Czekałem, czekalem i się doczekałem. Barbie, dobrze gada. Wreszcie
Znowu trochę przynudzę - pamiętam czasy kiedy w sklepach foto był wyłącznie papierek 6*9 biały-gładki z noiebieskim paskiem (czyli gradacja twarda) i wywoływacze robiło się samemu. Ale takie perełki jak stare receptury Geverta, czy też Agfy (firmy wzięły i się kurna potem połączyły - globalizaji mówię niet ;-)) oparte na "miękkich" redyktorach, jak glicyna, piragalol czy pirokatechina były na porządku dziennym. Piękne, miękkie obrazy rodem ze szkołu Wileńskiej (Bułhak) rodziły się wbrew wszystkiemu - szarości, komunie, braku-braku
Kużwa, to se newrati ale tak wspominjąc old times good times szkoda mi trochę "młodych " - wszyściutko na tacy podane pod nos, photoklop sam obrobi, nasyci, zmontuje. Szkoda.
Koniec przynudzania - nick Maruda2 tuż-tuż. ;-))
Pozdrawiam z krainy wiecznego lodu
G.
PS. Krainy mnie się pomieszały - na pięterku w mojej hacienderos - 30 (nieteges jak stąd do Krakowa).