Skocz do zawartości

Sideways

Użytkownik
  • Postów

    218
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Sideways

  1. Jeżeli to jest "najlepszy hotel w najlepszym kurorcie" to różnicą jest przede wszystkim wyciszenie. Na Zachodzie jakoś tak potrafią budować hotele, że sąsiadów się nie słyszy - nawet nie wiesz, czy pokój obok jest zasiedlony czy nie, dopóki nie spotkasz sąsiadów na tarasie czy na korytarzu. W bloku w Polsce tak nigdy nie ma, zawsze się słyszysz kiedy sąsiad spuszcza wodę, wiesz co ogląda w telewizji i czy ma szczekliwego pieska. Poza tym jeśli to jest "najlepszy hotel w najlepszym kurorcie" to masz okno z jakimś ładnym widokiem - na morze, na góry, na morze i góry jednocześnie. Z bloku okno masz zwykle na inny blok albo co gorsza na ulicę z autobusami. Dalsze różnice to może być np. obecność w tym hotelu centrum wellness, basenu, jacuzzi i tak dalej (nawet jeśli masz w domu coś w tym stylu, to jednak zwykle dużo mniejsze). No i to, że nie musisz sobie robić śniadania, tylko pod nos podsuwają. Oraz to, że gdzieś obok masz jakieś atrakcje, których nie masz obok swojego domu - morze, góry, jezioro, jazda konna itd. No właśnie, w Polsce te nieszczęsne przyhotelowe restauracyjki często trafniej jest nazwać stołówkami. Samo to, że użyłeś takiego określenia jest już znamienne. To prawda, to ogólnie podbija poprzeczkę.
  2. Daj koniecznie znać, jak już coś znajdziesz fajnego dla rodziny. Doceniam piękno bałtyckiego piasku, więc położony na odludziu ośrodek wypoczynkowy (jak najdalej od "wprawionej w nastrój" młodzieży) z fajnymi kompleksem basenów jako ochrona przed nieprzewidywalną pogodą - to też byłoby coś dla mnie. To jednak niesamowite, że aquaparki nad Bałtykiem mogą stawiać Litwini, Łotysze, Estończycy i Niemcy, ale akurat ten odcinek między Mierzeją Wiślaną a wyspą Uznam to ciągle jakieś smętne pustkowie. Wiem, że "powoli" się poprawia, ale dlaczego tak powoli?
  3. Wiem, że tu na forum to nietypowe, ale ja generalnie lubię jeździć swoim samochodem. Do tego promu jakoś przecież muszę dojechać, a samochód zawsze wydaje mi się najsympatyczniejszym rozwiązaniem... Co pewnie jest kolejnym powodem, dla którego lubię jeździć nad Morze Śródziemne - na argument "no ale trzeba dojechać" odpowiadam entuzjastycznym "NO WŁASNIE!"
  4. Ależ ja wiem, dlaczego się tak nie da. Tylko że mnie jako klienta nie interesują uzasadnienia dlaczego się nie da. Interesują mnie miejsca, gdzie się da. Masz rację, że moje bezpośrednie doświadczenia są już nieaktualne - właśnie jakieś 5-10 lat temu ostatni raz dałem szansę polskiemu morzu, pojechaliśmy do jakiegoś pensjonatu w Juracie, co to niby był już zupełnie nowy i zupełnie nowoczesny. No ale słychać było każdą rozmowę w pokoju za ścianą, bo w Polsce się zupełnie nie dba o wyciszenie pokojów. Z gastronomią też niby nie było już tak źle, że tylko zjełczałe flądry, ale wybor był generalnie niewielki. Nie mogłeś po prostu zapragnąć befsztyka i popić go dobrym winem - w całej Juracie (wtedy) nie do odnalezienia. Fajnie, dzięki, super. Ale to jednak zupełnie co innego, kiedy po prostu wychodzisz z tarasu prosto na plażę, gdzie masz swój własny leżaczek. Też nie bardzo, bo to typowy problem naszych trzecioświatowych relacji społecznych - u nas albo masz syf albo jakieś pałace