Skocz do zawartości

Faktyczna cena Subaru....


Łukasz_F

Rekomendowane odpowiedzi

Than_Junior, częściowo się zgadzam, częściowo nie.

Otóż fakt, wszystko zależy od tonu, sposobu w jaki sie ten rabat chce uzyskać, bo sam fakt, że się chce to dość oczywiste :twisted:

 

w mojej branży nikt się ze mną nie targuję gdy chce kupić, za to ja się targuję gdy chcą mi sprzedać :mrgreen:

 

Problem w tym, że nikt się nie targuje przy zakupie, ale nie kupi jeśli wspomniana marża będzie "niestosowna" i będę miał problem.

 

Podobnie jest z Subaru, nie zawsze jest tak, że albo kupisz u "mnie" subaru albo pozostaje Ci już tylko francuska [tfu!] kunkurencja, bo pozostaje Ci jeszcze kunkurencja w postaci innego salonu subaru z inna "ofertą" dodatkową lub niższą marżą.

 

Generalizować nie można bo każdy kupujący jest inny, ale tak mimo wszystko uogólniłem :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 239
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

te opowiesci o zekomym "wujku" w US i spora roznica w cenie to nie bzdury a fakty. Oczywiscie nie jest tak, ze bedzie to roznica pol ceny bo to juz sa rzeczywiscie bzdury ale zawsze te 20-30tys.zl po wszystkich oplatach wyjdzie na plus (mowimy o nowych autach). Taka suma nie lezy na ulicy i to normalne, ze ludzie sie zastanawiaja i targuja. Wada jest oczywiscie brak gwarancji i ten glupi licznik w milach

Tylko po co opowiadają o tym w salonie np. Subaru.Jechać przywieść 2 sztuki jedną sprzedac to ta wlaściwa wyjdzie prawie darmo :mrgreen:

Pozdr.AK

 

Nie bardzo rozumiem tą retoryke. Tak się składa, że identyczne auto w Stanach jest rzeczywiscie praktycznie DOKŁADNIE 2x tańsze i samo to powoduje spory dyskomfort u kupujących (dla przecietnego uzytkownika pokazuje to ile takie auto faktycznie jest warte wg producentow, czyli przy jakiej cenie wciaz mają zysk). Sam kilka lat temu po studiach w US sprowadzilem sobie na mienie przesiedlencze samochod bez zadnych dodatkowych oplat czyli historia z wujkiem wcale nie jest nierealna. W dodatku nawet ze wszystkimi oplatami to auto wciaz jest sporo tansze - i to wlasnie jest rola dealera. To dealer powinien wykazac, ze kupujacemu nie oplaca sie tego robic bo mimo, ze auto sie nie psuje :grin: to warto miec gwarancje, bo licznik jest glupio wyskalowany, bo dostanie dywaniki za darmo!

 

Akurat po sąsiedzku macie Seata Auto-Barcelona. Tam handlowcy są na wysokim poziomie natomiast mają poważne braki na innych polach (serwis, czesci, fachowosc). Jednak na szczescie nie twierdzą, ze są najmądrzejsi i starają się poprawiac jakosc obslugi i serwisu (wiem, bo akurat sam doradzam prezesowi Rutkowskiemu w tym zakresie :smile: ).

 

ps. znajomy pracuje w Mitasubiszi :wink: i tam marże na sprzedazy są juz do tego stopnia scięte przez importera, ze zdecydowanie bardziej zalezy im na zwiazaniu klienta i pozniejszym zysku z serwisowania auta. To pokazuje, ze warto dbać o klienta - nawet o tego ktoremu samochod przywiezie wujek z USA :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ewentualnej obnizce mozna porozmawiac, jak juz sie porozmawia sympatycznie, dowie tego i tamtego, przejedzie samochodem, usiadzie przy kawie.

Ale jak pierwsze pytanie to pytanie o rabat, to to tak jakby do wypucowanego mieszkania wejsc w zabloconych buciorach wywazajac drzwi - delikatnie mowiac, nie wypada :!:

To ja dla Ciebie będę gównianym klientem..

Musisz się jeszcze troszkę podszkolić..

