Skocz do zawartości

Zeby rozluznic atmosfere :D


Thanatos

Rekomendowane odpowiedzi

no to Leon.......... zabiles w temacie :mrgreen::mrgreen::mrgreen:

 

-- 1 lis 2010, o 20:56 --

 

Zatrzymuje policjant podpitego studenta.

Jastesmy pijani......... tak odpowiada student

Walesamy sie............ tak odpowiada student

Studiujemy............ no.......ja tak ele pan to na studenta mi nie wyglada.

 

-- 1 lis 2010, o 21:01 --

 

Wchodei pijany dtudent do profesora i belkoce z wielkoom prosbom w oczach:

Przepyta pan pijanego, studenta???? ja tak bardzo prosze.

Po paru minutach naleganie profesor sie zgadza.

No dobrze, przepytam.

FRANEK WNIESCIE PIOTRKA

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co to jest:Wchodzi jednym uchem, wychodzi drugim a pomimo wszystko pozostaje w glowie?- Kilof.

W zeszlym roku przywiezli Ivi takiego delikwenta. Zdaje sie ze napoczal dziewczyne syna i sie chlopak zdenerwowal. Fajne zdjecia byly, chlop na noszach, baniak obwiazany bandazami i centranie sterczacy kilof z trzonkiem :twisted: Najciekawsze ze zniszczylo twarzoczaszke wchodzac przez oczodol, ale... gosc przezyl, mozg i kregoslup nienaruszony, nawet oka chyba nie stracil :shock: Jak stary doszedl do siebie to pewnie sobie porozmawiali 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co to jest:Wchodzi jednym uchem, wychodzi drugim a pomimo wszystko pozostaje w glowie?- Kilof.

W zeszlym roku przywiezli Ivi takiego delikwenta. Zdaje sie ze napoczal dziewczyne syna i sie chlopak zdenerwowal. Fajne zdjecia byly, chlop na noszach, baniak obwiazany bandazami i centranie sterczacy kilof z trzonkiem :twisted: Najciekawsze ze zniszczylo twarzoczaszke wchodzac przez oczodol, ale... gosc przezyl, mozg i kregoslup nienaruszony, nawet oka chyba nie stracil :shock: Jak stary doszedl do siebie to pewnie sobie porozmawiali 8)

 

Witek przywieźli go spod Rawy. Moja siostra go nawet ratowała. Bo jeździ karetce w Rawie i wiozła go do Łodzi. To nie żona go tak załatwiła a syn. Bo ojciec nie chciał mu dać kasy na dragi. A co najlepsze, gość miał na sobie koszulkę z napisem "SUPER TATA"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zamer, nie napisalem ze zona, tylko wlasnie syn. Ale ten nie byl spod Rawy, gosciu ma taka mala stadnine koni (tzn. opiekuje sie konmi) tuz pod Lodzia. To moze jakas czarna seria? :mrgreen:

 

Dokładnie chodzi o tego samego. Mam małą stadninę koni. A mieszka pod Rawą. Na 1000%. Moja siostra ma jeszcze w komórce zdjęcie, które mu zrobiła, jeszcze przed opatrzeniem. A żeby wsadzić go do karetki musieli obciąć kawałek trzonka. :shock:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zamer, nie napisalem ze zona, tylko wlasnie syn. Ale ten nie byl spod Rawy, gosciu ma taka mala stadnine koni (tzn. opiekuje sie konmi) tuz pod Lodzia. To moze jakas czarna seria? :mrgreen:

 

Dokładnie chodzi o tego samego. Mam małą stadninę koni. A mieszka pod Rawą. Na 1000%. Moja siostra ma jeszcze w komórce zdjęcie, które mu zrobiła, jeszcze przed opatrzeniem. A żeby wsadzić go do karetki musieli obciąć kawałek trzonka. :shock:

 

 

no to rozluzniliscie atmosfere :twisted::mrgreen::P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zamer, my tez mamy w komorce :twisted: Gosc mial swoje 5 minut.

 

Ale widzisz jaki ten świat mały. My się osobiście poznaliśmy ostatnio w NMnP, a moja siostra i Ivi miały już okazję kiedyś się spotkać na gruncie zawodowym :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To o zawodowcach:

 

Ciężka praca fotografa

Pewne amerykańskie małżeństwo, w którym mężczyzna nie mógł niestety mieć dzieci, postanowiło skorzystać z usług tzw. zastępczego ojca. Po dokonaniu wszelkich niezbędnych ustaleń i formalności małżonek wyszedł na golfa, zostawiając żonę w oczekiwaniu na przybycie "specjalisty". Przypadek sprawił, że w tym samym dniu w miasteczku zjawił się objazdowy fotograf, specjalizujący się w zdjęciach dzieci. Zadzwonił do drzwi w nadziei na zarobek.

- Dzień dobry, madame, ja jestem...

- Ależ wiem, oczekiwałam pana - odpowiada kobieta i prowadzi go do środka.

- Ooo, doprawdy? - zdziwił się fotograf. - Ja, widzi pani, specjalizuję się w dzieciach...

- Wspaniale, właśnie o to chodziło mężowi i mnie - mówi kobieta i po chwili pyta spłoniona z emocji: - To gdzie zaczniemy?

- No cóż - odpowiada fotograf - myślę, że może pani zdać się zupełnie na mnie. Mam duże doświadczenie. Z reguły zaczynam w kąpieli, tak ze dwa - trzy razy, później zwykle ze dwie pozycje na kanapie, w fotelu i z pewnością parę w łóżku. Nieraz doskonałe efekty osiąga się na dywanie w salonie... Naprawdę można się wyluzować...

