Proszę potraktować to jako parafrazę choć to moja obserwacja i uważam ją za bliską trafienia w sedno dziesiątki .
Umiejętność życia, sztuka życia, nie bierze się znikąd. To mieści się w wychowaniu i dlatego: dziecko lekarza zostaje lekarzem - u stomatologów widać to najjaskrawiej; dziecko polityka (najlepiej żeby umarł w porę) zostaje politykiem; dziecko rolnika (bardzo często) rolnikiem a dziecko adwokata prawnikiem, na początek prawnikiem.
Dziecko księdza... a to chyba nie trafione raczej . Ale już dziecko biskupa - no!
Odstępstwa od powyższej reguły czasem dają bardzo interesujące rezultaty ale zawsze powodują, że temu dziecku jest trudniej niż dzieciom kontynuującym zawód rodziców.
PS. Rzadko dzieci nauczycieli zostają nauczycielami... dziwne, dlaczego .