Wogóle nie piję kawy a do salonu wchodzę kupić samochód a nie piep...yć kocoboły ze sprzedawcą

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

te opowiesci o zekomym "wujku" w US i spora roznica w cenie to nie bzdury a fakty. Oczywiscie nie jest tak, ze bedzie to roznica pol ceny bo to juz sa rzeczywiscie bzdury ale zawsze te 20-30tys.zl po wszystkich oplatach wyjdzie na plus (mowimy o nowych autach). Taka suma nie lezy na ulicy i to normalne, ze ludzie sie zastanawiaja i targuja. Wada jest oczywiscie brak gwarancji i ten glupi licznik w milach

Tylko po co opowiadają o tym w salonie np. Subaru.Jechać przywieść 2 sztuki jedną sprzedac to ta wlaściwa wyjdzie prawie darmo :mrgreen:

Pozdr.AK

 

Nie bardzo rozumiem tą retoryke. Tak się składa, że identyczne auto w Stanach jest rzeczywiscie praktycznie DOKŁADNIE 2x tańsze i samo to powoduje spory dyskomfort u kupujących (dla przecietnego uzytkownika pokazuje to ile takie auto faktycznie jest warte wg producentow, czyli przy jakiej cenie wciaz mają zysk). Sam kilka lat temu po studiach w US sprowadzilem sobie na mienie przesiedlencze samochod bez zadnych dodatkowych oplat czyli historia z wujkiem wcale nie jest nierealna. W dodatku nawet ze wszystkimi oplatami to auto wciaz jest sporo tansze - i to wlasnie jest rola dealera. To dealer powinien wykazac, ze kupujacemu nie oplaca sie tego robic bo mimo, ze auto sie nie psuje :grin: to warto miec gwarancje, bo licznik jest glupio wyskalowany, bo dostanie dywaniki za darmo!

 

Akurat po sąsiedzku macie Seata Auto-Barcelona. Tam handlowcy są na wysokim poziomie natomiast mają poważne braki na innych polach (serwis, czesci, fachowosc). Jednak na szczescie nie twierdzą, ze są najmądrzejsi i starają się poprawiac jakosc obslugi i serwisu (wiem, bo akurat sam doradzam prezesowi Rutkowskiemu w tym zakresie :smile: ).

 

ps. znajomy pracuje w Mitasubiszi :wink: i tam marże na sprzedazy są juz do tego stopnia scięte przez importera, ze zdecydowanie bardziej zalezy im na zwiazaniu klienta i pozniejszym zysku z serwisowania auta. To pokazuje, ze warto dbać o klienta - nawet o tego ktoremu samochod przywiezie wujek z USA :lol:

 

 

Zgadzam się :) Zresztą wszyskie auta w stanach są tańsze więc nie ma co bic piany.

 

Zasłyszane w serwisie subaru (dwóch serwisantów oglądających jakieś faktury):

 

- ten wahacz do wersji us koszuje 89$... widziałeś?

- no, u nas ponad 1100zł

 

Odpowiedzialności za to czy tak jest naprawdę, nie biorę - poprostu zasłyszane. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale mam dzisiaj taką oto obserwację: Subaru rządzi! Byłem w Nissanie i:

żadnych rabatów, żadnego modelu 06, wszystko wykupione, ceny katalogowe, żadnych dyskusji - bierze pan czy nie, czekać 5 miesięcy! No może dywaniki (DYWANIKI!?!?) mogę panu dorzucić...

 

Dwa lata temu bralm dwie Almery dla pracownikow, kupilem rocznik starszy w nowym roku (styczen) z konkretnym rabatem mialem mozliwosc wyboru koloru, do kazdego auta dostalem gratis komplet alufelg (auta stalo na stalowkach) komplet opon zimowych, dywany i alarmy za pol ceny. Oczywiscie byla to oferta konkretnego dealera, inni taki propozycji nie mieli. Ale to jest wolny rynek i wolny wobor.

 

O ewentualnej obnizce mozna porozmawiac, jak juz sie porozmawia sympatycznie, dowie tego i tamtego, przejedzie samochodem, usiadzie przy kawie.

Ale jak pierwsze pytanie to pytanie o rabat, to to tak jakby do wypucowanego mieszkania wejsc w zabloconych buciorach wywazajac drzwi - delikatnie mowiac, nie wypada :!:

To ja dla Ciebie będę gównianym klientem..

Musisz się jeszcze troszkę podszkolić..