- Dywan w salonie... - Myśli kobieta. - Nic dziwnego, że mnie i Harry'emu nic nie wychodziło...

- Droga pani, nie mogę gwarantować, że każde będzie udane - kontynuuje fotograf - ale jeżeli wypróbuje się kilkanaście pozycji, jeżeli strzelę z sześciu - siedmiu różnych kątów, wówczas jestem pewien, że będzie pani zadowolona z rezultatu...

Kobieta z wrażenia zaczęła wachlować się gazetą, a facet nawija dalej:

- Musi się pani również liczyć z tym, że w tym zawodzie podczas roboty człowiek cały czas jest w ruchu. Kręcę się tu i tam, wchodzę i wychodzę nieraz kilkanaście razy w ciągu minuty, ale proszę mi wierzyć, że rezultaty mojej pracy rzadko zawodzą oczekiwania...

Kobieta usiadła przy otwartym oknie, spocona z wrażenia...

- Ha! A żeby pani widziała, jak wspaniale wyszły mi pewne bliźniaki! Zwłaszcza biorąc pod uwagę trudności, jakie ich matka robiła mi przy współpracy...

- Taka była trudna? - spytała mdlejącym głosem kobieta.

- Straszliwie... Żeby uczciwie zrobić robotę, musieliśmy pójść do parku. Ale był cyrk! Ludzie tłoczyli się dookoła ze wszystkich stron, żeby zobaczyć mnie w akcji... TRZY GODZINY! Proszę sobie tylko wyobrazić: TRZY GODZINY ciężkiej fizycznej pracy! Matka cały czas się darła tak głośno, że z trudem mogłem się skoncentrować. W końcu musiałem się spieszyć, bo zaczynało się robić ciemno. Ale naprawdę się wkurzyłem, kiedy wiewiórki zaczęły mi obgryzać sprzęt...

- Sprzęt... - głos kobiety był ledwo słyszalny. - Chce pan powiedzieć, że wiewiórki naprawdę obgryzły panu... khem.. sprzęt..?

- Hehehe, a skądże, połamałyby sobie zęby, twardy jest jak hartowana stal... No cóż, jestem gotów, rozstawię tylko statyw i możemy się zabierać do roboty.

- STATYW ?

- No a jakże, muszę na czymś oprzeć tę armatę, za ciężka jest, żeby ją stale nosić... Proszę pani! Proszę pani! Jasna cholera, ZEMDLAŁA

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Posadził niedźwiedź w lesie poletko konopi. Kiedy już konopie obrodziły, postanowił je pilnować noc i dzień. Wlazł na drzewo i czeka.

Szedł sobie po lesie jeżyk….

- Oczom nie wierzę, uszom nie słyszę! - wykrzyknął uradowany gapiąc się na dorodne konopie.

Zerwał jedną, spróbował. posmakowało więc zaczął zbierać bukiecik. Niedźwiedź nie zdzierżył. Zlazł z drzewa, podszedł cichutko do jeżyka i walnął go łopatą przez łeb. Jeżyk upadł ogłuszony.

Po chwili otrzeźwiał, wstał, pokręcił głową z niedowierzaniem:

- Co za konopia !!! Ale daje kopa!!!

I pobiegł do domu po kosę.

Wraca szybko z kosą i dalej - tak szybko jak może, zaczyna kosić niedźwiedzie poletko. Niedźwiedź zgłupiał. Ale po chwili zlazł z drzewa i potraktował jeżyka łopatą. Ten zwalił się na glebę, ale zaraz wstaje i kosi dalej. Niedźwiedź znowu go łopatą! Jeżyk znowu poległ ale

jeszcze szybciej się pozbierał i dalej kosi. Znowu dostał łopatą, znowu szybko wstał i uśmiechnięty mruczy pod wąsem:

- Nie spać! Nie spać! Kosimy, kosimy…

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Staruszek u spowiedzi:

- Proszę księdza, w czasie wojny ukrywałem Żyda w piwnicy.

- To bardzo dobry uczynek!

- Ale proszę księdza, za każdy dzień musiał mi płacić 100

dolarów.

- Ryzykowałeś życiem, to nie grzech.

- Co za ulga - mówi staruszek, oddala się na parę kroków,

jednak po chwili wraca i niepewnie pyta:

- A może powinienem mu powiedzieć, że wojna się już skończyła?

 

-- 1 lis 2010, o 22:19 --

 

Seks to nie szachy... Kończenie w trzech ruchach na nikim nie

robi wrażenia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za kazdym razem ,gdy policjant wracal z pracy do domu,jego ukochana papuga witala go okrzykiem:

 

-ROGACZ!!!-ROGACZ!!!

Po pewnym czasie ,policjant postanowil podzielic sie swoimi podejrzeniami z kolegami w komisariacie.Ci ,zastanowiwszy sie ,polecili mu oddac do sejfu sluzbowa bron ,oraz pale ,a jego samu kazali isc wczesniej niz zwykle do domu i sprawdzic ,o co na prawde chodzi papudze.

 

W*ny policjant wpada do domu,a tam listonosz zadawale jego kobiete.

Policjant chwyta za pistolet-nie ma ,chwyta za pale-nie ma,

wrzeszczy wiec do papugi:

-Jak mam tego palanta zalatwic?

 

Na to papuga:ROGAMI GO ,ROGAMI!!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...