postanowilem powrocic i forum wywrocic. ostatnie historie przypominaja surowe jajka kurze wstrzasnieten i nie zmieszane, a ja nie jestem Rocky Balboa. na wzieliscie sobie do serca ostatnich dygresji i sonetow lirycznych o tematyce roznej. brunatne techno nie zamieszkalo w Waszych plochych sercach, puch marny je wciaz wypelnia i trwoga przed kryzysem. ale nie lekajcie sie, oto przygod kilka wrobla swirka. zatem jedziemy.
bez sensu.
jest Nd, jest poludnie i love is in the air. nie moge patrzec na tornado w kuchni. widok musztardy w calym domu jest nie do zniesienia. z kazda chwila musztardy jest wiecej. gdzieniegdzie jogurt malinowy, chyba keczup albo krew wrogow. salata rzymska i kukurydza od czapy na srodku przedpokoju. to byl cyklon tropikalny „Eye of the Tiger” piatej kategorii w samym centrum Warszawy. musze sie przejechac, bo zaraz oczadzieje. moja byla robi dobre obiady, jest samotna i jest wciaz stara panna i ja mam na te obiady passe-partout, to korzystam z zycia w windzie spotykam dwudziestolatke. brunetka, wielkie oczy i inne fragmenty tez ma wielkie. musze sie zaczac leczyc :roll:
odpalam silnik, odpalam papierosa. idzie jakas para, on i ona. zdrowe cielsko :cool: schludnie ubrana, taka dziennikarka elegantka. chyba ja znam z okolicy. on udaje, ze mnie nie widzi, ona udaje, ze widzi. poklepuje czule po masce Batmobil mowiac „jak sie moja najukochansza samiczka dzis miewa?”. on sie smieje, ona tez sie smieje. rozbawiam kobiete i 50% sukcesu za mna. drugie 50% to biale wino wytrawne albo obojetnie jakie musujace. on troche ma dosyc jej rozbawienia. a ojciec mnie uczyl, ze im szybciej komus przekaze zla wiadomosc, tym lepiej.
wsiadam i jade. olej juz cieply, tak ja wczoraj. to dobrze, bo nie mam dzis czasu na gre wstepna. gry wstepna jest dla mieczakow. dzis wydech glosniej pracuje, chyba sie przepalil. przeganiam pierwszych pieszych z przejscia, to nie Szwajcaria. jakis tatus wychyla sie i rozgoraczkowany nerwowo puka sie w czolo. zone sobie puknij, odkrzykuje :!:
jest Marszalkowska, jest Nd i jest poludnie. mnostwo wypindrzonych spacerowiczow. wybornie. jade slalomem. jade slalomem, a slalomem za mna jakis Golfik. ma reflektory ksenonowe i ma kurtke skorzana. tne po trzy pasy w lewo i po trzy pasy w prawo. Golfik jak zaczarowany. szczypie sie, ale to nie sen. teraz tne po szesc pasow w lewo i po osiem pasow w prawo. tym razem Golfik nie dal rady
jest Pulawska poza miastem. zajmuje ciagle konczace sie pasy do jazdy na wprost. jakis Scenic wypelniony rodzina cos gestykuluje. a nawet jeszcze dobrze nie ryknalem. jest czerwone, a Scenic przede mna. mijaja cenne sekundy, a Scenic juz na skrzyzowaniu i dalej na czerwonym. jest zielone, wlaczam naped na cztery i ruszam jak na Batmobil przystalo. mial Scenic kilka metrow jeszcze, zeby mi klincz zalozyc. to i tak bylo dla Batmobilu o kilka metrow zbytku za duzo :cool: Scenic wolal miec koszmarny koniec, niz koszmary bez konca, wiec zakreslam w kajeciku kwadracik pod literka „R”.
okolice Fashion House. w poprzek przejezdza bojowo obklejone Legacy i cos macha do mnie. na wszelki macham do nich, bo to moze Kuzaj. po chwili kapuje, ze to tylko zaloga „Stark Raving Mad Czeslaw Crew and his Sinister Kin”
obiad jak obiad, mogl byc lepszy. moja byla zreszta tez moglaby byc lepsza :grin: wracam z Konstancina do Centrum. ale moglbym w tym Konstancinie bogato sie ozenic i zamieszkac. zatem moze ona wcale nie jest taka zla, tylko po prostu przytyla
macha mi znowu jakies Legacy, cywilne kombi. chyba cos mu sie w glowie poprzewracalo :roll: kolo fotoradaru stoi policja z suszarka. zwalniam, wysprzeglam i daje gazu. you is ugly, boy po chwili drugi patrol, zatrzymali Mercedesa. przynajmniej Mercedes zdazyl sie zatrzymac, ja nie probowalem. siada mi na zderzaku stary Passat. ma siedem anten CB i cztery talerze TV Sat. nie puszczam go. Grazyna, gdy mnie podpuszcza za kiera, to zawsze powtarza, ze co uchodzi Bogom, nie uchodzi krowom. Passat nawet na zakretach nie odpuszcza. jakis Wielki Zderzacz Turbo Chip Hadronow, bo ciagle zbliza sie do mnie. mysli, ze bedzie dobrze mu tak, ale kompletnie sie myli. macha, ze mu nie ustepuje. na trawe zjade, zeby mu ustapic. moje sztuczne serce zastanawia sie, ze moze typ wlasnie zone na porod wiezie, albo inna tragedia rodzinna sie wydarzyla a ja go powstrzymuje. nie zauwazam, zeby wody odeszly, to dalej go nie wpuszczam Passat na zderzaku. mowilem tydzien temu, ze nie znosze tego. Passat wiedzial, ze bedzie zle, ale znowu sie myli. jest jeszcze gorzej. mam miejsce i odochodze na prawy. marchewy ida z wydechu. niech sobie jedzie. Passat na prawy za mna. normalnie jak piorun i grzmot wystarczajaco glosno nie przypierdziela w kosciol, to wiesniacy zapominaja zrobic znak krzyza. desperat. teraz juz na pewno wie, ze gorzej byc nie moze i tym razem ma racje. osiemset koni mechanicznych i oplywowa sylwetka nie moga mnie zawiesc.
zeby Wam za duzo do smiechu nie bylo to pamietajcie, ze zywych wolam, umarlych placze, pioruny lamie.
Dj Fynfcys Drajcys. Dirty Filthy The Beat All Over My Body Is.