Wogóle nie piję kawy a do salonu wchodzę kupić samochód a nie piep...yć kocoboły ze sprzedawcą

 

No ja mam jakos podobnie, ide do salonu kupic konkretny produkt ktory znam, po co mi prezentacja modelu, kawka itp. Jestem zdecydowany na konkretne auto i oczekuje konkretnej oferty. A nie opowiesci o slicznym zadku Maryni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koledzy, nie rozumiemy sie. Co innego, jak klient wie i zna sie na rzeczy /latwo to wyczuc/ - wtedy faktycznie prezentacja jest zbedna. Ale kiedy przychodzi ktos, kto nie ma bladego pojecia o samochodzie (nie zna roznicy miedzy Impreza dwulitrowa a WRX i tlumaczenie nic nie daje) i interesuje go wylacznie znizka? A potem mowi, ze skoro nie ma znizki, to idzie zobaczyc oferte citroena... :lol:

 

 

P.S. efekt obnizek u Citroena - ten na Opolskiej zamyka salon.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że w negocjacjach nie ma nic złego - prowadzenie ich w rozsądny sposób i osiągnięcie celu jest swego rodzaju sztuką, a osoby zajmujące się tym zawodowo zarabiają niezłą kasę.

 

W ubiegłym tygodniu odebrałem z salonu Forestera i mam wrażenie, że obie strony były na końcu zadowolone - sprzedawca - bo sprzedał (i nie dołożył do interesu) i ja, bo dostałem to na czym mi zależało. Nie negocjowałem ceny tylko dodatki, które i tak musiałbym kupić, co w efekcie podniosłoby cenę auta (dodatkowy komplet alu felg z zimowymi oponami, bagażnik dachowy, alarm no i oczywiście dywaniki :wink: .

 

Pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A potem mowi, ze skoro nie ma znizki, to idzie zobaczyc oferte citroena... :lol:

 

 

P.S. efekt obnizek u Citroena - ten na Opolskiej zamyka salon.

 

Ale on to nic nie obniżał, z 10 razy tam chciałem kupić samochód (dostawcze-różne) i zawsze sprzedawcy strasznie sępili i dawali nędzne warunki, kupowałem gdzie indziej a później to już sie tam nawet o ofertę nie pytałem. Może geneza upadku jednak jest nieco inna co widać po moich doświadczeniach z tym salonem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byc moze (to sie pisze razem czy osobno? ;) )

Rabaty w Citroenie to był kit, cena w katalogu wyśrubowana na max, duży rabat a auto i tak drogo wychodziło, w Pugu bez takiego kosmicznego rabatu to samo auto bywało tansze hehe i coś jeszcze dokładali - a Cytrynie nic - tylko tekst - no taki duży rabat jest w promocji no to my już nic nie możemy - kit dla frajerów to był i tyle, zresztą było widać,że ze spodni im sie dymi od kłamstwa a dołożenie dywaników do ruiny doprowadzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa lata temu bralm dwie Almery dla pracownikow, kupilem rocznik starszy w nowym roku (styczen) z konkretnym rabatem mialem mozliwosc wyboru koloru, do kazdego auta dostalem gratis komplet alufelg (auta stalo na stalowkach) komplet opon zimowych, dywany i alarmy za pol ceny. Oczywiscie byla to oferta konkretnego dealera, inni taki propozycji nie mieli. Ale to jest wolny rynek i wolny wobor.

 

Wolny kraj, wolny rynek. Oczywiście, że tak. Pogonić z rabatem Almery, na które nie ma być może wielu chętnych to co innego niż zaproponować korzystną ofertę na Navarę, która schodzi jak świeże bułeczki. Podobno dealerowi dwaj klienci się na parkingu pobili o wersję demo... :mrgreen:

 

Zadzwoniłem kontrolnie do innego dealera i na dzień dobry zaproponował 4% upustu. Czyli wolny rynek na maksa! :mrgreen::lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam poczucie, że za dużo filozofii w tym kupowaniu samochodów.

Jak dla mnie to chodzi o to, żeby być zadowolonym z nabytku i ze zrobionego interesu i żeby SUBIEKTYWNA suma tych wartości była najwyższa z dostępnych opcji, bez względu na to czy to samochód jedynej słusznej marki, lodówka czy telewizor.

 

Przekonanie, że akurat Subaru to jedyny słuszny wybór jest rozpowszechnione głównie wśród ich posiadaczy i marzycieli. Tak samo o swoich samochodach mówią właściciele BMW, Audi, Mercedesów, Jaguarów itp. pojazdów, do których (marek) jest dopięta wypromowana przez producenta wartość dodana. W tym przypadku subiektywna ocena wartości przedmiotu zakupu uzasadnia cenę w oczach nabywcy a niekoniecznie innych. Właściciel WRX-a superatrakcyjną cenę golfa GTI, astry OPC skwituje najwyżej uśmiechem.

Ale nabywca Fiata będzie przekonany, że zrobił znakomity interes nie dając się omamić marketingowcom, szczególnie jak dostanie gratis alarm, opony i dywaniki.

