Bez wnikania w szczegóły samego porozumienia. Sposób w jaki jest wprowadzane/forsowane - na całym świecie - sugeruje podchodzenie do niego z największą ostrożnością. I to sami sobie zgotowali ten los - bez transparentnego procesu powstawania i wdrażania tej umowy, trudno jest wierzyć w czystość jej intencji.
https://www.eff.org/issues/acta
W dobre intencje koncernów, które de facto za nim stoją, od dawna nie wierzę.
Nawet jeśli bezpośrednio w umowie nic nie ma (o co nietrudno, ACTA formułowana jest dość ogólnikowo), to dla mnie jest to typowe zastosowanie reguły konsekwencji i jeśli ACTA przeszłaby bez szemrania, to za chwilę pojawiłby się drugi krok - "doprecyzowanie".
Dobrze, że szum jest. Może podpisujący jednak przeczytają, zastanowią się, zapamiętają...
Argument o podstawowym celu - zwalczaniu podróbek - na razie do mnie nie trafia. Jeśli w ACTA chodzi głównie o co innego, to nie powinno być żadnych problemów z wykreśleniem tego, co "przypadkiem" w umowie się znalazło. A w zamian przygotowanie, kompletnego i spójnego porozumienia regulującego tę kwestię - w sposób jasny i klarowny, a nie zahaczający o nią jedynie "małym palcem lewej nogi". Mi to jednak wygląda po prostu na próbę przemycenia tego pod płaszczykiem walki z podróbkami.
I jeszcze jedno:
A co to jest "piracka muzyka"? (na gruncie naszego prawa)
Bardzo nie lubię takiego rozmywania pojęć, bo według (obecnie chyba już) większości - "pirackimi" nazywa się rzeczy zupełnie legalne. Ale są "be", bo są "pirackie"...
Koncepcja dozwolonego użytku od dawna stoi ością w gardle koncernom i próbują ograniczać ją jak tylko mogą - choćby przez DRM, regionalizację DVD/Blu-Ray itd. I akurat o tym w ACTA cokolwiek konkretnie jest:
z przyległościami.