Ja mieszkałem w Welsberg/Monguelfo, spokojna mieścinka. nie jeździłem w, ale za to przy ... :razz: nie wiem czy to się liczy . Wygląda zacnie, byłem tam naocznym świadkiem jak się dwóch gości jeden po drugim połamało i jakoś w moim wypadku na oglądaniu się skończyło.
A propos decha/czechy, to ten łykęd chyba był ostatnim kiedy dało się pojeździć w miaaaarę znośnych warunkach, czytaj: dodatnie temperatury, mżawka, mgła. Ale za to poza trasami prawie nieruszony pusio, albo w zasadzie mokra pierzyna powinienem napisać .