kredytu, czy pożyczki rodzi odpowiedzialność PO OBU STRONACH, a nie jedynie po stronie pożyczkobiorcy :!: :!: :!: Bank za pożyczkę, czy kredyt ponosi taką samą odpowiedzialność (o ile nie większą), jak korzystający!

 

Był nawet taki co uważał, że tylko banki... a nawet nie tylko -> "Balcerowicz musi odejść!" - pamiętasz ? -> ludzie za nic nie odpowiadają generalnie w socjalizmie (tym wschodnim i zachodnim też)... (przynajmniej tak im się wmawia)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wstępniak został przesłuchany na okoliczność kryzysu greckiego :wink: I o ile trudno mi kwestionować trafność uproszczonej oceny sytuacji, o tyleż samo trudno mi zgodzić się z wnioskami na przyszłość. Osobiście postulowałbym nie ograniczenie szarej strefy, ale jej rozszerzenie na pozostałych obywateli. Jest to zadanie nie tylko proste, ale również uczciwe i rozsądne, gdyż podatek dochodowy raczej demotywuje niż zachęca do pracy. Kwestię troski o przyszłe pokolenia proponuję pozostawić bezpośrednio zainteresowanym, czyli rodzicom. Co prawda nie jestem do końca biegły w historii, ale z tego co pamiętam to przez jakieś kilka tysięcy lat radzili sobie z tą sprawą bez pomocy instytucji państwowych. Władze zachęcam natomiast do kierowania się przede wszystkim jedną naczelną zasadą "primum non nocere". W ekonomicznym wymiarze oznacza to między innymi zakaz tworzenia deficytu i zaciągania jakichkolwiek zobowiązań na konto obecnych i przyszłych pokoleń.

 

Wszystkim nieprzekonanym do słuszności powyższych tez polecam felieton Tomasza Olbratowskiego wyemitowany niedawno na antenie radia RMF FM:

 

 

-- 22 gru 2011, o 15:32 --

 

To tak dla rozluźnienia atmosfery :wink: :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co prawda nie jestem do końca biegły w historii, ale z tego co pamiętam to przez jakieś kilka tysięcy lat radzili sobie z tą sprawą bez pomocy instytucji państwowych.

 

Ale kiedyś trzeba było pracować i to nie dla pieniedzy ale by żyć, mieć co do gara zasadzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gdyby się temu wszystkiemu przyjrzeć dokładniej i przeanalizować pod kątem historycznym, to okaże się, że Polacy są jeszcze mniej winni, bo:

1. przez 123 lata byli wynaradawiani pod zaborami

2. króciutki okres międzywojenny nie wystarczył na odbudowę państwowości, szczególnie, że trudna i nierówna sytuacja ekonomiczna poszczególnych regionów, częste zmiany rządu i okoliczności międzynarodowe nie sprzyjały stabilizacji sytuacji

3. potem mieliśmy drugą wojnę światową, czwarty rozbiór i eksterminację ludności polskiej przez Sowietów i Niemców, ze szczególnym naciskiem na likwidację inteligencji

4. po wojnie przez 45 lat byliśmy uczestnikami żenującego spektaklu w postaci sprawowania władzy przez przedstawicieli mas robotniczo-chłopskich, przy znaczącym wsparciu "przyjaciół" z Moskwy, wojska, tajnych służb itp.

5. teoretycznie dopiero w 1989 roku odzyskaliśmy suwerenność, ale czy w ciągu tych 22 lat zdołaliśmy odbudować to, co nam zniszczyli przez wiele pokoleń w ciągu blisko 170 lat (z małą przerwą między światowymi wojnami), to nie jestem przekonany :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na konferencji prasowej Premier pewnego kraju odpowiada na pytania dziennikarzy

- Panie Premierze, ceny rosną a wynagrodzenia raczej nie, jak naród daje sobie z tym radę?

- Naród żyje, daje sobie radę

- A co Pan powie o kryzysie w służbie zdrowia? Leki drogie, mało miejsc w szpitalach...