dla państwa prezydentostwa z chorymi cenami, praktycznie nic pomiędzy. A ja się nie czuję doktorem Kulczykiem, jestem po prostu ciężko pracującym facetem z klasy średniej, w zupełności mi wystarcza odpowiednik włoskich trzech gwiazdek. W cenie włoskich trzech gwiazdek. Nie do odnalezienia na Bałtyku, tu albo masz ceny na poziomie Monte Carlo (jak w rzeczonej Bryzie) albo faktycznie taniej, ale w standardzie smażalnianym. Do nich przeważnie nie da się w prosty sposob dotrzeć, bez długich marszów z tobołami. Dlatego też mnie ciągle tak samo interesuje jakaś alternatywa nad Bałtykiem - ciągle myślę o Bornholmie, ale gdy się ostatnio tym interesowałem, prom samochodowy odchodził tylko raz w tygodniu (może już się zmieniło). Ideałem byłaby dla mnie miejscowość nad Bałtykiem położona z daleka od typowych kierunków wakacyjnych "młodych ludzi wprawionych w nastrój" (a więc daleko od wszelakich Łeb i Władysławowów), z gastronomią _zróżnicowaną_, to znaczy nie z alternatywą typu "lepsza ryba/gorsza ryba" ale z alternatywą typu "może dziś rybka, może dziś mięsko" oraz z hotelem/pensjonatem, który by miał po prostu swoją własną plażę, co gwarantowałoby niewielki tłok i brak pewnego rodzaju towarzystwa, przy czym by ceny w tym hotelu/pensjonacie były na poziomie włoskim czy francuskim, a więc niżej od "Bryzy". Na razie takie coś wydaje mi się w ogóle nie istnieć nad polskim morzem - już prędzej znalazłbym to chyba właśnie na Bornholmie. No ale sam jestem ciekaw konstruktywnych kontrprzykładów, zabukmarkowałem sobie to Sarbinowo w każdym razie.
  5. Proponuje weekend na wyższym poziomie, niż tydzień na minimalnym za te same pieniądze. Zobaczysz różnicę. Chyba pomyliłeś dyskutantów. To ja twierdzę, że jest kolosalna różnica, więc to nie mi musisz ją pokazywać. Co więcej twierdzę też, że pewnego poziomu Bałtyk po prostu nie jest w stanie zaoferować. Nie widzę również wyższości Warszawy nad Paryżem Trudno rywalizować z krajami dużo bardziej rozwiniętymi z lepszą infrastrukturą. Ale nie przyznałem, że u nas jest źle. Jest inaczej, bardziej swojsko. mamy zimniejsze może, ale za to czyste plaże i ciepłą zatokę. Nie mamy 60 dni słonecznych jak w Hiszpani, ale mamy fajne knajpki, w których można siedzieć w deszczowe dni i wprowadzać się w nastrój rodzimymi trunkami w licznym towarzystwie rodzimych dziewczyn. Grzegorz na początku pisał o wakacjach dla rodziny. To, że polskie morze jest atrakcyjnym kierunkiem dla młodego chłopaka, który zje byle co, wyśpi się byle gdzie, uchla się byle czym i najważniejsza dla niego jest obfitość okazji do podrywu, przyznałem już wiele postów temu. Kiedy jesteś z dziećmi, po knajpce oczekujesz raczej szerokiego wyboru różnych dań (w tym z uwzględnieniem menu dziecięcego) oraz braku hałaśliwych osobników "wprowadzających się w nastrój rodzimymi trunkami".
  6. W mojej praktyce wystarczają 1-2 noclegi tranzytowe, najczęściej w jakichś pięknych górach, więc sprawiają też sporo frajdy wszystkim zainteresowanym. Zapewniam, że nad M. Śród. da się to pogodzić - możesz być prosto nad morzem i mieć cicho wieczorami. A właśnie z dziećmi takie "15-20 minut" potrafi być strasznie wkurzające, zwłaszcza gdy pojawi się problem tak zwanego fachowo "e-e" u kogoś z potomstwa. To strasznie ułatwia życie, gdy się w takiej sytuacji wraca po prostu do swojej normalnej hotelowej łazienki, zamiast latać po krzakach czy jakichś cuchnących toi-toiach. Plus odpada całe dźwiganie nadmuchiwanych zabawek, łopatek, parawanów itd., masz po prostu swój leżak na plaży. No ale nie namawiam oczywiście, każdy ma swoje potrzeby, dla jednych na wakacjach z rodziną mogą być ważniejsze "ładne laski" a dla drugich komfort tejże rodziny.
