Skocz do zawartości

O eM-DŻeju i reszcie świata koszykówki


adamusmax

Rekomendowane odpowiedzi

WOW, a myslalem, ze tylko ja z Witkiem uwielbiamy koszykowke (glownie NBA)

Moja przygoda z basketem zaczela sie z rozpoczeciem kariery Pennego Hardawaya - mojego ulubionego zawodnika zdaje sie w 94 czy 93r. Takze pamietam jak dzis zarywane noce na mecze i nastepnie olewka szkoly na nastepny dzien a bylem wtedy mlodziutki gowniarz.

W tamtych latach koszykowka nie byla wcale lepsza od dzisiejszej, po prostu reszta swiata mocno odstawala poziomem od USA. Poza tym obrona nie byla na tak zaawansowanym poziomie jak dzisiaj. Kocham NBA i z najwieksza rozkosza ogladam mecze jak zadne inne.

 

Ponadto systematycznie gram w kosza, reprezentowalem swoj ogolniak, potem uczelnie przez 5 lat studiow - ktorych jeszcze nie ukonczylem :lol: (ale w przeciagu dwoch miesiecy ukoncze!) Gralem na roznych mistrzostwach Polski druzynowo i w streetballu - niestety bez wiekszych osiagniec :( Najwieksze to 4 miejsce wyzszych szkol niepublicznych mistrzostw Polski w Płocku - poziom byl na prawde wysoki. W ubieglym roku zdobylismy 1 miejsce wszystkich uczelni w Bialymstoku i okolicach........ takze jak widzicie koszykowka w moim zyciu jest od dawien dawna.

 

Pozdrawiam wszystkich koszykarzy :cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

WOW, a myslalem, ze tylko ja z Witkiem uwielbiamy koszykowke (glownie NBA)

 

mysle ze jest nas sporo wiecej :mrgreen: , ja gram, amatorsko oczywiscie, od 4 klasy podstawówki czyli juz z 18 lat :shock: . Teraz juz co prawda nie te lata i ta sprawnosc, kiedys ładowałem piłe z góry (180cm wzrostu), dzis raczej rzut za trójeczkę :mrgreen: :wink: Trzeba by sie gdzies złapać i zagrac partyjkę. Moze na nastepnych plejadach bedzie jakies biosko na powietrzu

 

po powrocie do NBA zalozyl swoje stare 23 za co zostal ukarany zreszta juz po pierwszej qwarcie
.

 

wydaje mi sie ze zrobił to po kilku meczach w których mu nie poszło

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też sporo grałem- ale już coraz radziej niestety, cóż latka lecą, kolana odmawiają współpracy a dynamika też poszła się paść już kilka sezonów temu. Ale jeszcze daje radę. Wraz z mniejszą intensywnością grania też i zainteresowanie koszem gdzieś uszło na boczny tor, ale jak się da to i poogladam. Ale oglądało się mecze,zarywało nocki, od półfinałów play offa obowiązkowo. Moja pierwsza ulubiona dróżyna to byli Pistonsi jak zlali Lakersów, Tomas,Dumars,Rodman,Lembear -ehh - fajnie grali Bad Boys, potem lubiłem Indianę z Milerem (co za półfinał z Bykami jak kulejący Reggie trafiał 3ki jak natchniony), etam po co wymieniać, za dużo tego by było. Teraz NBA rzadko ogladam - czasu brak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mysle ze jest nas sporo wiecej , ja gram, amatorsko oczywiscie, od 4 klasy podstawówki czyli juz z 18 lat . Teraz juz co prawda nie te lata i ta sprawnosc, kiedys ładowałem piłe z góry (180cm wzrostu), dzis raczej rzut za trójeczkę Trzeba by sie gdzies złapać i zagrac partyjkę. Moze na nastepnych plejadach bedzie jakies biosko na powietrzu

 

Ja wkladalem pilke z gory juz w 8 klasie podstawowki :) Mam 195cm i jak jestem porzadnie rozgrzany to potrzebuje 1-2 kroki zeby wlozyc gale z naskoku z gory. Niestety jestem za cienki zeby grac zawodowo a szkoda.... bo bylo to zawsze moje z najwiekszych marzen.

Tak patrze, ze rzeczywiscie troche nas tutaj jest, wiem, ze jeszcze Kanap pogrywa w kosza

 

Ja to tak sobie pykam w tego kosza ale czasami lubie A NBA to moja pasja a mówiąc o Penym to 94 i Shaq też zaczynał

Strasznie sie zdolowalem gdy Shaq odszedl do LA. Do tej pory najbardziej lubie Orlnado. Dwight Howard jest niesamowity i to na nim bedzie budowana przyszlosc klubu.

