Możliwe i bez poznania okoliczności tego zdarzenia ciężko powiedzieć kto miał rację, a kto nie... Już mówię dlaczego - są takie przejścia dla pieszych (często centrum, często wiele pasów ruchu, często bardzo niska prędkość aut), gdzie płynie przez nie rzeka ludzi i mogą stadnie przechodzić bez chwili przerwy przez godzinę, dwie... a nawet dłużej (targowiska, dworce, centra miast). No i tam, kierowca, który (zresztą zgodnie z przepisami) przepuszcza, może błyskawicznie zakorkować pół miasta. Niestety piesi nie myślą i idą jak pędzone bydło "skoro samochody stoją to idę" nie zwracając uwagi, że samochodów przybywa i przybywa... Niestety tam trzeba powolutku wtoczyć się na przejście, wtedy święte krowy zauważają "jedzie automobil, trzeba się zatrzymać". Jak przepuszczam pieszych, a przede mną na skrzyżowaniu jest już 2-3 cykl świateł, to coś jest nie tak... w takiej sytuacji nazwałbym to tamowaniem ruchu...