Skocz do zawartości

hak64

Użytkownik
  • Postów

    1216
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Treść opublikowana przez hak64

  1. O co kaman?Nie od razu Kraków zbudowali. Zamiast się śmiać, weź coś podpowiedz.
  2. Najlepsze jest to, że w Twoim poście , ja widzę swoją Herę w całej okazałości.
  3. Nie wiem jak to zapodać (nie opanowałem jeszcze wszystkich narzędzi). Ja mam w poście wklejone i zajmuje cały ekran , ale mam inne rozwiązanie. Zajrzyj tu: http://fiatklubpolska.pl/na-luzie-po-pracy-452/nasze-zwierzaki-8483/5 na stronie 5, trzeci post od góry.
  4. Bo jest zamknięta w sobie... szczeka tylko w sytuacji zagrożenia, albo w pościgu za zwierzyną... A tak poważnie to ja mam fotkę formatu A4.
  5. Pewnie do czasu, aż ktoś złoży pozew... Zobacz sobie stronki komend policji i fotki z wypadków. Przecież właściciel auta będzie chciał potem sprzedać wóz, jako nie bity, mało śmigany, doinwestowany, a tu zonk...policyjna fotka przyczyną utraty dochodu Bo praktycznie nigdzie nie są, ale mogą być materiałem poglądowym, potwierdzeniem wiarygodności świadka, jak również materiałem pomocniczym dla biegłego sporządzającego ekspertyzę.
  6. Tak, tylko skarga na policjantów została napisana w momencie, gdy kolega został poinformowany, że sporządzono wniosek o ukaranie. Dwa miesiące później dopiero dostał wyrok w trybie nakazowym. Sprawa jest już zakończona (umorzenie postępowania) - był sprzeciw i wniosek o umorzenie.
  7. Strach się bać! Jak czytam o problemie psich kup i reakcjach ludzi, to boję się przyznać, że mam wyżła. To przecież myśliwska rasa, która polowanie ma we krwi i począwszy od myszy, a skończywszy na krowie, wszystko stanowi dla niej (bo to suka) obiekt zainteresowania. Na dodatek do perfekcji opanowała polowanie na gołębie (wielbicieli tych "kochanych" ptaszków przecież w miastach nie brakuje). A moja "Hera" potrafi roznosić skórki z chleba na parkingu, po czym kładzie się pod autem i czeka na gołąbki... ale chciałem o czymś innym. Wychodzę wieczorem z psem na spacer. Idąc do sklepu przypinam smycz do drzewa. Po chwili wychodzę i widzę, jak jakiś "gustownie" ubrany w lumpeksie koleś, tupie nogą na mojego wyżła. Pies, jak to pies, szczekaniem daje znać, że to drzewo należy do niego, ale na "modnisiu" nie robi to żadnego wrażenia. Bez słowa podchodzę do psa, odpinam smycz od drzewa i spokojnie odchodzę, a właściwie usiłuję odejść, bo po kilku krokach słyszę: - "Panie, taki agresywny pies musi mieć kaganiec", po czym dowiaduję się, że wyżły to bardzo agresywne i niebezpieczne psy. Znam swojego psa i wiem, że cały skład osobowy pobliskiego przedszkola, nie wyłączając kucharek i woźnego, mógłby przedefilować przed jego nosem, a pies co najwyżej nosem usiłował by ustalić "co było na obiad", z tego też względu dotarło do mnie, że mam do czynienia z kolesiem uboższym o kilka zwojów szarych komórek. Starając się nie zaogniać sytuacji - wszak wiadomo, że z idiotą się nie rozmawia, bo wciągnie w dyskusję i pokona doświadczeniem - postanowiłem kontynuować spacer. Niestety nie udało mi się uwolnić od natrętnego kolesia, który, podążając za mną, w dość niewybrednych słowach kontynuował swoje wywody na temat przeżytego stresu związanego z kontaktem z psem. Nie wytrzymałem i odwracając się spokojnie do bardzo już niespokojnego modnisia, jeszcze spokojniejszym głosem oświadczyłem, że jego obawy są bezpodstawne, bo "mój pies nie jest głodny, gdyż rano zagryzł już jednego idiotę i dopiero co zdążyłem go zakopać w ogródku". Faceta zamurowało... Po dobrych kilkunastu sekundach usłyszałem za sobą przyspieszone kroki i chrapliwy głos tego osobnika. - "Panie, ja idę za wami, ja się dowiem, gdzie pan mieszka i zgłoszę to na policji". Nie przejmując się zbytnio tym towarzystwem, odparłem: - Zapraszam, łopaty jeszcze nie schowałem... A to moja paskuda:
