Skocz do zawartości

Kształtowanie się cen nieruchomości w przyszłości?


mistee

Rekomendowane odpowiedzi

czy to buduje szaleniec czy samobójca biznesowy? Przeciez to nie ma szans sie sprzedac - za tyle mozna kupić sliczne mieszkanie w scisłym centrum - i mozna wybrzydzac jak sie chce.

 

Blisko stacji metra ceny się będą utrzymywać.

 

Każda cena ma swojego klienta i jest naturalnym sitem. To jest tak jak z Subaru. Na przykład za cenę WRX STI można mieć wiele innych ciekawych samochodów, a jednak je ktoś kupuje :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...
  • Odpowiedzi 111
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Wg mnie cały czas spadają. Inna sprawa, że realne ceny transakcyjne są 10-20% nizsze od tych w ogłoszeniach.

Wiadomo, że gdy chcemy cos kupić, to zawsze nam sie wydaje że za drogo, że rosną itp.

Wybierz sobie 10 mieszkań które Cię interesują i negocjuj twardo ze sprzedającymi. Jestem pewien że 1 z nich opusci cene o 10%, a inny nawet o 20%. A jesli pierwsze 10 mieszkań będzie za drogich i sprzedający nie będą chetni do negocjacji to jedenaste albo pietnaste kupisz odpowiednio taniej.

Ja kupiłem na Bielanach nowe ładne mieszkanie w dobrej lokalizacji za 5200zł za metr. Podczas gdy wielu developerów w tej samej okolicy woła 7000-8000zł za metr. Sprzedający z rynku wtórnego , nieraz w wielkiej plycie rządają chorych cen rzędu 7000zł za metr. A niech rządają!!! Zostaną z tymi przecenionymi klitami po wieczne czasy. Da się kupić niedrogo tylko trzeba szukac, szukac i negocjowac!!

 

Wiele inwestycji jest robionych na tereneach kupionych w górce a cena działki to istotny element ceny końcowej dlatego sporo inwestycji jest zablokowanych bo by sie teraz nie sprzedały - a kasa jest umoczona w gruncie.

 

 

I co w zwiazku z tym? że deweloper kupil na górce? To ma być argument, że ceny bedą rosnąć? Iluś deweloperów zarobiło wielką kasę, ci którzy zostali ostatni umoczą. Zwykły rynkowy proces.

Biedny deweloper obrazi się na rzeczywistość? I bedzie czekał 30 lat na odbicie na rynku nieruchomości? Albo i jeszcze dłuzej... ;)

Jeśli ma minimum oleju w głowie to sprzeda taką działkę już dzisiaj, nawet ze stratą1/3 ceny. Bo za rok może za nią dostać30% tego, co w 2006-2008 za nią zapłacił.

 

 

Ludzie, popatrzcie na to, co sie stało i co dzieje siez cenami nieruchomości w Hiszpani... kraju wielokrotnie bogatszym od Polski, z lepszymi perspektywami, ze wspaniałym klimatem, w kraju gdzie nieruchomosci kupuje wielu Anglików, Niemców, Holendrów...

Policzcie sobie, ile spadły nieruchomosci w Hiszpanii - potem pomnóżcie to razy dwa - i mniej więcej będzie skala spadków w Polsce.

 

Oczywiście centrum Warszawy, czy bloki przy linii metra będą lepiej trzymać cene. Ale ogólnie: czeka nas dłuuuga jazda w dół....

 

zgadzam się, to ględzenie deweloperów o kryzysie i sprzedaży poniżej kosztów jest śmieszne jak się pomyśli, jakie były - i nadal są - ceny mieszkań w Polsce i na zachodzie, do tego w kontekście przeciętnej płacy w Polsce. Do 2008 r. była potężna spekulacja i ceny mieszkań moim zdaniem z kosmosu, więc porównywanie obecnych cen do 2008 r. nie ma żadnego sensu. To samo z gruntami, które były kupowane po spekulacyjnych cenach i teraz się na tym co niektórzy przejadą. Dlatego z kupowaniem bym się nie spieszył, bo te wszystkie prognozy że za rok się poprawi itd. to tylko zaklinanie rzeczywistości, stagnacja potrwa zapewne przynajmniej kilka lat

 

Bardzo cenny głos rozsądku. Którego w społeczeństwie polskim brakuje niestety.

 

Ceny mieszkań można i należy porównywać do tych z lat 2000-2002. Plus doliczyć 4-5% rocznej inflacji. Wtedy będzie mniej więcej cena równowagi.

