Kto widział listę Pucharu Jesieni SuperOES to wie, że byłem zapisany na kolejny OES ale na tym się moje uczestnictwo skończyło bowiem auto na 10 godzin przed imprezą zdechło.
Padła pompa hamulcowa.
Pompę z GT założyłem koło 23 w środę (oes był w czwartek) i po czym pojechałem się przejechać. Hamulec działał świetnie. Ekspresówka, sprawdzamy czy to auto jest coś warte - było, do czasu zakrętu. Zaczął się huk w lewym kole, auto zaczęło myszkować, hamulca prawie brak.
Łożysko w kole właśnie powiedziało swoje ostatnie słowo
Luz prawie że centymetrowy, dźwięków żadnych to nie wydawało wcześniej. Dotoczyłem się tak do domu.
Jedyna opcja to była zwrotnica z GT na szybkości. Niestety nie było na to miejsca, ani czasu ani też siły.
Odpuściłem, zdarza się. Kilka dni przed zajściem "wskoczyłem" tym kołem w uszkodzoną studzienkę. Akcja była grubsza, dwa inne samochody w ten dzień miały połamane felgi i wahacz po niej. Wiem bo sąsiadowi z kołem jeździłem . Ja byłem wtedy na betonowych Rotach i twardym slicku.
Dwa dni później trafiła się okazja kupna szpery helikalnej na tył. Jak na złość miałem uziemione auto, pomimo tego sprzedający (swoją drogą zajmujący się Subaru i wszelakimi rajdówkami) postanowił mi ją potrzymać przez sobotę. Tego nie mogłem sobie podarować.
Piątek blisko północy a ja... targam zwrotnice z nieszczęsnego GT!
Wyszła zaskakująco szybko, bo poniżej 30 minut.
Oczywiście byłoby za łatwo, wiec dla równowagi ze sworzniem wahacza bawiłem się dwie godziny żal było nie wymienić od razu.
Wyjechałem lekko po trzeciej w nocy. Po siódmej już byłem w drodze do Warszawy.
Szpera okazała się praktycznie nowa, trafiła się chłopakom płytka i postanowili ją przełożyć.
Z tej okazji postanowiłem nieco przyłożyć się do tematu.
Kupiłem drugi dyfer z bodajże Legacy, 9 latek.
Do tego oczywiście wszystkie uszczelniacze, łożyska, oleje, oringi i tym podobne.
A żeby było ładnie to opędzlowałem od razu dyfer w jakiś kolor. Wytrawienie rdzy, epoksyd, lakier.
Ustawienie pozycji kosza LSD... nie ukrywam trochę to trwało, ale teraz jest ideał.
Ponadto, z tym pasowaniem ValRacing to różnie jest. Bywa tak, że kosz się nie mieści. Podobno temat nie dotyczy GC/SF i SG do któregoś tam roku, ale nowsze dyfry potrafią dotykać delikatnie zębatką atakującą cały kosz. Rozwiązanie oczywiście istnieje... mechaniczne chodzi o delikatne "liźnięcie" żeby takiego oporu nie było.
I po bólu
Na dokładkę Forek już śmiga na zimówkach
Wcześniej też wydruciłem nowy dolot. Znając ceny OEM dolotu (prawie 500zł ) i wady silikonu (zagina się pod obciążeniem) zrobiłem sobie takie oto coś. Wprawdzie stary nie był zły, ale wiedziałem że gdy zacznę go ruszać (np. przy zmianie turbo ) to posypie się od dołu. Użyłem tego co miałem pod ręką, przy okazji eliminując główną wadę OEMowego dolotu czyli jego restrykcji.
Pewnie placebo, ale odnoszę wrażenie że z dołu auto lepiej śmiga Nawet dźwięk się zmienił. Fabryczny dolot potrafi mieć miejscami po 30mm, tutaj niema miejsca gdzie Fi spada poniżej 58mm. Widocznie nie bez powodu Spec C ma inny, mniej restrykcyjny dolot
A tu mały przedsmak...