 

Gdybym był importerem samochodów (szczególnie takich, które mają określoną grupę nabywców, i do których można dorobić filozofię), też budowałbym mit o nienegocjowalności ceny, minimalnej marży dilerów itp. To podstawowy sposób na utrzymanie odpowiedniego poziomu zysków. Kwestia, jak to się sprzeda potencjalnemu nabywcy. Bo teksty rodem z anegdotycznego salonu Rols-Roysa "skoro pan pyta o cenę, to znaczy że pana nie stać" mogą zrazić każdego mniej zdesperowanego. Stanowisko, że jeśli chce kupić to kupi i nie potrzeba jakichś zabiegów sprzedawcy są ścieżką do nikąd. Mitsubishi, Toyota itp. czekają... na tych mniej zdesperowanych... Subaru stało się ostatnio trochę modne i częściowo sprzedaje się same, więc wzrost sprzedaży, który podnosi pewność siebie sprzedawców. Tylko jak długo...

 

Innym producentom/deilerom się opłaca dać upust/dodatki, a w subaru mają mikromarżę i nawet nie wypada pytać o dywaniki gratis, bo diler zbankrutuje. Sorry, ale to nie mój problem. A selekcja poważnych od niepoważnych potencjalnych nabywców należy do sprzedawcy, tak samo jak wybór momentu, w którym rozmawiać o dodatkach, upustach i ich wielkości. Sprzedaż nie polega na wydawaniu zgody na nabycie samochodu, ale na spowodowaniu, że kupi go ktoś, kto do końca zdecydowany nie jest...

 

Powtarzanie na tym forum mitów utwierdza tylko sprzedawców o słuszności postępowania.

Ja nie byłem zdesperowany i zostałem odprawiony z kwitkiem, gdy chciałem kupić Forestera. Nie pasowałem do schematu "zdecydowanego" bo "negocjowałem". Prosił nie będę...

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Negocjować należy - jak najbardziej, jest tylko kwestią to: czy wiemy ile chcemy a ile realnie możemy uzyskać. Dlatego też informacja, że można uzyskać kilka procent + małe dodatki daje jakieś pojęcie i ułatwia sprawę. Jak ktoś liczy na 15-20% i myśli,że jest dobrym negocjatorem a ich nie dostanie to jest jego problem. Co tu winny sprzedawca skoro tyle nie może dać? Musi chyba robić dobrą minę i dorabiać legendę. Jak kupowałem Forestera to porównywałem ofertę z innymi pojazdami (CRV, Rav4 itp) - też nikt w segnencie tym wtedy nie był zbyt hojny(albo wcale albo pierdółki) a auto cenowo w tej wersji jaką kupiłem plasowało się bardzo przyzwoiciena tle konkurencji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się. Trzeba być realistą. Ja z resztą nie rozmawiałem o cenie a wyłącznie o dodatkach - te jest sprzedawcy łatwiej dołożyć bo marża raczej wyższa niż na samochodach a i importer nie zagląda w faktury. Ale jak czytam forum, to mam poczucie, że próbując negocjować ze sprzedawcą powinno mi być wstyd, bo "samochód wart jest każdej złotówki", "dobrych samochodów nikt nie rozdaje za darmo" itp. i popełniam nietakt pytając o rabat, a przez telefon to już całkiem.

Zresztą, nawet gdybym nie był realistą (w końcu mogę być artystą, dentystą itp. i się nie znać na handlu) i wystrzelił z 20% rabatem bo gdzieś usłyszałem, że trzeba się targować, to rolą sprzedawcy jest mnie sprowadzić na ziemię w sposób nie zniechęcający mnie do dalszej rozmowy - zakładając, że faktycznie chcę kupić to auto a nie "przyszłem, gdyż nie miałem co robić".

Na marginesie - niedawno kupiliśmy do firmy Mondeo, o ok. 20 % taniej od cennika (z czego +/- połowa to promocja importera a druga rabat dilera plus dodatki) i to bez większych targów produkcja tegoroczna itp. - po prostu zapytania o ofertę do dilera Forda, Opla i paru innych i przyszły wypas oferty.

A przecież nie muszę wiedzieć, że z dilerami aut japońskich tak nie można.

Wiem, Ford to nie Subaru, pompowane cenniki itp.... ale pieniądz to pieniądz...

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ojciec Założyciel

W moim osobistym przekonaniu, bazującym także na doświadczeniu bezpośrednim, bardzo istotnym elementem jest jakość obsługi.

Wiekszość osób odwiedzających salon robi to jeszcze przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji. Również większość z nich oczekuje konkretnej informacji, jaki samochód będzie najlepiej spełniał ICH oczekiwania.

