Skocz do zawartości

Nie umiem się dostosować, ale (tu) będę


gruby

Rekomendowane odpowiedzi

Znajomy podeslal mi sznurka - mialo to byc jako polityczna ciekawostka, ale mnie zastanowilo co innego...

 

Katarzyna T. mieszka w Gdansku, ma pracowac w Warszawie. Planuje jezdzic samochodem do domu...

Obecnie jest w trakcie kursu na prawo jazdy. - Chciałabym podejść do egzaminu w wakacje, ale chyba cud się zdarzy, jeśli uda mi się zdać za pierwszym razem. Stawiam, że zdam za czwartym albo piątym podejściem - powiedziała.

Calosc

 

Pomijajac osobe, to ze onet jest bardzo powaznym zrodlem informacji, itp.

 

Mnie przeraza takie podejscie ludzi do jezdzenia samochodem. A szczegolnie gdy dotyczy to naszych autostrad. W tym przypadku akurat - DK 7 - jest to chyba jedna z najbardziej niebezpiecznych tras - zawsze panuje tam duzy ruch i jest troche podstepnych miejsc...

Z pelna swiadomoscia braku potrzebnych umiejetnosci (zalozenie z gory dlugiego zdawania egzaminu - a przeciez sa to podstawy) pakowac sie na takie wyprawy?

 

Ilu wypadkow "doswiadczonych" kierowcow jeszcze trzeba (vide Jedrzejczak)?

 

g.

 

ps. Cos mi sie o uszy obilo, ze planowane sa (a moze weszly?) zmiany w przepisach polegajace na koniecznosci podrozowania pod opieka doroslej osoby - czy to dotyczyc ma wszystkich kierowcow, czy tylko tych, ktorzy nie maja 18 lat?

 

edit: Nie umiem jezdzic, ale bede.

Strach sie bac...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 216
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

zalozenie z gory dlugiego zdawania egzaminu - a przeciez sa to podstawy

 

Przypuszczam, że ludzie mają takie podejście do egzaminów, przez tych starych pryków egzaminatorów, którzy za każdym razem szukają pretekstu do uwalenia "za nic".

 

Z pelna swiadomoscia braku potrzebnych umiejetnosci pakowac sie na takie wyprawy?

 

To jak ma zdobyć doświadczenie za kółkiem nie "pakując się w takie wyprawy" ?

 

 

Ja też jestem raczej kiepskim kierowcą, staż za kółkiem mam niewielki, jeżdżę głównie po mieście, a dziś przejechałem pół DK7 w ciężkich warunkach i żyję. Mało tego sprawiło mi to dużą przyjemność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorzej - gdy młody kierowca myśli że umie jeździć a tak nie jest i mamusia kupuje mu 200-konny samochód.

 

Czyżby aluzja do usera na P.? :wink:

 

 

 

Cóż niech jedzie. Jeżeli się nie zabije to już wiecej nie wsiądzie do auta za kierownice i wynajmie sobie za nie swoje pieniądze kierowce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ludzie mają takie podejście do egzaminów, przez tych starych pryków egzaminatorów, którzy za każdym razem szukają pretekstu do uwalenia "za nic".

 

nie przesadzajmy znow, uwalaja wtedy jak sie cos zle robi, a w ruchu drogowym, jak sie cos zle zrobi, to to moze kosztowac zycie.

 

Ja jakos zdalem za pierwszym razem :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Than_Junior zdziwiłbys się za co uwalają. Mnie oblał za to, że wjechałem na skrzyżowanie na żółtym świetle jak już nie było szans na zatrzymanie. Najlepsze jest to, że w takiej sytuacji jego obowiązkiem jest zatrzymac auto samemu, oczywiście tego nie zrobił. Czemu? Odpowiedź jest prosta, bo nie było takiej możliwości.

 

Moja kolezanka nie zdała egzaminu za to, że podczas omijania auta stojącego na awaryjnych, wjechała na ciągłą linię.