  8. ale sąsiedzi znają to auto, pracownicy firmy, w której pracuje i wiele innych osób. Jeśli lubisz ryzykować, to wstaw facjatę swojego sąsiada szczającego pod drzewkiem w parku, przecież to tylko facjata, nazwiska nie podajesz...
  9. Posiadanie rejestratora jazdy staje się obecnie wręcz koniecznością. Co chwilę mamy przecież do czynienia z zajechaniem drogi, wyprzedzaniem na trzeciego, hamowaniem bezpośrednio przed maską, czy innymi zachowaniami mogącymi skutkować wypadkiem. Zapis rejestratora pomoże ustalić faktyczny przebieg zdarzenia i wskazać winnego. Jest jednak pewne, ale... i o tym tutaj: Kuriozum! Kolega zadzwonił mi dzisiaj, że we wrześniu na prośbę policji udostępnił filmik ze swojego rejestratora jazdy, na którym zarejestrował niezastosowanie się do sygnalizacji świetlnej i spowodowanie kolizji prze kierującego innym autem. Dzisiaj został poinformowany, że wniosek o ukaranie w sądzie zostanie sporządzony także na niego, bo zarejestrował też swoje własne wykroczenie "przekroczenie linii ciągłej". Nic dodać, nic ująć... Minęły dwa miesiące i jest wyrok w trybie nakazowym. Oto co skleciłem na obronę kolegi: D J Pszczyna. …………………. KPP Pszczyna SKARGA W dniu………………….., około godziny…………….. w miejscowości……………………….. byłem świadkiem zdarzenia drogowego z udziałem pojazdów…………………….. i …………………………. W związku z faktem, iż w moim samochodzie posiadam zamontowany rejestrator jazdy poinformowałem o tym przybyły na miejsce zdarzenia patrol policji. Policjanci skwapliwie skorzystali z możliwości ustalenia faktycznego przebiegu kolizji i poprosili mnie o udostępnienie zarejestrowanego obrazu zdarzenia. Działając w dobrej wierze i nie widząc w tym nic złego, udostępniłem nagranie, sądząc, że zostanie ono wykorzystane wyłącznie do ustalenia przebiegu tego jednego, konkretnego zdarzenia. Jakież było moje zdziwienie, kiedy w miesiącu ………………. Otrzymałem z KPP Pszczyna wezwanie celem stawienia się w charakterze obwinionego. Na udostępnionym nagraniu ujawniono także popełnione rzekomo przeze mnie wykroczenie, polegające na przekroczeniu linii ciągłej. Pomijając fakt, że ujawnione wykroczenie jest co najmniej problematyczne (ja nie doszukałem się tam żadnego przekroczenia i moim zdaniem nawet nie najechałem na linię), to najbardziej bulwersuje mnie jawne pogwałcenie moich praw. Policjanci prosząc o udostępnienie nagrania, nie poinformowali mnie, o możliwości wykorzystania całości nagranego materiału, nie zostałem pouczony o prawie do odmowy składania obciążających mnie zeznań (w tym przypadku zarejestrowanego obrazu). Stoi to w jawnej sprzeczności z wykładnią przepisu 261§ 2. k.p.c. , jak również stanowi obrazę Art. 183. § 1. k.p.k. Pomimo tych rażących uchybień procesowych policjanci KPP Pszczyna sporządzili i skierowali do sądu wniosek o ukaranie mnie jako sprawcy wykroczenia z art. 92 kw. Mając powyższe na uwadze informuję, że wnoszę do sądu Rejonowego w Pszczynie odwołanie od wyroku nakazowego, który otrzymałem w dniu wczorajszym.
