Skocz do zawartości

Yerba Mate


Oskar

Rekomendowane odpowiedzi

No dobra, ja też się do Was przyłączam siorbacze :) W miniony piątek zakupiłem matero, tą śmieszną słomkę zwaną bombillą i trochę zioła. Przez łykend poddałem owe matero rytualnym oblucjom zwanym curado i w poniedziałek rozpocząłem żywot yerbacza, odnotowując w pamiętniku początkującego jerbisty następujące spostrzeżenia:

 

Dzień pierwszy (rano)

Nasypałem zioło do naczynka, jakieś trzy czwarte objętości, przekręciłem je do góry nogami i potrząsnąłem kilka razy zawartością, podobno tak trzeba. Następnie przechyliłem matero na bok, tak by susz ułożył się na jednej ze ścianek i w wolną przestrzeń wcisnąłem bombillę, ma się rozumieć sitkiem w dół. W sumie to nie wiem po co, może następnym razem najpierw włożę bombillę, a potem nasypię suszonki.

Na opakowaniu przeczytałem, że suszonkę trzeba zalać wodą o temperaturze 70 st. C. Trudno w biurze wykombinować to za pomocą czajnika elektrycznego, ale od czego są okulary zwane góglami. Po krótkich poszukiwaniach ustaliłem, że po zagotowaniu trzeba odczekać jakieś 20 min. aby woda ostygła do żądanej temperatury, a zatem: gotuję, czekam, zalewam. A kiedy zacząć pić? Odpalam znowu okulary i już po 3 min. siorbię pierwszy łyk sianka o nazwie Amanda Naranja. Amandę wyprałem, bo podobno dobra jest na pierwszy raz. Fakt delikatny pomarańczowy zapach pozwala oswoić się z obcym herbaciarzom i kawoszom smakiem yerba mate.

 

Nie jest źle, nie mam odruchów wymiotnych!

 

Trzeba przyznać, że yerba smakuje równie marnie jak kawa rozpuszczalna.

 

ale chyba wpiję...

 

Dzień pierwszy (południe)

Siorbacze z całego świata piszą, że przygotowaną raz yerbatkę można kilkakrotnie zalewać wodą bez utraty smaku, a więc do dzieła: gotuję, czekam, zalewam.

 

Fakt, smak wciąż ten sam - marny, ale czego nie robi się dla zdrowia!

 

Dzień pierwszy (popołudnie)

To będzie chyba ostatnie zalanie Amandy. Wyraźnie straciła już tę delikatną, kuszącą z rana, pomarańczową woń.

 

Dzień pierwszy (późne popołudnie)

Wydaje się, że pierwszy dzień zakończył się sukcesem. Zamiast 4 kubasków ohydnej kawy rozpuszczalnej wypiłem 5 materosków nie gorszego w smaku wywaru z siana, pardon, ostrokrzewu paragwajskiego.

 

-- 1 wrz 2010, o 10:19 --

 

Z pamiętnika początkującego jerbisty:

 

Dzień drugi

Po wczorajszej, niezbyt udanej przygodzie z Amandą Naranją, dziś postanowiłem wypróbować coś ostrzejszego, a mianowicie Pajarito. Przygotowanie naparu przebiegło analogicznie jak wczoraj, z ta różnicą, że Pajarito należy (tak było na opakowaniu) zalewać wodą o temperaturze nie przekraczającej 80 st. C. Całe szczęście, że wrzuciłem do ulubionych odgrzebaną wczoraj w góglach tabelkę z czasem stygnięcia wody. Szybko ustaliłem, że po zagotowaniu trzeba odczekać jakieś 15 min. aby woda ostygła do około 80 st. C.

Zatem do dzieła: gotuję, czekam, zalewam, czekam, siorbię.

 

Rewelacji smakowych brak!

 

Trzeba jednak przyznać, ze moje srebrne matero wygląd na biurku zajerbiście, może napiszę o tym kiedyś u estetów...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

, że po zagotowaniu trzeba odczekać jakieś 20 min

 

nie powinno się doprowadzać do zagotowania. Ja wył. chwilę przed bulgotaniem :P za 3 czy 5zł można się zaopatrzyć w termometr i święty spokój :D

 

Spróbuj jeszcze Rosamonte, na początek bardzo fajne :D

 

Ja w ostatnie dezczowe dni i dupiate ciśnieniowo jeszcze bardziej doceniłem yerbe, full energy :twisted:

 

Pajarito super ale pierwsze zalanie jest b.mocne :twisted:

 

 

Jak robicie yerbe na zimno?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Urabus, zalewasz kilka dni ten sam susz ? na smak duzy wplyw ma temperatura wody i jak dlugo susz sie moczy - dlatego powinno sie zalewac nie cale naczynko, tylko tyle, ile zamierzasz wypic od razu - jak Ci sie znowu zachce, dolewasz wody. raczej nie moczylbym calego suszu od razu, jak pisza w poradnikach, o ile poradzisz sobie z obsluga suchego.

Po to susz zbijasz na jedna strone, zeby moczyl sie w miare dolewania wody i zeby pic swiezy napar :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie powinno się doprowadzać do zagotowania

Czytałem o tym, ale nasza kranówka nie jest godna zaufania, a z mineralną nie chce mi się bawić, wybrałem więc mniejsze zło gotuję i studzę.

zalewasz kilka dni ten sam susz ?