- Ludzie żyją i sobie radzą, wszystko w porządku

- Kwestia niskich emerytur, kryzys finansów publicznych...co na to społeczeństwo?

- Społeczeństwo żyje i ma się dobrze. Ostatnie pytanie proszę.

Wstaje jegomość dziennikarz

- Panie premierze, a cyjankiem Pan próbował?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5. teoretycznie dopiero w 1989 roku odzyskaliśmy suwerenność, ale czy w ciągu tych 22 lat zdołaliśmy odbudować to, co nam zniszczyli przez wiele pokoleń w ciągu blisko 170 lat (z małą przerwą między światowymi wojnami), to nie jestem przekonany :cry:

zgadzam się ze tylko TEORETYCZNIE

 

Po 89r. rządzą przecież te same mordy, nie zdołaliśmy oczyścić sie patologicznych struktur, które dzieża władze po dziś dzień... nawet "wielki" przywódca Solidarności, który szedł do władzy z hasłem odsunięcia "tych" ludzi zablokował oczyszczenie elit /Nocna Zmiana -ładnie obrazowo to przedstawia

polecam tekst prof. Witolda Kieżunia

 

http://circ.nowyekran.pl/post/8306,pols ... old-kiezun

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po 89r. rządzą przecież te same mordy, nie zdołaliśmy oczyścić sie patologicznych struktur, które dzieża władze po dziś dzień... nawet "wielki" przywódca Solidarności, który szedł do władzy z hasłem odsunięcia "tych" ludzi zablokował oczyszczenie elit /Nocna Zmiana -ładnie obrazowo to przedstawia

władza zmienia ludzi... duża część z tych, co kiedyś siedzieli w komunistycznych więzieniach, po 89 roku diametralnie zmieniła optykę...

władza i pieniądze to największe uzależnienia, najgorsze narkotyki :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kiedyś trzeba było pracować i to nie dla pieniedzy ale by żyć

A teraz to nie trzeba :?:

Patrząc na pewne dzielnice w wielu miastach widzą, że nie trzeba.

W każdej epoce było wielu takich którzy żyli z pracy innych, dziś problem polega na tym, że jest ich zbyt wielu.

 

Żeby jednak nie było za poważnie w ten przedświąteczny czas, to jeszcze raz, dla rozluźnienia, polecam felieton Tomasza Olbratowskiego:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ojciec Założyciel
Szanowna Dyrekcjo,

pozwolę sobie niniejszym przedstawić inny punkt widzenia do niektórych zagadnień przedstawionych w części "na początek" w ostatnich "Plejadach".

Na wstępie wypada podziękować za podjęcie dyskusji na temat "wstępniaka" - to oczywisty dowód, że przynajmniej jedna osoba to czyta :mrgreen:

 

Abstrahując od analizy poglądów politycznych, czy gospodarczych, muszę zgłosić sprzeciw wobec uogólniania oceny polskiego (czy greckiego) społeczeństwa.

Dlaczego ? Żaden z przytoczonych przez Pana argumentów nie podważa prawidłowości zastosowanych ougólnień ( = niechęć do płacenia podatków; częsta praca na czarno. To są statystyczne fakty). Natomiast większość dyskusji, czy też stawianych tez ( takze naukowych, choć wstępniak do roli opracowania naukowego nie pretenduje :wink: ) bazuje na wyciąganiu wniosków ogólnych na podstawie badań szczególnych, lub właśnie na interpretowaniu danych statystycznych. Podważnie zastosowanych ougólnień może więc nastąpić poprzez zakwestionowanie wiarygodności źródeł, lub też wykazaniu fałszu w logice interpretacyjnej ...

 

1. Grecja nie może zbankrutować dlatego, że winna jest niemieckim i francuskim bankom kupę pieniędzy, a jej bankructwo oznaczałoby brak zwrotu pożyczek do tych banków Obywatele nie mogą być też winni temu, że władze fałszowały statystyki rachunków publicznych i nikt nie wpadł na to wcześniej! Społeczeństwo nie może być winne, że Grecja pozostała bez nadzoru banków, które udzielały kredytów - przecież żaden z pożyczkodawców nie robił własnego, głębokiego audytu sytuacji w Grecji

Przechodząc do rzeczy. Polemika zgodnie z definicja oznacza dyskusję na określony temat.