  10. Dobre, czy złe nie oznacza, że można dowolnie dysponować czyimś wizerunkiem. Co do prawa, to ono wcale nie jest takie złe, trzeba tylko umiejętnie z niego korzystać. W opisywanym tu przypadku, autor wątku postąpił słusznie udostępniając nagranie właściwym organom, bowiem umożliwiło to identyfikację, oraz ustalenie okoliczności zdarzenia, zaś końcowy efekt przywraca jednak wiarę w funkcjonowanie prawa. Niebawem jednak postaram się przedstawić sytuację w której posiadanie kamerki staje się bronią obosieczną.
  11. Prześledziłem ten wątek od początku i żałuję, że nie było mnie tu wcześniej. To bardzo ciekawy przypadek. Dziwi mnie jednak, że w trakcie rozmowy z ową panią i jej mężem (gdzie chciał się wykpić 1/3 kwoty powstałej szkody) nie zaproponowałeś, by pani napisała oświadczenie o winie. Wtedy szkoda mogła by być rekompensowana przez ubezpieczyciela, a nie bezpośrednio z portfela sprawcy. Co prawda w takich sytuacjach ubezpieczyciel ma prawo do regresu na sprawcę (ucieczka z miejsca zdarzenia), ale oni nie musieli o tym wiedzieć. Trafiłeś widać na wyjątkowe indywidua, dla których prawo, w tym i moralne, nie ma żadnego znaczenia, o ile nie działa na ich korzyść. Kolejną wątpliwością poruszaną w tym wątku, było opublikowanie filmiku. Dobrze, że tego nie zrobiłeś, bo zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych naraziłbyś się na odpowiedzialność karną. Błędne jest także (podnoszone w wątku) prawo do opublikowania nr rej pojazdu sprawcy. Co prawda tablica rej. to nie dane osobowe, ale jest to cecha identyfikująca pojazd, a pojazd z kolei przypisany jest do konkretnego właściciela. Tak więc skoro po tablicy można zidentyfikować właściciela pojazdu, to upublicznienie wizerunku auta, może naruszać dobre imię właściciela.
  12. No wyobraź sobie, że jest. Przecież każdy potencjalny kupiec pyta o bezwypadkowość. Bywa, że jest to podstawowy warunek zakupu. Rzeczoznawca dokonując oględzin pojazdu także sprawdza stan i grubość lakieru. Jeśli stwierdzi, że dany element był już malowany, a nie daj Bóg jest trochę szpachli, to od razu naliczy amortyzację.
  13. Gwoli ścisłości, to ubezpieczyciel nawet nie ma prawa żądać rachunków na zakupione części do naprawy. Jego obowiązkiem jest wyliczenie wartości szkody (nie w oparciu o zamienniki i do tego okrojonych amortyzacją)i pełna jej rekompensata wraz z wszelkimi innymi kosztami wynikającymi z zaistnienia szkody, jak auto zastępcze, koszt holowania i zabezpieczenia wraku, przeglądu, oraz co najważniejsze, a niestety pomijane - rekompensata za oczywistą utratę wartości pojazdu uszkodzonego w kolizji.
  14. Mylisz się. Dysponując wyceną kosztów naprawy (nawet szacunkową) z ASO, będziesz miał jako taki ogląd sytuacji i łatwiej jest napisać skuteczne pismo odwoławcze do ubezpieczyciela. Robiłem ostatnio kalkulację szkody w Alfie 159 (model Q4) i też wydawało mi się,że ubezpieczyciel dobrze wycenił szkodę. Zadzwoniłem jednak do ASO z pytaniem, ile kosztują oba przednie błotniki i kompletny zderzak (w tym modelu jest trochę inny). Różnica wynosiła 3200 zł (tylko na samych częściach), do tego zaniżona ilość i wartość roboczogodzin, oraz koszt lakierowania. W sumie do "ugrania" było ponad 5 tyś zł (w kosztorysie, który zamykał się kwotą 9100 zł)
  15. Możesz to załatwić mailem (wysyłasz zapytanie o koszt naprawy, dołączasz fotki uszkodzeń i prosisz o kosztorys). Praktykowałem to niejednokrotnie (choć zwykle były to wizyty osobiste z załącznikiem /dobra flaszka czyni cuda/).
  16. hak64