 

Można by dwoić i troić te przykłady. WORD jest chorym państwem w chorym państwie i to czy zdasz zalezy w dużej mierze od szczęścia. We wtorek podchodze do trzeciego egzaminu, instruktorzy z którymi jeździłem na jazdach doszkalających powiedzieli, że jeżdżę dobrze :roll:

 

Oczywiście kierowca świeżo po zdaniu egzaminu, startuje z 0 doświadczeniem ale też z pewną wiedzą. Wydaje mi się, że nie jest to aż takie tragiczne połączenie. Wszak lepiej żeby świadoma osoba jechała na trasie szybkiego ruchu 100km/h i nie utradniała swoją jazdą życia innym niż człowiek, który może i ma prawko ale jeździ 200km/h na tej samej drodze, nie zważając na przejścia dla pieszych i inne istotne elementy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... Mało tego sprawiło mi to dużą przyjemność.

 

Bo nie spotkałeś żadnego repa. Ostatnio jeden chciał mnie zabić, a drugi siebie. Coraz mniej przyjemności z jazdy mam.

 

Spotkałem, na szczęście jechał w tym samym kierunku co ja i to nie mnie wyskoczył przed maskę w miejscu w którym wyprzedzanie można było uznać za samobójcze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wjechałem na skrzyżowanie na żółtym świetle jak już nie było szans na zatrzymanie. Najlepsze jest to, że w takiej sytuacji jego obowiązkiem jest zatrzymac auto samemu, oczywiście tego nie zrobił. Czemu? Odpowiedź jest prosta, bo nie było takiej możliwości.

Egzaminator względem kierującego ma dodatkowe opóźnienie czasu reakcji na wykonanie jakiegoś manewru, więc być może jakbyś uważniej jechał i przewidział poprawnie sytuację na skrzyżowaniu to byś się jednak zdążył zatrzymać? Wielu oblewa egzamin za brak zdecydowania.

 

Moja kolezanka nie zdała egzaminu za to, że podczas omijania auta stojącego na awaryjnych, wjechała na ciągłą linię.

A może nie musiała go tak szeroko omijać? A może jechało jakieś auto z naprzeciwka i nie ustąpiła mu pierwszeństwa?

 

Dziwnym trafem egzaminowany ma jakieś wybiórcze spojrzenie na przebieg egzaminu i dosyć często nie jest w stanie opisać całej sytuacji (ale w sumie jest mocno zestresowany więc nie ma się co dziwić). Od jakiegoś czasu są kamery w autach, jeżeli ktoś uważa, że został źle potraktowany może zgłosić reklamację i cała sytuacja zostanie rozpatrzona ponownie z zapisu video w szerszym gronie - dziwne tylko, że zdecydowanej większości wypadków okazuje się, że jednak egzaminator miał rację. Natomiast co do szczęścia, to trochę jak z sytuacją na drodze - jak ktoś jedzie pewnie to raczej nie ma problemów, jak zaczyna się zastanawiać i kombinować to szybko się dekoncentruje i popełnia błędy dyskwalifikujące z dalszej jazdy - C'est la vie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorzej - gdy młody kierowca myśli że umie jeździć a tak nie jest i mamusia kupuje mu 200-konny samochód.

 

 

Wiesz - ja jak miałem rok prawo jazdy to jeźdizlem 60 onnym Pugiem na przemian z Sejem 900ccm i np. jechałem z prędkością maksymalną Pugiem połowę drogi z Wrocławia do Szczecina. A Pug się potrafił nakręcić do licznikowych 160 i dziśw iem ze prowadził się katastrofalnie. Zdarzyło mi się latać 120 po szutrze i wyprzedzać setki samochodów w trasie w rózne sposoby. Chyba nie robiłem jakichs potwornie szalonych rzeczy (typu wyprzedzanie na 3.), ale generalnie to miałęmw tedy znacznie minej wyobrazi, 0 umiejętności i auto któe było na tyle szybkie żeby zabićmnie, pasażerów i mnóstwo postronnych osób.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą wczoraj wracając z Cyny spowodowałem bardzo niebezpieczną sytuację