Ponieważ nie pisałem, czy Grecja może, czy też nie może zbankrutować, lecz jedynie wspomniałem o prowadzonej na ten temat przez rządy różnych krajów dyskusji, traktuję punkt 1 jako wyrażoną opinię, lecz nie jako polemikę ( gdyż nie podważa mojego w tej sprawie stanowiska z prostych względów - nie zostało wyrażone ).

 

2. Zaciąganie kredytu, czy pożyczki rodzi odpowiedzialność PO OBU STRONACH, a nie jedynie po stronie pożyczkobiorcy Bank za pożyczkę, czy kredyt ponosi taką samą odpowiedzialność (o ile nie większą), jak korzystający!

Moim skromnym zdaniem to pożyczający jest zobligowany do regulowania należności. Bez upomnień, próśb itp. Jeżeli cos komuś pożyczam to oczekuję, że sam będzie pamiętał o uregulowaniu zobowiązań. Że odda książkę, samochód czy pieniądze. No ale ja starej daty jestem i wiem, że coś takiego jak "dług honorowy" odchodzi do lamusa, a w jego miejsce wchodzi przysłowie : "Chcesz się pozbyć przyjaciela ? pożycz mu pieniądze ".

Wiem też, że dla wielu firm, osób, regulowanie należności w uzgodnionych terminach ( czy też regulowanie w ogóle ) świadczy o "braku przedsiębiorczości". Poza sytuacjami absolutnie wyjątkowymi ( np. gdy doradca banku dosłownie "wciska" kredyt osobie nie posiadającej żadnych predyspozycji do zrozumienia o co właściwe chodzi i ile trzeba będzie płacić ) wyłącznie pożyczkobiorca jest odpowiedzialny za uregulowanie należności.

Sformułowania typu "nie oddałem, bo się nie upomniał / upomnieli " i cedowanie odpowiedzialności na tego który nam pożyczył ( co by to nie było ) nie jest zgodne z moim zrozumieniem biznesowej rzetelności, czy też zwykłej moralności.

3. Polacy nie oczekują, że państwo "ma dać" - Polacy oczekują, że państwo rozliczy się z tego, co już od nich bierze Zresztą pieniędzy, jakie płacimy w podatkach, raczej wokół nas nie widać... Wystarczy przyjrzeć się służbie zdrowia, policji, szkolnictwu...

Człowiek jest w stanie oczekiwać wielu rzeczy jednocześnie. Podwyżki pensji, ładnej pogody, przyjemnego urlopu czy też ciekawego wieczoru w gronie znajomych.

Cytowana teza w żaden sposób nie neguje roszczeniowej postawy znacznej części naszego społeczeństwa ergo - nie jest polemiką :mrgreen:

4. Praca na czarno nie jest formą protestu, a raczej próbą wypracowania kompromisu z pracodawcą, który również ponosi dodatkowe koszty zatrudnienia każdej osoby w formie podatków socjalnych (ok. 20% od wynagrodzenia brutto)

Jest to klasyczny kompromis zawierany kosztem tych, którzy pracują legalnie. To też nie jest więc polemika, lecz potwierdzenie przedstawionej we wstępniaku tezy :wink:

5. Dlaczego Polacy niechętnie płacą podatki, to już chyba przekonywać nie trzeba... Ja w każdym razie byłbym ostrożny z przerzucaniem całej winy na społeczeństwo bez analizy wysokości podatków (PIT + ZUS), zawiłości całego systemu oraz nieskutecznego ściągania. Należałoby się też zastanowić, dlaczego choćby Czesi reagują na kryzys obniżaniem podatków, a my podnoszeniem? Dlaczego w tychże Czechach można odliczać VAT od paliwa (nawet w tzw. samochodzie osobowym)?