  7. Tylko że w praktyce jeśli zapragnie się pewnego minimalnego poziomu, polskie morze można w praktyce skreślić. To jak już stanie na odpowiednio wysokim, to pogadamy. Na razie jest źle, co zresztą sam pośrednio przyznajesz (skoro sam nie wierzysz w wyższość Bałtyku nad Morzem Śródziemnym). Zresztą wszystkie propozycje dotyczące zalet Bałtyku były tutaj strasznie mgławicowe (dzięki za wzmiankę o istnieniu miejscowości Sarbinowo, ale jakieś bliższe namiary na konkretny hotel/pensjonat? Wrzuciłem Sarbinowo do gugla to od razu wyszedł mi typowy polski wakacyjny syf w postaci jakichś drewnianych domków "kilkaset metrów od plaży").
  8. No ale zobacz, że w przypadku morza w Grecji skarżysz się na utrudnioną kąpiel - a nad Bałtykiem praktycznie rezygnujesz z kąpieli, bo do Bałtyku przecież w czerwcu nie da się wejść. Ba, czasem także w lipcu czy w sierpniu. Pogoda nad polskim morzem jest jednak kapryśna i przy odrobinie pecha woda przez całe dwa tygodnie może być za zimna na kąpiel nawet w szczycie sezonu. Morze Śródziemne jednak praktycznie gwarantuje ładną pogodę. Piasek nad Bałtykiem rzeczywiście jest wyjątkowo piękny, ale to też nie jest przecież tak, że nad całym Morzem Śródziemnym same tylko skały i jeżowce. Co roku przeglądam oferty wypoczynku nad polskim morzem i aż mi się chce śmiać gdy czytam teksty typu "do plaży tylko 2,5 km" albo "do plaży tylko 20 min spacerkiem". We Włoszech bez trudu znajdziesz pensjonat czy hotel, który po prostu jest na plaży. Nie "blisko plaży", nie "z okien widać plażę", nie "do plaży tylko 5 min", tylko na plaży. Pokażcie mi coś takiego nad polskim morzem...
  9. Vert co jest taniej ? Przelot 4 osobowej rodziny w te i wewte jest taniej ? Kwatery są tańsze ? Żarcie jest tańsze ? Jeśli tak to ja poproszę o dane: jakie linie i adres kwatery. Słuchaj, no to niech będzie, że samolot wyjdzie drożej. Ale przecież chyba masz samochód? A jeśli już jechać samochodem na wakacje, to tylko gdzieś w EU. Polskie morze wychodzi taniej tylko jeśli założysz skrajnie niski standard usługi - obleśną kwaterę, syfiaste żarcie, parszywy kemping. Wystarczy, że sobie zażyczysz jeszcze nie jakieś tam wielkie luksusy, ale po prostu najzupełniej przeciętny trzygwiazdkowy standard, ceny nad polskim morzem robią się chore i przebijają oferty włoskie, greckie czy chorwackie. Polskie morze jest strasznie fajne póki jesteś młodym chłopakiem, który zaśnie w dowolnych warunkach a flądra z frytkami wystarczy mu na obiad. Dla rodziny z dziećmi tam jednak ciągle nic nie ma poza tłokiem, korkami, smrodem, smażalniami i kwaterami klasy bida z nędzą. Sam zobacz zresztą, jak niewiele tu Ci podano dobrych propozycji.
  10. Ja odbierałem od pani Renaty Nowak w SIP (pozdrowienia!) i nie rozmawiałem z nią na temat oleju, ale okazało się, że SIP przyczepił pod maską taką informacyjną karteczkę. Ale to jeszcze w tym hotelu-widmo było...
  11. Sideways