W końcu samochód jest dużym wydatkiem, więc także sprzedawca powinien być w stanie jak najlepiej poinformowac zainteresowanego o jego zaletach i wadach w kontekście konkretnego sposobu eksploatacji.

Kilka razy zdarzyło mi się osobiście zasugerować potecjalnym klientom bliższe zainteresowanie się produktem konkurencji, gdy nabrałem przekonania, że ten właśnie produkt zdecydowanie lepiej spełni ich oczekiwania.

Osobiście też oczekuję fachowej informacji o zaletach i wadach produktów które zamierzam nabyć, a nie posiadam odpowiedniej wiedzy fachowej. Trudno oczywiście wszystkich osądzać na podstawie własnych oczekiwań i przyzwyczajeń. Niemniej sądzę, że jest to lepszą drogą, niż "kuszenie" specjalnymi rabatami podważającymi ewwntualnie ekonomiczny sens funkcjonowania przedsiębiorstwa, czy też banalne "wciskanie kitu" nie posiadającemu wiedzy fachowej klientowi (sam po stwierdzeniu, że zostałem w ten sposób "naciągnięty", więcej nogi u tak postępującego sprzedawcy w lokalu nie postawię).

Po prostu uważam, że uczciwie zarobione pieniądze należą się każdemu wykonującemu właściwie swoją pracę.

Pytania o rabaty, tym bardziej w kontekście permanentnego bombardowania potencjalnych nabywców informacjami głównie właśnie na ten temat, nie uważam absolutnie za jakikolwiek "nietakt", czy też "naruszenie świętości".

A że nasi partnerzy mają takie, a nie inne możliwości wynika po prostu z kalkulacji bazującej na tym, o czym wcześniej wspomniałem - rozsądna cena, rozsądna marża, rozsądny produkt.

 

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się. Trzeba być realistą. Ja z resztą nie rozmawiałem o cenie a wyłącznie o dodatkach - te jest sprzedawcy łatwiej dołożyć bo marża raczej wyższa niż na samochodach a i importer nie zagląda w faktury. Ale jak czytam forum, to mam poczucie, że próbując negocjować ze sprzedawcą powinno mi być wstyd, bo "samochód wart jest każdej złotówki", "dobrych samochodów nikt nie rozdaje za darmo" itp. i popełniam nietakt pytając o rabat, a przez telefon to już całkiem.

Zresztą, nawet gdybym nie był realistą (w końcu mogę być artystą, dentystą itp. i się nie znać na handlu) i wystrzelił z 20% rabatem bo gdzieś usłyszałem, że trzeba się targować, to rolą sprzedawcy jest mnie sprowadzić na ziemię w sposób nie zniechęcający mnie do dalszej rozmowy - zakładając, że faktycznie chcę kupić to auto a nie "przyszłem, gdyż nie miałem co robić".

Na marginesie - niedawno kupiliśmy do firmy Mondeo, o ok. 20 % taniej od cennika (z czego +/- połowa to promocja importera a druga rabat dilera plus dodatki) i to bez większych targów produkcja tegoroczna itp. - po prostu zapytania o ofertę do dilera Forda, Opla i paru innych i przyszły wypas oferty.Pozdrawiam

Z ciekawosci - jakie dodatki chciałeś wynegocjować a się nie udało? Co do Mondeo to też przerabiałem i kupiłem, 20% w Fordzie to norma- chyba każdemu dają, mi ostatnio dali tez tyle na Fokusa - nawet nie byłem w salonie - oferta na maila, ale i tak mimo rabatu to jakoś drogo wychodziło i nie kupilem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa lata temu bralm dwie Almery dla pracownikow, kupilem rocznik starszy w nowym roku (styczen) z konkretnym rabatem mialem mozliwosc wyboru koloru, do kazdego auta dostalem gratis komplet alufelg (auta stalo na stalowkach) komplet opon zimowych, dywany i alarmy za pol ceny. Oczywiscie byla to oferta konkretnego dealera, inni taki propozycji nie mieli. Ale to jest wolny rynek i wolny wobor.