Obecnie bolaczka NBA jest brak dobrych srodkowych. Poza Yao i Shaqkiem (ktory ma teraz kontuzje) nie ma zadnej super gwiazdy. Kiedys byl Ewing, Olejuwon, Robinson, Mourning - niby gra teraz ale jest tylko cieniem siebie sprzed 5-10 lat......... ale za to mamy Lebrona, Carmelo, Wadea, Cartera i cala mase innych swietnych zawodnikow.

A Europa goni.... :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja zawsze kibicowalem Bulls bo grali tam MJ, Pippen. Lubilem tez Phoenix jak gral jeszcze Charles B. Najbardziej wlsnie lubilem MJ i Barkleya - MJ za technike, finezje i po prostu emdzejowatosc :mrgreen: a Barkleya za to ze potrafil wygrywac pojedynki silowe z zawodnikami duzo wiekszymi od niego (Barkley mial 199 cm z tego co pamietam)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobnie jak ja, tylko ,że ja byłem wtedy sporo niższy od ciebie

 

hehe, ja tez w podstawowce nie mialem tylu centymetrow, kiedys dosyc wysoko skakalem

 

przy moich 180 cm i 90 kg wagi to nie było takie oczywiste a jednak czasem wpadało

:) Zawsze bylem dosyc szczuply i dlatego skocznosc i zasiag ramion byly moim z wiekszych atutow. Na dzien dzisiejszy waze 95kg - wazone wczoraj na waleta :lol: takze troche z szybkosci mi jeszcze zostalo. Fajnie byloby sie spotkac wieksza gromada i spocic sie na boisku :)

 

ja zawsze kibicowalem Bulls bo grali tam MJ, Pippen. Lubilem tez Phoenix jak gral jeszcze Charles B. Najbardziej wlsnie lubilem MJ i Barkleya - MJ za technike, finezje i po prostu emdzejowatosc a Barkleya za to ze potrafil wygrywac pojedynki silowe z zawodnikami duzo wiekszymi od niego (Barkley mial 199 cm z tego co pamietam)

 

Ja Chicago takze lubilem ale MJ jakos nie trawilem. Pewnie i byl to najlepszy z najlepszych i nikt nigdy jego nie zastapi ale jakos go nie lubilem. Za to uwielbialem szalonego Barkleya - najlepszego kumpla Jordana. Do tej pory pamietam jak zlal maskotke Atlanty badz jego bijatyki, chociazby z Shaqkiem :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój obecny ulubiony gracz przeszedł teraz do jakiegoś Denver, które jest dla mnie jakieś takie nijakie, więc moje zainteresowanie NBA sięgnęło dna.

 

Chodzi zapewne o AI a Denver nie mów, ma teraz świetną ekipe :mrgreen:

 

Po rozleceniu się Byków i odejściu MJ nie za bardzo wiedziałem komu kibicować, ale po 2 latach mi przeszło. To co zrobiła Filadelfia w 2001 roku... doszli do finałów grając prawie maksymalną liczbę meczy (LA doszło wtedy grając prawie minimalną), prawie każdy gracz Sixers miał przynajmniej jedną kontuzję... Wprawdzie przegrali w 5 meczach, ale jeśli porównać składy... (wtedy w LA był Phil Jackson). Mam nawet koszulki z tamtych finałów.

 

Jaką historię mają Sixers. DR.J, Wilt Chamberlain, Moses Malone, czy... Charles Barkley.

 

Ktoś słyszał o Danver coś więcej niż to, że w ogóle jest coś takiego?

 

 

No nic, zostaje Miami, które z pewnymi oporami, ale skopało tyłek temu "spadkowi po nazistach" i reszcie prostaków z Tesasu w finałach :twisted:

 

Za Heat przemawia jeszcze jedno. Chyba nigdzie nie ma tylu ze starej gwardii. Shaq, Payton, Mourning, Walker, a Wade stworzy nową historię... jeśli kontuzje go nie wykończą.

 

 

Zawsze wolałem drużyny wschodu (us i a, nie naszego) niż zachodu, wielu pewnie odwrotnie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co pamiętam to MJ po raz pierwszy (w kosza) z 45 zagrał na igrzyskach (I Dream Team), z tym numerem grał wczesniej jego brat (ale to juz ktos napisal - nie moge zaszpanowac wiedzą :razz: ).

 

Mecze na cyfrze+ to zdecydowanie nie to samo co finały w publicznej TV przed laty (a moze to juz był TVN z Noculakiem i wszystko wiedzącym Michałkiewczem :lol: ).