 

Bańka na nieruchomościach została nakręcona przez pazernych deweloperów i banki - wciskające wszystkim gołodupcom kredyty na 100-120% wartości nieruchmości. Przecież to oczywiste, że tak księżycowej gospodarki nie da się długo utrzymać. W warunkach żadnego kraju, a tym bardziej Polski. Za 2 do 5 lat na rynek zacznie trafiać mnóstwo ciekawych ofert od komorników i banków. Im jest wszystko jedno za ile sprzedadzą, byle wycofać część swoich kosztów chociaż. Raczej deweloperzy nie bedą mogli konkurować cenowo z takimi ofertami.

Nie widzę tu setek tysiecy ludzi z gotówką, biegnacych by nabywać nieruchomości. Ci co mieli gotówkę, to już raczej kupili. Polski rynek jest płytki, nie ma co się oszukiwać. Chyba że banki znów rzucą masowe tanie kredyty dla ludu i znowu złowią trochę naiwnych jelonków... tym niemniej nigdy nie będzie to na taką skalę jak w poprzednich latach.

 

Podbijam, cytując samego siebie. Bo nic sie nie zmieniło w temacie i coraz bardziej utwierdzam się w tym co onegdaj napisałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybierz sobie 10 mieszkań które Cię interesują i negocjuj twardo ze sprzedającymi. Jestem pewien że 1 z nich opusci cene o 10%, a inny nawet o 20%. A jesli pierwsze 10 mieszkań będzie za drogich i sprzedający nie będą chetni do negocjacji to jedenaste albo pietnaste kupisz odpowiednio taniej. Ja kupiłem na Bielanach nowe ładne mieszkanie w dobrej lokalizacji za 5200zł za metr. Podczas gdy wielu developerów w tej samej okolicy woła 7000-8000zł za metr. Sprzedający z rynku wtórnego , nieraz w wielkiej plycie rządają chorych cen rzędu 7000zł za metr. A niech rządają!!! Zostaną z tymi przecenionymi klitami po wieczne czasy. Da się kupić niedrogo tylko trzeba szukac, szukac i negocjowac!!

 

rozumiem ze mówimy tu o rynku wtórnym. w takim razie na rynku pierwotnym nie ma co negocjować?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rozumiem ze mówimy tu o rynku wtórnym. w takim razie na rynku pierwotnym nie ma co negocjować?

 

Negocjować trzeba zawsze, a ile ugrasz, to zależy na ile sytuacja ciśnie developera ;) Zapewne na rynku wtórnym łatwiej trafić okazję, jak ktoś musi pozbyć się szybko lokalu. Dużo też zależy od lokalizacji, bo dobre miejsca zawsze lepiej trzymają cenę, nawet w czasach kryzysu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybierz sobie 10 mieszkań które Cię interesują i negocjuj twardo ze sprzedającymi. Jestem pewien że 1 z nich opusci cene o 10%, a inny nawet o 20%. A jesli pierwsze 10 mieszkań będzie za drogich i sprzedający nie będą chetni do negocjacji to jedenaste albo pietnaste kupisz odpowiednio taniej. Ja kupiłem na Bielanach nowe ładne mieszkanie w dobrej lokalizacji za 5200zł za metr. Podczas gdy wielu developerów w tej samej okolicy woła 7000-8000zł za metr. Sprzedający z rynku wtórnego , nieraz w wielkiej plycie rządają chorych cen rzędu 7000zł za metr. A niech rządają!!! Zostaną z tymi przecenionymi klitami po wieczne czasy. Da się kupić niedrogo tylko trzeba szukac, szukac i negocjowac!!

 

rozumiem ze mówimy tu o rynku wtórnym. w takim razie na rynku pierwotnym nie ma co negocjować?

tak, ja pisałem o wtórnym

 

co do negocjacji na rynku pierwotnym to nie mam wiedzy i doswiadczenia - ale negocjowac trzeba zawsze

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest sytuacja jak z tym bacą, który sprzedawał psa za milion złotych.... sprzedał, owszem za milion (a dokładnie za dwa koty po 500 tysięcy).

 

Dev może podnosic ceny nawet o 50% - a co z tego jak mu nikt tego nie kupi...

 

Za rok, dwa trafią na rynek dziesiatki tysięcy mieszkań oferowanych przez komorników... przy małym popycie ceny ładnie poszybują w dół...

 

 

A baca.. (tfu przepraszam developer) ... dalej niech sprzedaje za milion....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak , tak. Tusk moze obwieszczac wszystko w telewizji. Wskaźniki (wirtualne) mogą rosnąć aż do nieba. Jednak chyba 95% ludzi widzi że z miesiąca na miesiąc mają coraz mniej w kieszeni. I nie wygląda aby było lepiej.

