jakieś dwa lata temu miałem sytuację gdy po zaparkowaniu w samym centrum Warszawy, tuż przed maską objawiło mi się dwóch jegomościów, jeden w pozycji horyzontalnej, drugi wertykalny szukający kontaktu. Gdy zapytałem czy kolega leżący potrzebuje pomocy, jego kompan potwierdził że tak słowami "rozumie Pan, wystarczy piwko, na wszelki wypadek zapytałem drugiego czy na 100% to wystarczy to przytomnie potwierdził. Poszedłem do najbliższego sklepu z bardziej ogarniętym,va co istotne byłem z córką lat 11, której szybko wyjaśniłem że taka doraźna pomoc jest najważniejsza po upewnieniu się o stanie delikwenta, że w tym wypadku trucizna potrafi być lekarstwem. Ale najlepsze było w sklepie, gdzie mówię temu ogarniętemu, żeby brał szybko dwa browary z lodówki bo z córką na obiad się spieszę, podpowiadam że pewnie Warka Strong będzie idealna, a ten do mnie z ryjem, że za kogo ja ich mam, jakichś żuli czy jak? Skończyło się jak zaproponowałem im Pilsnera bo dobry na zgagę...