Sorry, ale ... nie rozumiem. Wydźwięk jest przecież jasny - wobec niechęci społeczeństwa do płacenia podatków ( a któż jest do ich płacenia chętny !) rząd musiałby zwiększyć skuteczność ich egzekucji. Tego jednak nie uczyni, bo przegrałby następne wybory ( to jest zawarta teza ). Postępuje więc nieodpowiedzialnie z punktu widzenia odpowiedzialności wobec przyszłych pokoleń w imię utrzymania się przy władzy. Gdzie tu odpowiedzialność całego społeczeństwa ?

 

To, czy Czesi podwyższają, czy też obniżają podatki, czy można u nich odpisywać VAT, jakie są ogólnie obciążenia podatkowe przedsiębiorców itp. nie ma nic wspólnego z meritum. Paradoksy podatkowe to temat na zupełnie innego wstępniaka :wink:

 

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego ? Żaden z przytoczonych przez Pana argumentów nie podważa prawidłowości zastosowanych ougólnień ( = niechęć do płacenia podatków; częsta praca na czarno. To są statystyczne fakty). Natomiast większość dyskusji, czy też stawianych tez ( takze naukowych, choć wstępniak do roli opracowania naukowego nie pretenduje :wink: ) bazuje na wyciąganiu wniosków ogólnych na podstawie badań szczególnych, lub właśnie na interpretowaniu danych statystycznych. Podważnie zastosowanych ougólnień może więc nastąpić poprzez zakwestionowanie wiarygodności źródeł, lub też wykazaniu fałszu w logice interpretacyjnej ...

możliwe, że niedokładnie zrozumiałem tekst Szanownej Dyrekcji, pozwolę więc sobie na 2 pytania uzupełniające:

1. po co ten tekst powstał i jaki był jego cel?

2. na jakie badania, statystyki, czy dane się tekst powołuje? (zauważyłem jedynie powołanie się na ankietę Wirtualnej Polski - czy to jakaś profesjonalna jednostka badawcza?)

 

Przechodząc do rzeczy. Polemika zgodnie z definicja oznacza dyskusję na określony temat.

Ponieważ nie pisałem, czy Grecja może, czy też nie może zbankrutować, lecz jedynie wspomniałem o prowadzonej na ten temat przez rządy różnych krajów dyskusji, traktuję punkt 1 jako wyrażoną opinię, lecz nie jako polemikę ( gdyż nie podważa mojego w tej sprawie stanowiska z prostych względów - nie zostało wyrażone ).

OK, możemy to przyjąć jako wyrażenie mojej opinii w tej sprawie :wink:

 

(...) to pożyczający jest zobligowany do regulowania należności. Bez upomnień, próśb itp. Jeżeli cos komuś pożyczam to oczekuję, że sam będzie pamiętał o uregulowaniu zobowiązań. Że odda książkę, samochód czy pieniądze. No ale ja starej daty jestem i wiem, że coś takiego jak "dług honorowy" odchodzi do lamusa, a w jego miejsce wchodzi przysłowie : "Chcesz się pozbyć przyjaciela ? pożycz mu pieniądze ". (...) wyłącznie pożyczkobiorca jest odpowiedzialny za uregulowanie należności. Sformułowania typu "nie oddałem, bo się nie upomniał / upomnieli " i cedowanie odpowiedzialności na tego który nam pożyczył ( co by to nie było ) nie jest zgodne z moim zrozumieniem biznesowej rzetelności, czy też zwykłej moralności.

ja nie napisałem, że pożyczający nie jest odpowiedzialny :!: :!: :!:

napisałem, że pożyczkodawca jest przynajmniej tak samo odpowiedzialny, a w tej szczególnej sytuacji, to my wszyscy ponosimy konsekwencje pożyczania przez banki "na lewo i prawo", również państwom, które takich kredytów nie powinny otrzymać...

jestem przeciwny obronie wielkich organizacji bankierskich, których siła pozwala na wykonywanie nieracjonalnych ruchów, gdzie zarządy zarabiają absolutnie nielogiczne i nieuzasadnione niczym kwoty (nie piszę tego z zazdrości - po prostu zastanawiam się, czym są podyktowane te wynagrodzenia: doświadczenie?, wykształcenie?, poziom odpowiedzialności? nie sądzę...)