Ale jesli ludzie kupują mieszkania kierujac sie głównie tym, co mówi Tusk w telewizji to im gratuluje. Tym lepiej dla rozsądnych kupujących - za parę lat będzie jeszcze więcej miszkań od komorników za jeszcze mniejsze pieniądze.

Wg mnie sytuacja grecko-cypryjska (tylko z dużo większą siłą) będzie miała miejsce w Polsce najpóźniej w roku 2018-2020. Wtedy mieszkania dopiero będą na prawdę tanie. Jesli nawet tego uda się uniknąć, to wzrost cen powodowany słowami Tuska uważam za mocno iluzoryczny.

Bo od słów Tuska ludziom oszczędności raczej nie przybywa.

Banki juz tez chyba nie są takie szybkie zeby udzielac kredytów kazdemu kto popadnie i na 100% wartosci....

 

W gospodarce o tak słabych podstawach jak w Polsce nie ma możliwosci by ceny mieszkań rosły w górę niebotycznie. Juz dzisiaj, po obniżkach, i tak są za wysokie i zbyt oderwane od realiów i wskaźników ekonomicznych.

 

Dobrym wskaźnikiem jakie ceny prognozują prawdzwi znawcy za kilka-kilkanascie lat są wyceny, jakimi posługują się fundusze oferujące tzw. odwrócony kredyt hipoteczny. Nawet zakładając że będą swoich klientów splacac do 110 roku życia, to dają ludziom za 2-3 pokojowe mieszkania w Warszawie max 150 tys zł...

Edytowane przez maciek323
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

chyba nie do końca - Ty może to wiesz ale wiele osób odbiera taki sygnał prosto. W Tv Tusk obwieścił koniec kryzysu, wskaźniki rosną, idzie ku lepszemu więc ceny będa dalej rosły - lepiej kupować.

 

Jaki koniec kryzysu? Przecież u nas żadnego kryzysu nie było :P

(bo w sumie faktycznie nie było ;))

 

Nowych inwestycji mieszkaniowych widzę sporo w Katowicach, kilka projektów po kilkaset mieszkań, ceny mają jakie mają no ale z czegoś trzeba będzie dawać upusty :biglol: Będzie to ciężko sprzedać, bo ludzie którzy potrzebują mieszkań nie mają kasy, a przy obecnych cenach wynajmu i problemach z tym związanych (przepisy chroniące biednych lokatorów) żadnego sensu inwestowania w mieszkania na wynajem nie widzę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mieszkanie jako inwestycja już dawno chyba straciło rację bytu.

 

Tendencja wzrostowa w inwestycjach zaczyna byc widoczna ale porównuje sie ją do zeszlego roku, który byl tragiczny więc niewiele trzeba by było lepiej. Patrząc 4-5 lat wstecz jesteśmy bardzo nisko.

Kolejnym nurtem jest zmniejszanie mieszkań by byl na nie klient. Doszło do tego, że powiększa się sztucznie przestrzenie komunikacyjne by zmniejszać powierzchnie mieszkań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to nie pewnosc, to przeczucie...

 

oczywiscie mozna sie z tym nie zgadzac....

 

ja puki co na nieruchomosciach (w swojej mikro skali) dobrze zarobiłem i wszystko co prognozowałem sprawdziło sie

 

 

w 2008 roku na szycie górki sprzedałem kawalerke 28-metrową w słabym miejscu za 250 tys zł - kupioną 5 lat wcześniej ja 120 tys zł

 

4 lata pomieszkałem to u rodziny, troche na wynajmowanym

 

w 2012 roku kupiłem za 310 tys zł 57 metrów w nowym ładnym budynku w duzo lepszym miejscu niż sprzedana 4 lata wczesniej kawalerka...

 

 

czyli dopłaciłem 60 tys zł za równo dwa razy wieksze mieszkanie, w lepszym miejscu, w lepszym standardzie.

 

Trzeba tylko wiedziec kiedy kupić i kiedy sprzedac...ja w mojej mikro skali, wydaje mi sie, zę nie mogłem zrobic lepszych ruchów... za 120 tys zł wydane w 2003 roku + 60 tys dołożone w 2012 mam ładne 3-pokojowe mieszkanie...

 

 

Gdybym nie kupił w 2003 i nie sprzedał na szczycie górki dzis móglbym miec najwyzej kawalerke... albo i to nie... (a tak za wydane 180 tys zł mam ładne 3 pokoje).