 

Wolny kraj, wolny rynek. Oczywiście, że tak. Pogonić z rabatem Almery, na które nie ma być może wielu chętnych to co innego niż zaproponować korzystną ofertę na Navarę, która schodzi jak świeże bułeczki. Podobno dealerowi dwaj klienci się na parkingu pobili o wersję demo... :mrgreen:

 

Zadzwoniłem kontrolnie do innego dealera i na dzień dobry zaproponował 4% upustu. Czyli wolny rynek na maksa! :mrgreen::lol:

 

 

Na temat Nawalli (nie, to nie literówka) poczytaj sobie na forum RenoNissana :twisted::twisted::twisted::twisted::twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś moja firma chciała kupić 2szt Avensis. We wszystkich salonach Toyoty nie było rozmowy o prawdziwych rabatach. Każdy chciał dać dokładnie 2% upustu. Dlaczego? Pan z uśmiechem zakomunikował bo takie mamy zasady. Nie chiało mi się dalej gadać. Nie ma wolnej konkurencji - nie ma mnie jako klienta. Nie kupiłem tam samochodów dla własnego dobrego samopoczucia, bo Toyocie na złość nie zrobie :) Tak na marginesie sprawa mogłaby się spokojnie skończyć w sądzie.

 

Teraz sam próbuję kupić więcej niż jeden samochód (te najdroższe z cennika) i moje doświadczenia w negocjacjach nie są zbyt pozytywne. Bardzo duże usztywnienie negocjacyjne sprzedawców Subaru, które chciałbym kupić sugeruje mi, że nie mają do końca możliwości dania rabaru wg uznania lecz wg jakichś zasad. Może się mylę, ale kupiłem już w życiu kilka samochodów i wydaje mi się, że wiem kiedy sprzedawca może zaoferować coś więcej.

 

Cała dyskusja w tym wątku jest prowadzona w kontekście tego, czy ktoś da rabat czy nie, a nie to jest najważniejsze! Najważniejsze jest to czy klient wyjdzie z salonu zadowolony czy nie. Jak można być zadowolonym zostawiając u dilera kilkaset tysięcy złotych dostając 3-4tys rabatu i przysłowiowe dywaniki??? W Niemczech dostałbym dwa razy tyle przy zakupie jednego samochodu tej klasy. Oczywiście można powiedzieć "to jedź do Niemiec", ale jestem jakiś dziwny i wole dać ludziom zarobić tu, byle na zdrowych zasadach. Myślę, że nasi importerzy powinni dokładniej obserwować jak wygląda rynek za naszą zachodnią granicą bo tracą w ten sposób wiele zaufania polskich klientów- nawet nie zdają sobie sprawy jak wiele. A ten otwarty rynek może pojawić się w Polsce szybiej niż zdają sobie sprawę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo duże usztywnienie negocjacyjne sprzedawców Subaru, które chciałbym kupić sugeruje mi, że nie mają do końca możliwości dania rabaru wg uznania lecz wg jakichś zasad

Owszem, zasada ta brzmi: nie rozdawaj swoich zarobionych pieniędzy ;) I faktycznie, jeżeli ktoś z moich sprzedawców by przegiął z rabatem - leci z roboty ( z resztą jeden już poleciał)

Może się mylę, ale kupiłem już w życiu kilka samochodów i wydaje mi się, że wiem kiedy sprzedawca może zaoferować coś więcej.

To co mógłby a to co zaoferuje to dwie różne sprawy - po co miałby Ci to proponować? Żeby mniej zarobić? (sprzedawca ma pensję ustaloną od osiągniętych zysków)

Jak można być zadowolonym zostawiając u dilera kilkaset tysięcy złotych dostając 3-4tys rabatu i przysłowiowe dywaniki???

To zależy od poziomu finansowego nabywcy - jak ma kłopoty to nie będzie zadowolony, a jak nie ma kłopotów z kasą - będzie cenił jakość obsługi. Może powinieneś kupować tańsze auta? Mniej Cię rabaty będą bolały, co ? ;) (to oczywiście sarkazm, ale przyznaj, żeś sobie zasłużył)

A ten otwarty rynek może pojawić się w Polsce szybiej niż zdają sobie sprawę.

Dla informacji - już się pojawił, i raz jeszcze na tym forum piszę z całą stanowczością : ani dla mnie ani dla większości dealerów nie zależy na pozyskiwaniu klientów za wszelką cenę (to nie Toyota) i każdy z nas jeżeli ma wybierać pomiędzy uszarpaniem się przy większej ilości sztuk samochodów i zarobku mniejszym niż na kilku sprzedanych we właściwy sposób - wierz mi żaden z nas nie wybierze opcji I. Pozostałą "klientelę" odsyłamy do USA albo do Citroena - tam są taaaaakie rabaty, że głowa mała ;)

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo duże usztywnienie negocjacyjne sprzedawców Subaru, które chciałbym kupić sugeruje mi, że nie mają do końca możliwości dania rabaru wg uznania lecz wg jakichś zasad

Owszem, zasada ta brzmi: nie rozdawaj swoich zarobionych pieniędzy ;) I faktycznie, jeżeli ktoś z moich sprzedawców by przegiął z rabatem - leci z roboty ( z resztą jeden już poleciał)

Może się mylę, ale kupiłem już w życiu kilka samochodów i wydaje mi się, że wiem kiedy sprzedawca może zaoferować coś więcej.