Nie no co Ty, nie jestem, aż taki oszczędny w końcu jeżdżę Subaru :wink:

Przyjąłem zasadę, że rano przygotowuje świeżą porcję, a w ciągu dnia dolewam po prostu wody, ale już bez dosypywania suszu.

o ile poradzisz sobie z obsluga suchego

Sprawdzę to przy następnej okazji.

pic swiezy napar

Masz rację, a ja od razu zalewałem całość i pod koniec dnia napar nie miał już takiego smaku jak na początku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

smakuje jak stare pety

Przesadzasz, gdyby było aż tak, to bym chyba poczuł :P

 

Generalnie rzecz ujmując, dopóki nie zostałem yerbistą :wink: to rano robiłem sobie kawę którą najczęściej piłem później na zimno. Pomyślałem wiec, że yerba będzie dobrym rozwiązaniem rano biorę parę łyków ciepłej yerbatki a potem mam terere :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

UWAGA UWAGA :mrgreen: jezdem :mrgreen: obecnie w miejscu gdzie jest tego cholerstwa całkiem sporo - jeśli chcecie mogę coś podesłać świeżutkie i oryginalne z "Industriera" Argentina :)

 

 

wiele rodzajów tego piłem - smakują jak zaparzone pety - ale się przyzwyczaiłem :)

Najfajniejszy w tym piciu jest cały rytuał picia - nigdy samemu, jeden master of ceremony dolewający gorącej wody, żadnego wycierania rurki tylko przekazywanie sobie z rąk do rąk (zgodnie ze wskazówkami zegara). Trzeba wiedzieć jak odmówić, jak podać przyrządzony napar itd itp.

Zresztą z tego co zauważyliśmy to w Argentynie nawet piwo w knajpach pije sie w "specjalny" spsob - jedna butla (1l) trzech chłopa i trzy małe kubeczki (pewnie mają po maks 200ml do których nalewa się tylko połowę. Butelka stoi na stoliku w specjalnym pokrowcu aby się nie zagrzała :) Jeden nalewa zawsze w tej samej kolejności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

"herbatek" to tu jest 20 rodzajow w kazdym wiekszym sklepie

rurek i naczynek tez cale mnostwo :) zastanowcie sie jeszcze chwilke a ja zrobie rozeznanie pocztowo-ziolowe :)

 

-- 5 paź 2010, o 14:23 --

 

Panowie, przepraszam za tak dluga i wymowna cisze w temacie.

Rozpoznanie zrobilem i mam tylko jedna sugestie - lepiej kupic w Polsce.

 

Ceny kuriera typu UPS czy ichniejszej poczty po prostu masakruja - wysylka kilograma czegokolwiek do Polski to koszt ponad 100 zl. Przy ciezszych paczkach koszt per kg maleje do 50pln za kg (przy 10 kg). Do tego wszechobecna biurokracja i trzy godziny stania w kolejce na poczte aby sie cokolwiek dowiedziec :(

 

I mimo ze kilo Yerba - Rosamonte Sueve (moja ulubiona) kosztuje 15pln a fajne palo santo 12 pln to koszty wysylki zabijaja okazje.

 

Tak wiec jedyne co mi pozostaje to napisac Przepraszam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przytocze Wam wypowiedz naszej znajomej Argentynki (naszej guru w sprawach yerbopochodnych)

- Bombicha?

wez najtansza a w miare wygodna i nie za krotka - o ile lubisz mate bardzo ciepla - dluzsza rurka przy wolnym siorbaniu sluzy jako mini chlodnica. Te wszystkie wymyslne bajery i bombiche po 150 pesos to tylko lans. Dobra bombicha to taka za 15 pesos :)

Najwazniejsze jest naczynie - przy slabszych gatunkach (sueve) - warto miec palo santo - jesli sie lubi aromat tego drzewa, dla innych obojetne bo intensywnosc zielska jest tak duza ze mniej wprawny siorbacz nie wyczuje :)

Wazne jest tez "hartowanie" naczynia jedni smaruja, inni nie (tykwy sie nie natluszcza), ale wazne by wypelnione w 3/4 naczynie (nowe) zalac wrzatkiem i pozostawic na 24h, jest jeszcze szkola "rosyjska" :mrgreen: gdzie zalewa sie wrzatkiem na tyle by yerba ja wypila i pozniej dolewa do pelna mocny alkohol (reszte z butelki wypija sie oczekujac na efekt)

 

 

w Paragwaju widzielismy cale masy pijacych zimna mate. Wieksze naczynie (tak razy 3 to co uzywa sie do caliente) laduja mniej zielska (maks 2/3 naczynia), samo naczynie czesto jest szklane lub !!!plastikowe!!! tak jak i rurka. I calosc zalewaja mocno schlodzona woda (butelka z nia rosi sie na zewnatrz) a w wodzie tej nie rzadko plywaja np. kawalki pomaranczy lub cytryny...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś dostałem taki zestaw

Dzięki za przypomnienie :wink: twoja przesyłka uświadomiła mi, że moje zapasy się kurczą i czas wybrać się na zakupy. Najpierw postanowiłem jednak ponownie posmakować próbek, które dostałem z pierwszą przesyłką. Dziś na pierwszy ogień poszła Amanda Naranja ... okazało się że smakuje wyśmienicie 8) Co prawda nie nadaje się do wielokrotnego zalewania tak jak Pajarito, które piłem przez ostatni miesiąc, ale naprawdę ma wyraźny smak pomarańczy...

 

Pomyśleć, że za pierwszym razem wszystko smakowało mi tak samo, czyli sianowato :roll:

 

EDIT: Powrót zestawu do Oskara :wink: :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...