bankierzy pożyczają bez brania na siebie odpowiedzialności, bo wiedzą, że są w pewnym sensie pod ochroną :(

czy pożyczyłby mi Pan pieniądze? ja być może bym Panu pożyczył, ale dopiero wtedy, gdy:

a) poznałbym Pana osobiście

B) dokładnie zbadałbym Pana sytuację majątkową, finansową

c) dokładnie wiedziałbym, na co Pan te pieniądze przeznaczy (przy dużych kwotach nadzorowałbym, czy Pan pożyczkę wydał na to, na co uzgodniliśmy lub po prostu za Pana płaciłbym rachunki do ustalonej kwoty)

d) zabezpieczyłbym swoją należność (hipoteka, weksel, blokada środków, przewłaszczenie itp.)

e) przy większej kwocie na bieżąco kontrolowałbym Pana standing

wg mnie przy kwotach, z jakimi mamy do czynienia w Grecji (i innych krajach) i gdzie pożyczki mają wpływ na cały system ekonomiczno-gospodarczy, nadzór powinien być jeszcze dokładniejszy, bo skutki są znacząco szersze...

podsumowując: ja nie zamierzam pośrednio wpierać bankierów i ich nietrafionych pożyczek, czy braku nadzoru / odpowiedzialności :wink:

na marginesie jesteśmy w podobnym wieku i dla mnie również dług ma znaczenie honorowe :wink:

 

Człowiek jest w stanie oczekiwać wielu rzeczy jednocześnie. Podwyżki pensji, ładnej pogody, przyjemnego urlopu czy też ciekawego wieczoru w gronie znajomych. Cytowana teza w żaden sposób nie neguje roszczeniowej postawy znacznej części naszego społeczeństwa ergo - nie jest polemiką :mrgreen:

napisał Pan: "obywatele uważają, że państwo ma dać, bez specjalnego zainteresowania tym, skąd ma wziąć" - a na podstawie jakich badań i analiz?

ja mam pozytywny stosunek do ludzi i uważam, że doskonale rozumieją, że państwo ma najpierw zebrać (VAT, podatki dochodowe, podatki socjalne, akcyzy, dochody spółek skarbu, opłaty drogowe, abonament TV itd.), a potem sprawiedliwie podzielić wg pilnych / ważnych potrzeb - jeżeli ludzie w naszym przypadku czegokolwiek nie rozumieją, to właśnie braku współmierności ponoszonych opłat i uzyskiwanych korzyści od państwa :wink:

 

Jest to klasyczny kompromis zawierany kosztem tych, którzy pracują legalnie. To też nie jest więc polemika, lecz potwierdzenie przedstawionej we wstępniaku tezy :wink:

pytanie, co było pierwsze, jajko, czy kura... najpierw były złodziejskie podatki, jako przyczyna, a nie skutek, a dopiero potem możemy mówić o ewentualnej "demoralizacji" społeczeństwa :mrgreen:

czy stwierdzenie "kosztem tych, którzy pracują legalnie" nie wydaje się Panu nieco demagogiczne? podtrzymuję, że nie potrafiłbym jednoznacznie osądzić, po której stronie jest więcej winy: państwa i systemu podatkowego, czy obywateli?

 

Sorry, ale ... nie rozumiem. Wydźwięk jest przecież jasny - wobec niechęci społeczeństwa do płacenia podatków ( a któż jest do ich płacenia chętny !) rząd musiałby zwiększyć skuteczność ich egzekucji. Tego jednak nie uczyni, bo przegrałby następne wybory ( to jest zawarta teza ). Postępuje więc nieodpowiedzialnie z punktu widzenia odpowiedzialności wobec przyszłych pokoleń w imię utrzymania się przy władzy. Gdzie tu odpowiedzialność całego społeczeństwa ?