    SUBARU a Policja.

    O rany! Jeśli dziecko zapamiętało nazwisko/numer służbowy kolesia, powinieneś to dać do mediów - oni naprawdę boją się takiej krytyki, bo szef tego kaprala będzie musiał się za niego tłumaczyć swojemu szefowi, więc są duże szanse, że by go odpowiednio pouczył. Ja muszę dla równowagi przyznać, że ostatnio miałem spotkanie zaskakująco miłe. Zostałem zatrzymany za przekroczenie prędkości o 25 km/h, na sakramentalne pytanie "dokąd się pan tak śpieszył" odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że do żony bo czeka na mnie w domu i bez żadnego udawania niewiniątka sięgnąłem po portfel, ale panowie policjanci powiedzieli, że ich zdaniem wystarczy w tej sytuacji "ustne ostrzeżenie", a oni są od "łapania nygusów" (cokolwiek to miało oznaczać, nie łapałem się na tę kategorię).
  12. A coś więcej na temat trasy terenowej? Będzie brodzenie przez rzeczki lub paskudzenie się w bagienkach? Czy terenowa będzie na czas czy po prostu na zbieranie punktów na czekpointach?
  13. obawiam sie ze nie masz racji, bo pierwsze słysze zeby frontere wycofali z produkcji ze wzgledu na awaryjność.... na jesieni wchodzi nowy model..... a zacznijmy od tego ze Frontka nie jest autem terenowym.... Od 2004 nie jest produkowany, więc jeśli dopiero jesienią tego roku pojawia się nowy model, to chyba wszystko wyjaśnia? Cała ta konstrukcja była wielką katastrofą, zrodziła się przypadkowo (w wyniku kolejnych przejęć, General Motors dostał konstrukcję marki Isuzu), sprzedawała się źle m.in. właśnie w związku z wysoką awaryjnością.
  14. czyli co - nie verto jechac? Chamstwo? A moze by tak rownac do cywilizacji zachodniej, a nie sciagac w dol, do wschodu? W cywilizacji zachodniej obowiązują limity alkoholu rzędu 0,5 a nawet gdzieniegdzie 0,8 promila, a więc spokojnie można prowadzić po jednym czy dwóch drinkach. I też żałuję, że pozostaliśmy przy wschodnich zakazach...
  15. Jeśli masz jakiś problem, no to masz jakiś problem. brak wrx a :wink: Uuuuu... I feel your pain... Skąd w ogóle podejrzenie, że biorę polemizowanie z Tobą w wątku pytań do Dyrekcji "poważnie"? Mnie akurat dość mocno bawią Twoje wypowiedzi, spodziewam się też, że zabawnie będzie na zlocie i tak dalej. To Ty zgłaszasz problemy i narzekasz, że "nie będzie zabawnie". No i co ja mogę poradzić na to, że Tobie nie będzie zabawnie? Mi będzie, a to dla mnie najważniejsze
  16. Sądząc po Twoich postach to raczej nie będzie zabawnie... :wink: Jeśli masz jakiś problem, no to masz jakiś problem.
  17. Jejku, proszę nie pękać - ja zamierzam startować w trasie terenowej nie dosyć, że wolnym ssakiem to jeszcze z nieletnym dziecięciem w roli pilota. Przecież nie chodzi nam o to, żeby koniecznie wygrać, tylko żeby ogólnie było zabawnie.
  18. Jak sie kupuje nowe Subaru, to wszyscy (w salonie) zgodnym chorem mowia: "Serwis nie bedzie potrzebny. Tylko przeglady gwarancyjne. Nic do naprawy - to jest takie auto..." Chyba nie zartowali? :roll: W moim przypadku w zasadzie się zgadza - robiłem tam przegląd gwarancyjny oraz wymianę łączników stabilizatora (?), takiego czegoś co mi zaczęło klekotać w zawieszeniu przy 60 000 km. Powiedzieli mi, że można z takim klekotem jeździć jeszcze długo, ale lepiej wymienić na gwarancji niż po paru latach na własny koszt. Jeżdżę po tak strasznych drogach, że miało prawo się rozklekotać wcześniej niż u kogoś mieszkającego w normalnym kraju. Tyle dotąd miałem awarii.
  19. Sideways

