Moje zdanie jest takie, że wszędzie są różne szefy. Co prawda w transporcie nie pracuję ale idę o zakład, że są i tacy, co to pracownik będzie wobec niego fair play, a gość i tak będzie należał do grupy "dziad - trans".
W każdej branży tak jest...
W poprzedniej firmie w jakiej pracowałem, byłem energetykiem/elektrykiem, mieliśmy wyłączenie prądu ale, że szefu prosił nas, że trzeba sieć skończyć i będzie miód to się zgodziliśmy... Wyłączenie prądu mieliśmy od 8.00 (rano) do 2.00 (w nocy), wróciliśmy na bazę przed 4. Każdy z nas myślał, że skoro poszliśmy na rękę szefowi, robota zrobiona, to dzień będzie wolny... a gdzie! On do nas: no to chłopcy dziś przyjdźcie później... na 9.00. Było jeszcze kilka innych dziwnych akcji, typu: "popsuł mi się sprzęt to z waszej wypłaty wezmę"... I wziął od chłopaków, bo nie umieli walczyć o swoje... Ja mu powiedziałem, że albo daje wypłatę taką jaka ma być, albo wezmę sobie w narzędziach. Jako jedynego mnie wypłacił. Później dostałem ofertę pracy od ludzi, którzy szanują pracownika i jestem z nimi od 6 lat.
Więc wniosek jest taki, że jak trafisz na szefa Januszexu, to nawet jak będziesz wobec gościa fair play bo tak nakazuje przyzwoitość i chęć współpracy, to i tak Cię wykantuje bez mydła.