chodziło mi generalnie o odniesienia do społeczeństwa, jak np. "niepłacenie podatków stało się najważniejszym sportem narodowym"... czemu służy takie opisywanie własnego narodu?

gdyby rząd zwiększył skuteczność egzekucji (od tych, którzy są zwolnieni, którzy unikają, którzy transferują zyski za granicę itd.) , zamiast podnosić stawki podatku i wprowadzać ich nowe formy, z pewnością wyborów by nie przegrał :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grecja nie może zbankrutować dlatego, że winna jest niemieckim i francuskim bankom kupę pieniędzy, a jej bankructwo oznaczałoby brak zwrotu pożyczek do tych banków :wink: Obywatele nie mogą być też winni temu, że władze fałszowały statystyki rachunków publicznych i nikt nie wpadł na to wcześniej! Społeczeństwo nie może być winne, że Grecja pozostała bez nadzoru banków, które udzielały kredytów - przecież żaden z pożyczkodawców nie robił własnego, głębokiego audytu sytuacji w Grecji

 

jestem przeciwny obronie wielkich organizacji bankierskich, których siła pozwala na wykonywanie nieracjonalnych ruchów, gdzie zarządy zarabiają absolutnie nielogiczne i nieuzasadnione niczym kwoty (nie piszę tego z zazdrości - po prostu zastanawiam się, czym są podyktowane te wynagrodzenia: doświadczenie?, wykształcenie?, poziom odpowiedzialności? nie sądzę...)

bankierzy pożyczają bez brania na siebie odpowiedzialności, bo wiedzą, że są w pewnym sensie pod ochroną

 

Początkowo nie zrozumiałem intencji Twojej polemiki ze "wstępniakiem" Dyrekcji. Teraz już wiem co miałeś na myśli i choć niewinność społeczeństwa wydaje się moralnie słuszna, a wina bankierów nader jaskrawa, to rzeczywistość niestety jet taka, że za wszystko i tak zapłacą podatnicy. Może to i niesprawiedliwe, ale w takim właśnie żyjemy systemie i sami w akcie demokratycznego szaleństwa wybieramy sobie reprezentantów, którzy w naszym imieniu nim zarządzają. A jak działa ten system, to przed gwiazdką opisał w swym felietonie Rafał Ziemkiewicz:

http://fakty.interia.pl/felietony/ziemk ... ie,1738352

Nic dodać, nic ująć ... niestety :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aby nieco uświadomić sobie co dzieje się na świecie, polecam przeczytać ten artykuł:

http://www.bibula.com/?p=48646

 

Lekcja argentyńskiego tanga. Kolej Europy na finansowy taniec śmierci? – Adrian Salbuchi

 

Dokładnie dziesięć lat temu Argentyna przeżyła finansowy i rządowy kolaps na pełną skalę. Był to końcowy efekt ponad dziesięciu lat wykonywania rozkazów MFW, międzynarodowych bankierów, agencji ratingowych i globalnych “ekspertów”, mówiących nam co mamy robić. Prezydent Fernando de la Rúa do ostatniej chwili wprowadzał w życie wszystkie recepty MFW , każąc nam połknąć ich trujące “środki zaradcze”.

(...)

Co było potem? De la Rua i Cavallo ochronili bankierów, zapobiegając ogromnemu runowi na banki, przez zamrożenie wszystkich depozytów bankowych. Nazywali to “Corralito” (“kojec, żłób”) – posiadacze kont mogli wypłacać jedynie 250 pesos tygodniowo (w tamtym czasie odpowiadało to 250 dolarom, a po dewaluacji w 2002 r., 75 dolarom).

Gospodarka Argentyny załamała się. Ludzie wyszli na ulice, waląc w garnki i patelnie, krzycząc, skandując i nazywając bankierów “złodziejami, przestępcami, oszustami i szwindlerami”, ale wszystkie bramy z brązu wielkich mega-banków pozostały szczelnie zamknięte. Nikt nie odzyskał pieniędzy.

Połowa depozytów bankowych była w dolarach. I nikt nie odzyskał dolarów, a jedynie pesos po oszukańczym kursie wymiany po wprowadzeniu dewaluacji,

(...)