To co mógłby a to co zaoferuje to dwie różne sprawy - po co miałby Ci to proponować? Żeby mniej zarobić? (sprzedawca ma pensję ustaloną od osiągniętych zysków)

Jak można być zadowolonym zostawiając u dilera kilkaset tysięcy złotych dostając 3-4tys rabatu i przysłowiowe dywaniki???

To zależy od poziomu finansowego nabywcy - jak ma kłopoty to nie będzie zadowolony, a jak nie ma kłopotów z kasą - będzie cenił jakość obsługi. Może powinieneś kupować tańsze auta? Mniej Cię rabaty będą bolały, co ? ;) (to oczywiście sarkazm, ale przyznaj, żeś sobie zasłużył)

A ten otwarty rynek może pojawić się w Polsce szybiej niż zdają sobie sprawę.

Dla informacji - już się pojawił, i raz jeszcze na tym forum piszę z całą stanowczością : ani dla mnie ani dla większości dealerów nie zależy na pozyskiwaniu klientów za wszelką cenę (to nie Toyota) i każdy z nas jeżeli ma wybierać pomiędzy uszarpaniem się przy większej ilości sztuk samochodów i zarobku mniejszym niż na kilku sprzedanych we właściwy sposób - wierz mi żaden z nas nie wybierze opcji I. Pozostałą "klientelę" odsyłamy do USA albo do Citroena - tam są taaaaakie rabaty, że głowa mała ;)

Pozdrawiam

 

1) Jedną z zasad rynku jest dzielenie się prawdopodobnym zarobkiem z kupującym- zaznaczam w rozwiniętych gospodarkach, wtedy gdy dilerów jest więcej niż kilku.

2) Poco miałby proponować mi większy rabat??? Po to, żebym kupił od niego, a nie od konkurenta. Oczywiście jeśli taki istnieje, więc znowu wracamy do tego, że aktualnie jedynie kilka salonów w Polsce oferuje samochody oraz brokerzy.

3) Dlaczego miałby zarobić mniej? Dlatego, że może wcale nie zarobić.

4) Mój poziom finansowy jest o wiele wyższy niż cena najdroższego Subaru. Samochód chcę kupić dlatego, że nie rzuca się w oczy a jest na poziomie.

5) Rabat mnie nie boli, tak jak pisałem, stać mnie na wiele aut, lecz nie chcę czuć się jak frajer, kiedy widzę oferty brokerów. Nie będę rozwijał tego tematu wiadomo dlaczego.

6) Nie zamierzam sprowadzać auta z USA i nie wykorzystuje tego argumentu- właśnie wciśnięto mi to w usta :)

7) Nie jestem pozostałą klientelą! Jeśli Subaru w Polsce działa dla zabawy i będzie się obrażać się na klientów to nie wróżę nic dobrego. Nisza, którą tworzycie (samochód drogi i wyjątkowy) pęknie jak bańka mydlana jak dilerzy z Niemiec zwęszą tu biznes.

8 ) "uszarpywanie się przy większej ilości sztuk" niektórzy nazywają negocjacjami :)

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim osobistym przekonaniu, bazującym także na doświadczeniu bezpośrednim, bardzo istotnym elementem jest jakość obsługi.

Wiekszość osób odwiedzających salon robi to jeszcze przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji. Również większość z nich oczekuje konkretnej informacji, jaki samochód będzie najlepiej spełniał ICH oczekiwania.

W końcu samochód jest dużym wydatkiem, więc także sprzedawca powinien być w stanie jak najlepiej poinformowac zainteresowanego o jego zaletach i wadach w kontekście konkretnego sposobu eksploatacji.

Kilka razy zdarzyło mi się osobiście zasugerować potecjalnym klientom bliższe zainteresowanie się produktem konkurencji, gdy nabrałem przekonania, że ten właśnie produkt zdecydowanie lepiej spełni ich oczekiwania.

Osobiście też oczekuję fachowej informacji o zaletach i wadach produktów które zamierzam nabyć, a nie posiadam odpowiedniej wiedzy fachowej. Trudno oczywiście wszystkich osądzać na podstawie własnych oczekiwań i przyzwyczajeń. Niemniej sądzę, że jest to lepszą drogą, niż "kuszenie" specjalnymi rabatami podważającymi ewntualnie ekonomiczny sens funkcjonowania przedsiębiorstwa, czy też banalne "wciskanie kitu" nie posiadającemu wiedzy fachowej klientowi (sam po stwierdzeniu, że zostałem w ten sposób "naciągnięty", więcej nogi u tak postępującego sprzedawcy w lokalu nie postawię).

