No to ja mam słabą silną wolę :wink: .
Jak wykazują badania naukowe, są ludzie z mniejszymi lub większymi skłonnościami do nałogów, dlatego właśnie jednym łatwiej jest skończyć z uzależnieniem, innym trudniej.
Ale prawda jest taka, że musi nadejsć TEN moment, jak napisano wcześniej :smile: . Nie przekonywały mnie: brak kondycji, prośby mojego niepalącego TZ (bo przecież to JA piorę firanki ), widok wiecznie kaszlącego ojca z chorobą wieńcową, ba!! nawet paliłam w ciąży . Aż pewnej nocy siedziałam do późna nad jakimś sprawozdaniem..., no i klops... zabrakło fajek. Zima..., nasypało chyba z metr śniegu, najbliższy punkt to stacja benzynowa oddalona ok. 3 km. No to co? Chwyciłam za łopatę, odśnieżyłam wyjazd z posesji , samochód, kawałek drogi (tak dla dobrego startu), w ciągu 20 min. już siedziałam w samochodzie spocona jak mysz, ale jakże szczęśliwa . Pojechałam, kupiłam i po powrocie do domu..... rzuciłam w kąt nienaruszoną paczkę. Tak sie wkurzyłam na samą siebie, że nie paliłam 3 lata .
Niestety, pomyślałam że panuję nad tym, i od zapalenia jednego na imprezie nic mi się nie może stać. W sumie nic się nie stało... tyle tylko ze palę znowu...