 

chyba byl kiedys topic do spowiedzi z takich rzeczy. Mi sie tez ostatnio zdarzylo cos podobnego - bo sie zagadalem i zaangazowalem w dyskusje z pasazerka :oops: Stwierdzilem, ze juz wiecej nie bede prowadzil powaznych rozmow podczas jazdy, tym bardziej ze za zwyczaj zawsze jade bardzo skoncentrowany...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyżby aluzja do usera na P.? :wink:

 

Do niego, do Karola z Wałbrzycha i do wielu innych spod znaku "zawód: syn", wychowanych na chłamie, jakie serwuje nam np. tvn turbo*, wychwalając Kasię, co straciła dwa razy prawko za szybką jazdę...

 

Wiesz - ja jak miałem rok prawo jazdy to jeźdizlem 60 onnym Pugiem na przemian z Sejem 900ccm i np. jechałem z prędkością maksymalną Pugiem połowę drogi z Wrocławia do Szczecina. A Pug się potrafił nakręcić do licznikowych 160 i dziśw iem ze prowadził się katastrofalnie. Zdarzyło mi się latać 120 po szutrze i wyprzedzać setki samochodów w trasie w rózne sposoby. Chyba nie robiłem jakichs potwornie szalonych rzeczy (typu wyprzedzanie na 3.), ale generalnie to miałęmw tedy znacznie minej wyobrazi, 0 umiejętności i auto któe było na tyle szybkie żeby zabićmnie, pasażerów i mnóstwo postronnych osób.

 

Nie wiem czy dobrze Cię zrozumiałem - sądzisz, że moc/moment samochodu nie ma wpływu na zwiększenie prawdopodobieństwa zabicia kogoś ?

 

Moim skromnym zdaniem, umiejętność bezpiecznego prowadzenia samochodu, szczególnie w tak specyficznych warunkach - w żywym organiźmie, jakim jest ruch miejski, wymaga nie tylko wyobraźni i wiedzy, ale też czegoś w rodzaju pamięci mięśniowej, zdolności reagowania na sytuację na drodze w ułamku sekundy bez udziału świadomości, której nie da się zdobyć bez długotrwałego treningu. Gówniarz (tak ! gówniarz !) świeżo po zdanym egzaminie na prawo jazdy, nawet jeśli "cośtam gdzieś jeździł", takich umiejętności nie posiada. Skoro tak, uważam, że powinien prowadzić jedynie takie samochody, których przyspieszenia są na tyle kiepskie, że pozwolą (nawet w jednej sytuacji na dziesięć) niewytrenowanemu mózgowi na odpowiednio szybkie zadziałanie. Kiepski ze mnie fizjolog, ale wiem, że zmiana czasu reakcji nawet o ułamki sekund MA ZNACZENIE. A jeśli dzieciakowi brakuje tych ułamków sekund, to powinien dostać takie auto, które o te ułamki sekund odpowiednio wolniej się rozpędza...

 

*/ ciekawy jest slogan reklamujący ową stację - "wrzuć turbo" - gdzie ja mam je wrzucić ? do bagażnika ? do kontenera na złom ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znam rzeczonej Kasi, ale co ma być złego w straceniu prawka za jazdę szybszą, niż nakazują idiotyczne przepisy? :roll:

 

To, czy przepisy są idiotyczne, to temat na osobną dyskusję. Za przekroczenie dopuszczalnej prędkości nie traci się prawa jazdy. Traci się za uprawianie piractwa drogowego. Propagowanie piractwa drogowego to rzecz godna napiętnowania.