Po prostu uważam, że uczciwie zarobione pieniądze należą się każdemu wykonującemu właściwie swoją pracę.

Pytania o rabaty, tym bardziej w kontekście permanentnego bombardowania potencjalnych nabywców informacjami głównie właśnie na ten temat, nie uważam absolutnie za jakikolwiek "nietakt", czy też "naruszenie świętości".

 

Wszystko to racja i z ekonomią ani polityką sprzedaży polemizować nie mam zamiaru. Marżą jest racją bytu importera i dilera i są to rzeczy oczywiste. Jednak jako potencjalny nabywca interesuje mnie, ile muszę za samochód zapłacić, i ile mogę z tego urwać, bo tak jak sprzedawca uczciwie zarabia marże, tak ja wydaję swoje pieniądze i chcę je wydać jak najlepiej. Tymczasem wokół Subaru tworzy się coś w rodzaju religii.

 

Rabatu nie dostałem bo nie pytałem. Dostałem za to samochód wart każdej wydanej złotówki.

 

I to jest chyba najmądrzejsza wypowiedź w historii wątków o cenie subaru na tym Forum.

 

Blue - respek 8).

 

PS. I cieszę się, że mogłem o tym napisać w swoim poście nr 6000 8).

 

Uważam, że podobne opinie nie powinny potencjalnych nabywców zniechęcać do negocjacji, co pozwoliłem sobie wyrazić.

 

Subaru to fajne samochody. Ale to też po prostu towar. Warto się targować, bez wstydu.

 

A że nasi partnerzy mają takie, a nie inne możliwości wynika po prostu z kalkulacji bazującej na tym, o czym wcześniej wspomniałem - rozsądna cena, rozsądna marża, rozsądny produkt.

 

Ja po prostu zastanawiam się, jak to jest, że dilerzy innych marek dają rabaty i wychodzą na swoje a dilerzy Subaru jak dadzą rabat to na swoje nie wyjdą. Skoro Subaru jest mniej popularną marką niż Ford, a więc sprzedaje się ich mniej to marże powinny być wyższe żeby dilerzy wychodzili na swoje. Koszty lokalu, ludzi itp. są porównywalne, a uwzględniając skalę nawet wyższe w przeliczeniu na jeden sprzedany pojazd. Gdyby było inaczej sprzedawaliby Fordy, Ople czy Reno. Pachnie mi to świadomą polityką importera (której, żeby było jasne szanowna Dyrekcjo nie potępiam - Wasz biznes), którą złagodzić można tylko jeśli Klienci będą negocjować (nasz, Klientów, biznes) - a mam nadzieję, że czytelnicy tego wątku będą to robić.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli Subaru w Polsce działa dla zabawy i będzie się obrażać się na klientów to nie wróżę nic dobrego

Nikt się nie obraża anie nie działa dla zabawy (choć sprzedawanie Subaru jest fajne ;) ) ale Twoje wróżenie się nie sprawdza - jest dobrze i nic nie wskazuje na to, żeby miało być gorzej.

Mój poziom finansowy jest o wiele wyższy niż cena najdroższego Subaru

No gratuluję :!: :mrgreen:

Rabat mnie nie boli,

Poważnie? To po co te posty? Skoro napisałeś, że ogarniasz finansowo temat to rabat nie jest potrzebny - samochód broni się sam, jakością, wyposażeniem, ceną i (mam nadzieję) obsługą w salonie.

Jednak jako potencjalny nabywca interesuje mnie, ile muszę za samochód zapłacić, i ile mogę z tego urwać, bo tak jak sprzedawca uczciwie zarabia marże, tak ja wydaję swoje pieniądze i chcę je wydać jak najlepiej.

I tu nam nieco bliżej, bo zadaniem sprzedawcy jest przekonanie Cię, że kupując Subaru nie robisz błędu i dbasz o wydane przez Ciebie pieniądze.

Reasumując: rozumiem, że rabatowanie jest jakąś formą sprzedaży i w rozsądnych granicach jest to możliwe, ale jeżeli słyszę, że :

3-4tys rabatu i przysłowiowe dywaniki
to mało i, że dalej coś "trzeba urwać" to sorry ale odsyłam do szeroko rozumianej konkurencji.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...