Był to oczywisty, masowy, zaaranżowany przez bankierów i wspierany przez rząd, rabunek majątku i oszczędności 40 milionów Argentyńczyków. Połowa naszego społeczeństwa spadła szybko poniżej granicy ubóstwa, PKB skurczył się o prawie 40% w 2002 r., miliony ludzi straciło pracę, oszczędności, domy przejęte przez banki i swoje dotychczasowe życie, a jednocześnie … żaden bank nie upadł!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aby nieco uświadomić sobie co dzieje się na świecie, polecam przeczytać ten artykuł:

http://www.bibula.com/?p=48646

bardzo wierzę, że nie skończy się aż tak źle...

niestety niektórzy wieszczą w niedalekiej przyszłości znaczące podwyżki podatków, przejmowanie oszczędności bankowych, przejmowanie kontroli nad prywatnymi przedsiębiorstwami, nacjonalizacja własności prywatnej (domy, mieszkania, ruchomości wyższej wartości) itd.

tu mamy jeden z przykładów niekoniecznie pozytywnych opinii:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na łamach wydawanego w USA tzw. amerykańskiego (czytaj: żydowskiego) wpływowego pisma Foreign Affairs, Radosław Sikorski pisał: “Polskę byłoby łatwiej reformować, gdyby porzuciła wyeksploatowane regiony, takie jak Śląsk.”

:shock: :idea: :x

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na łamach wydawanego w USA tzw. amerykańskiego (czytaj: żydowskiego) wpływowego pisma Foreign Affairs, Radosław Sikorski pisał: “Polskę byłoby łatwiej reformować, gdyby porzuciła wyeksploatowane regiony, takie jak Śląsk.”

:shock: :idea: :x

 

 

a może ktoś źle przetłumaczył ? jak to miało miejsce wiele razy w przeszłości.

możesz podesłać link lub oryginalną wypowiedź Sikorskiego ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

scenariusz tego, co się dzieje, może mieć również inne przyczyny i skutki:

1. najpierw rozkręca się kryzys (bardziej mentalny niż faktyczny)

2. media faszerują nas samymi negatywnymi informacjami

3. zaczyna się straszenie rozpadem UE

4. zaczyna się straszenie wojną

5. powoli zaczyna się sączyć informacje o konieczności przeprowadzenia działań / reform w celu ratowania Europy i Świata

6. potrzebna jest zgoda społeczna na przeprowadzenie reform

7. zastraszone społeczeństwo się zgadza

8. wprowadzają nowe ustawy, które odbierają nam resztki swobód i dokładają obciążeń fiskalnych

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Radosław Sikorski pisał: “Polskę byłoby łatwiej reformować, gdyby porzuciła wyeksploatowane regiony, takie jak Śląsk.”
a może ktoś źle przetłumaczył ? jak to miało miejsce wiele razy w przeszłości.

możesz podesłać link lub oryginalną wypowiedź Sikorskiego ?

Tia...

 

"Poland would have been easier to reform if its exhausted industrial regions like Silesia could have been abandoned."

 

A artykuł jest opublikowany :!: na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych (How We Lost Poland: Heroes Do Not Make Good Politicians). To była dość głośna sprawa w 1996 roku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

scenariusz tego, co się dzieje, może mieć również inne przyczyny i skutki:

1. najpierw rozkręca się kryzys (bardziej mentalny niż faktyczny)

2. media faszerują nas samymi negatywnymi informacjami

3. zaczyna się straszenie rozpadem UE

4. zaczyna się straszenie wojną

5. powoli zaczyna się sączyć informacje o konieczności przeprowadzenia działań / reform w celu ratowania Europy i Świata

6. potrzebna jest zgoda społeczna na przeprowadzenie reform

7. zastraszone społeczeństwo się zgadza

8. wprowadzają nowe ustawy, które odbierają nam resztki swobód i dokładają obciążeń fiskalnych

 

Dokładnie! A cały ten proces opisują trzy litery: NWO. :idea:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...