 

Nie znajdujesz nic złego w piractwie drogowym dopóty, dopóki nikt z Twoich bliskich nie ucierpiał przez pirata, albo sam jesteś piratem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paradokslanie ostatnio zauważyłem ze rozmyslania na dcięzkimi tematami mnie bardziej "odkorowują" niż nawet trudne rozmowy.

 

Ja jak narazie, jak jade sam, koncentruje sie tylko na prowadzeniu, o niczym innym (no, moze poza tym, jaka trase obrac) nie mysle.

 

Bergen, ogolnie masz racje, ale nie przesadzajmy znowu z tym rownaniem w dol. Uwazam, ze samochod dynamiczny (nie: szybki) w rekach kazdego kierowcy zwieksza bezpieczenstwo.

Tym bardziej, ze, zakladajac, iz jedziemy z dozwolona predkoscia, sytuacje, w ktorych o zyciu i smierci decyduja ulamki sekund, nie sa zalezne od mocy samochodu w tym sensie, ze mocny woz zmniejsza bezpieczenstwo! Jak mi wyskoczy ktos z podporzadkowanej to co za roznica czy jade FOresterem wolnossacym czy 2.5XT - oprocz tej, ze 2.5XT ma lepsze hamulce? A jak kogos wyprzedzam ok godz 19, jak juz sie robi ciemno, i okazuje sie ze pacan z naprzeciwka jedzie bez swiatel? Wtedy majac 230KM szybciej wyprzedze i znajde sie na swoim pasie niz jadac 160konnym autem.

 

Co innego jesli ktos, oczywiscie, jedzie za szybko, to juz jest roznica czy jedzie 100 czy 160. No a STI jezdzi szybciej niz Panda.

 

Jesli chodzi o sprawe Kasi, to sie zgadzam. Paranoja :|

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, czy przepisy są idiotyczne, to temat na osobną dyskusję. Za przekroczenie dopuszczalnej prędkości nie traci się prawa jazdy.

 

Owszem, traci. Słyszałeś o punktach które się zbiera?

 

I nic złego w tym przekraczaniu nie widzę, tu masz rację.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak mi wyskoczy ktos z podporzadkowanej to co za roznica czy jade FOresterem wolnossacym czy 2.5XT - oprocz tej, ze 2.5XT ma lepsze hamulce? A jak kogos wyprzedzam ok godz 19, jak juz sie robi ciemno, i okazuje sie ze pacan z naprzeciwka jedzie bez swiatel? Wtedy majac 230KM szybciej wyprzedze i znajde sie na swoim pasie niz jadac 160konnym autem.

 

Ale zarówno jednym jak i drugim autem tak samo zahamujesz i schowasz się za wyprzedzanym autem...? [O ! Aflinta był szybszy] Tyle że świadomość posiadania dużej mocy skłoni cię do kontynuacji manewru, bo się pewnie uda. Raz się udało jak był daleko, drugi raz się udało - był trochę bliżej. A trzeci raz z gazem w podłodze straciłem panowanie nad pojazdem, zbyt szybko, żeby pomyśleć i zbyt wcześnie po odebraniu prawka, aby dać szansę wyuczonym odruchom.

 

Jeśli chodzi o dynamikę, to są sytuacje, gdzie np. jeśli delikwent pomyli gaz z hamulcem, to muł raczej ma mniejsze szanse walnąć w przeszkodę, niż rączy jeleń.

 

Owszem, traci. Słyszałeś o punktach które się zbiera?

I nic złego w tym przekraczaniu nie widzę, tu masz rację.

 

You don't get it, do you ? Jeśli ktoś stracił prawko za same punkty za prędkość, to jest piratem drogowym. Chyba że biedaczka ma takiego pecha, że tyle razy ją złapali jak jechała 80 w zabudowanym że aż jej prawko zabrali... I tak dwukrotnie... Oj, jakie pechowe biedactwo :sad: :razz:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...