    Tribeca

    Czy dobrze rozumiem, że wyobrażasz to sobie tak, że SIP sprowadza samochody z USA, tutaj przerabia na wersję europejską i na tej podstawie kalkuluje cenę? To bardzo interesujące. Ja to sobie wyobrażam raczej tak, że SIP dostaje wersję europejską od Fuji Heavy (poprzez Frey AG) i polska cena jest uzależniona od decyzji dotyczących rynku unijnego. Mylę się?
  20. Wypadnę na kryptoreklamiarza, ale prawie wszystkie punkty dotyczące serwisu spelnia Auto Adamski w Łomiankach. Obawiam się tylko punktu dotyczącego otwarcia w sobotę (ale tu nie jestem pewien, po prostu nie sprawdzałem). Pozostałe punkty są spełnione a punkt 4 nawet bardziej, niż postulujesz - można po prostu stać przy mechaniku i zadawać głupie pytania typu "a co to jest to takie metalowe".
  21. Sideways

    Tribeca

    Ja nie mam (jeszcze?) 7-osobowej, a myślę o Tribece jako następcy mojego Forysia. Po prostu w dalekich trasach przydałaby się przynajmniej opcjonalna możliwość rozdzielenia dzieci w osobnych rzędach - nie chodzi o zapełnienie wszystkich 7 miejsc tylko o przerwanie sytuacji typu "tato, on liże rękę i mnie nią maca" (kwestia z jakiegoś filmu o wakacjach z dziećmi, bardzo zabawna dla tych, którzy słyszeli takie okrzyki z tylnego siedzenia podczas wykonywania niebezpiecznego manerwu). Przyznam, że już kupując Forysia miałem wielką pokusę kupić coś tańszego ale większego i z 7 miejscami (typu Zafira), ale jednak uznałem, że mi się coś kurna też z życia należy. Zaznaczam oczywiście, że na razie tylko teoretyzuję, Tribeki jeszcze na oczy nie widziałem.
  22. Ja nie mam takiego problemu - dużo jeżdżę turystycznie po różnych wertepach i krzaczorach, więc już i tak mam dużo powierzchownych rys na lakierze od gałęzi :-). Raz już nawet oddawałem do polerowania lakiernikowi i wszystko zniknęło, ale potem znowu mnie ciągnęło w boczne drogi więc już znowu jest po staremu...
  23. Nie nie nie, ja bardzo poproszę, bo bardzo chciałbym to jak najdokładnie zrozumieć. Mam Forestera w wersji X/manual z 2004 roku kupionego w SIP, czyli jak rozumiem w wersji europejskiej, a więc z LSD w tylnej osi. Zakładam, że teoretycznie powinno mi to pozwolić się uratować gdy jedna strona samochodu wpada np. w ukryty pod śniegiem rów (zresztą, kurna, z trudem ale wyjechałem z czegoś takiego, a oba prawe koła wpadły). Ale czy komuś chciałoby się rozważyć teoretyczne przypadki, w których np. do hipotetycznego rowu wpadają oba tylne, oba przednie, oba boczne, w rozpisaniu na samochody z LSD i bez LSD? Będę naprawdę strasznie dźwięczny.
  24. To jest niestety absolutnie normalne. Tak się objawia mechanizm różnicowy - jeśli np. lewa strona samochodu cała straciła przyczepność, prawa będzie się kręcić w powietrzu (ew. śniegu, błocie, piachu etc.). Dlatego hardkorowe samochody terenowe mają możliwość totalnego zablokowania dyfra, w Subaru jest zaś najwyżej LSD na tylnej osi, w dodatku nie we wszystkich modelach, z tego co pamiętam nie w starych Foresterach na przykład. LSD też nie blokuje totalnie, więc mogłoby nie wystarczyć (aczkolwiek ja się raz na śniegu wydostałem z takiego rowu przysypanego śniegiem, huśtając autem w przód i w tył). A to już - faktycznie - dziwne i wymyka się prostym interpretacjom.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...