Nooo pierwszej zimy z subarem było parę przygód. Jakieś krawężniki, piruety, obcierki o bandy, ale po jednej przygodzie miałem miękkie nogi chyba przez pół godziny.
Piękny łuk w lewo po kostce a zaraz za nim przejazd kolejowy z zaporami oczywiście
Śnieg już lekko przekopany na zakręcie, ostatni przejazd i spadamy na inną miejscówkę.
Ostatni przejazd, to próbuję przelecieć zakręt 3-ką (do tej pory końcówka 2-ki), już na wejściu czuć, że za bogato, ale co zrobić Pięęękny bok, tylne prawe koło opiera się o krawężnik i w tym momencie przód wskakuje na chodnik i wali w pobocze. Przede mną jakieś słupy i szlaban, to hamulec w podłogę i ręczy do oporu. Zatrzymaliśmy się, wyjechałem na drogę i idę obadać co i jak. Zatrzymałem się na poboczu jakieś 30-40cm od miejsca, gdzie zaczynał się spory spad, kończący się w rzece :shock:
Było extra
No i gdzie ten śnieg??