 

ps. jakies 20 kilogramów temu też dunkowałem aż miło :wink: :razz:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widze, ze troche dunkerow tutaj mamy :) Mialem kiedys pod blokiem swietne boisko do kosza, obrecz byla zawieszona gdzies na 2.95cm. Mialem tak wyczuty ten kosz, ze wpadalo mi praktycznie z kazdej pozycji. Kazda wolna chwile spedzalem na boisku. Razem z kumplem ogrywalismy tam praktycznie kazdego kto sie nawinal. Wtedy myslalem, ze jestem na prawde rewelacyjny, zreszta kazdy tak mowil. Rzecz sie zmienila gdy zaczelismy grac "ligowe" miedzyszkolne spotkania z innymi szkolami srednimi. 5 na 5, sedziowie, masa "kibicow"..... i z wielkiego lidera za ktorego wielu mnie uwazalo wyszedl przecietny zawodnik. Na meczach sie spalalem a konkurencja byla takze dosyc niezla. Wracajac na 'swoje' boisko znowu robilem niesamowite rzeczy a jak przychodzil mecz..... znowu dupa. Nie bylo oczywiscie tak zle, rzucalem po kilkanascie punktow, zbieralo sie sporo pilek i blokowalo kołków z innej druzyny ale juz wtedy zrozumialem, ze do zawodowej kariery jestem za slaby :( ehhh szkoda.

Do tej pory jednak kocham koszykowke i uwielbiam ogladac dobre mecze a NBA to juz w ogole

 

 

Zawsze wolałem drużyny wschodu (us i a, nie naszego) niż zachodu, wielu pewnie odwrotnie?

 

Podobnie i ja, zachodu poza kilkoma druzynami nigdy nie lubilem. Do tej pory nie znosze drewnianego Duncana i jego SAS - chociaz co by nie mowic, koles jest niezly.

 

Mecze na cyfrze+ to zdecydowanie nie to samo co finały w publicznej TV przed laty (a moze to juz był TVN z Noculakiem i wszystko wiedzącym Michałkiewczem ).

 

Zgadzam sie w 100%!!! Poza tym gdy NBA zniknelo z telewizji publicznej, spadlo takze mocno zainteresowanie koszykowka :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nogi łamać...

 

Czy ja ci coś owocku złamałem :roll:

 

Moja pierwsza ulubiona dróżyna to byli Pistonsi jak zlali Lakersów, Tomas,Dumars,Rodman,Lembear -ehh - fajnie grali Bad Boys, potem lubiłem Indianę z Milerem (co za półfinał z Bykami jak kulejący Reggie trafiał 3ki jak natchniony), etam po co wymieniać, za dużo tego by było. Teraz NBA rzadko ogladam - czasu brak.

 

No ja za to kibicowałem Huston z Hakimem Drexlerem i innymi graczami, później byli Bulls z Piepenem i Rodmanem - co za koleś zawsze wymiękałem jak widziałem co wyczyniał pod koszem. :mrgreen:

 

Strasznie sie zdolowalem gdy Shaq odszedl do LA. Do tej pory najbardziej lubie Orlnado.

 

Alenie zapomne finałów z Huston, (pierwsza kwarta i Orlando prowadzi ponad 20 pkt :shock: był to szok dla mnie a później każdy wie jak było :mrgreen:

 

 

Ktoś słyszał o Danver coś więcej niż to, że w ogóle jest coś takiego?

 

Historia jest historią, a nową tworzą nowi gracze. Ja kibicem jestm głównie Mourninga :mrgreen: Koleś po ciężkiej operacji, praktyczniej pozbawiającej każdą osobę jakiegokolwiek sportu a tu prosze. Kiedyś był jednym z najlepszych Dunkerów na pozycji Centra :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakiety jak zrobiły mistrza to była bardzo fajna ekipa, tam grał jeszcze Horry - potem dołożył pierścień z LAL. Szybowiec Drexler to też był fajny kolo, najpierw w Portland kilka razy otarł się o mistrza (też fajna ekipa to była ale wolałem Pistonsów) a potem w Huston w dużym stylu to osiągnął. Ciężko zdobyć tytuł, tylu legendarnych zawodników tego nigdy nie osiągnęło albo tylko z ławki grając po kilka minut na stare lata-ale to już chyba nie to. A Jazz - Malone-Stokton-Hornacek? - dzis jest Kirylenko, pamiętam jak kiedyś Śląsk grał z CSKA Moskwa - zapowiadali go jako wielki talent, ładnie wtedy grał no i rozwinął się

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonic z Kempem i Paytonem swego czasu byli najbardziej czarną, najwięcej biegającą i najszybciej wtedy grającą ekipą. Ich gra była niesamowita, na granicy ryzyka, robili show. Szkoda,że w latach 80 tych nie było praktycznie możliwości konfrontacji NBA z drużynami z Europy, wtedy tu były 2 świetne teamy: Żalgiris Kowno (Sabonis,Marczulonis, Chomiczius,Kurtinaitis) i Cibona (Petrović, młodzi Kukoc i Radja). Wtedy grywali finały pucharu Europy między sobą - to też były mecze, raz nawet się pobili - tak się kochali hehe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...