Na początku chciałem tę Twoją wypowiedź skomentować jednym emotikonem -
Ale potem stwierdziłem, że nawet Cię podziwiam. Mimo, że masz poglądy bardzo odległe od moich, to jednak w żaden sposób nie upoważnia mnie do traktowania ich jako gorsze i pomijania w komentarzach
Do rzeczy - masz rację w dwóch sprawach:
1) nie rusza mnie to, że ktoś złamał przepisy, jeśli to nie spowodowało dalszych konsekwencji (wypadek, poważna kolizja)
2) od egzekwowania i wymuszania stosowania prawa jest policja - utrzymują się z moich (i ofc Twoich i wszystkich innych) pieniędzy.
Cała reszta Twojego komentarza jest błędna, Froga nie będę w ogóle komentował.
Natomiast tracisz nerwy na drobiazgi, na które nie masz żadnego wpływu. Bo problemem nie jest pojedynczy kierowca, który wydarł na czerwonym. Problemem jest cały system, przez który dochodzi do masy tragedii - co powiesz na 17-to letnią dziewczynę, potrąconą przez samochód w Warszawie, która ... utonęła w kałuży w obecności tłumu gapiów, ponieważ wszyscy bali się jej ruszyć - bo może mieć uszkodzony kręgosłup. Sekcja wykazała, że nie miała ŻADNYCH obrażeń, wystarczyło wziąć ją za włosy i wyciągnąć twarz z kałuży. Tego typu tragedii jest niestety duuużo więcej.
Drugą sprawą są tragiczne błędy w infrastrukturze drogowej, a (to, na co mamy natychmiastowy wpływ) zwłaszcza w oznakowaniu. Począwszy od zbyt dużego "nagromadzenia" znaków na małym obszarze, co nie pozwala przeciętnemu kierowcy skutecznie zarejestrować ich przekazu (żadnego z nich), a skończywszy na nieadekwatności oznakowania do rzeczywistych zagrożeń, co powoduje naturalne ignorowanie informacji, również tych istotnych.
Sprawa nr 3 - brak nieuchronności kary - w Polsce karanych jest szacunkowo MNIEJ NIŻ 0,01 promila popełnionych wykroczeń. Potrzebny komentarz?
I w końcu rzecz moim zdaniem najważniejsza - system szkolenia i weryfikacji... instruktorów nauki jazdy. Może da Ci coś do myślenia informacja, że ok 70% polskich instruktorów nie zdałoby egzaminu z jazdy w krajach skandynawskich. Egzaminu na prawo jazdy !
W polskim systemie nie ma ŻADNYCH mechanizmów pozwalających zweryfikować umiejętności prowadzenia pojazdu, predyspozycji do tego jak również umiejętności przekazania tej wiedzy kursantom. Skąd więc chcesz mieć świadomych i właściwie nauczonych kierowców?
I to są przykładowe (mógłbym zapisać kilkanaście stron i jeszcze by było kilka razy tyle do napisania) punkty, które mają wpływ na wypadki, zabitych czy rannych. Walka z pojedynczym kierowcą, który i tak nie zrozumie o co CI chodzi, ponieważ nie ma podstawowej wiedzy, jak również jest "spaczony" przez cały system jest bez sensu - stracisz zdrowie, nic nie wskórasz. Jeśli chcesz mieć realny wpływ na to - zrób to, co ja kiedyś - zgłoś się do KRBRD i zadeklaruj swoją chęć społecznej. Jak zobaczysz swój pomysł w rozporządzeniu i w statystykach - będziesz mógł powiedzieć, że skutecznie zawalczyłeś. To, co robisz obecnie - nie obraź się - ale to zwykłe pieniactwo
To jest kolejny problem wynikający z punktu, o którym pisałem. Szkolenie i przekazywanie wiedzy, wyrabianie pewnych "nawyków mentalnych". Akurat ta sprawa nie dotyczy wyłącznie PL, ale u nas i w Anglii jest szczególnie poważnym problemem. Sygnał dźwiękowy w samochodzie służy do ostrzegania o niebezpieczeństwie. Przynajmniej zgodnie z założeniem tak być powinno. Tym czasem stał się "narzędziem zemsty" - formą opieprzu, awantury. Z opisu wynika, że Heban słusznie użył klaksonu, natomiast reakcja drugiej strony była już w charakterystyczny sposób agresywna. Gość nie miał wiedzy, że został ostrzeżony. Odebrał to, że został zwymyślany. Dopóki nie doprowadzi się do odpowiedniego poziomu przekazywania wiedzy "młodym", dopóty takie rzeczy będą niestety na porządku dziennym.
Co do dalszej reakcji Hebana - na pewno nie potrzebna i ryzykowna, ale daleki byłbym od odsądzania go od czci i wiary - czy nigdy nikomu z nas nie zdarzyło się zachować w określony sposób, a analizując później na chłodno pluć sobie za swoje zachowanie w brodę? .