 

Leszcze robią odwrotnie - kupują na górce... takie prawo dotyczy nie tylko nieruchomosci

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie sytuacja grecko-cypryjska (tylko z dużo większą siłą) będzie miała miejsce w Polsce najpóźniej w roku 2018-2020.

:blink:

 

Widzę, że nowy Rybiński nam rośnie...

 

Problem Polski dotyczy zupełnie innych kwestii niż w Grecji tudzież na Cyprze. Więc porównywanie nas do tych gospodarek jest mocno wizjonerskie. Może jakieś konkretne argumenty ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem Polski dotyczy zupełnie innych kwestii niż w Grecji tudzież na Cyprze. Więc porównywanie nas do tych gospodarek jest mocno wizjonerskie. Może jakieś konkretne argumenty ?

 

Akurat wiele problemów jest dokładnie takiej samej natury: przerost biurokracji, masa przywilejów dla różnych grup społecznych, odpychane na przyszłość zobowiązania emerytalne, niska innowacyjność gospodarki, ogólnie niski kapitał społeczny itd. U nas nie jest jeszcze tak źle jak tam, ale sądząc po jakości rządów obecnych i przyszłych, widoki na przyszłość mamy niestety marne :unsure: Co automatycznie nieruchomościom też dobrze nie wróży :unsure:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat wiele problemów jest dokładnie takiej samej natury: przerost biurokracji, masa przywilejów dla różnych grup społecznych, odpychane na przyszłość zobowiązania emerytalne, niska innowacyjność gospodarki, ogólnie niski kapitał społeczny itd. U nas nie jest jeszcze tak źle jak tam, ale sądząc po jakości rządów obecnych i przyszłych, widoki na przyszłość mamy niestety marne :unsure: Co automatycznie nieruchomościom też dobrze nie wróży :unsure:

To są drobnostki, które dotyczą wielu krajów UE, a w przypadku przerostu biurokracji to można powiedzieć, że wszystkich. W skrócie, problemem Grecji było/jest życie na kredyt a naszym problemem jest/będzie demografia.

 

http://www.google.pl...dl=pl&ind=false

 

http://appsso.eurostat.ec.europa.eu/nui/submitViewTableAction.do

Edytowane przez subleo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

To są drobnostki, które dotyczą wielu krajów UE, a w przypadku przerostu biurokracji to można powiedzieć, że wszystkich. W skrócie, problemem Grecji było/jest życie na kredyt a naszym problemem jest/będzie demografia.

 

 

Myślisz, że upadek ZUS-u to drobnostka? Nie sądzę. Inne czynniki są równie ważne bo wpływają właśnie na wzrost zadłużenia. Jak się ma bandę darmozjadów na państwowych etatach, to skąd brać kasę na ich pensje? Ano drenując maksymalnie tych co coś robią i z drugiej strony pożyczając pieniądze. Co do demografii, to osobiście uważam, że jest to wyolbrzymiany problem. Gdyby stworzyć w kraju sensowne warunki do życia i pracy, to chętni do zamieszkania się znajdą, choćby te 2 miliony rodaków, które uciekły za granicę w ostatnich kilka latach... I wtedy z nieruchomościami źle nie będzie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a u nas nie ma życia na kredyt? Tusk w rok zadłuza nas bardziej niż przeklinany Gierek w 10 lat.

I kasa za Gierka szła w inwestycje chociaz - dzisiaj w konsumpcje/pokrycie dziury budzetowej to przeciez konsumpcja/.

To jest takie gadanie...bez konkretów. Popatrz sobie na wskaźniki makroekonomiczne Grecji z ostatnich 10 lat oraz porównaj je ze wskaźnikami Polski. Może zrozumiesz co miałem na myśli i dlaczego Twoją wizję uważam za bardzo, bardzo mało prawdopodobną.

 

A propos Gierka, choćby nawet zbudował złote miasta, nigdy do tamtego systemu nie chciałbym wrócić...ale może trzeba pewnych rzeczy doświadczyć to wtedy inaczej patrzy się na tamten okres.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
Podbijam, cytując samego siebie. Bo nic sie nie zmieniło w temacie i coraz bardziej utwierdzam się w tym co onegdaj napisałem.

 

Przepraszam, ze ni z gruch, ni z pietruchy, ale:

 

http://www.youtube.com/watch?v=X2iIodJ1n1o

 

 

Sam rowniez nieprawidlowo uzywalem. A juz wydawalo mi sie, ze wiem wszystko i zawsze najlepiej. :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...