    cham na drodze

    Na pierwszym filmiku mamy do czynienia nie tyle z chamstwem, ile z ułańską fantazją, drugi natomiast jest ewidentnym przykładem trudności w korzystaniu z mózgu.
  17. hak64

    cham na drodze

    brak patrzenia dalej niż długość swojej maski i brak przewidywania, przygotowania się do manewru to standard u nas... był traktor, to ominęła Ja miałem kiedyś wątpliwą przyjemność spotkać się z gościem, który wyjechał mi z podporządkowanej swoim Uno, 20 m przed maską, po czym "rozpędził" się do 40 km/h... Wyprzedziłem, przyhamowałem zmuszając do zatrzymania i nawtykałem mu trochę do uszu. Nie to jest jednak istotą sprawy. Facet miał okulary ze szkłami jak denko od flaszki po "jabolu" i z rozbrajającą szczerością mówi do mnie "przepraszam, bo wie pan, ja mam cukrzycę i bardzo słaby wzrok, widzę tylko na kilkanaście metrów"... Nic dodać, nic ująć
  18. Ubezpieczyciele zwykle rażąco zaniżają wartość szkody stosując niedozwolone praktyki (amortyzacja na części, zaniżone koszty robocizny, zastosowanie zamienników), co nie znaczy, że należy się z tym godzić. Wystarczy jedno fachowo sporządzone pismo odwoławcze i od razu pojawia się korekta do wcześniejszej wyceny. W walce z ubezpieczycielem, bardzo pomocne są wyceny sporządzone w ASO. To na ich podstawie w sporządzonym odwołaniu, żądamy dopłaty do już wypłaconego odszkodowania. Zwykle jest to skuteczne, choć w przypadku niektórych ubezpieczycieli, konieczne jest skierowanie sprawy do sądu.
  19. Z tym wypada się zgodzić w całej rozciągłości, o ile księgowi nie maczają w tym swoich pulchnych paluchów. Wraz ze wzrostem mocy konieczna jest bowiem poprawa jakości użytych materiałów, wydajniejszy układ chłodzenia i smarowania, a zwykle okazuje się, że ta technologiczna doskonałość, miała z góry zaplanowaną żywotność na 200 - 250 tyś km, po którym to przebiegu wszelkie naprawy okazują się nieopłacalne, bo zużyciu uległo dosłownie wszystko...
  20. To z pewnością, zwłaszcza zaś naukowe uzasadnienie zasadności wprowadzenia ekologicznych rozwiązań technicznych, w rodzaju uturbionych 3 cylindrowców, z których połowa będzie wymagała wymiany przepalonych tłoków jeszcze na gwarancji. Gdzie tu sens i logika? Jeśli wziąć pod uwagę, że obecnie produkowane "jednorazówki" wylądują na wysypisku przed upływem dekady, to trzeba naprawdę mocnych argumentów, by przekonać społeczeństwo, że takie rozwiązanie jest lepsze, niż wieloletnie korzystanie z motoryzacyjnych wytworów ubiegłego wieku (użytkuję Mercedesa W126 300SE z 87 roku, przebieg 60 tyś /brakuje do miliona/).
  21. hak64

    cham na drodze

    Racja, co jednak nie zmienia faktu, że dokonujący pomiaru czasem nie mają wiedzy, na temat ograniczeń urządzenia rejestrującego. Wielokrotnie spotkałem się z sytuacją, gdy patrol z "suszarką" stał prawie pod słupem wysokiego napięcia (fałszuje odczyt). Bywają też sytuacje, gdy skończy się legalizacja (atest) urządzenia, a mimo tego pracują na nim. Co się tyczy Hołka i jego wyczynu, to moim zdaniem, facet po tylu kampaniach dotyczących bezpieczeństwa, nie może sobie pozwolić na taki "nietakt", dlatego wziął obrońcę i próbuje odbić piłeczkę, albo zyskać na czasie (możliwość karania za wykroczenie przedawnia się po 2 latach).
  22. Witam. Jestem tu nowy, co nie znaczy, że świeży z dziedziny motoryzacji. Mam też nadzieję okazać się być pomocny w tematach związanych z bezpieczeństwem w ruchu drogowym i odszkodowaniach. Pozdrawiam serdecznie. Henryk
×
×
  • Dodaj nową pozycję...